Pan minister
Barczyk z niejakim opóźnieniem
podziękował organizatorom Marszu Niepodległości, aktualnie najbardziej
rozpoznawalnej na świecie polskiej imprezy patriotycznej i kulturalnej,
co się chwali. Lepiej późno niż wcale.
Obchody, jak obchody.
W ostatniej chwili wyświetlony został film „Niepodległość”, co też się chwali,
a czego bardzo brakowało.
Jednak cała oficjalna
„pamięć historyczna” kreowana przez sfery
rządowe nadal nie wychodzi poza „Naczelnika”
i „Legiony”. Jakiś bukiet kwiecia pod pomnikiem Paderewskiego czy Witosa – i wystarczy.
Do tego natrętna propaganda antypolska w
mediach polskojęzycznych i zagranicznych , przelała czarę goryczy i postanowiłam
sobie urządzić własne obchody 100-lecia Niepodległości Polski. W ramach moich prywatnych
obchodów pragnę przywołać pamięć polskich
artystów, którzy na prawie 40 lat przed tym, jak „zaświeciła jutrzenka swobody’, rozsławiali
imię Polski, kiedy jej nie było na mapie.
Ich osiągnięcia i poziom sztuki, jaki reprezentowali stoją w
tak rażącej sprzeczności z tym, co pokazuje
sztuka „wolnej Polski” po roku 1989 r., że tym bardziej warto przypomnieć tych,
którzy budzili podziw i szacunek całego świata w latach 1880-1918.
Artyści ci byli legendami swojej epoki i nie mieli w swojej dziedzinie
– równych sobie. Nie wspierało ich żadne
ministerstwo kultury a nawet ministerstwo
dziedzictwa narodowego.
„Polska inwazja artystyczna” rozpoczęła się w Europie a następnie w USA i krajach Imperium
Brytyjskiego a także w Rosji na wielką skalę około roku 1880 i miała trwać co najmniej
do roku 1915.
Warto sobie
uświadomić, że w czasie, gdy nie było radia i telewizji, życie kulturalne elit ale też tzw. ulicy, skupiało się w
teatrach, operach i operetkach i soliści
operowi oraz wirtuozi skrzypiec i
fortepianu byli popularni tak samo, jak dzisiaj gwiazdy filmu i telewizji.
Ważne były też galerie i pracownie malarskie oraz „szkoły malarstwa”, które wydały w tym czasie tzw.
Szkołę Monachijską, obejmującą kilkadziesiąt polskich nazwisk. Dwóch z nich malowało na zamówienia cesarzy Austrowęgier
i Niemiec: Kossak i Fałat.
Tego w popularnych biografiach się nie dowiemy, natomiast u polskiego
docenta wiki znajdziemy wiadomość, że malarz Leon Wyczółkowski „bił żonę” a dokładnie
„stosował wobec niej przemoc”.
Więc nie mogę się powstrzymać i urządzam sobie indywidualne obchody 100-lecia Odzyskania Niepodległości, przypominając tych, którzy przypomnieli Polskę światu, nie rzucając bomb, nie organizując powstań ani nie urządzając zamachów na policmajstrów i furgony pocztowe.
Więc nie mogę się powstrzymać i urządzam sobie indywidualne obchody 100-lecia Odzyskania Niepodległości, przypominając tych, którzy przypomnieli Polskę światu, nie rzucając bomb, nie organizując powstań ani nie urządzając zamachów na policmajstrów i furgony pocztowe.
A więc zaczynajmy.
W roku 1880 Polski
nie było na mapach od 85 lat i nic nie
wskazywało, aby miała się pojawić na mapach kiedykolwiek. Za to na mapach po wygranej wojnie z Francją pojawiło się
Cesarstwo Niemieckie z kanclerzem Bismarckiem, który był fanatykiem „jedności religijno narodowej” państwa i
zdążył wdrożyć całą paczkę ustaw
uderzających w Kościół Katolicki, reprezentujący 36% katolików i zarazem
największą mniejszość narodową czyli Polaków – ok. 5% populacji.
W Priwislańskim Kraju powstawały raczej twierdze i więzienia niż opery a język
został wyrugowany z przestrzeni publicznej.
I właśnie w tym czasie na scenach operowych Wenecji, Rzymu, Mediolanu,
Madrytu, Paryża, Drezna i Londynu a nawet Petersburga zaczynają się pojawiać gwiazdy opery pierwszej
wielkości, których nazwiska były wymieniane jednym tchem z Adeliną Patti i Nellie
Melba a wśród mężczyzn nie mieli równych sobie do czasów Carusa.
Przy czym prolog tego „Marszu przez sceny teatralne i operowe”
należał do najtwardszej
polskiej artystki owej epoki czyli Heleny Modrzejewskiej, która w 1876 porzuciła
warszawskie sceny rządowe i rozpoczęła podbój teatrów anglosaskich „od tyłu” czyli od „Dzikiego
Zachodu” a konkretnie od ówczesnej pustyni kulturalnej czyli od Kalifornii.
Helena Modrzejewska jako Helena Modjeska zagrała 20 sierpnia 1877 r. w California Theatre w San Francisco w roli Adrienne
Lecouvreur w sztuce Ernesta
Legouvè. Już trzeciego dnia „teatr wył, ryczał, klaskał, tupał” a dyrektor teatru płakał ze szczęścia w jej
garderobie. Potem było tournee w górniczych osadach Kalifornii a następnie
mocny występ w Nowym Jorku, gdzie bardzo
pozytywnie przyjęła ją elita kulturalna np. poeta Longfellow. Ostatecznie
zawojowała, zarówno jako artystka jak i
osoba (dyktatorka mody i dobrego smaku) Wschodnie Wybrzeże USA. Jej kariera sceniczna w USA miała trwać z przerwą
na wyjazd do Wielkiej Brytanii aż do końca XIX w.
Na jej przedstawienia miało przychodzić aż trzech
prezydentów USA wraz z rodzinami: Chester Arthur, S. Grover Cleveland i
Benjamin Harrison oraz przedstawiciele świata sztuki i wielkiego pieniądza.
Dość szybko zaczęto punktować jej polskie pochodzenie: w jej salonie grało się Chopina a pani Celia Thaxter, znana pisarka i poeta amerykańska owej doby napisała dla niej sonet, w którym znalazła się taka linijka: „…Słuchała głosu swej Polski (…) Muzyki jej ziemi najpiękniejszy wzlot..”.
Dość szybko zaczęto punktować jej polskie pochodzenie: w jej salonie grało się Chopina a pani Celia Thaxter, znana pisarka i poeta amerykańska owej doby napisała dla niej sonet, w którym znalazła się taka linijka: „…Słuchała głosu swej Polski (…) Muzyki jej ziemi najpiękniejszy wzlot..”.
Zanim Helena
Modrzejewska przeniosła się z Warszawy do San Francisco, troje dzieci urzędnika kolejowego i
budowniczego hotelu Saskiego w Warszawie Jana Reszke i jego bardzo muzykalnej
małżonki - panna Józefina – mezzosopran
dramatyczny, jej brat Jan baryton (a później tenor) oraz brat Edward – bas –
rozpoczęli już triumfalny pochód przez
europejskie sceny operowe.
Józefina zadebiutowała w roku 1872 r. w weneckiej Teatro Fenice w wieku lat 17. Następnie na zaproszenie dyrektora Opery Paryskiej – zadebiutowała w dniu 21 czerwca 1874 r. w roli Ofelii w „Hamlecie” operze francuskiego kompozytora Thomasa.
Józefina zadebiutowała w roku 1872 r. w weneckiej Teatro Fenice w wieku lat 17. Następnie na zaproszenie dyrektora Opery Paryskiej – zadebiutowała w dniu 21 czerwca 1874 r. w roli Ofelii w „Hamlecie” operze francuskiego kompozytora Thomasa.
W tym samym 1874 roku w weneckiej operze debiutował brat Jan
Reszke w partii Alfonsa w „Faworycie” Donizettiego a w paryskiej operze
debiutuje inny wielki polski tenor – Władysław Mierzwiński.
W roku 1876 pozycja
artystyczna Józefiny Reszke lat 21 jest bardzo mocna i na paryską
premierę Verdiego „Aidy” pod jego
dyrekcją - rekomenduje ona do roli
Faraona swojego brata Edwarda Reszke, który w ten sposób, po krótkich
przesłuchaniach, debiutuje 22 kwietnia
1976 r. w Theatre des Italiens w „Aidzie”
pod dyrekcją samego kompozytora. Występ jest wielkim sukcesem.
W roku 1878 r. w Drezdeńskiej Operze Królewskiej odbywa się debiut wszechstronnie wykształconej muzycznie 20-letniej sopranistki koloraturowej Praksedy Marceliny Kochańskiej, znanej później jako Marcelina Sembrich Kochańska a w USA jako Marcella Sembrich.
Kiedy więc opromieniona świeżą sławą amerykańską w 1880 r. Helena Modrzejewska przybywa do
Londynu, Edward Reszke właśnie jest po
kwietniowym debiucie w Covent Garden w roku boga Indry w operze Masseneta
. Miał w latach 1880 -1900 występować w Covent Garden 17 sezonów i dać łącznie
450 koncertów. Oraz zaprzyjaźnić się z księciem
Walii, który zapraszał go „na pokoje” do Zamku Windsor.
Marcelina Kochańska w
czerwcu tego roku zadebiutuje Covent Garden
Donizettiego „Łucji z Lammermoor”, który
to debiut został okrzyknięty jako „sensacyjny”.
Helena Modrzejewska , mimo akcentu , zostaje znakomicie
przyjęta przez publiczność w rolach szekspirowskich i występuje przez 4 sezony w Londynie i w teatrach prowincjonalnych Anglii
i Szkocji. Poeta Oscar Wilde prosi ją o
rekomendacje przed swoim wyjazdem do Ameryki
a salony arystokratyczne są przed nią otwarte.
W roku 1881 r. ma miejsca prawdziwa artystyczna „polska okupacja
Londynu”: Józefina Reszke śpiewa w „Aidzie” Verdiego wraz z bratem Edwardem a w Teatrze Włoskim i na
koncertach występuje Marcelina Sembrich Kochańska a na scenach londyńskich występowała Helena
Modrzejewska.
To ona stworzyła wtedy ekskluzywny artystyczny salon, w którym występowali
solo i wspólnie: Józefina Reszke oraz Edward i Jan, śpiewała Marcelina
Sembrich Kochańska oraz Mierzwiński a gra na skrzypeczkach Henryk Wieniawski. Budziło to zrozumiałe poruszenie sąsiadów a
nawet policji i przechodniów, którzy przystawali na ulicy, aby uczestniczyć w tych
„wieczorkach” a raczej „nockach artystycznych”.
W 1883 r. Helena
Modrzejewska powróciła do Stanów
Zjednoczonych, otrzymała amerykańskie obywatelstwo i rozpoczęła kolejny
triumfalny etap swojej teatralnej
kariery w USA.
Nie tylko gra w sztukach ale też pisze prace
teoretyczne na temat teatru, występuje na zjazdach kobiecych i w 1888 buduje
w górskiej dziczy ok. 80 km na
południowy zachód od Los Angeles - dom i
ogród przeznaczone na letni wypoczynek.
Nadała mu nazwę „Arden” Dom był, jak na tamte czasy bardzo luksusowo wyposażony, miał bieżącą
wodę i obok domu – basen. Był jej
przystanią do śmierci w 1906 roku a
dzisiaj jest tam urządzone muzeum Heleny Modrzejewskiej ( Helena Modjeska
Historic House and Garden) wpisane na
Narodową Listę Pamięci w 1990.
Również w 1883 r. wyjechała do USA Marcelina Sembrich Kochańska, aby po debiucie 24 października w „Łucji z Lammermoor’, rozpocząć
zupełnie bajeczną karierę w Metropolitan Opera z przerwą w latach
1890-1897, kiedy występowała w Petersburgu.
W 1898 r. wróciła do Metropolitan Opera i śpiewała jako niekwestionowana największa gwiazda tej
sceny przez 11 sezonów (łącznie 450 spektakli) do roku 1907, kiedy
zorganizowano jej galę. Odeszła u szczytu
sławy i w Bolton nad pięknym jeziorem urządziła luksusowy dom, w którym prowadziła
szkołę śpiewu dla uzdolnionych dziewcząt.
Następną równie wyrazistą i despotyczną (choć w mniej miły sposób)
solistką MET miała być dopiero Maria Callas.
Kiedy Marcelina Sembrich Kochańska występująca
w USA jako Marcella Sembrich porzuciła na kilka lat Nowy Jork dla Petersburga, w Metropolitan
Opera zaczął pojawiać się Jan Reszke, który jako Jean de Reszke, w latach
1893-1899 był tam traktowany jako coś w
rodzaju dobra narodowego: jego wynagrodzenie w MET sięgało połowy rocznego
budżetu opery. Śpiewał często z - Nelli
Melba, znaną mu już z Londynu, która zastąpiła wówczas w Metropolitan Opera – legendarną Adelinę Patti.
Jan Reszke był już wówczas uznawany za największego tenora epoki
z wielkimi sukcesami w Paryżu i Londynie i na innych scenach europejskich.
W roku 1884 kompozytor Jules Massenet wybrał go do roli
Jana Chrzciciela w operze „Herodiada”, którą miał wystawiać w Operze Paryskiej.
Partia została wykonana w takim stylu, że kompozytor w nowej operze „Cyd”
partię tenorową specjalnie pisał dla Jana Reszke. Przez długie lata był wraz z bratem Edwardem uważany
za najlepszego odtwórcą ról wagnerowskich. Ale nie zaśpiewał w
Bayreuth mimo zaproszeń Cosimy Wagner.
Absolutną supergwiazdą
stał się dzięki występowi w operze
Gounoda „Romeo i Julia” w roku 1888. Wtedy to paryska
Grand Opera postanowiła wznowić to
dzieło, grane wcześniej w Operze Komicznej. Sam kompozytor czuwał nad obsadą a
supergwiazdą miała być legendarna Adelina Patti w roli Julii.
W Paryżu zapanowała
histeria i bilety stały się osiągalne wyłącznie dla Prezydenta, rodowej
arystokracji i dla tzw. plutokracji z Rotszyldami na czele. Australijska gwiazda Nelli Melba przyjechała aż z Brukseli aby być świadkiem triumfu lub upadku słynniejszej konkurentki.
Gounod obsadził obok Adeliny Patti obu braci Reszke: Jana w roli Romea a Edwarda w roli Ojca Laurentego i dyrygował. Przedstawienie zostało ocenione jako fenomenalne i było wilekim sukcesem Adeliny Patti ale jeszcze większym - Jana Reszke i jego brata Edwarda.
Gounod obsadził obok Adeliny Patti obu braci Reszke: Jana w roli Romea a Edwarda w roli Ojca Laurentego i dyrygował. Przedstawienie zostało ocenione jako fenomenalne i było wilekim sukcesem Adeliny Patti ale jeszcze większym - Jana Reszke i jego brata Edwarda.
Zaraz potem otrzymał on
zaproszenie do Londynu, gdzie zadebiutował w roli Radamesa w „Aidzie”
23 czerwca w Drury Lane.
W roku 1889
dyrektor Carl Rosa Opera Company
zaprosił Jana i Edwarda Reszków do
udziału w „Afrykance”, „Romeo i Julii”, „Fauście” (Edward śpiewał
najsłynniejszego Mefista) i w „Śpiewakach norymberskich” Wagnera .
Ukoronowaniem tych występów było zaproszenie od Królowej Wiktorii dla obu braci, którzy wraz ze śpiewaczką Emmą Albani dadzą zaimprowizowany podobno koncert arii z oper „Faust”, Gwiazda północy” Meyerbeera oraz duety z „Traviaty” i „Carmen”.
Ukoronowaniem tych występów było zaproszenie od Królowej Wiktorii dla obu braci, którzy wraz ze śpiewaczką Emmą Albani dadzą zaimprowizowany podobno koncert arii z oper „Faust”, Gwiazda północy” Meyerbeera oraz duety z „Traviaty” i „Carmen”.
Królowa musiała być zachwycona, skoro Jan i Edward Reszke w latach 1889 – 1900 aż 7 razy śpiewali na galach w Covent Garden i w Zamku Windsor a następca tronu zaprzyjaźnił się z nimi i zapraszał regularnie
do Windsoru.
Najbardziej prestiżowe występy Braci Reszke przed królewską publicznością miały miejsce siedmiokrotnie w okresie 1889 -1900 m.in. z takich okazji jak: wizyta
szacha Persji (2 lipca 1889), odwiedziny
cesarza Niemiec Wilhelma II wraz z małżonką (8 lipca 1891 r.), ślub księcia Yorku
(późniejszego króla Jerzego V) z księżniczką Marią von Teck ( 4 lipca 1893 r.) ,
jubileusz diamentowy wstąpienia na tron brytyjski Królowej Wiktorii ( 23 czerwca
1897 r.) oraz 3 występy przed Królową Wiktorią na Zamku Windsor – 27 czerwca 1898
r., 24 maja 1899 r. i 16 lipca 1900 r.
Kiedy Bracia Reszke występowali przed cesarzem niemieckim Wilhelmem
II , Cesarstwo Niemieckie znajdowało się już co najmniej od 17 lat od wdrożenia
ustaw tzw. antykatolickich, bezpośrednio skierowanych również przeciwko Polakom
i w apogeum tzw. Kulturkampfu, antypolskiej polityki
kulturalnej obliczonej na zduszenie tzw.
żywiołu polskiego.
Dlatego, kiedy małżonka księcia Yorku wymogła na nich aby przysięgli, że nigdy nie zaśpiewają
w Niemczech - takie przyrzeczenie złożyli
i nawet zaproszenia Cosimy Wagner nie zdołały
ich skusić.
I tu dochodzimy do największego
pianisty swoich czasów, mega gwiazdy w skali
światowej – Ignacego Jana Paderewskiego.
Paderewski rozpoczął wielką karierę pianistyczną w dużej mierze dzięki pomocy Heleny Modrzejewskiej,
która wystąpiła z nim wspólnie w Krakowie
w 1884 r. Po lekcjach u Leszetyckiego w Wiedniu
i rocznej pracy pedagogicznej w Strassburgu,
wystąpił z wielkim sukcesem w Paryżu zarówno w salonach arystokratycznych jak i
w Sali Erard w roku 1888 i od tej pory jego
gwiazda nie przestawała świecić. Koncertował
niemal 50 lat z przerwą na sprawowanie funkcji Premiera
Rządu Polskiego w 1919 r.
Był pierwszym artystą
otoczonym uwielbieniem w Europie, USA, Kanadzie, Ameryce Południowej
a nawet w Australii i Nowej Zelandii i RPA, nie mówiąc o Ojczyźnie w trzech zaborach.
Poeci pisali na jego
cześć wiersze , gazety na całym świecie
zamieszczały jego zdjęcia i karykatury, jego portrety malowali malarze sławni w świecie
anglosaskim: Lawrence Alma Thadema i sir
Edward Burne- Jones. Plotka głosi, że miał
go zobaczyć na ulicy i powiedzieć znajomym
„zobaczyłem Archanioła”. Po czym zaczął go szkicować. Bo rzeczywiście miał idealny profil.
Paderewski został gwiazdą brytyjskiego filmu fabularnego „Księżycowa Sonata” z roku 1937 (zagrał samego siebie) a amerykański duet wodewilowy „Bob & Bob” w roku 1916 nagrał o nim ragtime „When Paderewski plays” (Kiedy gra Paderewski).
Pojawił się nawet w powieściach bardzo popularnej wówczas w USA pisarki dla dziewcząt chrześcijańskich Grace Livingston Hill.
Francuski kompozytor
Camille Saint- Saens dedykował mu
„Polonaise” na dwa fortepiany a brytyjski kompozytor Sir Edward Elgar wykorzystał
motywy z utworów Paderewskiego do swojej symfonii „Prelude Polonia”.
Dwukrotnie występował na Zamku Windsor przed Królową
Wiktorią: 2 lipca 1891 r. i 29 czerwca
1900 r. W maju 1924 r. Król i Królowa Belgów złamali protokół wstając z miejsc wraz z całą publicznością, kiedy Mistrz wchodził
na scenę.
W roku 1904 był w stanie, jak określiła to amerykańska
gazeta „konkurować sam ze sobą”, bowiem kiedy
dawał koncert w Carnegie Hall, w Metropolitan Opera była wykonywana jego
opera „Manru”. Zapełniał salę koncertową
na 16.000 osób mimo wysokich cen biletów, przeznaczonych na cele charytatywne.
W latach 20-tych i
30-tych XX w. wszystkie matki przyszłych
mistrzów fortepianu marzyły, aby ich dzieci mogły publicznie wykonać
Paderewskiego Minuet in G.
Cała ta niewiarygodna popularność przekładała się na bardzo
konkretne przychody. W krótkim czasie stał się bardzo bogatym człowiekiem,
którego dochody roczne z koncertów sięgały 500 tysięcy USA. W ówczesnych dolarach.
Miał duży wkład finansowy w budowie Luku Triumfalnego na Placu Waszyngtona w Nowym
Jorku w 1892 r. i w całości sfinansował Pomnik
Grunwaldzki w Krakowie 1910 r. oraz Pomnik Chopina w Żelazowej Woli. Sponsorował
największy obraz chrześcijański „Golgota’ – praca zbiorowa pod kierunkiem Jana
Styki (60m x 15 m) i zbudował specjalną rotundę na Karowej 18 dla na miejsce stałej
wystawy.
O jego działalności charytatywnej,
na którą wydał większość zarobionej przez siebie wielkiej wielomilionowej fortuny,
można mówić godzinami.
Przy czym największy wkład miał w pomoc ofiarom wojny w Polsce
w latach 1915-1917, kiedy całe dochody ze wszystkich koncertów i zbiórek (ponad
300) sięgających jednorazowo 30 tysięcy dolarów, przeznaczał na Komitet Pomocy Ofiarom
Wojny w Polsce – Henryka Sienkiewicza.
Łącznie
Komitet ten zebrał ok. 4 mln USD, z tego ok. 2,5 mln w USA, gdzie działał wówczas
Paderewski. Pomagał mu w tym jego „dłużnik”
z czasów pierwszej trasy koncertowej w USA – Herbert Hoover, biedny student I roku geologii w Princeton, który
był organizatorem koncertu Paderewskiego
mającym problemy z zebraniem kasy na zapłacenie
artyście. Paderewski po zapoznaniu się z wyjaśnieniami studenta - kazał mu zapłacić za wynajem sali a nadwyżkę przeznaczyć
na opłacenie studiów. Zagrał za darmo.
Herbert
Hoover pojechał do Australii, znalazł żyłę złota, został multimilionerem i dostarczył w czasie I WW do Polski ok. 20% całej rządowej pomocy żywnościowej
i lekarskiej przeznaczonej przez USA dla
Europy. A kiedy Naczelnik Piłsudski na jego cześć zorganizował „Wielką Paradę Dzieci”
w czasie jego wizyty w Polsce w 1919 r., tak się rozczulił widząc tysiące bosych , że zatelegrafował i kazał przysłać do
Polski 800 tysięcy par butów.
Paderewski poza działalnością charytatywną założył w Szwajcarii w 1915 r. Polską Agencję Informacyjną i wydał specjalną „Encyklopedię Polską” przeznaczoną dla
dyplomatów i polityków Ententy, którzy o Polsce nie wiedzieli lub nie chcieli wiedzieć.
Pozostawał w stałym kontakcie z takimi ludźmi jak Herbert Hoover, wówczas odpowiedzialny
za pomoc humanitarną na terenie Europy, pułkownikiem House, szarą eminencją Białego
Domu oraz samym prezydentem USA Woodrow Wilsonem, który zanim USA przystąpiły do
wojny – postawił sprawę niepodległej Polski – w agendzie politycznej.
Jego starszym „współpracownikiem” w sprawie polskiej był Henryk
Sienkiewicz, laureat literackiej Nagrody
Nobla z 1905 r. . Jego powieść Quo Vadis”
już w roku 1897 przetłumaczył na język angielski
Jeremiah Curtin, przyjaciel prezydenta USA
Theodore Roosevelta, etnograf i podróżnik. Książka była bestsellerem. Wcześniej
bo w roku 1888 przetłumaczył na angielski „Ogniem i mieczem” a w 1900 r. – „Krzyżaków”.
Powieści cieszyły się wielkim wzięciem i już w 1900 r. niejaki Stanislaus Stange
zaadaptował „Quo Vadis” na sztukę dramatyczną i była ona grana z wielkim sukcesem w USA. Następnie na podstawie tej powieści powstały filmy
nieme: w roku 1901, 1912 i 1924 a w roku 1951 film fabularny w reżyserii Mervyna LeRoya, nominowany w ośmiu kategoriach
do Oscara.
I już naprawdę nie mam siły pisać o polskich malarzach ze Szkoły
Monachijskiej, których dzieła szły na rynku europejskim jak świeże bułeczki:
konie, krajobrazy wiejskie, krajobrazy zimowe, sceny rodzajowe . Jeszcze niedawno obraz Juliana Fałata „Powrót z
niedźwiedziem” został wybrany na wystawę pt. „Skarby z kraju Chopina” do Muzeum
Narodowego w Pekinie.
Julian Fałat był „nadwornym
malarzem” w latach 1886-1895 na dworze pruskim w Berlinie a w latach 1895-1902 był
takim nadwornym malarzem Wojciech Kossak.
I pomyśleć, że cała ta wielka promocja Polski i Polaków odbywała się zupełnie bez państwowego budżetu, bez Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i bez urzędników i urzędów. Oraz bez „polityki historycznej”.
I pomyśleć, że cała ta wielka promocja Polski i Polaków odbywała się zupełnie bez państwowego budżetu, bez Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i bez urzędników i urzędów. Oraz bez „polityki historycznej”.
Ciekawe też, że ci wszyscy niebywale uzdolnieni i niejednokrotnie bardzo bogaci ludzie, mówiący
wieloma językami, kokietowani przez carów
i cesarzy , nigdy nie wstydzili się przyznawać
do Polski, nigdy jej publicznie nie krytykowali, często uczestniczyli w zbiórkach
na cele patriotyczne i nigdy nie żądali orderów i posad rządowych, kiedy Polska
już się odrodziła.
To jest tak wstrząsający kontrast w stosunku do tego, kim są dzisiejsi wylansowani za państwowe pieniądze malarze i pisarze, kim są tzw. twórcy filmowi i teatralni, że aż bolesne jest pisanie o tym. Śpiewacy operowi uciekają z „ukochanej Ojczyzny” tak szybko jak się da, a jedyne nazwiska, które się przebijają, to są piewcy tzw. antykultury.
To jest tak wstrząsający kontrast w stosunku do tego, kim są dzisiejsi wylansowani za państwowe pieniądze malarze i pisarze, kim są tzw. twórcy filmowi i teatralni, że aż bolesne jest pisanie o tym. Śpiewacy operowi uciekają z „ukochanej Ojczyzny” tak szybko jak się da, a jedyne nazwiska, które się przebijają, to są piewcy tzw. antykultury.
W dodatku, w przeciwieństwie do np. polityki kulturalnej Wielkiej Brytanii, która
przy każdej okazji i bez okazji przypomina „legendarną Melbę” a nawet Braci Reszke,
którzy z nią śpiewali, to w Polsce coś takiego
jak pamięć o wielkich artystach polskich – w polityce państwowej – nie istnieje.
Ciekawe, czy to celowe, czy po prostu urzędnicy państwowi obecnej „odrodzonej Polski” mają jakieś „wytyczne”,
żeby uprawiać „politykę niemożności” na polu
upamiętniania polskich twórców kultury światowej,
bo by się nam jeszcze w głowach poprzewracało.
PS. Muzeum Marcelli Sembrich (Marceliny Sembrich Kochańskiej) istnieje w Bolton Landing w Hrabstwie Warren Nowy
Jork, od 2002 r. jest wpisane w Narodowym Rejestrze Miejsc Historycznych. W USA. Również upamiętniany jest Ignacy Jan Paderewski, zarówno przez winiarzy z Napa Valley jako producent znakomitego zinfandela jak też przez wielbicieli muzyki, którzy organizują w Paso Robles, gdzie miał dom i ok. 2000 ha winnicy i sadów - festiwal muzyczny połączony z degustacją miejscowych win.
http://maestro.net.pl/document/ksiazki/Panek_Reszke.pdf
https://en.wikipedia.org/wiki/Helena_Modjeska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz