czwartek, 30 stycznia 2020

Ebenezer Rojt i żenujące bałamuctwa Pink Panthera.


Wszyscy bywalcy portalu www.szkolanawigatorow.pl wiedzą, że Pink Panther inaczej Różowa Pantera, od lat ćwiczy się w pokorze i nie ma żadnego problemu z wdzięcznym przyjmowaniem informacji o popełnionych błędach. Przy  takiej ilości  i objętości  teksów  błędy są nieuniknione( 75 notek na SN a 159 na S24). Ale czym innym jest  ujawnianie i wytykanie błędów, a czym innym zabijanie szyderstwem niewygodnych treści.

  Z  70 tekstów z SN o łącznej szacunkowej objętości ok. 500 stron wynalazł  4 teksty i pod notką  „miażdżącą  Coryllusa”  powiadomił  o tym, iż Pink Panther „bałamuci” czyli celowo dezinformuje czytelnika  oraz, że robi to w „żenującym stylu”. I w dodatku „wszystko przepisuje z Wikipedii ,ale udaje, że przeczytał informację w książce”.

Ci, którzy czytują notki Pink Panthera wiedzą, że  Pink Panther stara się ujawnić wszystkie źródła informacji, w tym „docenta  wiki”, choćby ze względów procesowych i dla wygody.

W dodatku  z czterech wybranych przez Ebenezera Rojta notek , wytknięte błędy dotyczą informacji  zwartych  w książkach,  na które powołuje się Pink Panther a nie informacji z wikipedii.  Jak to się ma do zarzutu, że Pink Panther „wszystko przepisuje z wikipedii”?
Ale przejdźmy do  konkretów.

W artykule Ebenezera  Rojta pt.”Bajkopisarz  Gabriel Maciejewski  albo tuzin zmyśleń i bałamuctw”  znajduje się akapit zawierający trzy odnośniki do „dowodów na okoliczność”:”… Nadto takie podejście udziela się również niektórym z tych rozerwanych czytelników Maciejewskiego, gdyż obcowanie z bujdą i niechlujstwem jednak demoralizuje. Ktoś tworzy piętrową demaskacyjną teorię, bo nie zauważył literówki i nie umiał znaleźć w książce właściwej strony [26]. Ktoś inny przepisuje z angielskiej Wikipedii, ale nie rozumie tego, co przepisał [27]. Ktoś jeszcze inny przepisuje z Wikipedii, ale udaje, że przeczytał to w książce [28]. Etc. etc., etc….”

Odnośnik  26 dotyczy dwóch notek Coryllusa :”Czy ktoś czyhał nażycie Jana Kochanowskiego?” i  „Władcy czasu” czyli ma związek z tytułem i zawartością artykułu, jakkolwiek dotyczy on notek Coryllusa z roku 2017 a artykuł Ebenezera jest  z  2019r, o czym poniżej.

Odnośnik 27 dotyczy notki Pani Jolanty Gancarz pt.:” Raszi רש"י z Troyes a sprawa polska” z 8 czerwca  2018 r.

Odnośnik 28 dotyczy aż 4 notek Pink Panthera, który wg pana Ebenezera :”… przepisuje z Wikipedii, ale udaje, że przeczytał to w książce…” A ponadto „żenująco bałamuci czytelnika”.

 

I tak z notki z dnia 11 wrzesnia 2017 r. pt.” 100-lecie Fatimy : Portugalia między markizem de Pombal a premierem Salazarem.”  Pan Ebenezer  cytuje następujący kawałek zdania i komentuje go na swój sposób:  ”…Jak pisze na stronie 514 książki pt. The Historical Encyclopedia of World Slavery pan Junius P.Rodriguez..." (pink-panther, "100-lecie Fatimy : Portugalia między markizem de Pombal a premierem Salazarem", szkolanawigatorow.pl).

Otóż pan Junius P. Rodriguez niczego nie pisze na stronie 514 książki The Historical Encyclopedia of World Slavery, ponieważ jest jej redaktorem. Na stronie 514 znajduje się natomiast króciutkie hasło (pół kolumny) o markizie de Pombal, którego autorem jest Francis A. Dutra. Po co tak oszukiwać, gdy się książki nie widziało na oczy?...”
Cały akapit w notce Różowej Pantery  brzmi następująco:”… Jak pisze na stronie 514 książki pt. The Historical Encyclopedia of World Slavery pan Junius P.Rodriguez, kompania ta zajmowała się głównie przewożeniem niewolników afrykańskich do kolonii portugalskich w Brazylii –po tym, jak gubernator Furtado wydał na polecenie brata-premiera de Carvahlo „dekrety sekularyzacyjne” tj. wypędził jezuitów, zlikwidował redukcje i „uwolnił Indian” z redukcji oczywiście….”.
Książkę  „widziało się na oczy” ,jakkolwiek  nie w papierze a w sieci, na dowód czego załączamy linka:

Jak widać na stronie 514, znajduje się na niej hasło  „POMBAL, MARQUIS  OF(1699-1782) ,które zajmuje PÓŁ  STRONY a nie „pół kolumny” .

No i najważniejszy zarzut, że autorem hasła jest  Francis A.Dutra a nie Junius P.Rodriguez. Otóż książka  The Historical Encyclopedia of World Slavery”   na  portalu  www.amazon.com   jest  prezentowana następująco: „…The Historical Encyclopedia of World Slavery (2 Volume Set) First Edition Edition  by Junius P. Rodriguez (Author)

·  ardcover: 805 pages
·  Publisher: ABC-CLIO; First Edition edition (December 1, 1997)
·  Language: English
·  ISBN-10: 0874368855
·  ISBN-13: 978-0874368857

Jak to z encyklopediami bywa, jest to dzieło zbiorowe, ale wpływ redaktora  na treść   pracy naukowej czasem jest większy, czasem mniejszy.   W tym przypadku pan  Junius P. Rodriguez został przez tych buraków z Amazona przedstawiony jako autor dzieła, mimo, iż autorów haseł było wielu. Może dlatego, iż jest wybitnym znawcą  historii niewolnictwa i jako redaktor dzieła „zatwierdzał hasła”.

Najistotniejszy  dla  notki  fragment hasła brzmi następująco:  ”…In 1754 ,Pombal’s  brother ,Francisco Xavier de Mendonça Furtado (1700-1769) ,Chile captain –general of Grão Para and Maranhão in northern Brasil, argued that an increase in the number of African slaves brought into Portuguese America would help save the Amerindian population from mistreatment and enslavement. A series of edicts in 1755, 1758,and 1761 declared the freedom of the Amerindians un Brazil and outlawed discrimination against them (…). A decree of September 19,1761 ,prohibited the transportation of slaves from Brazil,Africa ,and Asia to Portugal . In 1773, all African slaves in Portugal were given their  freedom. 

However, while Pombal was abolishing slavery in Portugal , he was promoting the African slave trade to Brazil,especially by founding two monopolistic  charter companies – one, the Companhia Geral do Grão Pará  e Maranhão (1775-1778) for northern Brazil; the other, the Companhia Geral de Pernambuco e Paraíba (1759-1780) for northeastern Brasil.  Both of these  companies subsidized the African trade slave to help settlers purchase slaves. During the years the two companies were in operation ,more than 25,000 slaves were sent from Portugal Guinea to Pará and Maranhão and more than 30,000 mostly from Angola –were transported to Pernambuco and Paraíba…”.

W skrócie wygląda to tak, że stary dobry mason de Pombal, który  zniszczył jezuitów Portugalii i jej terytoriów zamorskich  przy pomocy brata, którego zrobił Inkwizytorem Portugalii , zorganizował  też wraz z innym  bratem ,Francisco Xavierem de Mendonca Furtado, którego uczynił gubernatorem utworzonej dla niego prowincji w Brazylii – przywóz na dużą skalę niewolników Afryki przy pomocy dwóch firm, które też założył i które subsydiowało państwowymi pieniędzmi te „dostawy”.

Ale to nie jest ważne, bo Różowa Pantera wcale tego hasła w książce nie widziała tylko  nakłamała na temat autora hasła.

Dalej  pan Ebenezer pisze:”… Z innych żenujących bałamuctw tej samej osoby. Twierdzi, że na zjeździe II Międzynarodówki w Londynie Piłsudsnaki i Mościcki mogli "spotkać tak fascynujących członków innych delegacji jak: Klara Zetkin, Róża Luksemburg, Trocki, Lenin, Wiktor Adler z Austrii, Jean Jaures z Francji i tak można jeszcze długo" (pink-panther, "Generał Franco, ks. Jan Šrámek i marszałek Śmigły Rydz czyli rok 1939", szkolanawigatorow.pl).   Ale zjazd w Londynie odbył się w roku 1896 i Lenin siedział wtedy na zesłaniu na Syberii, a Trocki miał 17 lat i był nikim…”.

To jest bardzo poważny zarzut i Różowa Pantera się nie wybroni z tego bałamuctwa.

 Tyle, że nie pisze, iż „…na zjeździe II Międzynarodówki w Londynie Piłsudski i Mościcki mogli spotkać…” a „…Nie należy zapominać, że urzędujący 1 września 1939 r. Prezydent RP Ignacy Mościcki, bardzo inteligentny naukowiec  i wynalazca oraz szczery patriota jest widoczny na zdjęciu delegacji PPS na zjeździe II Międzynarodówki w Londynie w towarzystwie Józefa Piłsudskiego, Bolesława Jędrzejowskiego, Aleksandra Dębskiego, Bolesława Miklaszewskiego i Witolda Jodko- Narkiewicza. Mogli na tym zjeździe spotkać tak fascynujących ludzi jak : Klara Zetkin , Róża Luksemburg ,Trocki, Lenin, Wiktor Adler  z Austrii, Jean Jaures z Francji i tak długo jeszcze można…”.

Jak widać, pan Ebenezer na początek  mocno odchudził polską delegację socjalistów na kongres II Międzynarodówki w Londynie 1896,  pominął cztery z sześciu osób, które członkowie polskiej delegacji mogli spotkać i przypuścił atak na Różową Panterę o wymienienie dwóch nieobecnych czyli Lenina i Trockiego.

Nazywa to „żenującym bałamuctem” ale sam powinien powściągnąć triumfalizm, bo Lenin w 1896 NIE „siedział na zesłaniu na Syberii” tylko czekał w więzieniu w St. Petersburgu czekając na proces. Na zesłanie na Syberię wyruszył po wyroku, który został ogłoszony w lutym 1897 r.

Za to przyszły Marszałek  Józef Piłsudski   mógł był spotkać przyszłego wodza rewolucji W. I. Lenina na dwóch innych kongresach II Międzynarodówki, w których brał udział: w dniach 18-24 sierpnia 1907 r. w Stuttgarcie i w 1910 w Kopenhadze. Lenin jest wymieniany wśród uczestników obu kongresów.  Piłsudski również.

Co do Trockiego, to rzeczywiście nie jest wymieniany wśród uczestników kongresu w Londynie. Ale to nieprawda, że w roku 1896 był „nikim”. Miał prawie 17 lat i już działał w tajnym rewolucyjnym kółku robotniczym w centrum przemysłowym i porcie Nikołajew nad Morzem Czarnym. W 1897 pomagał organizować czy raczej reaktywować Związek Robotników Południowej Rosji a w styczniu 1898 r. był już aresztowany i osadzony w więzieniu w Odessie. Kiedy w marcu 1898 r. odbywał się  pierwszy zjazd Rosyjskiej Socjaldemokratycznej Partii Pracy,  Lew Bronstein był już na liście członków a w 1902 r. w Londynie należał do redakcji gazety „Iskra” Lenina ,Plechanowa i Martowa. Miał wtedy lat 23.

Na upartego mógł był w 1896 r. znaleźć się w Londynie ,bowiem miał bardzo bogatego wujka ze strony matki – biznesmena Abrama Żywotowskiego, który mógł mu sfinansować wycieczkę. W roku 1918 wujek „A.L.Zhivotovsky” znalazł się w raportach Departamentu Stanu jako „przedstawiciel bolszewickiej misji w Sztokholmie”. Przed I WW miał biznesy we Wschodniej Syberii powiązane z nazwiskiem  Sidney’a Reilly  a w trakcie wojny robił fortunę na dostawach dla carskiego wojska.

Dlaczego o tym piszę? Bo notka „Generał Franco, ks. Jan Šrámek i marszałek Śmigły Rydz czyli rok 1939” jest w 50% poświęcona generałowi Franco, w 30% czeskiemu działaczowi politycznemu ks. Janowi  Šrámkowi ,w 20% marszałkowi Rydzowi –Śmigłemu.  I nie ma żadnego związku z historią ruchu socjaldemokratycznego. 

Wzmianka  o uczestniczeniu prezydenta Mościckiego  była ciekawostką bez związku z głównymi wątkami notki. Tymczasem Ebenezer  super-ekspert   rzuca się na to i wrzeszczy o „żenującym bałamuctwie”. I na zdrowie.

Idźmy dalej, czyli do trzeciego oskarżenia.

  Pan Ebenezer  chłoszcze bez miłosierdzia: ”…Nic nie wie o pozytywistycznej "Prawdzie" wydawanej przez Aleksandra Świętochowskiego i myli ją z rewolucyjną "Prawdą" Lenina, która w latach 1896-1898 jeszcze nie istniała (pink-panther, "Niepokorni Cywińscy, ks. Radziwiłł, KL Auschwitz oraz Polacy i dotacje", szkolanawigatorow.pl).18 lutego 2018

Doprawdy?

Słowa „gazeta Prawda” padają w tekście dwa razy: raz jako „słynna rewolucyjna gazeta Prawda”  i raz jako fragment książki „Rodowody niepokornych” na str.”… W czytelniach upowszechniano także pisma o duchu zdecydowanie antyklerykalnym jak „Prawda” czy „Przegląd Tygodniowy”…”

W tekście  notki nie pada nazwisko Lenina. A co do „pomylenia” obu tych arcydzieł żurnalistyki, to mam wiadomość dla pana Ebenezera: nie da się pomylić tych dwóch gazet, bowiem Prawda” Lenina była wydawana w CYRYLICY:))

Ponadto warto wspomnieć, że najpierw gazetę  rewolucyjną „Prawda” redagował i wydawał w Wiedniu Lew Trocki a dopiero od 1912 –Lenin. Była jeszcze „trzecia” Prawda” redagowana od powrotu ze zsyłki przez Stalina i Kamieniewa.

Gazeta Świętochowskiego wystarczająco natrętnie:  lansowała Darwina ,  zalecała czytanie Marksa, Lasalle’a i Dühringa , a wśród jej  współpracowników   wymienia się m.in. towarzyszy  A.Warskiego i J.Marchlewskiego- by ją uznać  za „rewolucyjną”

Bo czyż  można było nad Wisłą spotkać  wtedy lepszych rewolucjonistów niż  Julian  Marchlewski , co to w 1020 w sierpniu jako POLREWKOM wylądował  na plebanii w Wyszkowie?   Czy  Adolf Warski,co to zakładał i I Proletariat i KPP ? A oni byli „w kręgu współpracowników”  gazety  Świętochowskiego.

Jeśli się do tego doda stałe ataki gazety „Prawda” na polskie duchowieństwo katolickie, ze szczególnym uwzględnieniem papieża Leona XIII, kardynała Ledóchowskiego czy kardynała Dunajewskiego – to absolutnie nie można jej   nie nazwać   „rewolucyjną”. Chociaż biorąc pod uwagę oskarżanie kardynała Ledóchowskiego o łapówkarstwo, to należałoby produkt Świętochowskiego nazwać – obrzydliwym.
O tekstach Świętochowskiego na temat duchowieństwa pisze pani dr hab. Małgorzata Pietrzak z Uniwersytetu Łódzkiego w pracy pt.”Obraz duchowieństwa w felietonach Aleksandra Świętochowskiego”.

No  i wisienka na torcie pana Ebenezera, czyli wykrycie  potwornego błędu  w notce z dnia 19 października 2019 r. pt. „Nobel 2018 i Oscar 2020, Marhoul i Tokarczuk czyli żegnaj prawdo, witaj propagando”.

Pan Ebenezer  dopadł Różową Panterę już w trzecim akapicie,  który zawiera oczywisty błąd:”… A pani Joanna Siedlecka , która dokonała dziennikarskiego śledztwa w sprawie oskarżeń rzuconych przez Kosińskiego na mieszkańców wsi Dąbrowy Rzeczyckiej k. Rozwadowa i okolic, których nazwiska pojawiły się w książce , z czego zrobiła raport w formie książki „Czarny Ptasior” (Wydawnictwo Marabut Gdańsk 1994 r.) - nie miała lekkiego życia…”.

Powinno być : „…w sprawie oskarżeń rzuconych przez Kosińskiego na mieszkańców wsi Dąbrowy Rzeczyckiej k. Rozwadowa i okolic, których OPISY pojawiły się w książce , z czego zrobiła raport w formie książki „Czarny Ptasior” …”.

Notka  opowiada o książce Joanny Siedleckiej „Czarny Ptasior” i o filmie Vaclava Marhoula „Malowany Ptak”.

I  o  śledztwie dziennikarskim, przeprowadzonym przez nią   tropem losów okupacyjnych rodziny Lewinkopfów –Kosińskich w Sandomierzu i w Dąbrowie Rzeczyckiej.  W książce „Czarny Ptasior” oraz w notce pojawiają się postacie z książki Kosińskiego i są natychmiast „dekodowane”: „Chłopiec”, „Lilka”, „Ewka”, „Lech”. 

  Zatem z książki „Czarny Ptasior” i z dalszego tekstu notki  jasno wynika, że  Jerzy Kosiński  nie używał w swojej książce  „Malowany Ptak” nazwisk  opisywanych postaci. 

Pan  Ebenezer pisze:”… Reżyserowi filmu Malowany ptak (według książki Jerzego Kosińskiego) ma za złe, że (podobno) pomylił Kozaków z Kałmukami, ale jednocześnie bałamuci, że Kosiński w Malowanym ptaku rzucał oskarżenia "na mieszkańców wsi Dąbrowy Rzeczyckiej k. Rozwadowa i okolic, których nazwiska pojawiły się w książce" Kto książkę Kosińskiego choćby tylko przekartkował, ten wie, że nie ma w niej żadnych nazwisk…”.

Rzeczywiście reżyserowi filmu „Malowany Ptak” pomylili się Kałmucy z Kozakami, ale nie wiem, na jakiej podstawie pan Ebenezer twierdzi, że Różowa Pantera „ma mu to za złe”. Ona to po prostu stwierdza na podstawie książki  Joanny Siedleckiej „Czarny Ptasior”, w której jest szczegółowy opis odejścia Niemców i ich oddziałów pomocniczych,  jak to było w rzeczywistości.

 Podobnie, w ślad za ustaleniami  red. Joanny Siedleckiej Różowa Pantera twierdzi, że Jerzy Kosiński rzucał oskarżenia  na mieszkańców wsi Dąbrowy Rzeczyckiej k. Rozwadowa i okolic.

 Ale ich nazwiska nie pojawiły się w książce „Malowany Ptak” ,za to pojawiły się w książce „Czarny Ptasior”, bowiem opis wsi i okolic oraz opis postaci w książce „Malowany Ptak” był tak dokładny, że miejscowi rozpoznali siebie,  współmieszkańców wsi i samą wieś.

Natomiast  mieszkańcy wsi, która ukrywała rodzinę Kosińskich – Lewinkopfów   doznali szoku  na wieść o tym, jakie uczynki i zachowania  przypisał  im lub ich sąsiadom Jerzy Kosiński.

Paszkwil  sado-maso  Jerzego Kosińskiego  został wydany w języku polskim wielokrotnie, również po ujawnieniu przez krytyków amerykańskich  tego, że Jerzy Kosiński w roku 1965 zbyt słabo znał język angielski, aby w tym języku samodzielnie napisać  jakąś książkę.  I mimo ujawnienia  przez Joannę Siedlecką  twardych faktów w sprawie więcej niż poważnych  zmyśleń Kosińskiego  na temat  rzekomych zachowań ludzi, którzy uratowali mu życie. Książka „Malowany Ptak” jest  w całości kłamliwa i ekstremalnie antypolska.

A mimo to  została wydana w Polsce kolejno w roku: 1989, 1990, 1992, 1993, 1995 (seria NIKE), 2003 (wydawnictwo Baobab),2019 (wydawnictwo Albatros).

A Ebenezer  Rojt broni jej  jak niepodległości , podobnie jak promującej skrajnie antyklerykalnych pozytywistów książki „Rodowody niepokornych”, wydanej z błogosławieństwem cenzury PRL.  

Sprawy  takie jak to kto  „pisał” w Historycznej  Encyklopedii  Swiatowego Niewolnictwa hasło „de Pombal, markiz”  czy co robił  działacz  II Międzynarodówki  Lenin  w 1896 r. i czy mógł był spotkać w Londynie kilku innych  działaczy II Międzynarodówki  , w tym Piłsudskiego i Mościckiego , to zwykłe czepialstwo  mające na celu wzbudzić nieufność do wszelkich informacji zwartych w notkach Pink Panthera. Zwłaszcza tych o antyklerykałach  z czasów dawnych i współczesnych.

Nie wiem kim jest Ebenezer Rojt . Czy to osobnik przeprowadzający na swoim blogu jakąś auto-terapię zleconą przez lekarza, czy grupą osób wykonujących zleconą robotę z powodu braku gotówki.  Ciężka ta praca, mająca na celu unieważnić  przekaz zawarty w notkach  i wzbudzić nieufność  do wszystkich zawartych w nich informacji nie może budzić wdzięczności. I nie budzi. Ebenezery Rojty tego  świata biegną za karawaną  a karawana jedzie dalej.


sobota, 18 stycznia 2020

ZSRR, Benesz , czeski przemysł zbrojeniowy , pakt Ribbentrop Mołotow i Zaolzie.


Pan  Putin   występując  19  grudnia  2019  r.  na konferencji prasowej dla mediów rosyjskich i zagranicznych  oraz  odnosząc  się  do  rezolucji Parlamentu  Europejskiego o wybuchu II wojny światowej  był  łaskaw  powiedzieć  miedzy  innymi   iż: …ZSRR  jako ostatnie  państwo podpisało z Niemcami  hitlerowskimi  pakt o nieagresji…   oraz`”… Polska sama wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji …”  

W   ten  sposób   Pan Putin  pragnie  dać  do  zrozumienia,  że  Polska   odniosła  korzyści  z  krzywdy   Czechosłowacji   w  1938  r.  a `Związek   Sowiecki  - NIE.
Pan  Putin   niepotrzebnie  jest   taki  skromny.  Z  krzywdy   Czechosłowacji   skapnęło  i  ZSRR.

Historia   czeskiego  przemysłu  zbrojeniowego  jest   w  tej sprawie  nieubłagana. 

Na   mocy  zawartego   przez  ZSRR  i  III  Rzesze  Niemiecką  Paktu   Ribbentrop  - Mołotow  Niemcy   sprzedały  Związkowi   Sowieckiemu  czeskie  projekty  a  może  i  wyniki  badań  testowych  ciężkiego  działa   210 mm  M 1939  oraz  superciężkiej  oblężniczej  haubicy  305 mm  M1939. Zostały  one  zawłaszczone  przez  Niemcy  po  zajęciu  Czechosłowacji  od  prawowitego  właściciela  czyli czeskich  Zakładów   Škoda.

ZSRR   do  22  czerwca  1941  r.  wyprodukował    9  dział  typu   210 mm  M1939  pod sowiecka nazwa    Br-17   oraz  pewna ilość   haubice  305 mm  M1939   jako  sowieckie   Br-18. Brały one udział w obronie  Leningradu. Ciekawe ,ile Niemcom zapłacil drogi sowiecki sojusznik? Jedna Reichsmarka czy jakiś polski powiat?

Można  je  zobaczyć  w  Saint  Petersburgu  w  Muzeum   Artylerii.

Przed  1938 r. Rosjanie próbowali  zakupić  prototyp  lekkiego  czeskiego  czołgu   S-II-a , który Czesi  jako   produkcyjny LT vz. 35  testowali u nich  na poligonie  w Kubince . Sowieci byli zainteresowani jedynie zakupem prototypu, ale Škoda odmówiła  sprzedaży, chyba   że  wraz  z  licencja. Czesi  bali się, że Sowieci po prostu skopiują projekt i zbudują go, nie płacąc żadnych opłat licencyjnych.

Chodziło  o lekki  czołg  LT vz. 35,  skonstruowany  w  1935  i  produkowany  dla  czeskiej  armii  od  1936  r..  Do  roku  1938   Škoda  wyprodukowała  434  sztuki,  z  czego  Wehrmacht  zawłaszczył    244  sztuki  i uzbroił swoja  pierwsza  lekka  dywizje  pancerna, która  brała udział w napaści  na Polske.

Co do Niemców, to obłowili  się na czeskim  przemyśle  zbrojeniowym  okrutnie.
 Czolg    LT vz. 35  to   tylko  jeden  produkt  tego  przemysłu.  Same  Zakłady  Škoda  produkowały  wiele rodzajów  karabinów, dział ,czołgów i haubic. A  jeszcze  była  Tatra, która  ”wyposażyła”   Wehrmacht  w  ciężarówki  i motocykle.  Czy  zakłady ČKD  - czołg  ”Panzer”  38 t a chyba i samochody  opancerzone.

Dla porównania  , kiedy  Niemcy brali  sobie z wyposażenia armii czeskiej  i magazynów zakładowych Skody i Tatry setki czołgów „za biezdurno” i pędzili czeskich robotników do robienia ich jeszcze  więcej, Polska mogła wystawić  do walki  800 czołgów we wrześniu 1939 r.

Jak mogło dojść do tego wszystkiego?

Przecież  Związek Sowiecki  16 maja 1935 r. zawarł z Czechosłowacją  pakt o  wzajemnej  pomocy, w którym przewidziane było  utworzenie  „mostu powietrznego” pomiędzy ZSRR a Czechosłowacją  na wypadek wojny, skoro dwie strony paktu  nie  miały  wspólnej  granicy.

A Kliment Woroszyłow Ludowy Komisarz Obrony ZSRR   w dniu 9 czerwca 1935 r. w trakcie uroczystego przyjęcia  czechosłowackiej delegacji na Kremlu  odbył   długą rozmowę w cztery oczy z ministrem spraw zagranicznych Czechosłowacji  Edwardem Beneszem, który ten pakt  negocjował  i podpisał.

Jak pisze na stronie 54 swojej książki  wydanej przez Oxford University Press w 1996 r. pt.”Czechoslovakia  between Stalin and Hitler -The Diplomacy of Edward Benes  in the 30s” czeski historyk prof. Igor Lukes  z Boston University - szef obrony ZSRR miał powiedzieć Beneszowi m. in .:”…Nie chcemy wojny ,ale nie boimy się i jeśli ktoś nas zaatakuje, będziemy walczyć(…) Nie boimy się Hitlera. Jeśli on zaatakuje WAS, MY ZAATAKUJEMY JEGO, ponieważ jeśli wy upadniecie, Hitler zaatakuje Rumunię…”

Pakt obejmował  ustanowienie normalnych stosunków dyplomatycznych, konwencje o transporcie powietrznym i porozumienie kredytowe.

Edward Benesz  po powrocie  do Pragi z  dyplomatycznej podróży do Moskwy w dniach  9-15 czerwca 1935 r. był cały w skowronkach i  godzinę  40 minut referował  swoje wrażenia  z pobytu w Moskwie  ambasadorowi Wielkiej Brytanii w Pradze sir Josephowi Addisonowi (str.56).

 Jak pisze prof. Igor Lukes :”…Benesz przedstawiał różowy obraz Związku Sowieckiego. Mówił o zamożnych farmach kolektywnych i fabrykach ze szczęśliwymi  chłopami i pracownikami przemysłowymi, którzy są dobrze opłacani  ,bardzo dobrze żywieni (lepiej niż w Czechosłowacji).Jest  dla nich zwyczajne ,jak powiedział, spędzanie  6 tygodni  każdego roku nad morzem na Krymie z cala rodzina. Ludność  jest dobrze zaopatrzona ,Benesz twierdził. Poza wszystkim jego zona poszła na zakupy i nie zastała nigdzie braku towarów . A co najważniejsze, komunizm jako ideologia – zniknął. Stalin był  łaskawy,  rozważny, uprzejmy…”.

A jednak mimo takiej sielanki, kiedy prezydent  Benesz przed feralnym 28 września 1938 r. miał telegrafować do Moskwy  wzywając do uruchomienia „mostu powietrznego” czyli pomocy wojskowej  przez ZSRR  i podobno odpowiedziała mu cisza. Tak podobno pisał w swoich wspomnieniach na uchodźctwie.

 Jak tam było z tymi wspomnieniami pana Benesza na uchodźctwie, tak tam było, ale źli ludzie piszą ,że:”… W obliczu, związanego z roszczeniami terytorialnymi, wkroczenia Niemców do Czechosłowacji znaczna część czeskiej generalicji zwróciła się do Benesza z żądaniem zaproponowania Polsce federacji  z Czechosłowacją. Benesz odmówił…”.

Co nie powinno dziwić, bowiem ten wielbiciel  Związku Sowieckiego  od 1938 r. był sowieckim szpiegiem.

Jak pisze na stronie 241  książki  pt. „And Reality Be Dammed …Undoing America :What media didn’t tell you  about the end of the Cold War and the fall of communism in Europe”, wydanej w 2010 r. przez Strategic Book Publishing & Rights Agency, LLC  pan Robert Buchar :”…wg  informacji  przechwyconych dzieki   Venona   Prezydent   czechosłowackiego rządu na uchodźctwie Edward Benesz  byl sowieckim szpiegiem pod kryptonimem “19”.

Pan redaktor Dariusz Baliszewski twierdzi w artykule pt.”Prawda o Zaolziu” z 22 listopada 2018 w 
„Uwazam Rze”, iż był nim od 1938 roku.

Wiec  kiedy nieszczęsna Czechosłowacja  dostała zaocznie wyrok śmierci w Monachium, to szlachetny i miłujący pokój Związek Sowiecki  nie uruchomił żadnego „mostu powietrznego”  z   niezwyciężoną Armią Czerwoną na pokładach samolotów, ale pod koniec października  1938 r. kiedy Edward Benesz podał  się do dymisji i poczuł  potrzebę opuszczenia ojczyzny, tenże Związek Sowiecki uruchomił swojego człowieka z NKWD niejakiego Piotra Zubowa, żeby ten przerzucił Benesza do Wielkiej Brytanii.

A tymczasem gdyby doszło do federacji  Czechosłowacji  z Polska ,to jak obliczył profesor Tadeusz  Siergiejczyk:”… w posagu do takiego związku obu państw 10-milionowa Czechosłowacja wnosiła 1600 nowoczesnych samolotów bojowych, 470 czołgów, 2700 dział  i najnowocześniejsze w Europie zakłady zbrojeniowe….”.

No ale Związek Sowiecki przytomnie zwerbował sobie czechosłowackiego prezydenta na agenta i  ten zapobiegł takiemu potwornemu scenariuszowi, jak  federacja  Czechosłowacji  z Polska. Bo wtedy to niezwyciężony Związek Sowiecki razem z Niemcami do spółki mieliby problem ze skonsumowaniem Mitteleuropy.

Dzięki  odmowie kooperacji wojskowej i politycznej z Polską  jednego uwikłanego człowieka,  zajmującego strategiczne stanowisko,  III  Rzesza  przejęła  natychmiast  po  zajęciu  Czechosłowacji  gigantyczny przemysł  zbrojeniowy tego państwa   włączając  go  do  utworzonego  przez  Hermanna Göringa  niemieckiego konglomeratu  hutniczo-górniczo- zbrojeniowego  Reichswerke Hermann Göring”  z siedzibą w Salzgitter

Czechosłowacja  w  1918  r.  przejęła  po  Austro - Węgrzech   cały  powstały  na  przełomie XIX  i  XX  w.  przemysł  zbrojeniowy. W  tym takie  giganty  jak  Škoda  Werke  Tatra  i  ČKD czyli Českomoravská Kolben-Daněk

Były one  skoncentrowane  na  południe  od  Sudetów i  Śląska  w  prostokącie   300 x 170  km,  na  którego  zachodnim  boku  znajdowały  się:  Mlada  Boleslaw  (Skoda  samochody)  Praga  (ČKD),  Pilzno  (Skoda  Works)  a  na  boku  wschodnim  od  północy  Ostrava  (Tatra),  Brno  (Tatra) i  najdalej na  wschód  położony   Uhersky  Brod (Česká zbrojovka, pistolety i karabiny). Skale możliwości pokazuje choćby to, ze w okresie 1924 -1938 czeski przemysł  wyprodukował  775.600 karabinów.

W  ten  sposób  niemiecki  przemysł  zbrojeniowy co  najmniej  podwoił  swój  potencjał, stając  się jednym   z  trzech   najpotężniejszych  na  świecie.  A  po  przejęciu  przemysłu  polskiego  -największym.

Czechosłowacki  eksport broni  przed  II WW  stanowił  16%  światowego  eksportu  i  był  drugi  po  brytyjskim.

Może to czeskie działo i ta czeska haubica to były drobiazgi w porównaniu do całego czeskiego przemysłu zbrojeniowego, ale za to Sowieci mieli w rekach czeskiego agenta umieszczonego w najbardziej newralgicznym miejscu.

 I który spełnił ich najśmielsze oczekiwania:  jak donosił do centrali ambasador sowiecki w Londynie Majski, Edward Benesz odniósł się do „akcji ZSRR z 17 września” z „pełną aprobatą”, (с полным одобрением), mówiąc ZSRR nie mógł inaczej postąpić ( СССР иначе не мог поступить).
Jak na tym tle wygląda zajęcie przez Polskę Zaolzia czyli pana Putinowy „rozbiór Czechosłowacji”?
Polska zajęła  906  km²  z  dawnego  Księstwa  Cieszyńskiego  czyli  Zaolzia  i  226  km²  Spisza  i  Rawy  tj.  1132  km².  Stanowiło  to  0,8 % terytorium  Czechosłowacji .

Jednocześnie  Węgry  zajęły  12  tysięcy  km²  terenów  utraconych  w  1918 r.  na  rzecz Czechosłowacji  tj.  jedną  trzecią  Słowacji    oraz kawałek  tzw.  Ukrainy  Karpackiej  inaczej  zwanej  Rusią  Zakarpacką,  która  od  1000  lat należała  do  Królestwa  Węgier   a po  I WW została  Węgrom odebrana.

Ciekawe, że o Rusi Zakarpackiej zajętej przez Węgry  pan Putin nie wspomina. Czy dlatego, że lubi pana Orbana, czy dlatego, że nie lubi Ukrainy.

Teren  ten  wynosił   stanowił  ”korytarz”  miedzy  Węgrami  a  Polską i miał w tamtym momencie wartość  strategiczną i symboliczną. Jak podaje docent wiki,:”… na   Przełęczy  Wereckiej  doszło do uroczystości  spotkania  wojsk polskich i węgierskich z okazji  ustanowienia  wspólnej granicy, stworzonej wskutek zajęcia Karpato -Ukrainy przez Krolestwo Wegier  (…) legenda głosi, że w 896 roku właśnie przez Przełęcz Werecką wtargnęli do Kotliny Panonskiej Wegrzy    pod wodzą  Arpada…”

Za  178  dni  Armia  Czerwona  wkroczyła   bez  wypowiedzenia wojny w  granice  Rzeczpospolitej  Polskiej  i  zajęła  po  drobnych  potyczkach  z   Wojskiem  Polskim  wschodnie  województwa  II   
RP  o  łącznej  powierzchni  186,2  tysięcy   km²   czyli  47,%  jej  terytorium.

Nazywa  się to  w  propagandzie sowieckiej  ”wejściem  dla  ochrony   mniejszości  etnicznych  a  nie  żadnym  rozbiorem.

Można  byłoby  w  to  uwierzyć,  gdyby  nie  wymiana  złotego  na  rubla, co  dokładnie  wyczyściło  z  oszczędności  jednakowo  „polskich Panów” i „mniejszości” .O masowych  mordach na Polakach  i o masowym rabunku nawet szkoda mówić.



https://www.rp.pl/Historia/191229903-Putin-oskarza-Polske-o-rozbior-Czechoslowacji-MSZ-reaguje.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zaolzie
https://pl.wikipedia.org/wiki/Edvard_Bene%C5%A1
https://en.wikipedia.org/wiki/Reichswerke_Hermann_G%C3%B6ring