Minął tydzień a właściwie
już 8 dni od historycznej bitwy
połączonych sił jasności LGBT i
Policji Państwowej z „bandytyzmem
Białegostoku”.
Do chwili obecnej brak danych
o zabitych, rannych a choćby i opatrzonych plastrem na pogotowiu w dniu 22 lipca 2019 r. Brak też
danych o wybitych szybach sklepowych,
podpalonych samochodach czy zdemolowanych lokalach. Do
dzisiaj gorliwe media nie
wrzuciły ani jednego zdjęcia brukowca,
które miały latać nad głowami parady
równości”.
A w wiadomościach
kolportowanych w pierwszych godzinach po
tzw. marszu równości czy, jak podają
światowe media „Gay pride parade in Bialystok” pojawiały się liczby „4 zabitych”, „dwojga zabitych”, bliżej
nieokreślonej liczbie rannych – oczywiście ofiary miały pochodzić spośród aktywistów LGBT.
Po czym o rzekomych zabitych, rannych i zszokowanych
przedstawicielach jasnogrodu dyskretnie zapomniano , co nie przeszkodziło silom
porządku i prawa zakuć w kajdany
rzekomych „zabójców, chuliganów,
bandytów, troglodytów” , włóczyć ich po bruku i wrzucać na dołek a następnie
okładać mandatami . Wg stanu na
dziś liczba aresztowanych „sprawców” sięgnęła 84 osób – wszystkie bez wyjątku
ze środowisk kontestujących ów „marsz
równości” .
Oskarżenia podobno z
pakietu „obrzucenie policji brzydkimi wyrazami’, „plucie na uczestników
parady”(odseparowanej od kontr-manifestantów dwoma rzędami uzbrojonych po zęby
policjantów z psami)
Z mediów padają
rytualne potępienia „chuliganów, tryglodytów, bandytów etc” z Białegostoku ze strony przedstawicieli władzy. Na przykład pan wice minister spraw wewnętrznych Szefernaker dla TVP Info miał powiedzieć: „…Nie
ma miejsca dla bandytów, którzy nie szanują innych osób, którzy zachowują się w
taki sposób, jak w Białymstoku. Zero tolerancji dla tego typu zachowań…”
Pan były już minister spraw wewnętrznych obecnie poseł Joachim Brudziński miał powiedzieć :”… Z tych informacji, które posiadam, one nie są pełne, bo już nie pełnię funkcji (szefa MSWiA),policja zachowała się jak zwykle profesjonalnie, i jak zwykle zabezpieczyła wszystkich uczestników – powiedział europoseł. Natomiast co do troglodytów, którzy skierowali tam swoją agresję i przemoc wobec innych osób, również wobec policji, to mogę powiedzieć tylko tyle: zero tolerancji. Nikt, nawet jeżeli nie zgadza się z protestującymi, nie ma najmniejszego moralnego prawa, jakiegokolwiek prawa do tego, żeby używać agresji wobec kogokolwiek - oświadczył Brudziński.
Jest to dla mnie oczywiste, że wszystkie te osoby, które dopuściły się tutaj złamania prawa, niezależnie od tego jakie awatary będą mieli na swoich profilach społecznościowych, jak bardzo będą używali patriotycznej, czy bogoojczyźnianej retoryki powinni ponieść konsekwencje – podkreślił polityk….”.
Tymczasem ciekawą
relację z wypadków w Białymstoku w dniu 20 lipca 2019 r. podał w dniu 26 lipca br. pan Rafał Otoka Frąckiewicz na youtubie w
audycji z serii „Cotygodniowa dawka złych wiadomości” pt. Masakra w Białymstoku”.
W min. 7:22
wymienił panów Czarzastego, Biedronia i Adriana Zandberga jako tych, którzy, aby uzyskać w wyborach
do Sejmu procenty uprawniające do dotacji :”…. Bo nie chodzi aby dostać się do Sejmu ale aby przekroczyć jakąś
tam barierę dźwięku, po której są dotacje, piniondze są i tylko i wyłącznie o
to chodzi. Ale żeby dostać te piniondze z dotacji to oni są gotowi podpalić Polskę …”..
Potem pan Otoka Frąckiewicz jedzie po bandzie min 8:00. : „…
No i wracając do tematu oni zorganizowali taką ekipę objazdową „cyrk LGBT” w autobusach jeżdżą ci
ludzie po różnych miastach. No bo gdyby
jednocześnie , wiecie, jak katole ci od
Rydzyka, nawet nie od Rydzyka , zwykli katole organizują sobie (…,) jakiś dzień
, nie wiem, młodzieży (…) , Jezusa Chrystusa , Matki Boskiej Eskimoskiej , whatever, (…) jak sobie katole organizują jakaś imprezę ,
to w całej Polce są imprezy katoli., tak? Ale jak sobie LGBT organizuje imprezę , no to
jest ich pięciu na krzyż , w związku z tym nie mogą obstawić wszystkich miast w
związku z tym w tych autobusach jeżdżą :
dzisiaj tutaj jesteśmy, dzisiaj tam, jutro , pojutrze tutaj
i tak dalej i tak dalej. No i stwierdzili
, że pojadą do Białegostoku . Pomysł genialny z założenia myślę, że był
podkład pod tym taki , że będzie rozpierducha, No musiał być taki. Bo sobie
wyobraźcie sytuację (…) że burmistrz Nowego Jorku stwierdzil, że fajnym
pomysłem jest to ,żeby Ku Klux Klan
sobie zorganizował taki duży piknik w Harlemie. To by się skończyło taką
rzeźnią, że ten burmistrz by wyleciał natychmiast (..) Nikt w normalnym kraju by na to nie wpadł. W Polsce można (..)
Min. 11:58 „…W ten
Harlem, w ten nasz Harlem , w ten nasz polski Harlem , gdzie jest specyficznie, sympatycznie ale
po prostu jeśli wchodzisz tam ze swoimi butami
to możesz dostać łomot, wyjechał ten cyrk LGBT . I tu jest ciekawostka, że
nic się nie wydarzyło. (…) Oczywiście ja wiem, że lewaccy odbiorcy mojego
programu i ci z OKO Press powiedzą :tak, nic się nie stało, przecież tam doszło do rzeźni na
uliach…a…”.
Min 12.30 „… Dobra, to
sobie sklasyfikujmy, co tam się właściwie wydarzyło. Cyrk LGBT poinformował lud pracujący
miast i wsi podlaskiej, że przyjeżdża do nich z imprezą. No to co zrobił lud
podlaski. Lud podlaski zgłosił do ratusza dziewięćdziesiąt parę imprez kontrmanifestacji(…) Nie mówiąc wprost o co chodzi . Na torze ćwiczeń , którym miało iść LGBT (…) impreza , która
spowodowała , że początek marszu LGBT w
Białymstoku zaowocował trzystoma
osobami . Tam 300 osób szło i się źle czuło bo (…) reszta marszu czyli cyrk LGBT stała na światłach kilka kilometrów dalej. …”
I pan Otoka Frąckiewicz zaprezentował
filmik min 13:19-13:33 ( 14 sek)
pokazujący kilkunastu młodzieńców na
przejściu dla pieszych śpiewających /wykrzykujących hasła: „Sinus, cosinus!”
„Obowiązkowa- matura -z matematyki!,
obowiązkowa – matura z matematyki !” Cyrk LGBT przez 2 godziny musiał słuchać o
sinusie cosinusie.
Ratusz zgodził się na
50 imprez w centrum miasta.
Kiedy zaczęła się
zadyma? Zadyma wg Białostocczan , jak referuje
pan Otoka Frąckiewicz zaczęła się
od tego, że kiedy od strony LGBT poleciały zgniłe jajka w stronę kibiców
Jagiellonii , oni wyszli na ulicę a policja bez ostrzeżenia zaczęła do nich
strzelać z broni gładko lufowej gumowymi kulami a helikopter latał nad całą
imprezą strasząc skutecznie wszystkich. .
Potem było jeszcze gorzej, bo marsz LGBT zatrzymał się czy rozdzielił w
rejonie katedry, skłonił policję do użyci a gazu łzawiącego i pieprzowego.
Ponieważ policji było
bardzo, bardzo dużo i była też policja w z Warszawy , bałagan był nieunikniony,
i gaz łzawiący przeznaczony dla kibiców Jagilellonii – trafił na trawniki, na
których pan Wojewoda organizował Piknik Rodzinny- między dzieci, osoby starsze i słabsze. Policja
wzięła Piknik Rodzinny za „kontrmanifestację” i
dała rodzinom popalić.
W tle lewactwo urządziło kilka ustawek ,które pracowicie
sfilmowało a które miały pokazywać
katowanie niewinnych uczestników „cyrku LGBT” przez „brutalnych bandytów
z Białegostoku”.
Jak na przykład ten
filmik pana Michała Jurczyka w koszuli w zielono-czarną kratę z tytułem „Pobili
mnie na paradzie równości w Białymstoku”, który puszczony w zwolnionym tempie
pokazywał, że żaden z pięciu ciosów ręką lub nogą nie dotarł do ciała
domniemanej ofiary ale minął je w sporej odległości.
A policja na swojej
stronie internetowej umieściła 22.07.2019
r. ogłoszenie „Policjanci poszukują poszkodowanego”:”… Policjanci z Wydziału
Kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku poszukują osoby pokrzywdzonej w wyniku pobicia
w dniu 20 lipca 2019 r. na ulicy Suraskiej w Białymstoku”.
Pani minister Witek i inne czynniki rządowe podkreślają
, iż „policja znakomicie wypełniła swój obowiązek” ale ja mam wrażenie,
że policja wręcz szukała okazji, żeby pokazać „swoją
moc” i rzuciła się na nieuzbrojonych
kibiców, którzy co najwyżej krzyczeli
do „cyrku LGBT” bardzo brzydko „rożnymi wyrazami”. Natomiast nikt nie jest w stanie
do dzisiaj zaprezentować słynnych
„brukowców”, którymi miały być obrzucane „ofiary z parady równości”.
Dlaczego o tym piszę.
A dlatego, że w sprawie
awantur w Białymstoku w dniu 20
lipca 2019 r. wypowiedział się
publicznie internauta
„jakuboski76”, który jest
homoseksualistą polskim mieszkającym w Wielkiej Brytanii. W zeszłym roku obejrzałam kilka jego
ciekawych wypowiedzi o warunkach życia w Wielkiej Brytanii.
W dniu 21 lipca 2019 r.
opublikował wypowiedź pod tytułem „Marsz LGBT w Białymstoku
Przykładem Cynizmu Działaczy LGBT”.
Zaczął od szeptanej
propagandy rozpowszechnianej tuż po owej
paradzie równości w Białymstoku ,
iż „z rąk narodowców w Białymstoku z powodów homofonicznych zginęły
dwie osoby: chłopiec i dziewczyna lat 14 i 16 ”. I miała to być „święta prawda”. Nie miał
zamiaru zabierać głosu w sprawie marszu
równości. Ale w tej sprawie zwrócił uwagę , iż nie ma źródeł tej informacji a”… jeśli akcja nalepek „stop pedałowaniu”
albo „strefy wolne od pedałowania” w Polsce robi aferę w BBC angielskim, taka bzdura , to - zamordowanie z powodów
homofonicznych dwójki nastolatków byłoby o tym ..biiip… wszędzie ,
otwierałbym lodówkę, na mleku by to już było.Skoro o tym nie ma , to to nie wystąpiło…”.
W min. 2: 49
powiedział co następuje :”… Pro-elgiebetowskie , nie mogę powiedzieć pro homoseksualne. Rozróżnijmy jedną rzecz.(…)
Jestem gejem, tak. Dzisiaj usłyszałem zarzut: bo ty jesteś nienawistny wobec
homoseksualistów , pisze do mnie przyjaciel i trochę mi to
przypomina sytuację czarnego , który nienawidzi czarnych . Ja mu zadałem jedno pytanie: w którym
momencie ja nienawidzę homoseksualistów.
-No o key, to tak to zgeneralizowałem, chodziło o tom, że jesteś
przeciwny środowiskom LGBT.
- Nawet nie samym
środowiskom. Jestem przeciwny propagandzie LGBT, która wyrządza więcej szkody niż pożytku…”.
Od min. 4:13 opowiada swojemu przyjacielowi z Brazylii o
marszu równości w Białymstoku. A najpierw o Białymstoku, bo został o to zapytany: „…Białystok jest jednym
z 10 największych miast w Polsce , ale jest w bardzo konserwatywnym regionie,
jest generalnie małym miastem tak naprawdę…”. I wtedy ten przyjaciel
powiedział: „…Wiesz co? W Brazylii nikt by się odważył zrobić marszów w
mniejszym mieście niż Sao Paulo. …”
Min 4:25
:”…Sao Paulo, przypominam, ma 20 mln mieszkańców…”.
I dalej pan "jakuboski76”
, żyjący sobie w Wielkiej Brytanii i czerpiący wiele radości z prowadzenia
kanału na youtube , snuje opowieść swojego przyjaciela, z której wynika, że w
Brazylii, społeczeństwo przyjmuje do
wiadomości, że są jacyś „geje” i”… jeśli oni są, to niech sobie są, ale
prywatnie, bez ostentacji. Jeśli mieszkają w sąsiedztwie, ludzie wiedzą, że to
jest para homoseksualna i dopóki się z tym nie obnoszą, nikt nic do nich nie
ma…” . Natomiast społeczeństwo nadal nie jest gotowe na ostentację. W
Brazylii.
Okazuje się, że pan „jakuboski76” próbuje
tłumaczyć właśnie w ten
sposób sprawy w środowisku LGBT i nie
znajduje tam zrozumienia. Jak sam mówi, nie boi się miejscowych polskich
narodowców , których mija na ulicy i którzy wiedza, kim on jest, bo znają go z
kanału na youtubie ale boi się ludzi ze środowiska LGBT.
I oto co mówi pan „jakuboski 76” w podsumowaniu min 5:57 :”… Tutaj
działa zasada rewolucyjna, jak w rewolucji październikowej – kto nie jest z nami, jest przeciwko nam. Ja nie
jestem z nimi. I nigdy nie będę.
Dlatego, że ja uważam, że zmuszanie konserwatywnej większości, jak w
przypadku Polski, konserwatywnej większości społecznej , zmuszanie kogokolwiek
do akceptacji budzi naturalny protest i odruch na „nie”. (…)
Min. 7:02 :”… Te
marsze LGBT i promocja jest do niczego niepotrzebna i wywołuje dokładnie odwrotny efekt .Jeżeli mówimy o tym , że na marszu w Białymstoku
dokonano pobić, tych pobić by nie było, gdyby organizatorzy, nie mówię o
władzach miasta, mówię o organizatorach ze strony LGBT;
gdyby mieli zdrowy rozsądek albo nie patrzyli przez pryzmat politycznych aspektów, nie dopuściliby do
tego marszu dla bezpieczeństwa jego uczestników. Ja osobiście uważam, że każda
jedna ofiara pobicia na marszu w Białymstoku jest ofiarą NIE narodowców , chociaż rękami
tzw. narodowców to było wykonane , chociaż moim zdaniem chuliganów, bo moim
zdaniem narodowcy to krzyczeli…”
Min.
8:40:”… Gdybym ja był organizatorem
marszu ze strony LGBT , ja bym w takim miejscu jak Białystok bym go odwołał . I wytłumaczył wzystkim ,
którzy chcieli brać udział w tym marszu , że to jest dla ich własnego bezpieczeństwa i dobra. Jeżeli na marsz ten przychodzi 500 osób a
przeciwników tego marszu jest łącznie z
rodziami i dziecmi jest 5000, i też tam przyszli - konfrontacja jest nieunikniona….’.
Min 8 :59 :”…Ludzie, którzy ten marsz zorganizowali i forsowali żeby do niego doszło, czyli
organizatorzy LGBT – są odpowiedzialni
za te pobicia. Bo bezmyślnie lub z premedytacją wpuscicli w gniazdo os ludzi, którzy szli za
idealnymi hasłami. Głównie młodzież. Dlaczego się do tego wykorzystuje
nastolatków. Bo nimi rządzą emocje i bardzo łatwo nimi sterować i manipulować. I
TYCH LUDZI WYPUSZCZONO NA ULICE W
FLAGACH TĘCZOWYCH, ŻEBY ZOSTALI POBICI PRZEZ NARODOWCÓW. A uważam, tego się nie boję powiedzieć (…)
Min 8:34 :”…
Ja osobiście uważam, że ŚRODOWISKOM I
ORGANIZATOROM LGBT BARDZO ZALEŻAŁO
NA KONFRONTACJI KRWAWEJ , ŻEBY
MIEĆ SWOJE OFIARY I SWOICH ŚWIĘTYCH . I
ŻEBY TERAZ GŁOŚNO MÓWIĆ O HOMOFOBII W
POLSCE , bo ktoś dostał w ryj i się
zalał krwią. Tylko ten ktoś nie dostałby w ryj i nie zalałby się krwią, gdyby
tam nie poszedł. A skoro wiedział , że idzie wśród pięciu
tysięcy ludzi, którzy go nienawidzą , to po cholerę tam lazł. I odwołanie tego
marszu nie byłoby tchórzostwem , nie byłoby się chowaniem- byłoby zwykłym
dbaniem o zdrowie i bezpieczeństwo a
nawet życie ludzi , którzy brali w nim
udział. WIĘC LUDZIE, KTÓRZY DO TEGO MARSZU DOPROWADZILI , SĄ ODPOWIEDZIALNI ZA TO, CO STAŁO SIĘ JEGO
UCZESTNIKOM. (…)
Kim
byli organizatorzy, których w krótkich żołnierskich słowach podsumował homoseksualista polski z Wielkiej
Brytanii? Nominalnie było to
stowarzuszenie „Tęczowy Białystok”, które miało być zarejestrowane w KRS w
lipcu ubiegłego roku. I nie widać do
dzisiaj śladów ogłaszanej w mediach rejestracji.
Twarzami
tego przedsięwzięcia byli wtedy pani
Katarzyna Rosińska z Rady Krajowej Partii Razem, pan Grzegorz Senda, rzecznik prasowy Partii Razem
Podlasie.
Tak
się złożyło, że akurat jesienią 2018 r.
pani Rosinska startowała jako „jedynka”
w wyborach do Sejmiku Wojewódzkiego w Białymstoku i w kampanii błysnęła propozycją, aby „…w
miejscach publicznych, urzędach i szkołach były ogólnie dostępne prezerwatywy”
a także „punkty konsultacyjne, w których można porozmawiać o własnej
seksualności”.
W roku 2019 wystartowała w wyborach do
Europarlamentu z listy „Lewica
Razem” z drugiego miejsca.
Wyniki miała bardzo słabe mimo
widocznego poparcia Adriana Zandberga i gazowni.
Partia Razem na Podlasiu w ogólności a pan Zandberg w szczególności poświęcali w ostatnim roku uwagę nie tylko
zagadnieniom LGBT.
Drugim, chyba nawet ważniejszym celem było zwalczanie legendy „bandytów z AK”
: m.in. „Burego” Rajsa i mjr Zygmunta
Szendzielorza „Łupaszki”.
Na przykład w kwietniu 2018 r. kiedy
radni PiS w Białymstoku przegłosowali nadanie
jednej z ulic tego miasta imienia mjr „Łupaszki’, pani Rosińska
i jej kolega Seweryn Prokopiuk
nauczyciel z Widowa (który też niczego nie ugrał w żadnych wyborach) urządzili konferencję prasową, na której wyrazili
swoje gorące oburzenie, z powodu
tak „kontrowersyjnej” decyzji.
Oraz wyprodukowali petycję, aby ta decyzja Rady Miasta Białystok została – cofnięta.
Nic nie szkodziło, że pani Rosińska i pan Seweryn
Prokopiuk nie zgromadzili potrzebnej
liczby głosów żeby się dostać choćby do
rady gminy.
W dniu 23 lutego 2019 r.
po Mszy św. w kościele pw.
Podwyższenia Krzyża Świętego w Hajnówce wyruszył IV Hajnowski Marsz Żołnierzy Wyklętych , organizowany przez
Narodowa Hajnówke, Patriotyczna Jagiellonię i
Stowarzyszenie „Marsz Niepodległości”.
No i pan Adrian Zandberg też tam był, wraz z ekipą z Partii
Razem (poparcie w wyborach samorządowych 2018- 1,57% ) i powiedział , co
następuje: „…– Dzisiaj przez Hajnówkę przechodzi marsz
nacjonalistów . Ci ludzie krzyczą, że Bury
jest ich bohaterem. Jestem tutaj dzisiaj, jak co roku, by powiedzieć, że Rajs
“Bury” był zbrodniarzem, a nie bohaterem. Człowiek, który morduje dzieci,
kobiety w ciąży, który dopuszcza się haniebnych zbrodni przeciwko cywilom, nie
może być traktowany jako bohater. Nacjonalistyczny marsz tutaj w Hajnówce to
prowokacja wymierzona w lokalną społeczność, po to, by ludzi skłócić, nastawić
brata przeciwko bratu. Jestem tu dziś, by powiedzieć: Nie pozwolimy na
zastraszanie społeczności prawosławnej!...”.
Starzy komuniści i ich potomkowie uporczywie brną w
zakłamywanie pamięci o II WW. Bo
zaledwie 80 km od Hajnówki leży
miejscowość Brzostowica Mała (na terenie Białorusi), gdzie 17 lub 19
września 1939 r. „oddział” niesłusznie u
docenta wiki nazwany „bandą” złożoną z Żydów i Białorusinów pod dowództwem handlarza Zusko Ajzyka i „nadzorem Komitetu Rewolucyjnego” pod kierunkiem niejakiego Motyla Żaka
dokonał okrutnej masakry 50 Polaków, zaczynając od miejscowego ziemianina hrabiego Antoniego
Wołkowickiego i jego żony Ludwiki ale także zwykłych ludzi: listonosza,
nauczyciela , kasjera gminy czy sekretarza gminy. Zabawa była pyszna:
Ofiary miały ręce skrępowane drutem kolczastym,
musiały jeść wapno i zostały zakopane
żywcem.
To nie był jakiś wypadek, to była reguła. Za pierwszego
Sowieta. Czy w Białymstoku Polacy nie dowiedzieli się o tych „sojuszniczych
występach”?
W odległości ok. 220
km na wschód od Białegostoku a jakieś 17 km na północ od miasta Baranowicze
leży wieś Kołdyczewo, koło której od marca 1942 r. do czerwca 1944 r.
funkcjonował niemiecki obóz koncentracyjny dla Polaków i Żydów, w którym 100% załogi stanowili kolaboranci białoruscy z 4
Kompanii 13 Białoruskiego Batalionu
Policyjnego SD- jak najbardziej
ochotniczego. Szacowana liczba ofiar – ok. 22 tysiące, z tego na
początek zagazowali 100 polskich ksiezy rzymsko katolickich. Kobiety były
gwałcone a dzieci żywcem grzebane.
Część obsady zdołała uciec na Zachód i schowała się w PRL pod obcymi nazwiskami.
Niektórzy odnaleźli się jako wysocy funkcjonariusze PZPR i mieli proces, ale
nikt ich nie wydał ZSRR, gdzie czekała ich kara śmierci.
Dla „polskich bandytów z AK”
nie było takiej taryfy ulgowej. Co
powinno zadowolić moralnie wzmożonego
pana Adriana Zandberga, urodzonego w
dalekiej Danii i przywiezionego w
kolebeczce w ciemną noc stanu wojennego do PRL.
Co ja mówię. Pod koniec lat
80-tych a mamcia na początku lat 90-ych już była zainstalowana w biurokracji Sejmu czy też Senatu.
W Białymstoku serce
bitwy toczonej z polskim nacjonalizmem i bandytyzmem biło od 1945 r. w
siedzibach NKWD, Smiersz i Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego. Bitwa zakończyła się wielkim sukcesem
sił jasności, prawdy i postępu : do
dzisiaj „najwięksi bandyci” jak Rajs „Bury” nie mają grobów. Wątłe
siły IPN ciągle odkrywają szczątki Ofiar
UB, NKWD czy Smiersz.
Mijały lata i okazało się w 1999 r., że w Białymstoku dokonywany
jest pochówek prawdziwego Sowieta
z NKWD , Faustyna Grzybowskiego, który w okresie 13.08.1944-16.01.1945
r. był komendantem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Białymstoku. W latach 1949-1955 szef ochrony rządu w
Warszawie. Przeżył i dożył do „wolnej Polski” i włos mu z
głowy nie spadł.
Co tu mówić: WUBP
było przedsięwzięciem prawdziwie
internacjonalistycznym: kolejni komendanci to: dwóch Sowietów (powrócili do
ZSRR) :Faustyn Grzybowski i Tadeusz
Piątkowski , jeden Białorusin Daniel Kubajewski i jeden Żyd Bernard Borys Schildhaus ksywa Krzywiński Bolesław. Wśród zastępców komendanta też było
narodowościowo różnorodie: na 9 zastępców w okresie 1944-1956 – jeden
Sowiet „przywrócony na łono ZSRR” - dwóch Żydów: Koton Eliasz
i Domowski Aba .
Najciekawszą figurą WUPB w Białymstoku był niejaki Samuel Faber lub Farber z Wydziału I Kontrwywiadu - naczelnik wydziału w okresie 1.02. 1948-20.10.1948.
Zaczął on karierę w WUBP w Białymstoku 28.11. 1945 r., jako „oficer
Śledczy”, czyli zrywał paznokcie wrogom ludu a nawet rozstrzelał osobiście skazanego w trybie doraźnym na karę śmierci członka WiN Antoniego Arasimowicza z Dębszczyzny
powiat Suwałki. Nie został za to pociągnięty
do odpowiedzialności.
Karierę w „organach” złamał
sobie z powodu pociągu do pieniędzy i przygód , co opisuje w artykule
pt. „Faber i S-ka – Krótka Historia Przekrętu pan Jerzy Kułak z OBEN IPN Białystok na stronach
80-83.
Najpierw był pociąg do złota , o czym można przeczytać w raporcie szefa Wydziału Informacji 11 Brygady Ochrony Pogranicza mjr. Głogowskiego
z
19 października 1948 r., który okazał się człowiekiem bez wyobraźni i zasypał zdolnego ubeka Fabera
, który miał się do niego zgłosić w czerwcu
1948 r. z dyskretną prośbą aby „ułatwić mu przejście granicy wschodniej w celu przewiezienia zwłok szwagra por. Farbera, który rzekomo miał być zamordowany przez Niemców i pochowany na stronie Związku Radzieckiego (…)
Konkretnej odpowiedzi nie dałem, tłumacząc , że muszę rozpatrzeć sprawę, jak wygląda
przejście na stronę ZSRR.
I po upływie
dwóch miesięcy czasu, znajdując się przypadkowo
w towarzystwie por. Fabera i jego kolegów
, między którymi znajdował się niejaki ob.
ARON pochodzenia żydowskiego i jego kochanka […]
No i obywatel Aron spytał
mjr Głogowskiego, czy ta sprawa, o której
mówił por. Faber da się załatwić szybko, bowiem na tym terenie Sowieci zaczynają budować fortyfikacje,
więc sprawa będzie ciężka do realizacji.
I zupełnie otwartym tekstem rzucił :”…Jeśli
pan major ułatwi nam przewiezienie tego skarbu , to my panu
zagwarantujemy milion złotych …”.
Opowieść była taka, że
pod koniec wojny komendant obozu niemieckiego w trakcie zwijania obozu wziął ze sobą jednego
Żyda i Żydówkę aby mu pomogli zakopać kilka kasetek brylantów i złota ale było bombardowanie i zginął w nim ów niemiecki
komendant i Żyd a Żydówka przeżyła i oznaczyła
miejsce zakopania owych kasetek. I oni wiedzą,
że wszystko się zachowało a „chodzi tylko o przewóz”.
Po kilku dniach zgłosił się do mjr Głogowskiego por. Faber i otwarcie oznajmił, że zamierza przekroczyć granicę
na jego odcinku a po przekroczeniu włoży
mundur oficera radzieckiego i pokazał legitymację
oficera Armii Czerwonej . Tak zabezpieczony miał dotrzeć na miejsce a tam mieli czekać przygotowani ludzie i w nocy przetransportować złoto na polską stronę.
Mjr Głogowski wyśmiał por. Fabera i panowie więcej o tym nie rozmawiali ale mjr Głogowski złożył stosowny raport.
Obywatel Aron zniknął we wrześniu 1948 r. a zatrzymana przez władze kochanka Arona niejaka
Halina Rudnicka w trakcie przesłuchania w dniu 21 .10 1948 r. stwierdziła, że ona
to wszystko wymyśliła, bo Aron ją źle traktował i „nie miała uważania”. A kiedy
dowiedział się o złocie, to był grzeczniejszy.
Por. Faber został zatrzymany i poszedł siedzieć nie za złoto, które
być może było po sowieckiej stronie , ale za handel kamienicami pożydowskimi.
W tej sprawie pan Jerzy Kułak z IPN przedstawia fascynujące zeznanie z dnia 1o.11.1948 r. niejakiego
Eliasza Grondowskiego (Grądowskiego) urodzonego 1924 r. w Jedwabnem pow. Łomża, narodowość żydowska, wyznanie mojżeszowe. Nie wiem, czy to ten "pana-Grossowy świadek".
Oto co ciekawsze fragmenty:”… Na
terenie miasta istniała grupa ludzi, składająca się przeważnie z żydów, jak to: Frydzon Aron, Knyszyński Feliks,
Boczkowski Leon, Szczupak Lejzor, Grynsztejn Szmeja, Faber Samuel – funkc[jonariusz] WUBP w
B-ku oraz Jarocki Wacław – Naczelnik Wydziału Prawnego O[kręgowego] U[rzędu] L[ikwidacyjnego]
w Białymstoku, ob. Białostocki [...](sekretarz
Komitetu Żydowskiego w B-ku), którzy [...] kierowali
sprzedażą domów pożydowskich i placów znajdujących się na terenie m.
Białegostoku i okolic
[..Każdy
członek miał spełnić w tej spółce swoje zadanie [...]. Część z nich zajmowała
się wyszukiwaniem nieruchomości pożydowskiej opuszczonej, druga część
wyszukaniem osobnika o nazwisku podchodzącym z nazwiskiem zaginionego żyda,
byłego prawowitego właściciela danej posesji, którego później umawiają, żeby on
występował przed Sądem Grodz-kim w B-ku, iż rzekomo on jest spadkobiercą danej
posesji, któremu wyszukują fikcyjnych świadków [...], a na podstawie
takowych świadków Sąd Grodzki wprowadza w posiadanie takiego rzekomego
spadkobiercę.
Czynność ob. Jarockiego
Wacława polegała na tym, że on nie stawiał w tym wypadku żadnego sprzeciwu przy
wprowadzaniu w posiadanie tej osoby [...], a czynność por. Fabera Samuela
polegała na tym, że on przyspieszał w wydawaniu zezwoleń na prawo nabycia
nieruchomości, gdyż m. Białystok leży w pasie granicznym i prawo obowiązuje,
aby nabywca posiadał zezwolenie od wojewody [...].Uzyskana suma pieniędzy za
[...] sprzedaną nieruchomość była dzielona pomiędzy wszystkich uczestników
wchodzących w grę. [...] Ww. grupa bezprawnie sprzedała bardzo dużo domów
pożydowskich.[...]
Mnie jest
wiadome, że do Białegostoku przyjechała z Meksiko ob. Szrejbmanówna Chaja,
celem sprzedaży swoich nieruchomości, lecz już przez tę spółkę dom jej przy ul.
Młynowej [...] został sprzedany. W związku z tym, aby ona o tym nikomu nie
meldowała, to wypłacili jej 100 tysięcy złotych odszkodowania i dali jej
upatrzony inny dom dla sprzedaży w Sokółce.[...]
Gdy ja wraz z ob. Edelsztejnem
Chaimem wystąpiliśmy w Sądzie Grodzkim w Białymstoku w charakterze świadków,
oraz gdy na podstawie naszych zeznań została wykryta fikcyjna sprzedaż domu przez tę spółkę
położonego w Supraślu [...] [to] mnie i Edelsztejna Chaima i Boruszczaka Abrama w dniu
11 IV 48 r. zatrzymano przez WUBP[...] gdzie przesiedzieliśmy przez okres
sześciu dni [...], a później zostaliśmy wysiedleni z pasa pogranicznego na
okres trzech lat.[...]
Por. Faber Samuel w czasie, gdy byłem przesłuchiwany
przez niego [...],powiedział nam, że obecnie nie ma innej
rady, musicie na razie opuścić Białystok i wyjechać n a jakiś okres czasu, lecz jeżeli
zaprzestaniecie mówić o tym, że sprzedają żydzi bezprawnie domy
w Białymstoku, to będziecie mogli powrócić z powrotem (…)
[...] Za pośrednictwem tegoż
Jarockiego Wacława w maju 1948 r. usunął z domu ob. Wierzbicką Lucynę6 podstępem [...] tłumacząc jej, że [lokal
ten] potrzebny jest Woj[ewódz-kiemu]
UBP, gdyż będzie w tym domu lokal UB, chociaż por. Faber w końcu 1946 r. sprzedał swój dom za cenę jednego miliona
złotych przy ul. Częstochowskiej nr 23,w
maju 1948 r. drugi dom za cenę 800 000 złotych7
[...].Przesłuchany na powyższe
okoliczności w tej sprawie por. Faber do zarzucanych mu czynów nie przyznał się [...].
Ale poszedł siedzieć
na 5 lat z tym, że przesiedział 2 w komfortowych
warunkach.
Większość osób narodowości żydowskiej
zamieszanych w aferę ze sprzedażą nieruchomości jeszcze w
1948 r. wyjechała za
granicę, głównie do Francji, Australii i Kanady….”. A teraz ich potomkowie zapewne "jęczą i płaczą" za "swoimi" kamienicami w Białymstoku.
Były to spore biznesy bo jak dla porównania podaje Autor pan Jan Kułak, średnie wynagrodzenie nauczyciela
w owym czasie wynosiło 1.500 zł miesięcznie.
Jak widać , wszystko już było.
Zastanawiam się, czy nie
chodzi o to, żeby ciemny lud zastanawiał
się, czy jest „za” albo o „przeciw” LGBT i kotłował
się na ulicach a jasnogród rozgląda się a to za kasetkami ze złotem , a to za kamienicami.
Czytam o tych powojennych
przewałach z kamienicami, kasetkach ze złotem
do zajumania ze sowieckiej strony i myślę o tym Adrianku Zandbergu, który się napina patetycznie i antypolsko , kiedy tylko usłyszy nazwisko Żołnierza Podziemia Niepodległościowego ,który obniżał komfort
życia funkcjonariuszom UB z legitymacjami Armii Czerwonej po kursach NKWD w Kujbyszewie.
https://twitter.com/Pani_Scarlett
https://plus.poranny.pl/teczowy-bialystok-chcemy-bialostockiego-marszu-rownosci/ar/13357453https://queer.pl/news/191844/heteronormatywnosc-na-odwrot
https://fr-fr.facebook.com/pg/TeczowyBialystok/posts/
https://www.youtube.com/watch?v=cIAI9Zho0ag
https://plus.poranny.pl/teczowy-bialystok-chcemy-bialostockiego-marszu-rownosci/ar/13357453https://fr-fr.facebook.com/pg/TeczowyBialystok/posts/
https://www.gosc.pl/doc/5356063.Trwa-IV-Hajnowski-Marsz-Pamieci-Zolnierzy-Wykletych
https://ipn.gov.pl/ftp/pdf/Aparat_kadra_kier_tom%20I.pdf
(str. 97-109)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz