Pogoda
uniemożliwia wiosenne prace na działce, jasnowidze przepowiadają koniec świata
najpóźniej 13 maja a jakby było mało nieszczęść, z dalekiego Paryża prawie
pewny kandydat na prezydenta Francji atakuje Prezesa, porównując go do samego
Putina, chociaż Prezes nie poluje na niedźwiedzie, nie ujeżdża tygrysów ani nie
ściga nikogo aż do wychodka.
Najprawdopodobniej
pan Macron został błędnie poinformowany co do sytuacji w Polsce przez swojego
kumpla od „wspomagania dziennika Le Monde” w roku 2010 , słynnego biznesmena i
publicysty zasadniczo francuskiego pana Alaina Minca, którego tatko nazywał się
Józef Minkowski, był dentystą i członkiem Komunistycznej Partii Polski w
Brześciu Litewskim. Przed drugą wojną światową oczywiście. I może dlatego stan
wiedzy kandydata Marcona względem Polski i Prezesa – jest taki mglisty.
Cokolwiek wie lub czego nie wie przyszły ( być może) Prezydent Francji, jego życiorys jest tak fascynujący i tak szokująco przypominający niektóre kariery w III RP, że aż szkoda taką wiedzę trzymać pod korcem.
Cokolwiek wie lub czego nie wie przyszły ( być może) Prezydent Francji, jego życiorys jest tak fascynujący i tak szokująco przypominający niektóre kariery w III RP, że aż szkoda taką wiedzę trzymać pod korcem.
Okazuje się,
że pan Emmanuel Macron, urodzony w 1977 r. jako syn lekarza neurologa pana Jeana Michela Macron i doradczyni w dziedzinie ubezpieczeń pani
Françoise Noguès, zasadniczo „niewierzących” już w wiośnie swego życia lat 12 okazał się oryginalny, bowiem zażyczył sobie
chrztu.
Był rok 1989
a Światowe Dni Młodzieży w Paryżu miały się odbyć w 1997. Ale chyba ten chrzest „się nie przyjął”, bowiem już w wieku lat 15 zakochał się w matce
swej koleżanki z klasy tak poważnie, że zaczął snuć plany matrymonialne wobec
pani lat 39 i matki trojga dzieci.
Ale to są sprawy prywatne a miłość jest ślepa, więc zostawmy małżonkę pana Macrona, przyszłą Pierwszą Damę Francji w spokoju. Bowiem i bez miłości i żony starszej o 24 lata kariera pana Macrona zasługuje na uwagę.
Jak to w życiu bywa, poza wykształceniem, urodą i inteligencją, trzeba jeszcze mieć szczęście. A tego panu Macronowi od wczesnych lat nigdy nie brakowało. Kiedy uczniowska miłość syna okazała się bardziej niż ostentacyjna, zdruzgotani rodzice wcale nie oskarżyli nauczycielki o molestowanie seksualne czy inne „niedozwolone przez prawo zachowania” tylko wysłali chłopaka do szkoły do Paryża, żeby mu „miłość wyparowała z głowy”.
Ale to są sprawy prywatne a miłość jest ślepa, więc zostawmy małżonkę pana Macrona, przyszłą Pierwszą Damę Francji w spokoju. Bowiem i bez miłości i żony starszej o 24 lata kariera pana Macrona zasługuje na uwagę.
Jak to w życiu bywa, poza wykształceniem, urodą i inteligencją, trzeba jeszcze mieć szczęście. A tego panu Macronowi od wczesnych lat nigdy nie brakowało. Kiedy uczniowska miłość syna okazała się bardziej niż ostentacyjna, zdruzgotani rodzice wcale nie oskarżyli nauczycielki o molestowanie seksualne czy inne „niedozwolone przez prawo zachowania” tylko wysłali chłopaka do szkoły do Paryża, żeby mu „miłość wyparowała z głowy”.
A tam czekał
wielki świat, który chyba do marzenia młodego Emmanuela nawet postanowił
poprzeć. Mimo początkowych trudności.
Kiedy młodzieniec ukończył katolickie (mimo wszystko) luksusowe Liceum Ludwika XIV i nawet w 1994 czyli w wieku lat 17 został krajowym laureatem konkursu matur, aż dwa razy oblał egzaminy wstępne do Ecole Normale Superiere (ENA) – wyższej szkoły kształcącej pracowników najwyższej administracji państwowej i gospodarczej. Musiał się więc zadowolić studiami w zakresie nauk politycznych na Uniwersytecie Paris Nanterre. A jak już biedak dostał się jakoś do tej ENA i studiował w Strasburgu w latach 2002 -2004, to się okazało, że ostateczna klasyfikacja absolwentów została anulowana z powodu jakiegoś „zażalenia”. Ogólnie docent wiki trochę narzeka na pewne „dwuznaczności co do przebiegu studiów na ENA” pana Macrona. Ale ostatecznie człowiek jakiś papier ma, chociaż kiedy zaczął opowiadać o swoich doświadczeniach na zajęciach z filozofii prawa wedle Hegla u profesora Etienne’a Balibara, to ten „nie mógł sobie przypomnieć tego epizodu”. Publicznie. Ale profesorowie znani są z roztargnienia.
Kiedy młodzieniec ukończył katolickie (mimo wszystko) luksusowe Liceum Ludwika XIV i nawet w 1994 czyli w wieku lat 17 został krajowym laureatem konkursu matur, aż dwa razy oblał egzaminy wstępne do Ecole Normale Superiere (ENA) – wyższej szkoły kształcącej pracowników najwyższej administracji państwowej i gospodarczej. Musiał się więc zadowolić studiami w zakresie nauk politycznych na Uniwersytecie Paris Nanterre. A jak już biedak dostał się jakoś do tej ENA i studiował w Strasburgu w latach 2002 -2004, to się okazało, że ostateczna klasyfikacja absolwentów została anulowana z powodu jakiegoś „zażalenia”. Ogólnie docent wiki trochę narzeka na pewne „dwuznaczności co do przebiegu studiów na ENA” pana Macrona. Ale ostatecznie człowiek jakiś papier ma, chociaż kiedy zaczął opowiadać o swoich doświadczeniach na zajęciach z filozofii prawa wedle Hegla u profesora Etienne’a Balibara, to ten „nie mógł sobie przypomnieć tego epizodu”. Publicznie. Ale profesorowie znani są z roztargnienia.
Jak się kandydat Macron dostał na ENA za trzecim razem nie wiemy, ale
skoro był to rok 2002, to kandydat Macron miał wtedy lat 25 i oznacza to, że na
swej drodze życia właśnie spotkał multimilionera, pana Henri Hermanda, który co
prawda wychował się w domku biednego szewca i miał tylko maturę, ale walczył w Resistance i wybudował mnóstwo
supermarketów we Francji i w Europie , dzięki czemu doszedł do majątku rzędu
220 mln Euro.
Starszy pan tak polubił obiecującego młodzieńca, że nie tylko pożyczył mu 550 tysięcy Euro na apartmą w Paryżu, nie tylko był jego drużbą na ślubie z panią Brigitte w roku 2007 ale nawet udzielił mu swoich biur w Paryżu na siedzibę partii „En Marche” (Naprzód!), założoną dla potrzeb kampanii prezydenckiej.
Ogólnie pan Macron miał straszne szczęście do ludzi, bo jak ukończył ENA, to zaraz zapragnął go zatrudnić jako „Inspektora ds. Kontroli Podatkowej przy Ministerstwie Finansów” sam szef Inspecion Generale de Finances pan Jean –Pierre Jouyet. Pan Macron pracował tam w latach 2004 -2008, po drodze żeniąc się z Brigitte i kupując im obojgu gniazdko za pinionżki pana Hernande’a .
Starszy pan tak polubił obiecującego młodzieńca, że nie tylko pożyczył mu 550 tysięcy Euro na apartmą w Paryżu, nie tylko był jego drużbą na ślubie z panią Brigitte w roku 2007 ale nawet udzielił mu swoich biur w Paryżu na siedzibę partii „En Marche” (Naprzód!), założoną dla potrzeb kampanii prezydenckiej.
Ogólnie pan Macron miał straszne szczęście do ludzi, bo jak ukończył ENA, to zaraz zapragnął go zatrudnić jako „Inspektora ds. Kontroli Podatkowej przy Ministerstwie Finansów” sam szef Inspecion Generale de Finances pan Jean –Pierre Jouyet. Pan Macron pracował tam w latach 2004 -2008, po drodze żeniąc się z Brigitte i kupując im obojgu gniazdko za pinionżki pana Hernande’a .
Oraz
wstępując do Partii Socjalistycznej w 2006 r. gdzie jego nowy szef pan Jouyet
przedstawił go panu Francois Hollande I Sekretarzowi Partii i pani Segolene Royal, ówczesnej partnerce
pana Hollanda, oczekującej bliskiego ślubu z ojcem swoich czworga dzieci. Swymi
marzeniami podzieliła się z mediami, jakże lekkomyślnie.
W pracy
„inspektora podatkowego” jego niezwykłe zdolności zostały docenione i już w
sierpniu 2007 r. został „sprawozdawcą pomocniczym” (cokolwiek to znaczy) w słynnej na całą Francję „Komisji Attali”,
której lider pan Jacques Attali to biznesman, publicysta i reformator
gospodarczy. Też słynny.
Szczęście dalej młodego nie opuszczało i musiał się w tej „Komisji Attali” nieźle wybić, bo kiedy szef banku inwestycyjnego Rothschild & Cie pan François Henrot poszukiwał młodego, dynamicznego pracownika , to pan Jacques Attali i jego kumpel Serge Weinberg od razu mu doradzili zatrudnienie pana Emmanuela Macron.
Szczęście dalej młodego nie opuszczało i musiał się w tej „Komisji Attali” nieźle wybić, bo kiedy szef banku inwestycyjnego Rothschild & Cie pan François Henrot poszukiwał młodego, dynamicznego pracownika , to pan Jacques Attali i jego kumpel Serge Weinberg od razu mu doradzili zatrudnienie pana Emmanuela Macron.
Od tej chwili życie słało mu się różami pod nogi, bowiem kiedy w 2012 r. w
banku Rothschild & Cie otrzymano zadanie przejęcia przez Nestle od Pfizera segmentu produkującego
odżywki dla dzieci , to się okazało, że parę lat wcześniej młody pan Macron
poznał w Komisji Attali szefa Nestle pana Petera Brabecka, to go zrobili
doradcą w transakcji o wartości ponad 9
mld Euro. A ponieważ od roku 2008 do roku 2012 chłopak u tych Rothschildów
„zaawansował” i był „dodatkowo na procencie”, to z jednej transakcji miał
urobku ponad milion Euro.
Łącznie za okres do czasu „opuszczenia Rothschildów” i zajęcia stanowiska szefa sekretariatu Prezydenta Francji pana Hollande w maju 2012, pan Macron wykazał dochody w wysokości ok. 2 miliony Euro brutto a łączne dochody za okres 2009-2013 – 2, 8 mln Euro brutto. Miał wtedy 35 lat.
Łącznie za okres do czasu „opuszczenia Rothschildów” i zajęcia stanowiska szefa sekretariatu Prezydenta Francji pana Hollande w maju 2012, pan Macron wykazał dochody w wysokości ok. 2 miliony Euro brutto a łączne dochody za okres 2009-2013 – 2, 8 mln Euro brutto. Miał wtedy 35 lat.
Co prawda po drodze rozczarował nieco
jako przedstawiciel firmy Rothschildów pracowników upadającej gazety Le
Monde , namawiając się z przedstawicielem konkurencyjnej firmy , która chciała
kupić udziały większościowe Le Monde’a – panem Alainem Mincem, doradcą i
publicystą z korzeniami ze strony tatusia Józefa Minkowskiego w Brześciu
Litewskim i KPP, ale kogo obchodzą pracownicy upadających gazet.
Czym się zajmował pan Emmanuel Macron jako Szef Sekretariatu Prezydenta
Francji pana François Hollande’a od maja
2012 do czerwca 2014 r. tego się nie dowiemy, ale pamiętając doniesienia
medialne o potajemnych rajdach na skuterze pana Prezydenta Francji do różnych
ówczesnych dam jego serca, należy się domyślać, że głównie zajmował się
wymyślaniem , gdzie pan Prezydent MÓGŁ SIĘ znajdować alternatywnie w taki
sposób, że nie mógł się spotkać ani rozmawiać.
W uznaniu zasług młody milioner – biurokrata otrzymał 24 sierpnia 2014 r.
posadę ministra ekonomii, przemysłu i „cyfryzacji” u innego socjalisty lewaka z bankami w tle. Tym
razem bank należał do dziadka Magi Vallsa i nazywał się Banque Pons i Valls , w Hiszpanii zresztą.
Ponieważ pan premier Manuel Carlos Valls
Galfetti wnuczek dziadka z bankiem
urodził się we Francji w roku 1962 r. jako dziecko pana Xaviera Vallsa, malarza
z Katalonii i syna bankiera oraz pani Luisangela Galfetti zasadniczo Szwajcarki
w roku 1980 otrzymał obywatelstwo francuskie. Jak to dziecko bankiera jego tatuś malarz
Xavier balował głównie w towarzystwie takich postaci jak Vladimir Yankelevitch,
wielki filozof francuski rodem z Odessy czy Alejo Carpenter – pisarz kubański, szef
radia kubańskiego od czasu, gdy Fidel przejął władzę a od 1970 r. i attache kulturalny Kuby w Paryżu, więc dziecko
wychowywało się we właściwej ideologicznie atmosferze a z drugiej strony „na
dobrym adresie”.
W sierpniu
2014 r. pan premier Valls zatrudnił pana Macrona na stanowisko ministra
ekonomii, przemysłu i cyfryzacji a w lutym 2015 r. już miał na stole „pakiet reform”
pod nazwą „loi Macron” (prawo Macrona), które socjaliści przepchnęli przez
parlament francuski na podstawie art.49.3 konstytucji czyli „bez głosowania w
szczególnych okolicznościach” . Były to głównie zmiany dotyczące pracy w
niedzielę, wymiaru czasu pracy oraz płac w przemyśle. Tzw. wolnorynkowe. Na drugą nóżkę pan Macron majstrował przy państwowych
pakietach akcji w takich firmach jak np. Renault.
A w sierpniu 2015 r. ogłosił, że opuszcza Partię Socjalistyczną i staje się bezpartyjny.
A w sierpniu 2015 r. ogłosił, że opuszcza Partię Socjalistyczną i staje się bezpartyjny.
W kwietniu 2016 r. zaryzykował spokojne życie młodego
milionera u boku atrakcyjnej małżonki i założył „liberalną i postępową” partię „En Marche!”
(Wpieriod!). I nawet otrzymał od swojego drużby pana Henry Hermanda – w
biurze jego firmy w Paryżu „wolne metraże” na siedzibę nowej partii. Pan Henry Hermand , który od lat finansował
think thank Partii Socjalistycznej pod nazwą Terra Nova, okazał się „liberalnym
i postępowym multimilionerem”. I pomyśleć, że to ten sam człowiek, który w roku 1967 kupił las od Elie de Rotschilda
a obecnie zatrudniał 100.000 pracowników.
Jakkolwiek pana Macrona spotkała wielka strata, bowiem w listopadzie zmarł jego drużba w wieku lat 92, to jednak inni szlachetni ludzie udzielili mu poparcia tak silnego, że lud Francji chyba nie ma wyboru i wręcz musi bronić ojczyzny przez Marine Le Pen, wielbicielką Putina.
Wśród indywidualności , które udzielają poparcia kandydatowi są m.in. sam pan Barack Obama, pani kanclerz Angela Merkel, jest nasz pieszczoch Jean Claude Juncker. A żeby było jeszcze ciekawiej, szef Wielkiego Meczetu Paryża wezwał wszystkich muzułmanów do głosowania na Macrona.
To w zasadzie wystarczy za sam program. I wyjaśnia, dlaczego pan Macron podpiera swoją kampanię atakami na polską politykę antyimigracyjną. Dzięki temu nie musi tłumaczyć, w jakich okolicznościach przyrody multimilioner daje pożyczkę 550 tysięcy Euro jednemu z tysięcy ambitnych młodzieńców wstępujących do biurokracji francuskiej, podatkowej zresztą.
Jakkolwiek pana Macrona spotkała wielka strata, bowiem w listopadzie zmarł jego drużba w wieku lat 92, to jednak inni szlachetni ludzie udzielili mu poparcia tak silnego, że lud Francji chyba nie ma wyboru i wręcz musi bronić ojczyzny przez Marine Le Pen, wielbicielką Putina.
Wśród indywidualności , które udzielają poparcia kandydatowi są m.in. sam pan Barack Obama, pani kanclerz Angela Merkel, jest nasz pieszczoch Jean Claude Juncker. A żeby było jeszcze ciekawiej, szef Wielkiego Meczetu Paryża wezwał wszystkich muzułmanów do głosowania na Macrona.
To w zasadzie wystarczy za sam program. I wyjaśnia, dlaczego pan Macron podpiera swoją kampanię atakami na polską politykę antyimigracyjną. Dzięki temu nie musi tłumaczyć, w jakich okolicznościach przyrody multimilioner daje pożyczkę 550 tysięcy Euro jednemu z tysięcy ambitnych młodzieńców wstępujących do biurokracji francuskiej, podatkowej zresztą.
I w ten
sposób dochodzimy do „naszego człowieka Rotszyldów” pana Jacka Chwedoruka,
człowieka, którego kariera pokazuje, że firma Rothschilad stawia na osobowości
niebanalne i żądne przygód.
Firma
Rothschildów posiada od grudnia 2001 r. firmę zarejestrowaną na ul. Emilii Plater 53 przy
Rondzie ONZ – pod nazwą Rotschild Polska sp. z o.o , której prezesem od 12
października 2007 r. jest pan Jacek
Chwedoruk, ur.1962 r.
W odróżnieniu od pana
Macrona, który z uwagi na służbę publiczną i obyczaj francuski – ujawnił
tatusia i mamusię, rodziców pana Jacka Chwedoruka nie znamy. Chwedoruków jest sporo na Białorusi i
Ukrainie a nawet paru w Międzyrzecu Podlaskim, z których jeden, ur. 1954
studiował w Szkole Milicyjnej w Legionowie, więc nie będziemy snuć spiskowych teorii
dziejów.
Pan Jacek Chwedoruk ukończył Wydział Handlu
Zagranicznego SGPiS w roku 1985 lub 1986 i otrzymał pracę w niemieckim Dresdner
Bank „w Niemczech” a następnie wywiało go aż do Ameryki Południowej, gdzie
został wykładowcą na „ Universidad EAFIT oraz w Banco Cafetero w Kolumbii” jak podaje jego biograf.
A co to jest Universidad EAFIT? To jest prywatna szkoła wyższa o nazwie Escuela de
Administracion, Finanzas e Instituto Tecnologico” (Szkoła Administracji, Finansów
i Instytut Technologiczny) założona w 1961 r.
w słynnym mieście Medellin w pięknej Kolumbii przez grupę
przedsiębiorców miejscowych a wśród nich m.in. Gabriel Angel Escobar.
Z Kolumbią Polska
utrzymywała stosunki dyplomatyczne przez IIWW i jeszcze kilka lat po wojnie jako
Rząd na Uchodźctwie ale potem już długo była przerwa. Kraj to piękny, który za 25
mln USD odciął sobie kawałek terytorium i oddał USA na przekopanie kanału zwanego
dzisiaj Kanałem Panamskim.
Poza tym warto może zwrócić uwagę na fakt, iż w latach 40-tych XX w. były tam jakieś „rewolucje” a od lat 60-tych działały co najmniej trzy paramilitarne organizacje „marksistowsko-leninowskie” prowadzące regularną guerillę czyli wojnę partyzancką na serio aż do lat 90-tych.
Pierwszy to FARC (Fuerzas Armadas Revolucionarias de
Colombia – Zbrojne Rewolucyjne Odziały Kolumbii), którego jednym z przywódców
był tow. Alfonso Cano, ur. 1948, założyciel Kolumbijskiej Partii
Komunistycznej, wypuszczony z więzienia w ramach amnestii przez prezydenta
Belisario Betancura, już w 1983 r. poszedł z uzbrojonymi kumplami w góry robić
guerillę. Odpowiadał w partii za finanse. Od roku 2011 zastępuje go w tych górach wykształcony na Uniwersytecie
im Lumumby w Moskwie ur. 1959 tow. Timoleón
Jiménez dla przyjaciół „Timochenco” a naprawdę w życiu Rodrigo Londoño Echevarri. Obecnie
najprawdopodobniej operuje na granicy z Wenezuelą a środki czerpie z handlu
narkotykami. Pod bronią ma co najmniej 15 tysięcy „partyzantów”.
Inne organizacje jak FLN (Ejercito
de Liberacion Nacional – Armia Wyzwolenia Narodowego) czy M-19 czyli Movimiento 19 de Abril (Ruch 19
Kwietnia), którego szefem był z kolei Antonio Navarro Wolff, inżynier po
Uniwersytecie w Valle i następnie stypendysta Fundacji Rockefellera oraz
British Council (Kursa podyplomowe w Wielkiej Brytanii). W latach 70-tych latał
po górach z koleżkami z bronią a rząd urządzał na niego obławy a źli ludzie
nawet mówili, że to całe M-19 jest finansowane bezpośrednio przez Pablo
Escobara z pięknego miasta Medellin, który interes narkotykowy dopiero rozwijał
w latach 80-tych. Tow. Wolff poszedł po rozum do głowy i wyszedł z podziemia
aby wejść do legalnej polityki a nawet wystąpił w filmie dokumentalnym pt.
„Escobar The Drug Lord” (Escobar Baron Narkotykowy). W każdym razie do połowy
lat 80-tych organizacja miała prawie 2000 ludzi „w polu” i była druga po FARC.
W takich oto okolicznościach przyrody gdzieś w roku 1986 albo 1987 pan
Jacek Chwedoruk z komunistycznej Polski czy raczej z Dresdner Banku w Niemczech
wylądował w pięknym Medellin, gdzie znajduje się główna siedziba uniwersytetu,
na którym wykładał i siedziba Banco Cafetero, gdzie pracował. Co widział i czego nie widział pan Jacek Chwedoruk
w pięknej Kolumbii raczej się nie dowiemy. Może nawet mijał różnych rewolucjonistów
na ulicy. A nawet zobaczył Pablo Escobara w pancernej limuzynie.
Ale w 1988 r. zagrała trąbka do boju o demokrację w Polsce i na dany znak zaczęli zjeżdżać z wygnania i pan śp. Jan Kulczyk (z Niemiec) i przyszły Specbankier Wojciech Kostrzewa (z Niemiec) i pan Jan Wejchert ( z Irlandii) oraz z dalekiej Kolumbii i kwitnącego Escobara – pan Jacek Chwedoruk.
Wiemy, co robili trzej pierwsi panowie a o zajęciach pana Jacka Chwedoruka wspomina pan Jacek Kwaśniewski. Otóż pan Jacek Chwedoruk w roku 1990 otrzymał posadę w Ministerstwie Finansów, którą błyskawicznie zamieniono mu na stanowisko Dyrektora Departamentu w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych. Zasadniczo „koordynował prywatyzację pierwszych polskich przedsiębiorstw”. Ale nie sam. Jak wspomina pan Jacek Kwaśniewski, szczęśliwy uczestnik tamtych wydarzeń,
Ale w 1988 r. zagrała trąbka do boju o demokrację w Polsce i na dany znak zaczęli zjeżdżać z wygnania i pan śp. Jan Kulczyk (z Niemiec) i przyszły Specbankier Wojciech Kostrzewa (z Niemiec) i pan Jan Wejchert ( z Irlandii) oraz z dalekiej Kolumbii i kwitnącego Escobara – pan Jacek Chwedoruk.
Wiemy, co robili trzej pierwsi panowie a o zajęciach pana Jacka Chwedoruka wspomina pan Jacek Kwaśniewski. Otóż pan Jacek Chwedoruk w roku 1990 otrzymał posadę w Ministerstwie Finansów, którą błyskawicznie zamieniono mu na stanowisko Dyrektora Departamentu w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych. Zasadniczo „koordynował prywatyzację pierwszych polskich przedsiębiorstw”. Ale nie sam. Jak wspomina pan Jacek Kwaśniewski, szczęśliwy uczestnik tamtych wydarzeń,
Departamentu w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych. Koordynował prywatyzację pierwszych
polskich przedsiębiorstw, w tym przygotowanie oferty publicznej „pierwszej
piątki”.
Ale nie sam.
Jak wspomina pan Jacek Kwaśniewski , szczęśliwy uczestnik tamtych wydarzeń w
opracowaniu pt. „Początki polskiej prywatyzacji 1989-1991: profesjonalizm
kontra polityka” :”…Krzysztof miał klarowną wizję jak
prywatyzacja ma wyglądać, jak należy zorganizować rynek kapitałowy. Potrafił znaleźć do realizacji
tej wizji odpowiednich wykonawców, którzy mieli
bardzo silną i idealistyczną motywację. Trudno wymienić wszystkich, więc wspomnę tylko dwie osoby: potężnego
rozmiarowo, bardzo kompetentnego i sympatycznego Jacka Chwedoruka - szefa
prywatyzacji kapitałowej i Alberta Radziwiłła (1931-2010) - świetnego strażnika
naszej kasy. Osobno należy wymienić Henryka Sterniczuka – przyjaciela Lisa,
który będąc profesorem w Kanadzie, przyjechał do Polski i odpowiadał u nas w
Biurze za kontakty zagraniczne i szkolenia specjalistów. Miał na to pieniądze z
fundacji George’a Sorosa, której celem była edukacja ekonomiczna krajów
postkomunistycznych. Henryk był jej współpracownikiem. …”.
Kiedy idealiści
zakończyli swoją misję i opadł kurz, z polskiego przemysłu zostały ruiny i
zgliszcza ale za to syn księcia Alberta Radziwiłła z Zegrza – pan Maciej
Radziwiłł na ten przykład od roku 1993
był zatrudniony w Creditanstalt Securities SA , w latach 1994-1995 był
wiceprezesem Credit Suisse First Boston Polska a w latach 1986-1988 w Union Bank of Switzerland
a potem poszedł na swoje. Brat książę Konstanty zajmuje się naszym zdrowiem
narodowym.
A pan prof. Henryk
Sterniczuk z dalekiej Kanady udziela się podobno w przemianach
demokratycznych i gospodarczych na
Ukrainie ale podtrzymuje przyjaźń ze starych dobrych czasów i zasiada wraz z
panem Jackiem Chwedorukiem z Rothschild Polska Sp z o.o. w Radzie Fundatorów Fundacji Polski Instytut
Dyrektorów z siedzibą na ul. Zielnej 37 w Warszawie (KRS nr 0000341704) a wraz
z nim m.in. pani Henia Bochniarz, pan Wiesław Rozłucki czy pan Jacek Socha oraz
inne szlachetne osoby, którym zawdzięczamy, to co widać.
I kiedy się tak
siedzi w biurach przy Rondzie ONZ to można zatęsknić czasem za młodymi latami w
uroczym Medellin w Kolumbii, gdzie można było spotkać jak nie rewolucjonistę
Timochenko z uniwersytetu Lumumby to przynajmniej tego całego Escobara. Wszystko
jedno, czy fundatora uniwersytetu, czy narko-miliardera.
Reasumując należy
stwierdzić, że baronowie Rothschild mają wyjątkowo dobrą rękę do wyszukiwania i
promowania prawdziwie wyrazistych życiorysów i osobowości. Mają Francuzi Emmanuela Macrona ale my też nie
wypadliśmy sroce spod ogona. Może jeszcze
pan Jacek Chwedoruk wystartuje na prezydenta. Jak nie Polski to chociaż Ukrainy.
@Pink Panther
OdpowiedzUsuń"Kiedy idealiści zakończyli swoją misję i opadł kurz, z polskiego przemysłu zostały ruiny i zgliszcza"
tymczasem "w Kolumbii można było spotkać jak nie rewolucjonistę Timochenko z uniwersytetu Lumumby to przynajmniej tego całego Escobara. Wszystko jedno, czy fundatora uniwersytetu, czy narco-miliardera."
---
I co gorsza circa 100 Intelektualistów-Noblistów oglosiło wszem i wobec, że światową wojnę z narkotykami również przegraliśmy,więc i na jakąś tam filantropię z rąk spadkobierców Pabla Emilio też już za bardzo liczyć nie możemy. ;)
Pozdrawiam.
ps kudos! Como siempre ;)
Dzięki za miłe słowa. Bardzo mnie zaskoczyła szaleńcza odwaga młodego pracownika Dresdner Banku, który zaryzykował wiele wyjeżdżając do tak niebezpiecznego miejsca. Był tam bardzo krótko i zdołał stawić się na "misję w Polsce". Co do "100 intelektualistów Noblistów, to jest to wynik niewyobrażalnej różnicy cenowej między półproduktem tuż obok pola a końcową torebeczką na ulicy wielkiego miasta. Ale chodzi też o to, że pranie tych gigantycznych pieniędzy jakoś się udaje, mimo "służb tajnych, jawnych i dwupłciowych". Po drugiej stronie tej wagi jest finansowanie tych wszystkich "rewolucji", "rebelii", "zamieszek". U nas promowane są za to - alkohole. Wszystko, co potrzebne aby znieczulić.
UsuńPiszesz: znieczulić, ale takie 'torebeczki' nie są już dziś tylko pigułką na ucieczkę od rzeczywistości dla środowisk 'ulicy', lub zabawkami dla płynących na 'fali' muzyków, aktorów, pisarzy i reszty artystów.
UsuńPrzy obecnym pędzie do Nirvany w wyścigu szczurów, takie 'torebeczki', to już codzienna konieczność dla wielu ludzi działających w napięciu i w całodobowym stresie. Dla policjantów, dla chirurgów, dla bookmacherów z giełd finansowych, a nawet dla świetnie zarabiających prezesów spółek takich, jak dla przykładu Zurich Insurance i innych..
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,20156634,byly-prezes-zurich-insurance-popelnil-samobojstwo.html?disableRedirects=true
Chyba tak to jest, ale ja jestem ze starej szkoły, w której w pracy miało się kumpli i lepszych lub gorszych przełożonych a nie - tylko "konkurencję do wycięcia". W pracy spędza się 8 godzin i więcej dziennie co daje jedną trzecią życia. To nowe pokolenie, które usiłuje funkcjonować w zachodniej gospodarce, którą zarządzają spekulanci bankowi i giełdowi - jest wypalone po najwyżej 10 latach i albo idzie wyżej, żeby "zabijać" i "się odkuć" , albo - musi się wspomagać.
UsuńRzeczywiście to jest temat na odrębną notkę i mnie też zdziwiło, że takie skarby jak Chwedoruk Sterniczuk i ks. Radziwiłł starszy - były "ukrywane pod korcem":))) I wszyscy mieli i mają takie dobre mniemanie o swoim "profesjonalizmie". W jak kraj długi i szeroki straszą wszędzie "instalacje Mad Max -10".
Dzięki za linka.
Notatka jak zwykle - pycha!
OdpowiedzUsuń--------------------------------------
"[...] zaczął snuć plany matrymonialne wobec pani lat 39 i matki trojga dzieci. [...]"
Czyli jest prawdopodobne, że któryś z jego - pasierbów (?) może być w jego wieku... Oni pojawią się na inauguracji o gdyby okazało się, że wygrał? Ciekawe co dostali za milczenie czy - sądząc po zamieszczanych na TT zdjęciach z okładkamimagazynów na których jest TYLKO Macron prasa nie będzie specjalnie wnikliwa w te "stosunki małżeńskie oraz akty nierządne*"?
https://pbs.twimg.com/media/C-zxh9BWsAAw-mc.jpg
https://pbs.twimg.com/media/C-pwRgdW0AEph30.jpg
https://pbs.twimg.com/media/C-zyOmTWAAABhSW.jpg -> coś dla gejów; ciekawe czy to jego prawdziwy tors czy kupiono zdjęcie na tzw. stockach a potem już graficy zrobili resztę? :)
https://pbs.twimg.com/media/C-zxA9hW0AAzSw_.jpg -> dla odprężenia i oderwania się od polityki - prasa kobieca
--------------------------------------
"do czasu „opuszczenia Rothschildów”"
Nie kto inny jak sam. Władymir Władymirowicz Putin powiedział zachodniej dziennikarce "proszę pani, nie ma byłych agentów KGB" tak myślę, że nie ma "byłych pracowników Rothschildów". :)
--------------------------------------
"szef Wielkiego Meczetu Paryża wezwał wszystkich muzułmanów do głosowania na Macrona."
Zadeklarowali to także jakiś rabin wszystkich rabinów i naczelny u protestantów. Za to władze Kościoła Katolickiego dostają coraz bardziej nerwowe szturchańce ze strony liberalno-lewicowej, że nie chcą poprzeć Macrona. Zaraz... jak to jest z tym laickim krajem, z rozdziałem Kościoła (i pewnie meczetu, zboru i synagogi) od państwa i że Kościół (zatem ww. też??) nie wtrącają się w świeckie sprawy Republiki? No to jak to jest z tym rozdziałem?
--------------------------------------
"Początki polskiej prywatyzacji 1989-1991: profesjonalizm kontra polityka"
"profesjonalizm" kontra "polityka" i "liberalizm" kontra "socjalizm" -> to są filary IIIRP. Jak widać po powiązaniach Macrona - temat na osobną notkę a nawet coś więcej. Ale trzeba poczekać na książki Coryllusa o socjalizmie.
pzdr
glicek
Ten Macron i ta jego małżonka to jest wielka zagadka i to "pierwsze przeszukanie" robi apetyt. Bo na spiskowych portalach np. ciągle go oskarżają, że "ma związki z LGBT" i padają nazwiska. Ale dowodów nie ma. Natomiast też uważam, że "od Rotszyldów się nie odchodzi" i chyba będziemy właśnie mieli otwarte zainstalowanie prezydenta sterowanego ręcznie przez tę rodzinę.
UsuńCo do Kościoła Katolickiego, to do kościoła chodzą we Francji w zasadzie imigranci z Polski, Portugalii, Hiszpanii, Filipin oraz stara katolicka burżuazja i szlachta a tej jest niewiele ale za to - i imigranci i te "francuskie resztki" - są bardzo twarde. A skoro ukochany rząd socjalistyczny zaprezentował im w kilkanaście miesięcy wyrzucanie katolików z kościoła (co prawda nieruchomość państwowa - po konfiskatach z 1901-1905 r.) a z drugiej podrzynanie księdzu gardła nożem, to nie widzę jakoś perspektyw na poparcie obojga kandydatów kłapiących dziobem nieustannie o "laickości", która w istocie jest -antykatolicyzmem i niczym więcej.
PS. Też czekam na książkę o socjalizmie, ale te okruchy "co widać" pokazują - ciągłość. Niestety.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCiekawy ten "Polski Instytut Dyrektorów".
OdpowiedzUsuńO sobie piszą tak:
"Tradycja Polskiego Instytutu Dyrektorów sięga lat dziewięćdziesiątych XX wieku, kiedy dr Krzysztof Lis zainicjował Forum Corporate Governance. Od maja 2005 r. PID działa jako fundacja, zawiązana przez instytucje i osobistości rynku giełdowego. Polski Instytut Dyrektorów aspiruje do roli zaplecza intelektualnego polskiego rynku giełdowego," etc...
Instytut, Polski, założony przez osobistości, do których zapewne zalicza się dzisiejszy bohater, i aspiruje do roli zaplecza, a skoro tak, to:
"Polski Instytut Dyrektorów rekomenduje inwestorom kandydatury do rad nadzorczych specjalistów spełniających wysokie wymagania profesjonalizmu i wyrażających zainteresowanie pracą w radach. Polski Instytut Dyrektorów stwierdza, że osoby umieszczone na Liście kandydatów na profesjonalnych członków rad nadzorczych dysponują wysokimi, sprawdzonymi i udokumentowanymi kwalifikacjami, cieszą się zaufaniem rynku i reprezentują nieposzlakowaną postawę. Z Listy korzystają od lat inwestorzy krajowi i międzynarodowi, branżowi i finansowi."
Lista jest co prawda krótka i ostatni wpis jest z 31.12.2015, może Instytut nie cieszy się popularnością wśród przyszłych członków rad nadzorczych, albo może oprócz tej publicznej, jawnej listy jest jakaś tajna, ale to tylko domysły.
Aha, źródła:
http://www.pid.org.pl/index.php?page=o-nas
http://www.pid.org.pl/index.php?page=kandydaci-do-rn
Rzeczywiście chyba od ostatnich wyborów parlamentarnych rekomendacje z tego Instytutu, który jest Fundacją -mogą nie być traktowane jako -obiektywne i profesjonalne. Nazwa bardzo dziwna, bowiem osoby, które zakładały tę fundację to byli funkcjonariusze państwowi z ministerstw i układów partyjnych. Przypominam sobie jedną panią, która chyba była prezesem banku ale nie "dyrektorem". Trochę śmieszne. Taki stan błogości po 27 latach demolowania gospodarki dla cudzej i swojej korzyści. Żadna z osób na liście fundatorów nie potrafiłaby stworzyć nawet małej fabryczki i pokierować nią. Teoretycy i biurokraci.
UsuńDzięki za linki.
Pani Anna Pawełczyńska pisała, chyba w Głowach hydry, że obecnym światem rządzi mafia handlarzy bronią. Jak Pani opisała tę historię z Kolumbią, to skojarzenia nasuwają się same. Osobiście nie chciałbym nigdy spotkać takiej twarzy na swojej drodze: http://tiny.pl/g1g31 ... Pani praca jest potrzebna, bo ludzie chcą wiedzieć, kto sprawuje rzeczywistą władzę, a nie być skazanym na duraczenie. Ciekawe, czy kiedyś dowiemy się co ta twarz robiła tam w Kolumbii i jaki ma to na nas wpływ.
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę ile konfliktów zbrojnych dzieje się na naszych oczach, tu i teraz a ile się szykuje, to jest jasne, że przemysł zbrojeniowy w wielu krajach zwyczajnie "zarządza politykami". Ciekawe, jak wiele broni przenika do organizacji, które oficjalnie nie istnieją.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Taka jest uroda internetu, że wszyscy coś od siebie wrzucają i możemy dzięki temu trochę lepiej zrozumieć otaczającą rzeczywistość. PS. Przyznam, że wykłady na Uniwersytecie Kawowym w 3-4 lata po uzyskaniu magisterki na SGPiS to ciekawa kariera:)))
No i mój ulubieniec wg szacunków na 21.10 dnia 7 maja 2017 r. został Prezydentem Francji z szacunkowym wynikiem 65,1% :))) W Paryżu entuzjazm sięgnął zenitu. Będzie zabawa, będzie fun:)))
OdpowiedzUsuń"Były to głównie zmiany dotyczące pracy w niedzielę, wymiaru czasu pracy oraz płac w przemyśle. Tzw. wolnorynkowe."
OdpowiedzUsuńCzysty albigensizm. Wolnorynkowy ma się rozumieć. Chlubne tradycje herezji manichejskiej zostały podtrzymane.
Czyli „En Marche!” - Wpieriod! Szagam marsz! Liewa, liewa, liewa, liewa.
"To wystarczy za program". To znaczy masz na myśli drogi Pink Pantherze, za pogrom. Tak, zgadzam się.
Ten Micron był strugany na chybcika, kiedy było wiadomo, że pan prezydent Hollande i Partia Socjalistyczna osiągnęli najniższe sondaże od dekad a trzeba wylansować "coś nowego,żeby było po staremu". I wtedy stary wyga od supermarketów dostał od kogoś "zlecenie na wylansowanie" "ekipy rezerwowej", w której znalazł się był obecny pan prezydent Francji. On nie musi mieć programu - realizowany będzie ten co zawsze program lewactwa francuskiego i umacnianie "sojuszu francusko-niemieckiego" i dodatkowo z Rosją. Ale skoro pan Macron jest "od Rothschildów", z których jeden reprezentuje interesy pana Chodorkowskiego (Rothschild brytyjski), to musi to być "Rosja bez Putina". I dlatego pan Macron tak "żenił Prezesa z Putinem". "Rosja tak"- "USA -nie", "Putin - nie". A szczegóły poda mu pani Merkel.
OdpowiedzUsuńBankierzy niczego tak nie uwielbiają jak -komunizmu pod własną kontrolą. Najłatwiejsza juma i niskie budżety łapówkowe, bo ta sama ekipa przez dekady:)))
Tak! Świetny tekst, świetna odpowiedź.
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa. Francuzi są w polityce bardzo przewidywalni:))
UsuńPantherze, jesteś po prostu w zadziwiającej kondycji. Okres wielkanocny najwyraźniej Ci służy, a teraz jeszcze Majówki maryjne. Strach pomyśleć, co to z tobą będzie. A raczej z nami, czytelnikami z zadyszką.
OdpowiedzUsuńJeszcze bardziej dziękuję za miłe słowa. Okres wielkanocny służy wszystkim. A u nas ostatnio nowenna przed 13 maja i Fatimą. Ksiądz Wikary poszedł na całość i nawet konferencja była na ten temat. A od dzisiaj to już finisze modlitewne zaczynamy:)) A tak naprawdę, to wiele ciekawych rzeczy kojarzy się z Fatimą. Ale to temat na osobną notkę.
Usuń@Pink Panther maja 2017 12:12
OdpowiedzUsuńNo i mój ulubieniec został Prezydentem Francji
W Paryżu entuzjazm sięgnął zenitu. Będzie zabawa, będzie fun :)))
-------------------------------------------------------------------
No ba!
Chociaż.. niestety wśród ludzi postępu, którzy wiedzą jak i czyim kosztem należy się bawić
zawsze znajdą się jacyś ponurzy malkontenci.
Nawet u ludzi tak zakochanych w wesołej balandze Europejczykow, jak nasi sąsiedzi.
Rzuć proszę choćby przez chwilkę okiem na tego smutasa..
Christoph Hörstel: Bankster als Präsident?
https://www.youtube.com/watch?v=xhRLVcURgSc
Pozdrawiam :)
Comey utrącony. Duża satysfakcja.
OdpowiedzUsuń