Mamy rok 2017, rok okrągłych rocznic wydarzeń, które do
dzisiaj kształtują rzeczywistość wielu narodów. Również naszego. Ale nie wszystkie
rocznice są widoczne w przestrzeni publicznej a te, które są widoczne,
niekoniecznie są widziane – w prawdzie.
Tak więc rok 2017 to 500-lecie wystąpienia Martina Lutra z
jego tezami w Wittenberdze, 300-lecie powołania do życia Wielkiej Loży Londynu
w gospodzie „Pod gęsią i rusztem” czyli „początek nowoczesnej masonerii”.
Również w tym roku obchodzimy 300-lecie Koronacji Obrazu
Matki Boskiej Częstochowskiej i 100-lecie Objawień Matki Boskiej w Fatimie. Jak
również 100-lecie „oddania strzału z pancernika Aurora” czyli rozpoczęcie
rewolucji październikowej w Rosji i wypłynięcie „osobowości wieku” Włodzimierza
Lenina.
Przy okazji dodam od siebie, że w roku 2017 mija 1000 lat od
heroicznej polskiej obrony Głogowa przed wojskami cesarza Henryka II
niemieckiego a także 1000 lat od wielkiego sukcesu wojsk polskich, które w
kontrataku ścigały wojska niemieckie aż aż na tereny „między rzekami Łabą i Muldą” a
to jest trochę na zachód od miasta Norymberga.
W tym roku mija też ciekawa i obchodzona „przez nikogo” ale
za to bardzo pouczająca 900 rocznica konsekrowania Opactwa Augustianów w
Merton, hrabstwo Surrey, Anglia – za
rządów króla Henryka I. Historia tego
Opactwa to wielka nauka o tym, jaki wpływ mają błogosławieństwa w budownictwie:
budowę rozpoczęli Bracia Augustianie w
1100 r. a konsekracji dokonano w 1117 r. Do tego Opactwa wstąpił w 1125 młody mnich Nicholas
Breakspeare, który został Papieżem Hadrianem IV (1154 r. ) a w 1130 r. – Thomas
Beckett.
Minęło ponad 400 lat i w 1538 r. i za rządów Henryka VIII
zostało ono zdewastowane i rozszabrowane. Następnie materiały budowlane z Opactwa
zostały wykorzystane do rozpoczętej budowy wymarzonego przez Henryka VIII
Pałacu Nonesuch. Pałac Nonesach miał być wybudowany na terenach wyburzonej
wcześniej wsi i kościoła . Pałac miał być symbolem wielkości i glorii dynastii
Tudorów. Skończyło się na tym, że
królowa Anna sprzedała go księciu Arundel w 1556 r. a w 1660 został on skonfiskowany przez króla
Karola II Stuarta. Król w 1670 r.
podarował gigantyczny pałac swej
faworycie Barbarze Castlemaine. A ta czarodziejka już w
1682 r. rozebrała pałac i sprzedała materiały za długi karciane. Dzisiaj na
miejscu Opactwa Merton znajduje się Sainsbury’s supermarket.
Może to złośliwe, ale w losach tego pałacu widzę „wkład
Martina Lutra do cywilizacji europejskiej”: Oczywiście niesłusznie.
W sumie tematu okrągłych rocznic by nie było, gdyby nie śledzenie karier panów Olivera Frljica – reżysera teatralnego i dyrektora teatru narodowego Chorwacji i Andrzeja Stasiuka pisarza i wydawcy w niemieckojęzycznej „strefie kulturalnej”.
W sumie tematu okrągłych rocznic by nie było, gdyby nie śledzenie karier panów Olivera Frljica – reżysera teatralnego i dyrektora teatru narodowego Chorwacji i Andrzeja Stasiuka pisarza i wydawcy w niemieckojęzycznej „strefie kulturalnej”.
Andrzeja Stasiuka można znaleźć na strona internetowa niemieckiego wydawnictwa Suhrkamp Verlag AG z
siedzibą w Berlinie, które od 2000 r. 15 dzieł literackich pana Stasiuka, podobnie
jak dzieł Stanisława Lema i Wisławy Szymborskiej.
Wydawnictwo Surhkamp celebruje dwie okrągłe rocznice: „”500 lat Reformacji” wydając dzieła wszystkie
Martina Lutra oraz kilka tytułów na temat jego dzieła i roli w historii.
Obchodzi też nawet
bardziej okazale setną rocznicę rewolucji październikowej wydając aż 14 książek
, tym Włodzimierza Lenina „Rewolucja i
polityka”, Sławoja Żiżka „Die Revolution
stert bevor- Dreizehn Versuche über Lenin” a także listy Maryny
Cwietajewej i powieść radzieckiego pisarza Andrieja Płatonowa pt. Baugrube
(Wykop).
W przypadku radzieckiego pisarza Płatonowa to jest on „tematem wiodącym” obchodów rewolucji w przypadku Suhrkamp Verlag AG. Jest on a wraz z nim przesławna rewolucja październikowa przybliżany czytelnikom niemieckim w serii wykładów pt. ”Utopie und Gewalt.Werk und Wirkung des Schriftstellers Andrei Platonov’”. Jeden z takich wykładów przeprowadził do spółki z panem Volkerem Weikselem redaktorem czasopisma „Osteuropa” pan Andrzej Stasiuk pisarz i właściciel prywatnej firmy, co zostało uwiecznione serią zdjęć. Nie wiemy, co mówił pan Andrzej Stasiuk o Andrieju Płatonowie i o rewolucji Październikowej, ale może warto poznać choćby fragment życiorysu tego sowieckiego pisarza aby uświadomić sobie, co próbują stręczyć kolejnemu pokoleniu Europejczyków jego elity.
W przypadku radzieckiego pisarza Płatonowa to jest on „tematem wiodącym” obchodów rewolucji w przypadku Suhrkamp Verlag AG. Jest on a wraz z nim przesławna rewolucja październikowa przybliżany czytelnikom niemieckim w serii wykładów pt. ”Utopie und Gewalt.Werk und Wirkung des Schriftstellers Andrei Platonov’”. Jeden z takich wykładów przeprowadził do spółki z panem Volkerem Weikselem redaktorem czasopisma „Osteuropa” pan Andrzej Stasiuk pisarz i właściciel prywatnej firmy, co zostało uwiecznione serią zdjęć. Nie wiemy, co mówił pan Andrzej Stasiuk o Andrieju Płatonowie i o rewolucji Październikowej, ale może warto poznać choćby fragment życiorysu tego sowieckiego pisarza aby uświadomić sobie, co próbują stręczyć kolejnemu pokoleniu Europejczyków jego elity.
Andriej Płatonowicz Klimentow pseudonim Płatonow urodził się
w 1899 r. w rodzinie maszynisty
kolejowego w Woroneżu. W tamtych czasach
maszyniści w carskiej Rosji należeli do elity robotniczej. Z tym, że
starszy Klimentow miał 11 dzieci do wykarmienia. Mimo to najstarszy syn Andriej
nie poszedł w wieku 11 lat do pracy celem utrzymania rodziny (jak pisze polski
docent wiki) ale do 14 roku życia uczył
się w 4-klasowej szkole publicznej. Od
15 roku życia zaczął brać dorywcze prace na kolei lub w różnych fabrykach Woroneża. W roku 1918
wstępuje na wydział elektryczny Woroneżskiej Wyższej Szkoły Kolejowej, ale
naukę przerywa i wstępuje do Komitetu Rewolucyjnego Południowo-Wschodnich Kolei
a konkretnie do redakcji czasopisma „Droga Żelazna/Kolejowa” jako korespondent
wojenny.
A już w 1919 r. wstąpił do RKKA czyli do
Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej jako „strzelec”. Nie wiemy czy przybył w sierpniu 1920 r. pod Warszawę. Latem 1921 r. ukończył
Wyższą Szkołę Partyjną i napisał ważną
broszurę pt. Elektryfikacja. W tym czasie jego tatko maszynista zdołał już
w 1920 r. otrzymać tytuł „Bohatera pracy” a drugi raz w 1922 r. Młody Klimontow-Płatonow zostaje doceniony
przez władzę radziecką w tym roku jako
poeta: wydała mu tom wierszy. Wiersze
zostają wydane w mieście Krasnodar w sercu Kubania, które dało Rosji w I WW 37
pułków kozackich. Kubań w latach
1918-1920 był rządzone przez Kozaków jako Kubańska Republika Ludowa. Wcześniej
próbował Kubań utrzymać generał Anton Denikin na czele Armii Ochotniczej. Ale
nic z tego nie wyszło. W próbie zdobywania Krasnodaru Generał Denikin zginął. Kozacy rozjechali się do domów a Armia
Czerwona weszła do Krasnodaru i dzięki temu Płatonow mógł tam wydać wiersze.
Warto też dodać, że w 1922 r. rodzi się przyszłemu pisarzowi
jedyny syn a kilkaset kilometrów na północny wschód od Krasnodaru – zostaje ostatecznie zmasakrowane Tambowskie
Powstanie Chłopskie, które wybuchło w historycznym dniu 15 sierpnia 1920 r. w
banalny sposób: w jednej wsi rozgoryczeni chłopi pogonili rewolucyjny oddział
rekwizycyjny. Był to jeden z całej serii aktów przemocy i grabieży wobec bardzo
dobrze prowadzącego gospodarkę rolną miejscowego Kozactwa.
Powstanie było oddolne i niezwykle skuteczne: zostało
zorganizowane w 3 armie powstańcze grupujące 14 pułków piechoty i 5 pułków
kawaleryjskich – łącznie około 50 tysięcy ludzi plus poparcie całego chłopstwa
guberni Tambowskiej.. Do lutego 1921 r. powstańcy wyczyścili z czerwonych całą Gubernię Tambowską : do rewolucji – spichlerz
Rosji i Europy. Na terytorium opanowanym przez powstańców znajdowało się
rodzinne miasto pisarza sowieckiego Płatonowa – Woroneż.
Dowódcami powstania byli: do 1921 r. pułkownik carskiej armii Piotr
Tokmakow a do końca w 1922 r. bracia Antonow: Dmitrij Stiepanowicz ur. 1896 r.
członek sztabu powstańczej armii i Aleksander Stiepanowicz. Ci ostatni zginęli
22 lipca 1922 r. w obławie Czeka, wyskakując pod ogień karabinu maszynowego z
podpalonej chałupy. Wcześniej marszałek Tuchaczewski, mający za zadanie
zlikwidować powstanie, zastosował przeciwko chłopom tambowskim zarówno ciężkie
działa, samoloty i artylerię a jak to nie pomogło, broń chemiczną i masowe
wysiedlanie całych wsi do gułagów, w tym w szczególności rodzin rozpoznanych
uczestników powstania.
W takich okolicznościach przyrody rewolucyjny korespondent
Płatonow wydał swoje wiersze w Krasnodarze w 1922 r. a w grudniu 1926 r. rewolucyjny
korespondent i tym razem spec od melioracji zostaje wysłany do
spacyfikowanego na amen Tambowa, gdzie pozostaje do 1927 r. i gdzie rodzą się dzieła
takie jak: „Człowiek –istota nieznana”, „Epifańskie śluzy” (bo on był wysłany
do Tambowa jako spec od melioracji) i „Miasto Gradów”.
A w roku 1929-1930 – dwa jego najważniejsze dzieła: „Wykop” i „Czewengur”.
W PRL Płatonow był lansowany już w latach 50-tych przez absolwenta Państwowego Pedagogicznego Instytutu im. Hercena w Leningradzie (studia 1949-1953) i pracownika Instytutu Rusycystyki Uniwersytetu Warszawskiego tow. Rene Śliwowskiego. Z tym, że zbiór 4 opowiadań po raz pierwszy został wydany w 1950 r. w Polsce pt. „Żołnierskie serce” a potem tłumaczyli go Andrzej Drawicz, Seweryn Pollak i inni.
A w roku 1929-1930 – dwa jego najważniejsze dzieła: „Wykop” i „Czewengur”.
W PRL Płatonow był lansowany już w latach 50-tych przez absolwenta Państwowego Pedagogicznego Instytutu im. Hercena w Leningradzie (studia 1949-1953) i pracownika Instytutu Rusycystyki Uniwersytetu Warszawskiego tow. Rene Śliwowskiego. Z tym, że zbiór 4 opowiadań po raz pierwszy został wydany w 1950 r. w Polsce pt. „Żołnierskie serce” a potem tłumaczyli go Andrzej Drawicz, Seweryn Pollak i inni.
A teraz w Niemczech lansuje go w towarzystwie dr Volkera
Weichsela pan Andrzej Stasiuk. Obawiam
się, że być może obu panom umknęło Powstanie Tambowskie w życiu pisarza
radzieckiego. Wystarczy spojrzeć na długą listę autorów publikowanych w
czasopiśmie „Osteuropa” przez redaktora Weiksela. Mamy tu i pana Adama Michnika
i sp. Geremka Bronisława. Jest też pani Jadwiga Staniszkis oraz pani Zofia
Wóycicka i pan Aleksander Smolar. Można tam też przeczytać artykuł pani Agnieszki
Kublik w numerze 1-2/2016 pt.”Auf Linie Gebracht. Polens offentlich-rechtlicher
Rundfunk unter PiS-Kuratel”. ( Polskie publiczno-prawne radio pod kuratelą
PiS).
Ci państwo nie są jedyni. Nazwisk autorów publikowanych w
czasopiśmie „Osteuropa” jest ponad setka: od Dubrownika do Petersburga przez
Pragę i Warszawę, nie mówiąc o Wołowcu.
Podobnie jest w Suhrkamp Verlag, gdzie „w banku danych” jest
ponad 900 nazwisk autorów, z tym, że przedstawicieli Osteuropy jest stosunkowo
niewielu. Co nie powinno dziwić, bo jest
to wydawnictwo oferujące głównie niemiecką literaturę klasyczną, pisarzy
żydowskich i literaturę południowoamerykańską. Nazwa firmy pochodzi od nazwiska
właściciela pana Petra Suhrkampa, który
zaczął karierę w księgarstwie w 1932 r. w wydawnictwie S.Fischer Verlag i miał dość skomplikowane przygody z
właścicielami przy okazji tzw. aryizacji firmy po dojściu Hitlera do władzy. Kiedy
nowa władza zaczęła zaczęła wdrażać swoje „reformy” właściciele wyjechali
zbierając część firmy. A druga część została „pod zarządem pana Suhrkampa”. Pan
Suhrkamp nawet był aresztowany w 1944 r. przez Gestapo i wylądował w obozie
koncentracyjnym, ale wyszedł żywy a i firma była. Pozostał mały problem z
rodziną Fischerów, którzy chcieli odzyskać swoją firmę, ale okazało się, że pan
Suhrkamp ma nieco inny pogląd na tę sprawę. Doszło do spraw sądowych i do
tajemniczej ugody poza-sądowej, po której i tak pan Suhrkamp ze swoim mentorem
Hermannem Hesse i kasą szwajcarskiej rodziny Reinhart – założył w 1950 r. swoją firmę pod własnym nazwiskiem a Fischerom
pozostawił wydmuszkę, bowiem 33 autorów
z 48 w tym Bertold Brecht i Hermann Hesse odeszło
za Suhrkampem. Firma z największymi nazwiskami na pokładzie (Thomas Mann,
Marcel Proust, Ernest Hemingway) rozwijała się burzliwie.
Pan Surhkamp na emeryturze polubił bardzo wyspę Sylt, na
której jego czwarta żona posiadała
chatkę, jaką otrzymała na otarcie łez od swego poprzedniego bardzo bogatego
męża. Wyspa Sylt to ta, na której mógł był spotkać od 1951 r. burmistrza
miasteczka Westerland –SS Brigadefuehrera
Heinza Reinefarta, który w 1944 r. znalazł się na „gościnnych występach”
na Woli w Warszawie
Minęły lata i niestety firma musiała w 2013 r. ogłosić
bankructwo.A obecni właściciele , jak widać na stronie internetowej Suhrkamp Verlag AG Berlin politycznie
zaangażowani i jednakowo uroczyście
obchodzą rocznicę „500 lat
niemieckiej Reformacji” i „100
lat Rewolucji Październikowej”. Na bestsellerów liście wydawnictwa są L Martina
Lutra „Martin Luthers Teufeleien” oraz Andrieja Płatonowa „Wykop”. Na „Lenina”
Ossendowskiego nia ma szans. No gdzie! Nie ten „poziom”. Zwłaszcza „poziom
prawdy”.
Również zaangażowana politycznie okazała się duma niemieckojęzycznych feministek – pierwsza kobieta reżyser i dyrektor artystyczny teatrów niemieckich i austriackiej – absolwentka PWST w Krakowie urodzona w Częstochowie pani Anna Badora : „Austriaczka Roku” 2011, szefowa wiedeńskiego teatru i osoba lansująca od kilku lat w teatrach niemieckich i austriackich panów Andrzeja Stasiuka i Olivera Frljica dwóch artystów bardzo wyrazistych politycznie.
Również zaangażowana politycznie okazała się duma niemieckojęzycznych feministek – pierwsza kobieta reżyser i dyrektor artystyczny teatrów niemieckich i austriackiej – absolwentka PWST w Krakowie urodzona w Częstochowie pani Anna Badora : „Austriaczka Roku” 2011, szefowa wiedeńskiego teatru i osoba lansująca od kilku lat w teatrach niemieckich i austriackich panów Andrzeja Stasiuka i Olivera Frljica dwóch artystów bardzo wyrazistych politycznie.
Pani Badora przez 15 lat reżyserowała i z czasem zarządzała kilkoma bogatymi teatrami w dużych niemieckich miastach. W latach 1991-1995 w Moguncji a w latach
1996-2006 była dyrektorem Schauspielhaus w Duesseldorfie. W latach 1986-1991
reżyserowała kolejno w szwajcarskiej Bazylei oraz w Monachium, w Wiedniu i w
Darmstadt. A w latach 2006-2014 była dyrektorem artystycznym i reżyserem w
teatrze w Grazu.
No i okazało się, jak przynajmniej informowała w swojej korespondencji z Wiednia w 2014 r. pani Beata Dżon w tygodniku Przegląd:”…Badora może dalej mówić ze sceny o trudnych tematach, bo ma pozycję. Dlatego może też wspierać wolność słowa zagrożoną na Węgrzech premiera Orbana. Węgierski reżyser i scenograf Victor Bodo , z którym już wcześniej współpracowała, nie może działać w ojczyźnie, bo cenzura niszczy autorów i teatry, choć nie wprost. Nie otrzymują po prostu środków na przedstawienia.Badora czuje się w obowiązku, mimo nie najłatwiejszych realiów finansowych, wspomóc kolegów- w imię prawa do wypowiedzi artystycznej. I zaprasza ich do Grazu. To zawodowa solidarność…”.
No i okazało się, jak przynajmniej informowała w swojej korespondencji z Wiednia w 2014 r. pani Beata Dżon w tygodniku Przegląd:”…Badora może dalej mówić ze sceny o trudnych tematach, bo ma pozycję. Dlatego może też wspierać wolność słowa zagrożoną na Węgrzech premiera Orbana. Węgierski reżyser i scenograf Victor Bodo , z którym już wcześniej współpracowała, nie może działać w ojczyźnie, bo cenzura niszczy autorów i teatry, choć nie wprost. Nie otrzymują po prostu środków na przedstawienia.Badora czuje się w obowiązku, mimo nie najłatwiejszych realiów finansowych, wspomóc kolegów- w imię prawa do wypowiedzi artystycznej. I zaprasza ich do Grazu. To zawodowa solidarność…”.
Nie wiem, czy pani Badora rzeczywiście wyrażała takie
poglądy. Natomiast pani Badora jaki
reżyser i dyrektor artystyczny teatru w
Duesseldorfie już w sezonie 2004/2005 umieściła w programie teatru sztukę
pt. „Noc. Słowiańskogermańska tragifarsa medyczna” autorstwa Andrzeja
Stasiuka i w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. Było to lansowane jako
koprodukcja z Teatrem Starym w Krakowie. Była to rzecz o „polskich złodziejach
samochodów w Niemczech i o niemieckich jubilerach”. Albo podobnie. Historia
milczy o skali sukcesu. ž
Po latach jako dyrektor artystyczny i reżyser Schauspielhaus
w Grazu wystawiła na podstawie tekstu Andrzeja Stasiuka sztukę pt. Thalerhof. Miała to być historia z
czasów I wojny światowej opowiadająca o „obozie dla internowanych w okresie
1914-1917 – osobach sprzyjających Rosji z Galicji i Bukowiny”. Było tych
internowanych ok.14 ooo i mieli tam strasznie cierpieć. Dzisiaj Thalerhof to
lotnisko a śladu po obozie internowania – nie ma. A duet Badora-Stasiuk mieli „przerywać milczenie”.
Wcześniej, bo w sezonie 2012/2013 w teatrze pani Badory została wystawiona sztuka „Where Do You Go To, My Lovely” Olivera Friljica a w sezonie 2014/2015 pan Oliver Frljic reżyserował sztukę Georga Buechnera „Woyzeck”.
Wcześniej, bo w sezonie 2012/2013 w teatrze pani Badory została wystawiona sztuka „Where Do You Go To, My Lovely” Olivera Friljica a w sezonie 2014/2015 pan Oliver Frljic reżyserował sztukę Georga Buechnera „Woyzeck”.
Pan Oliver Frljic , w latach 2014-2016 dyrektor Teatru
Narodowego Chorwacji w tym sezonie
odnalazł się na scenie niemieckiej i w
styczniu 2017 r. rozpoczął w Staatstheater Dresden Kleines Haus wystawianie ze
swoim zespołem dzieła pt. Requiem für Europa”, w której interesującym elementem
scenograficznym jest wisząca nad sceną duża drewniana deska, w której
wyrzeźbiony jest napis: „13 February 1945”. Co się dzieje to mniejsza z tym.
Ważne jest, że performer-buntownik
Oliver Frljic pochylił się nad niemiecką traumą i przyłączył się do
drezdeńskiego bólu, który ciągle trwa w związku z bestialskim bombardowaniem
dywanowym tego miasta przez samoloty Aliantów na rozkaz diabolicznego „Bombera
Harrisa”, Brytyjczyka.
Poza tym jest wymieniany w repertuarze Rezidenz Theater w Monachium, gdzie reżyseruje dzieło pt. „Balkan Macht Frei” (Wcześniej z tym „projektem” był wymieniany w repertuarze 2014/2015)
i to nie jest dzieło o przestępstwach Niemców na Bałkanach ani o współsprawstwie Chorwatów w Holocauście. To jest o tym, jak nie mogą się pozbierać po upadku komunizmu narody Europy Środkowej. Znaczy Mitteleuropy. Mowy nie ma, aby pan Frljic wyciągnął jakiegoś antysemickiego autora niemieckiego i zrobił „na kanwie” jego dzieła niemieckim teatromanom jakieś wielkie zbiorowe moralne rachunki sumienia. Wcześniej z tym „projektem” był wymieniany w repertuarze 2014/2015 w Rezidenztheater w Monachium, co z aprobatą odnotował Goethe Institut.
Jak próbował to zrobić w Teatrze Starym w Krakowie z „Nie-Boską Komedią” i z Zygmuntem Krasińskim, co doprowadziło czołowych aktorów teatru (Anna Dymna m.in.) do trzaśnięcia drzwiami a dyrektora Klatę do wstrzymania premiery i zablokowania wypłaty gaży.
Poza tym jest wymieniany w repertuarze Rezidenz Theater w Monachium, gdzie reżyseruje dzieło pt. „Balkan Macht Frei” (Wcześniej z tym „projektem” był wymieniany w repertuarze 2014/2015)
i to nie jest dzieło o przestępstwach Niemców na Bałkanach ani o współsprawstwie Chorwatów w Holocauście. To jest o tym, jak nie mogą się pozbierać po upadku komunizmu narody Europy Środkowej. Znaczy Mitteleuropy. Mowy nie ma, aby pan Frljic wyciągnął jakiegoś antysemickiego autora niemieckiego i zrobił „na kanwie” jego dzieła niemieckim teatromanom jakieś wielkie zbiorowe moralne rachunki sumienia. Wcześniej z tym „projektem” był wymieniany w repertuarze 2014/2015 w Rezidenztheater w Monachium, co z aprobatą odnotował Goethe Institut.
Jak próbował to zrobić w Teatrze Starym w Krakowie z „Nie-Boską Komedią” i z Zygmuntem Krasińskim, co doprowadziło czołowych aktorów teatru (Anna Dymna m.in.) do trzaśnięcia drzwiami a dyrektora Klatę do wstrzymania premiery i zablokowania wypłaty gaży.
Można tak jeszcze
długo o sukcesach pana Olivera Frljica na niemieckich i austriackich
festiwalach teatralnych w początkach jego kariery ale najciekawszy jak dla mnie
jest jego wywiad z 2012 r. dla pana Igora Ružica (Balcan Contemporary) a
konkretnie odpowiedź na jedno pytanie: „Czy pan wierzy w demokrację?”.
Odpowiedź pana Frljica brzmi następująco:”… Nie.
Ja wierzę w zbrojny opór. Chociaż jest to paradoks, gdyż jestem pacyfistą i
nigdy nie służyłem w armii oraz uciekłem przed wojną. Realna zmiana może być
uzyskana tylko przez zbrojny opór, to jest zresztą napisane na końcu Manifestu
Partii Komunistycznej. Dysproporcja sił jest taka, ze to zostawia tylko jedno
rozwiązanie. Oczywiście ta idea jest bardzo niepopularna dzisiaj, chociaż
liberalna demokracja pozwala na bombardowania Iraku i Afganistanu i może żyć
odwrócona tyłem od robotników na Dalekim Wschodzie (..). Niestety, system nie
rozumie żadnych innych argumentów jak ten uzbrojony. Możemy pokojowo
oprotestować wszystko, co chcemy, każdego dnia, ale żadna zmiana nie nastąpi…”.
Pan Oliver Frljic okazał się komuchem i zwolennikiem użycia
siły przeciw „systemowi” jak za dawnych stalinowskich czasów w ZSRR, Jugosławii
czy III Reichu lub NRD. To jest ten styl myślenia i działania. I z tym
pielgrzymuje do Krakowa i do Warszawy. W
stosunku do Niemców i Austriaków siły nie musi używać. On jest ich pieszczochem,
który ma podbudować tezę, że ta cała Mitteleuropa to jest jeden wielki,
zacofany bałagan, który może zostać uporządkowany jedynie przez cywilizację
wyższą, na przykład niemiecką, sorry, europejską. Jeśli trzeba, to w imię
wyższych celów opisanych w Manifeście Partii Komunistycznej – z użyciem siły.
I dlatego nie dziwią wyrazy solidarności dla pana Frljica w związku
z aferą w Teatrze Powszechnym w Warszawie - z Gorki Theater z Berlina, gdzie wiodącą siłą reżyserską jest pani Yael
Ronen lansowana w teatrach austriackich przez panią Annę Badorę. Dyrektorzy teatrów
niemieckojęzycznych i klienci niemieckiego/austriackiego budżetu – łączcie się.
Czy jakoś tak.
http://www.polonika.at/index.php/miesiecznik/kultura/1010-thalerhof-a-stasiuka-w-schauspielhaus-graz
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/237338.html
Jestem pod wrażeniem. Wspaniale ukazana koronkowa robota oplatająca kulturę, za przeproszeniem, europejską.
OdpowiedzUsuńPieśń Niemiec (Pieśń Niemców)
Niemcy, Niemcy ponad wszystko,
Ponad wszystko na świecie,
Jeśli zawsze dla obrony
Po bratersku są złączone
Od Mozy aż po Niemen
Od Adygi aż po Bełt
Niemcy, Niemcy ponad wszystko,
Ponad wszystko na świecie!
Niemieckie kobiety, niemiecka wierność
Niemieckie wino i niemiecka pieśń
Niech na świecie utrzymują
Swe dawne piękne brzmienie,
Niech nas natchną do szlachetnych czynów
Przez całe nasze życie.
Niemieckie kobiety, niemiecka wierność
Niemieckie wino i niemiecka pieśń!
Jedność i prawo i wolność
Dla niemieckiej ojczyzny,
Do tego wszyscy dążmy
Po bratersku, sercem i czynem.
Jedność i prawo i wolność
Są gwarancją szczęścia.
Kwitnij w blasku tego szczęścia
Kwitnij, niemiecka ojczyzno.
Hymn państwowy Niemców - wprowadzony do oficjalnego obiegu z powrotem od od 3 października 1990 - Deutschland, Deutschland über alles.
Witaj, niesmiertelna ideo Mitteleuropy.
Tylko dla kogo oni obecnie poszukują Lebensraum? Przecie nie dla siebie, bo wymierają.
To jest taka strasznie zwodnicza pieśń. Ona ich potwornie zdemoralizowała jeszcze w dawnych czasach i doprowadziła do tego, że Anglosasi bez zmrużenia oka zaakceptowali masową wywózkę z Mitteleuropy jako terapię zbiorową. A oni płaczą i płaczą o "krzywdach Niemiec". II WW to się dla nich zaczęła wg obecnych treści - w 1945 r. a najwcześniej w grudniu 1944 r. kiedy Rokossowski z Czerniachowskim dojeżdżali do Koenigsbergu. Trzeba się za nich modlić,to są biedni ludzie. I trzeba się modlić też o to, żeby nam się coś odpryskowo nie trafiło, kiedy już ten "kalifat berliński" powstanie:)))
UsuńWarto jednak zauwazyć bazową różnicę w przekazie tej pieśni i naszego hymnu. Jak to tłucze Coryllus - doktryna. Jedni mają doktrynę panowania wbijaną w głowy od dziecka, a inni... czegoś innego...
UsuńA mówią że kobiety wino i śpiew to niby czasy Chopina. Nie znam niemieckiego i nigdy nie słyszałem tego hymnu w całości. Dlatego dzięki za tłumaczenie. I ciekawe że ten marsz z pieśnią na ustach, kobietami w taborze i winem w gardle ma stałą marszrutę aż po Niemen. Ja, ja, lithuanien die alte deustche heimat, naturlich der rdzennische germanische. Javohl, volksvagen.
UsuńFaktycznie biedne te ludziki, ale oni już nie szukają lebensraumu tylko grobu, według recepty Becketa Smueala. Lebensraum to już dzisiaj zmartwienie czystej islamskiej rasy. A nawet nie grobu, bo grób jest wszędzie gdzie wystawiają sztukę nowoczesną, tylko tego wkładu do-trumiennego.
Począwszy od Joyce'a i Becketta, przez Brechta i Grassa, tzw. sztuka intelektualna zajmuje się grabarstwem, obsesja śmierci. Frljic i Stasiuk z Badorą tylko to udoskonalają, bo trumna już jest w każdym szanującym się teatrze eksperymentlanym, wraz z sękiem w desce, ale grzebanie psiego truchła w tej trumnie jest już zajęciem nudnym. Mają ogromną ochotę na porządnego ludzkiego trupa. A tu jakoś narody nie chcą się mordować, a to takie artystyczne. Gazownia tyle pary włożyła w prowokacje, a tu tylko jeden Rosiak uległ zastrzeleniu, jeden żołnierz brytyjski dekapitacji, i jakiś facet dostał zawału po fachowym kopnięciu pod Krzyżem na Krakowskim i to dopiero po kilku tygodniach. Jakie to drobnomieszczaństwo burżuazyjne nudne. Tylko zbrojny opór, tylko.
Dlatego Grass tak się irytował popularnością św. Jana Pawła II, zwał go homeiniim europy, czy jakoś tak, bo się żyć znowu chciało jak tylko się na niego człowiek popatrzył, jak go posłuchał, jak poczytał jego wierszy, książek, zobaczył jego sztuki: "Daj się kształtować miłości" mówi święty Ojciec Kartuz Albertowi Chmielowskiemu w sztuce "Przyjaciel Boga", i jeszcze nagrali to na filmie. Was? Kapusta i kwas? "Przyjaciel Boga"? Ferfluchte Johannes Paul Wojtyla!! Tylko diabeł i śmierć i wściekły kundel może być przyjacielem der prawdziwego ritter, das wędruje w każdym z nas, zuzamen do kupy, jak to już pokazał der Albrecht Durer. A Martin Luter udowodnił teologicznie, że byt absolutny może być tylko diabłem i grabarzem, dlatego trzeba najpierw kogoś wyrżnąć, jak dla niego w pierwszej kolejności żydów i katoli.
No po prostu nie idzie wytrzymać z tym fundamentalizmem katolickim. Tym katolom ciągle chce się żyć, kochać i dzieci rodzić. Donner veter!
Aha, zapomniałem o tej wojnie na Bałkanach. Niemieckie msw podobno zainwestowała nie cały milion marek, a jakie wunderbar rezultaten.
UsuńA Ty jesteś niezastąpiona, niemożliwa, Pantero. Czekam na Twoje wpisy, bo są tak konkretne, pełne treści, takie że aż tylko czytać i pamięć i rozum wypłukiwać z tych treści które nam w szkole wdrukowywali.
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki:))) To bardzo krzepiące, kiedy wiadomo, że przynajmniej jeden albo dwóch czytelników podziela zainteresowanie tematem. Muszę przyznać, że ja sobie przeszukuję internet, żeby też "wypłukać treści wdrukowane w szkole" zwłaszcza na temat komunizmu i dobrodziejstw rewolucji. Pozdrawiam
UsuńProblem polega na tym, że oni są wszyscy silni kasą odebraną podatnikom. Bo za własne nic nie zrobią. Swoją droga ciekawe jest, kto w Krakowie personalnie podjął decyzję o tym, by zatrudnić pana Frljica. To samo w Warszawie. I na jakiej zasadzie: kontrakt? umowa o dzieło? etat? I za jakie wynagrodzenie?
OdpowiedzUsuńMam podejrzenia, że pani Badora to tak nie całkiem "odjechała z Ojczyzny". Jej ojciec podobno był "bibliofilem i antykwariuszem". A to może oznaczać Kraków. Jej koleżanki i koledzy z roku i generalnie z tej PWST obsadzili różne posady teatralne w Krakowie, Warszawie i nie tylko. I kiedy trzeba było zrobić brudną robotę, to ktoś przysłał "gwiazdę Chorwacji" bo może nawet sam pan dyrektor Klata liczył na jakąś "wymianę zagraniczną". Ale nawet on nie zdzierżył tego ogromu antypolskiej agresji. On sobie napisał w "swojej wersji", że aktorzy mają przepraszać publicznie, że Polacy wybrali "takiego antysemitę na romantycznego wieszcza". Szczegóły tej horrendalnej historii są opisane na poniżej podanym linku. Natomiast oczywiście każdy poseł lub radny (teatry podlegają samorządom) może zawnioskować do planu kontroli jednostek podległych miastu - kontrolę w sprawie "procesu decyzyjnego i budżetów" w świetle łamania Kodeksu Karnego. Pomogliby prokuratorom w Bydgoszczy i Warszawie. W Krakowie "nie ma szkody" bo Klata mu kasy nie wypłacił. Zbiesiła się cała starsza część ekipy aktorskiej. A on rozgłaszał, że to ma być taka próba powtórzenia "Nie-Boskiej KOmedii" reżyserowanej przez śp. Swinarskiego, która TEŻ NIE została wystawiona. Z innych zupełnie powodów. Ale gdzie temu nieszczęsnemu Frljicowi do Swinarskiego a nawet do Klaty. On trochę za wysoko mierzy. Może w Polsce budżety były niższe, ale jednak poziom reżyserowania i aktorstwa były niebotycznie wyższe niż w Niemczech.
UsuńOn jest zdziwiony i my jesteśmy zdziwieni. On się dziwi,że "tutejsza ludność się nie zachwyca" a my się dziwimy, skąd oni wyciągnęli takiego nielota i w dodatku , z całym szacunkiem, chama.
http://www.didaskalia.pl/119_jakimiak.htm
ten facet ze swoimi fobiami nadaje się raczej do leczenia psychiatrycznego a nie do publicznego teatru.
UsuńMinister Gliński powinien wylecieć z wielkim hukiem po tych jego publicznych psychoterapiach.
Swoją drogą widać towarzystwo nieliczne, ale śliczne. Dzielnie się wspiera w dojeniu kasy. Gdyby w tym rządzie minister kultury był prawdziwym chłopem, to by odciął finansowanie wszystkich teatrów od budżetu. A niech się sami utrzymują. Emilian Kamiński potrafi, to reszta też powinna.
Bardzo bogaty i ważny esej. Tak, rocznice są niezwykłe. A reformacja Lutra to ogromne spustoszenie. Solidny badacz Lutra, ks. prof. Guz wyraził wręcz zaskakującą opinię, że reformacja Lutra należy do najbardziej tragicznych wydarzeń w dziejach ludzkości, obok upadku człowieka w raju, i obok tragedii (a dopiero potem triumfu) Jezusa Chrystusa jako Wcielonego Człowieka. Luter dokonał bowiem satanizacji Boga: Bóg w soim bytowaniu był też szatanem. Taka koncepcja zakaziła jadem destrukcji i nieustającej rebelii przeciwko Bogu kulturę protestancką, zwłaszcza w Niemczech.
OdpowiedzUsuńW Chorwacji XX wieku wpływ Niemiec był potężny, i tak to się utrzymuje. Ten łajdak Friljic to personifikacja destrukcji skierowanej na kraje Mitteleuropy. Nie ma dlań świetości, oczywiście z wyjatkjiem tego co pan każę. Znaczy się Drezno to tragedia, uniwersalna, itp. Z "pamiecią" o Dreźnie nie połączy sie ekskrementów czy pornografii, takie metody służą do rozbijania i destrukcji społeczeństw z zakresu Untermenschen, zwłaszcza w Polsce. Pan płąci, Pan wymaga.
No i w całym tym towarzystwie załosna figura Stasiuka, eksperta od miernych trunków. Niestety, Stasiuk jest kojarzony z piękną ziemią dukielską, z Beskidami i Bieszczadami,, które nie zasłużyły na takiego grafomana, ukazującego mieszkańców Beskidów jako pijaczków i degeneratów. A on chyba mimowolnie podpada pod prosty zabieg pt. autodemaskacja autora, ale wielu ludzi tego nie rozumie.
Właśnie tak patrzę, że mi się te notki coraz dłuższe robią, ale szkoda niektórych smaczków, jak się coś już wygrzebie, jak ta wiewiórka na zimę:)))
UsuńOczywiście słucham i to po parę razy większości wykładów ks. prof. Guza, bo on bardzo nam rozjaśnia tę mgławicę wokół Lutra i protestantyzmu ale także źródeł tego tragicznego stanu świadomości Niemców.
O Chorwacji też sobie poczytałam ale treści nie mieściły się w temacie. Natomiast warto zwrócić uwagę, że Niemcy medialnie NIE zaczepiają Chorwatów. Tymczasem Chorwaci stworzyli pod okupacją Niemiecką samodzielne państwo i też samodzielnie - wykończyli 75% populacji Żydów na swoim terytorium. NIe mówiąc o tym, że wystawili dwie dywizje SS. Chorwaci zapłacili za to straszną cenę a przecież zbrodni dopuszczały się jednostki a zmasakrowany został cały naród.
Bardzo dobra uwaga o skutkach ewentualnego eksperymentu z połączeniem tematu bombardowania Drezna z oskarżaniem Niemców o zbrodnie i ubieranie tego w scenografię szaletu miejskiego połączonego z rzeźnia i burdelem - w jednym.
Pan Stasiuk to stały klient wydawnictwa Suhrkamp AG w Berlinie: od 2000 roku wydali mu 15 książek. "Co rok prorok". Nie ma on tam w piramidzie dziobania wysokiej pozycji, ale jest kasa i można się tutaj puszyć, Natomiast jego prawdziwym zadaniem jest dyskretne wypieranie obecności Polski i Polaków "z pogranicza". Więc mamy: Łemków, Ukraińców, Mołdawian, Galicjan, Niemców i kogo tam jeszcze. Ale Polacy, jeśli tam się pojawiają, to w roli tzw. elementu.
A propos Drezna to spotkałem się z opinią, że Drezno było celowo bombardowane przez Aliantów, że to taka europejska Hiroszima. Próbowałem coś znaleźć na temat podjęcia takiej decyzji, ale nie umiem szukać, albo źle się do tego zabrałem. Znalazłem sporo niemieckiej proweniencji historyjek podkreślających bestialstwo nalotu brytyjskiego i amerykańskiego i niewinność tych, którzy stosowali przecież totalną wojnę i mieli wiele zbrodni na sumieniu (nam nie trzeba przypominać). To wspomnienie Hiroszimy budzi moje podejrzenie, że wykorzystano tu element wojny psychologicznej. Przecież Drezno to Saksonia, a jak Saksonia to i Sasi, czyli ośrodek państwowotwórczy.
UsuńPinkPantherze, przypomniałem sobie, że były dywagacje u Gospodarza dlaczego zrzucono bombę właśnie na Nagasaki. Ktoś sugerował, że chodziło o katolicką dzielnicę i katedrę św. Marii. Tu należy wspomnieć, że to miejsce wiąże się też z pobytem i posługą św. Maksymiliana Kolbe. A w Dreźnie też katolicyzm stał dość mocno; była kaplica katolicka, takiż cmentarz i zbudowany później Kościół Dworski, jako fundacje królów polskich wywodzących się z Sasów.
UsuńDziękuję PP za wpis!
UsuńCo do Drezna to w jednym z numerów KULTURY paryskiej (chyba druga połowa lat osiemdziesiątych) jeden z czytelników wspominał, że bombardowanie tej 'Florencji nad Elbą' było poniekąd sprowokowane przez zamiar umieszczenia kwatery głównej Armii Czerwonej w tym mieście.
Takie to opinie ponoć kursowały w kręgach wojskowych na wyspie. Numeru 'Kultury' nie mam w domu, więc odtwarzam to co mi utkwiło w pamięci.
'Bombowy wic' Albionu a data 13.02.1945 ma ostry posmak okultystyczny.
"Niestety, Stasiuk jest kojarzony z piękną ziemią dukielską, z Beskidami i Bieszczadami,, które nie zasłużyły na takiego grafomana, ukazującego mieszkańców Beskidów jako pijaczków i degeneratów. A on chyba mimowolnie podpada pod prosty zabieg pt. autodemaskacja autora, ale wielu ludzi tego nie rozumie."
UsuńNiestety i Stachura dołożył się do tego ze swoją dwuznaczną metafizyką w zasadzie obsesją śmierci. W tle bieszczadzkich klimatów niestety jest też satanista Bandera i tradycja kozackiego nihilizmu koszowego, Kozacy wprowadzali wszak to co my zwiemy "falą" idąc za metodami tresowania tureckich janczarów.
Niech piszą co chcą, ale to ogromny kamol wrzucony do ogródka ministra Glińskiego. Jeden raz wpadka może się zdarzyć, ale dwa razy z tym niemieckim Chorwatem i raz z Mieszkowskim we Wrocławiu dobitnie świadczy, że Gliński pilnuje jakiś fruktów i wypina się na to, co dzieje się w jego resorcie. Jeszcze jeden kamol, to iż ciotki i pociotkowie "artystów" z niemieckiego obszaru językowego ochoczo sobie tu swawolą i nic i nikt im nie przeszkadza, a łaskawą rączką ministerstwo sypie groszem.
OdpowiedzUsuńDobra zmiana jest tylko dobra dla tych co przy żłobie.
Dobra robota PinkPantherze, biały wywiad to jest to.
Dzięki za pochwałę. Z dumą przyjmuję:))) Oczywiście we mnie też narasta wielkie pytanie, po co płacimy jakiemuś gostkowi kasę, skoro w momentach krytycznych on znika. Ten pan w tak potwornej sprawie napiął się i...napisał tweeta. On wydaje się NIE CHCIEĆ w przeciwieństwie do Zizou Ziobry (strasznie lubię to Zizou, takie francuskie) - zwyczajnie się miga od obowiązków i od konfrontacji z tym całym "towarzystwem wzajemnej adoracji". W końcu zasadniczo etat to on ma u tego samego pracodawcy co "feministki i dżenderystki". W dodatku pantoflarze z definicji nie potrafią wydać nawet takiej decyzji, do której mają pełne prawo.
UsuńPinkPantherze, co do pantoflarza to zgoda, ale współdziałanie z NUMem podczas pobytu w szpitalu PBS świadczy, że te frukty nie leżą w Ministerstwie Kultury i Dziewictwa Narodowego, a chce podskoczyć i uchwycić to co wyżej.
UsuńNie pierwszy to kamyk wrzucony przez naszego dociekliwego Autora do tej glinianki. Potrzeba teraz wydać to w twardej okładce.
UsuńCiary przechodzą, Panthero... Świat idei to straszliwa broń, do której jest dopasowywana rzeczywistość. Dopasowywana przemocą. O której jest w tych manifestach komunistycznych. Siedzę teraz w wykładach Krzysztofa Karonia, który szalenie ciekawie porządkuje ów świat idei. http://www.historiasztuki.com.pl/
OdpowiedzUsuńNie idzie tego czytać jednym cięgiem, a - po prawdzie - należałoby się napić po poszczególnych rozdziałach.
Jeżeli myśleliśmy naiwnie, że ten ustrój Szatana się skończył, to byliśmy i jesteśmy w strasznym błędzie.
Pałac Nonsuch:
https://www.google.pl/search?q=pa%C5%82ac+nonsuch&rlz=1C1AOHY_plPL719PL719&espv=2&biw=1280&bih=709&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ved=0ahUKEwji0Nq377_SAhWKECwKHaUnBvkQiR4Iaw#imgrc=_
- by wiedzieć o jakiej skali mowa.
A po babsku - rzeczona Anna Badora po podciągach i botoksach wygląda jak etruski upiór.
Dzięki za wspaniały research - jak zawsze :)
Dzięki za linka. Kiedy pisałam, to jeszcze nie miałam przed oczyma. Niesamowite. Ale też pokazuje, jaka była kubatura Opactwa. Budowali prawie 20 lat. Wydali Papieża a teraz stoi tam wiata pod nazwą "supermarket". A "dzieło Tudora na wieki" w sposób zadziwiający rozpadło się w proch i w pył. Niestety jego "dzieło" to spustoszenie , podobnie jak Lutra - tylko w wymiarze materialnym - na skalę nie mającą odpowiednika w historii.
UsuńAle ta herezja, jak stwierdził brytyjski historyk Johnson - konwertyta na katolicyzm rzymski - "idzie umierać".
! To własnie chciałam zobrazować tym pałacem - ogrom opactwa.
UsuńHmm.... co do "idzie umierać".... To jest stale grzane i nie tylko podskórnie. Pamiętasz ostentację zlotu funków europejskich na Ventotene?
Co to jest ten botoks? Znalazłem tylko tyle:
Usuń"Botoks to oczyszczona toksyna botulinowa typ A, którą ostrzykuje się zmarszczki mimiczne. Lekarz podaje niewielką ilość preparatu, która czasowo blokuje przekaźnictwo nerwowo-mięśniowe powodując rozluźnienie poszczególnych mięśni twarzy. Efektem zabiegu jest czasowa likwidacja zmarszczek mimicznych jak również zapobieganie pogłębiania się zmarszczek."
Mnie kojarzy się tylko pokotsem. Ironizuję sobie na ten temat ale seledynowego pojęcia nie mam co to za używka. A kato-botoks tego Hałowni to już w ogóle jakieś ufoludki.
"Świat idei to straszliwa broń, do której jest dopasowywana rzeczywistość."
UsuńRaczy pani schlebiać Stasiukowi, Frlijcowi i Badorze. Świat idei to faktycznie straszliwa broń, ale oni tworzą świat memów zapodanych teatralnie, animistycznych pomruków i beknięć. Teatr nie powstałby gdyby nie weszła na arenę zachodniego i wschodniego imperium liturgia eucharystyczna, ani nie powstałoby to imperium, ale religijny kontekst teatru niestety otwiera również możliwość szamańskiej równi pochyłej. Niedouczeni dramaturdzy i reżyserzy bardzo chcieliby zrównać świętego króla Dawida z derwiszem z dysfunkcją błędnika.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńProszę się nie martwić. Jak kawaler zda do piątej klasy to tam wreszcie może wyuczą czytania ze zrozumieniem w dowolnej szybkości:))
OdpowiedzUsuńDzisiaj widziałem w pewnym katolickim kościele w Rydze duży kolorowy i entuzjastyczny plakat zapraszający do obchodów 500-lecia Reformacji w katedrze luterańskiej (to pierwotnie pierwsza katedra katolicka z XIII wieku w Rydze).
OdpowiedzUsuńKs. prof. Tadeuszowi Guzowi też jestem bardzo wdzięczny za wykłady o Lutrze i pochodnych. Zachęcony tym przeczytałem "Duży katechizm" Lutra. Warto. Pomodlić się, przeżegnać się i przeczytać, najlepiej - rąbiąc notatki. Bo wielu myśli, że wiara luterańska jest bardzo podobna do katolickiej i stąd np. porównuje się dziwne czasem wypowiedzi różnych pastorów z nauczaniem katolickim, by znaleźć podobieństwa i różnice. Ale raczej trzeba je porównywać z nauczaniem Lutra (więc trzeba go obowiązkowo trochę poznać), by widzieć, skąd to spustoszenie się bierze.
Dzięki za tę sugestię. Może rzeczywiście warto przeczytać "Duży katechizm". Oczywiście po wykładach ks. profesora Guza wiemy, że różnice są dość fundamentalne. A reszta to doświadczenie historyczne i skutki społeczne. Pożałowania godne.
UsuńCo do kościoła w Rydze, to wedle The CIA World Factbook w Estonii luteranie stanowią 9,9% ( na 1,26 mln mieszkańców) , prawosławni - 16,2 , żadnej religii nie wyznaje -54%, nie określiło się w żaden sposób- 16,7% a reszta, w tym katolicy to ok.3%. Estończycy stanowią 68,7% a Rosjanie 24,8%. Czyli luteranie mają może lepszy pijar, ale po 27 latach po komunizmie to kiepski wynik. Podobno biskupi Kościoła Luterańskiego Estonii "ewakuowali się" w 1944 r. do Szwecji. Po doświadczeniach roku 1940.
PP, mój Ojciec twierdził, że od Lutra zaczęły się dla Niemców złe czasy z apogeum w obu WŚ.
OdpowiedzUsuńWłaśnie z ciekawości podczytuję o Wojnach Chłopskich i Wojnie 30-letniej. To były spore ubytki demograficzne,dewastacja gospodarcza i nienawiść między klasami i religiami.
UsuńSkończyły się przyjazne mariaże pomiędzy księstwami, zaczęła się bezwzględna rywalizacja na małym stosunkowo terytorium. I marzenia o zemście za kolejną przegraną. Oni się przez długie wieki napędzają negatywnymi emocjami. I chyba emocjonalnego ciężaru przegranej i skutków II WW nie są w stanie unieść. Cokolwiek twierdzą oficjalnie.
W rozumieniu Ojca to były koszty zerwania z Rzymem.
UsuńRozmawiałam kiedyś z Niemcem z południa, katolikiem. Uważał, że protestanccy Prusacy są winni upadku Niemiec (i nie chodziło mu tylko o IIWŚ).
Usuń@Ewa Sigma, Podobne refleksje snuła pewna Austriaczka tuż po wejściu Austrii do UE. Miała o Prusakach bardzo negatywną opinię. Nie tylko w kontekście religijnym.
UsuńBardzo mądry twój tata. Szczery podziw.
Usuń@Tadman, Ciekawe spostrzeżenie. Szkoda, że w Polsce nie są robione tego rodzaju analizy zdroworozsądkowe. Niemcy nie podają danych demograficznych z okresu sprzed 1800 roku. Przynajmniej publicznie. Ale za to podają dość okrągłe i raczej niskie liczby na temat strat ludzkich w powstaniach chłopskich i w wojnie 30-letniej. Tymczasem Francja publikuje dane demograficzne co najmniej od XIII w.
OdpowiedzUsuńJak zwykle miazga. Znakomicie pokazane różne wpływy niemieckie na kulturę polską i nie tylko. Chociaż ja myślę że tych wszystkich sponsorów ogarnia spora frustracja bo mimo olbrzymich nakładów finansowych i medialnej propagandy nic z tego nie wynika. Ja myślę nawet że im bardziej atakują rym bardziej Polacy zaczynają bronić swojej kultury i tak atakowanej wiary katolickiej. Ten skutek zawsze odwrotny do zamierzonego musi niesamowicie deprymowac.
OdpowiedzUsuńDzięki za dobre słowo. Też myślę, że to jest objaw pewnej bezsilności. Najwięcej dało mi przeczytanie szczegółowej rozpiski scenariuszowej tego "przedstawienia", które miał Frljic zrobić w Teatrze Starym rzekomo na wątkach "Nie-Boskiej Komedii". Tam zbuntowali się starsi aktorzy i odmówili stanowczo grania. A tutaj to już była jazda po bandzie. On nie ma żadnego życiorysu rodzinnego. W 1990 r. miał lat 14 czyli zdążył się wykształcić w komunistycznej podstawówce. Pozostaje pytanie, kim byli i co robili jego rodzice i dziadkowie. Sądząc po tym, jak mu nieba przychyla niemiecki i austriacki budżet, mogli wywodzić się ze środowisk być "pożytecznych dla Reichu".
UsuńCiekawe, czy ktoś się ośmieli jeszcze raz go gdzieś w Polsce zatrudnić.
Te zebrane pisma Lutra wydawane dziś przez spadkobierców Surhkampa, czy są w nich te listy gdzie miszcz Marcin nazywa swój klasztor kurnikiem i pisze, że musi w nim siedzieć, bo inaczej go skrócą o głowę za zabójstwo w pojedynku? Albo te fragmenty, gdzie pisze na 400 lat przed Darwinem, że ludzkie życie to apfenspiel, zabawa małp, albo że pobożny małżonek musi czasem obtłuc swoją żoną, żeby jej się w głowie nie poprzewracało, albo że Żydów trzeba albo pod klucz albo powyrzynać?
OdpowiedzUsuńByć może to są jednak pisma wybrane, dla niepoznaki nazwane zebranymi.
Przypuszczam, że wątpię. To są niby "dzieła wszystkie" Lutra, ale chyba sam nie dokonywał auto-demaskacji:))) Jak powiedział bardzo mądry ks. prof. Guz, luteranie nie czytają pism Lutra - źródłowych, tylko jakieś bryki. W efekcie jakaś pani dziwi się, że Luter był antysemitą, bo ona nie wiedziała. Luteranka z USA.
UsuńMyślę, że te "obchody" to się sporą czkawką odbiją. W przypadku Lutra i jego życiorysu - zbyt dużo wiedzy to kłopot dla wiernych luteran i dla państwa niemieckiego.
Jedyne , do czego jest im potrzebny, to wyciąganie sprawy "95 tez" i krytykowanie Kościoła Katolickiego. O reszcie nie chcą słyszeć i nie chcą wiedzieć. Z tym, że o antysemityzmie muszą słuchać, bo im organizacje żydowskie o tym przypominają.
PS. O tym, że on był aż tak cyniczny z tą "zabawą małp" to nie wiedziałam. Wielkie dzięki za info.
@pinkpanther, @tadman
OdpowiedzUsuńPrusy to prawdziwa zakała Niemiec. Niestety królowie polscy przyłożyli rekę do powstania tego złodziejskiego państewka, zamiast je zlikwidować. Król Zygmunt zatwierdził przekształcenie państwa krzyżackiego w księstwo świeckie, co oznaczało grabież majatku koscielnego. Tak powstała dynastia Hohenzollernów, i grabiezy pozostali wierni do końca. Aż cesarz Wilhelm uciekł w 1918 z walizką do Holandii, gdy upadła II Rzesza. Prusy to protestantyzm i przesladowania katolików, i narzucanie herezji całym Niemcom. Prusy to państwo totalne, zwłaszcza te w XVIII wieku. Jak mozna poważnie traktować filozofa, który uważał zamordystyczne państwo pruskie za byt absolutny i najwyższy? A ten filozof to fundament mysli współczesnej.
Ale na szczęście Niemcy to też inny świat. Bawaria, Badenia-Wirtemnbergia, Westfalia, kraje katolickie. Ten świat wydał wspaniałych ludzi, Albert Wielki, Hildegarda z Bingen, etc. Niestety Niemcy sie protestantyzują, islamizują i ateizują. Ale te wyspy normalnosci jeszcze istnieją. Ks. prof. Guz zawdzięcza bardzo dużo pani prof. Alma von Stockhausen z Westfalii. Ks Prof. Guz studiował i pracował lata w zalozonej przez tą damę Gustav-Siewerth-Akademie (w Niemczech pd.-zach.).
Niemcy w polityce obrały kurs na Berlin i na Prusy. To jest z natury skierowane przeciwko Polsce, ale kto rozumie tę strategię w Polsce, gdzie nie można wybrać solidnego ambasadora do Niemiec.
Bombardowanie Drezna opisuje Józef Mackiewicz. Ilość zabitych była zawyżana. Ostatnio słyszalem liczbę 20 tys. wobec starszych danych rzędu 100 tys.
A Beskidy i Bieszczady to odrębny temat. Tam siedzieli - obok Polaków - Łemkowie i Bojkowie, Lemkowie byli raczej opcji rusińskiej, a nie ukraińskiej.
Jako chrześcijanie chcemy być optymistami i nie wrzucać wszystkich Niemców do jednego, prukiego- worka. Cieszy również, że katolicyzm niemiecki nadal istnieje. Jednak ostatnio doznałam wstrząsu oglądając film dokumentalny o KL Dachau na kanale Planete lub Viasat History. Pokazują miejscową niemiecką przewodniczkę. I ona opowiada ekipie,że w tym i tym miejscu byli przetrzymywani biskupi i księża niemieccy.I ze mieli kaplicę, w której odprawiali Msze św. Po czym zrobiła lekką przerwę i dodała: "..ale polskim księżom nie wolno było uczestniczyć w Mszach św. w tej kaplicy..." I dodała, że polskich księży katolickich zginęło w tym obozie 1600. To było dla mnie szokiem, bo nigdy o tym się nie wspomina.
UsuńPS. Co do bombardowania Drezna, to Niemcy uporczywie zapominają, że w tym bombardowaniu najbardziej narażeni na śmierć byli przymusowi robotnicy ze Wschodu i generalnie "cudzoziemcy", bo ich miejscowa ludność nie wpuszczała do schronów w czasie nalotów. Po to nosili specjalne znaki na odzieży wierzchniej.
To są wszystko smutne historie, żaden człowiek nie zasługuje na nagłą śmierć i śmierć swoich dzieci i bliskich, ale czasem wyraźnie widać, ze Niemcy nie do końca są gotowi aby w dojrzały sposób zmierzyć się ze swoimi winami.
PS. Dzięki za info o Józefie Mackiewiczu. Czy można wiedzieć jaki jest tytuł dzieła, w którym opisuje bombardowanie Drezna?
Mackiewicza "Sprawa pułkownika Miasojedowa" w 1962.
UsuńParadoksalnie Mackiewicz jako pierwszy wprowadził bombardowanie Drezna do literatury.
O dziwo, bombardowanie Drezna odmalowano wcześnie w filmie J. Rybkowskiego z prespektywy polskich robotników przymusowych (Dziś w nocy umrze miasto 1961).
Bombardowanie Drezna obserwował amerykański pisarz Kurt Vonnegut jako jeniec wojenny. To było zaczynem powieści Rzeźnia numer pięć (1969) (film w 1972).
Oczywiście ataki na Drezno są w licznych dziełąch niemieckich. I oczywiście jesli porównać Powstanie Warszawskie, i samą tylko rzeź na Woli, gdzie zgineło więcej ludzi niż w Dreźnie, to zadziwia duża liczba utworów i filmów na temat Drezna. O tragedii Warszawy poza Polska mało się wie. Poza tym sami Niemcy podawali, że w 1939 w bombardowaniach Warszawy zginęło 40 tys. ludzi. Ale kto o tym pisze?
Na temat Lutra dokładniej pisze ks. Michał Poradowski, np. w książce Palimpsest https://mega.nz/#!jtBXDTRa!EYMI1QnxXuk3UBggf-S2VzFZ7oDbsXki0DnAD4km8FY
OdpowiedzUsuńCytaty z tej książki: "Luter zajął postawę antyintelektuałną i typowo fideistyczną. Luter pogardzał rozumem i dla niego wiara ograniczała się prawie wyłącznie do woli wierzenia" (s.122). Luter "lubował się w szkalowaniu osoby Chrystusa Pana" (Przypis s.130 z cytatami w jęz. niem.) I ostatni cytat: "Chrześcijaństwo, osłabione w owym czasie przez pojawienie się protestantyzmu, który odebrał Kościołowi znaczną część wiernych, zwłaszcza w krajach germańskich, czuje się zmuszone do tolerowania najrozmaitszych kierunków odrodzonego poganizmu, zarówno tego starogreckiego, jak i jawnych wierzeń pogańskich nawróconych ludów europejskich, a zwłaszcza germańskich, a które to wierzenia, w większości wypadków, są przesiąknięte panteizmem lub immanentyzmem" (s. 116).
Dzięki za linka i za info. Mam kilka cienkich książeczek ks. Poradowskiego, ale przeczytane zostały te o rewolucji francuskiej i o komunizmie. Nie wypada w epoce "zachęcania do ekumenizmu" wypominać braciom protestantom tego wszystkiego, ale aby żyć w prawdzie - musimy zdawać sobie sprawę z prawdziwych skutków luteranizmu dla ZBAWIENIA całych społeczności. I jak osłabił on to Kościół Katolicki. Ksiądz prof. Poradowski to był Człowiek bardzo bezkompromisowy i wiele Mu zawdzięczamy. Może to jest tak,że ludzie, którzy doświadczyli komunizmu i przemocy komunizmu w dziedzinie wiary - lepiej rozumieją problem roli przemocy w herezjach protestanckich i szkód, jakie one wyrządziły. Europa się ateizuje w przyspieszonym tempie a na to wszystko wchodzi islam. Jeszcze raz dzięki.
Usuń@PP 5 marca 2017 14:16
OdpowiedzUsuńTo co piszesz PinkPantherze o księstwach niemieckich, o swarach i innych rzeczach mogło być równierz udziałem IRP, ale był taki król co te księstewka zjednoczył i Władysławem go zwali.
Powinniśmy wychwalać go ustawicznie i dziękować Opatrzności Bożej, a my przezwaliśmy go Łokietkiem, kiedy syna jego jako Wielkim nazwaliśmyzwiemy, a powinien nazywać się Władysława Wielkim, a tego drugiego Kaziem. :)
Rzeczywiście w obliczu tego, że księstwa niemieckie były niepodległymi bytami przez ładnych kilka wieków , zapominamy, że my też to mieliśmy ale na szczęście był to epizod. Podział miał charakter "podziału w rodzinie" i w związku z tym rywalizacja też przebiegała w rodzinie. W Niemczech podziały były znacznie głębsze, bowiem chodziło o różne wpływowe rody a nie braci królewskich z jednego "pnia rodzinnego". Bardzo ciekawa uwaga.
UsuńCo do herezji, to słowo "rabunek" miało po chrzcie Polski i po doświadczeniach z zaproszeniem Zakonu Krzyżackiego przez Konrada Mazowieckiego - bardzo jednoznacznie negatywną ocenę w życiu publicznym. Spory o władzę mogły mieć nawet krwawy i brutalny charakter ale rabunek cudzej a zwłaszcza klasztornej własności, w sytuacji, gdy żywa była pamięć o tym, jak wielką wiedzę rolną, architektoniczną i wszelką inną -przyniosły na polskie ziemie - zakony, aby "odwdzięczać się" podobnym czynem. W Niemczech jakoś tej refleksji nie było. Może wpływ miało na to zjawisko "Raubenritterów': rycerzy rabusiów. Zjawisko nieznane w Polsce. Herezja bez rabunku i dewastacji na masową skalę nie byłaby atrakcyjna i wypaliłaby się szybko. Ale książęta niemieccy świetnie się dorobili na "masie upadłościowej" zakonów i kościołów i pracowali parę wieków, aby usprawiedliwić to "teoretycznie". Stąd "czarna legenda Kościoła".