Kto by pomyślał, że wybranie urzędnika odpowiedzialnego za
„zabezpieczenie słonych paluszków i wody mineralnej” dla Rady Europy wywoła
takie emocje u naszych zachodnich sąsiadów. I że całkowicie zerwą z dyplomacją
i pozorami. Wiadomo, że oficjalnie ich granice są z 1937 r. a 8 maja 1945 r. poddał się „tylko
Wehrmacht”. Ale żeby tak otwarcie pokazywać, że są ze swoim wschodnim sąsiadem
w stanie wojny, to naprawdę trzeba mieć poważny powód
Cokolwiek było celem serii ataków medialnych i politycznych
na Polskę i aktualną ekipę rządzącą, to w dziwny sposób forma i treść
przypominała to, co działo się między Niemcami a Polską po roku 1918 r. Kiedy
Alianci a osobiście Prezydent USA
odkroili Niemcom a konkretnie Prusom na rzecz Rzeczpospolitej Polskiej: Wielkopolskę,
Warmię i kawał Śląska a „Danzig” oddali jedynie częściowo.
Wtedy najbardziej poszkodowana była ex-panująca rodzina
Hohenzollernów czasem występująca pod nazwiskiem von Preussen oraz tzw.
szlachta pruska. No i nie było żadnego zdziwienia, że 1 syn i 8 wnuków Wilhelma
II byłego cesarza Niemiec wjechało 1 września 1939 r. do Polski jako oficerowie
Wehrmachtu.
Skończyło się tym, że Armia Czerwona skorzystała
wielokrotnie z przywileju zarezerwowanego do roku 1918 r. tylko dla członków
rodziny panującej Hohenzollern czyli do przechadzania się pod Bramą
Brandenburską.
W dodatku Alianci po zapoznaniu się z dokonaniami III Rzeszy (obecnie ukrywanej pod ksywą „naziści”) na terenach okupowanych upoważnili swoich pełnomocników do administrowania zonami okupacyjnymi do wydania 25 lutego 1947 r. kolejnego dekretu, tym razem dekretu nr 42 o zakończeniu istnienia Prus. Zakończenia istnienia na zawsze i zakazania używania symboli tego państwa oraz rozgospodarowania aktywów „po sąsiadach”.. I na jego podstawie alianci odrąbali od Niemiec całege Pomorza Zachodnie, Mazury czyli byłe Prusy Wschodnie oraz cały Śląsk.
W dodatku Alianci po zapoznaniu się z dokonaniami III Rzeszy (obecnie ukrywanej pod ksywą „naziści”) na terenach okupowanych upoważnili swoich pełnomocników do administrowania zonami okupacyjnymi do wydania 25 lutego 1947 r. kolejnego dekretu, tym razem dekretu nr 42 o zakończeniu istnienia Prus. Zakończenia istnienia na zawsze i zakazania używania symboli tego państwa oraz rozgospodarowania aktywów „po sąsiadach”.. I na jego podstawie alianci odrąbali od Niemiec całege Pomorza Zachodnie, Mazury czyli byłe Prusy Wschodnie oraz cały Śląsk.
Tym razem rodzina Hohenzollernów oraz inne pruskie rodziny
arystokratyczne i tzw. zwykle ziemiaństwo otrzymały cios bardzo silny, choć nie
śmiertelny. Hohenzollernom zostało jeszcze parę tysięcy hektarów, kilka zamków
oraz nieznana ilość niezwykle wartościowych dzieł sztuki i biżuterii.
I jakkolwiek zalewa telewizje, radia, internet i księgarnie anglojęzyczne
i polskie lament na temat wielkich cierpień Niemców w roku 1945 i później,
zwłaszcza w Czechosłowacji i Polsce, to ten lament wykonują niemal wyłącznie
tzw. prości ludzie, zazwyczaj kobiety a jeśli robią to mężczyźni, to tylko
jeśli w roku 1945 r. mieli nie więcej niż lat 14.”Z arystokracji” raz czy dwa
wystąpiła hrabina Marion Doenhof jako tzw. przeciwniczka nazizmu. Reszta
milczy.
Tymczasem kiedy zajrzy się do niemieckiej prasy bulwarowej
albo do mediów o zacięciu kulturalnym i historycznym , to widać, że od paru lat
uprawiana jest na bardzo dużą skalę kampania „przywracania Niemcom i Europie”
„wielkiego męża stanu, myśliciela i polityka” czyli Fryderyka II Hohenzollerna,
króla Prus, wszędzie, nawet w Polsce z jakichś powodów nazywanego „Wielkim”.
Najpierw jego wielki pomnik zbudowany jeszcze przed 1914 r.
wrócił na zaszczytne miejsce w centrum Berlina a ostatnio obchodzono z wielką
pompą 300-lecie jego urodzin. I z tej okazji
objawił się na forum publicznym i przemówił w
obecności Bundeskanclerza i kilku ministrów oraz kilkuset precyzyjnie wybranych
gości – potomek Fryderyka II króla Prus – prinz Georg Friedrich von Preussen, pra-prawnuk cesarza Niemiec Wilhelma II , który
abdykował w 1918 r. czyli w prostej linii
potomek „wielkiego Fryderyka”. Dla porządku należy zauważyć, że nazwa „Prusy”
jest zakazana a tytuły arystokratycznie zostały zniesione jeszcze przez
Republikę Weimarską , więc kluby piłkarskie noszą nazwę Borussia, a
członkowie byłego rodu panującego
Hohenzollern zarejestrowali sobie „prinz von Preussen” jako nazwę własną a
konkretnie – nazwisko.
Prinz Georg Friedrich von Preussen ur. w 1976 r. pod Bremą jest prawnukiem najstarszego
syna cesarza Wilhelma II i był wychowywany przez swoich dziadków: Luisa
Ferdinanda księcia von Preussen (1907-1994) i Kiry Kiriłowny z domu Romanow,
córki księcia Kiriła Władimirowicza Romanowa (wnuka cara Aleksandra II i kuzyna
cara Mikołaja II oraz księżnej Victorii Melity von Sachsen Coburg und Gotha (
córka Alfreda, drugiego syna królowej Wiktorii oraz córki cara Aleksandra II
Romanowa). Jego ojciec Louis Ferdinand
Prinz von Preussen zmarł w 1977 r. jako
oficer Bundeswehry w wyniku wypadku na manewrach.
Co ciekawe, wszystkie wydarzenia w rodzaju ślubów i
pogrzebów rodziny Hohenzollern były w ostatnich dekadach w Niemczech bardzo
silnie nagłaśniane przez media. Dzięki czemu można teraz obejrzeć filmiki ze
ślubu młodego Georga Friedricha von Preussen z księżniczką Sophie von Isenburg w roku 2011. Kilkugodzinną transmisję na żywo
z Poczdamu nadawała Telewizja Rundfunk Berlin –Brandenburg. Po śmierci dziadka Luisa Ferdinanda von
Preussen w 1994 r. młody Georg Friedrich został wyznaczony na „Głowę Domu
Hohenzollern”.
I tu dochodzimy do ciekawego wątku w najnowszych relacjach
niemiecko –polskich i udziału w nich „Domu Hohenzollern”. Oto u docenta wiki w wersji anglojęzycznej pod hasłem „House von
Hohenzollern” znalazła się niesamowicie ciekawa informacja, której trudno szukać
w polskiej lub polskojęzycznej prasie.
W rozdziale
„Hohenzollerns since 1918 abdication” jest podane, że jakkolwiek liczne zamki i
posiadłości ziemskie Hohenzollernów „na terenie sowieckiej zony okupacyjnej w
1945” zostały skonfiskowane, to jednak „po unifikacji Niemiec” sytuacja jakoby
się „prawnie zmieniła” i „rodzina” (Hohenzollernów) cytuję:”… była uprawniona do zażądania zwrotu ruchomej
własności, a mianowicie kolekcji sztuki i elementów wnętrz ich byłych pałaców.
Negocjacje co do zwrotu lub odszkodowania za te składniki aktywów nie zostały
jeszcze sfinalizowane…”. (the family was legally
able to re-claim their portable property, namely art collections and parts of
the interior of their former palaces. Negotiations on the return of or
compensation for these assets are not yet completed…”.).
To jest niezmiernie
fascynujące, że jakieś osoby reprezentujące polskie władze niewiadomego
szczebla prowadzą z „Domem Hohenzollern” od 1989 r. negocjacje na temat zwrotu
przez Polskę na rzecz Prusaków, którzy dokonali rozbioru I Rzeczpospolitej w
XVIII w. a syn Fryderyka II króla Prus zwanego „Wielkim” – Fryderyk Wilhelm II
krół Prus w latach 1786-1797 uczestniczył w II i III rozbiorze Rzeczpospolitej
a także zaplanował i dokonał grabieży skarbca na Wawelu, w tym 19
najcenniejszych obiektów na czele z koroną Bolesława Chrobrego. Insygnia
królewskie przetopił i kazał wybić monety a biżuterię sprzedał.
A teraz „Dom Hohenzollernów” w charakterze „ofiary II WW”
składa roszczenia wobec Polski i negocjuje „zwrot ruchomości” z kilku zamków. Biorąc pod uwagę fakt, iż rodzina
Hohenzollern , podobnie jak inne najważniejsze rodziny Cesarstwa Niemiec
pozbawione władzy i tytułów za czasów Republiki Weimarskiej poukrywały „aktywa”
w różnych fundacjach, nie można wykluczyć, że już teraz na terenie byłych
posiadłości Hohenzollernów i innych im podobnych pruskich rodzin (jak bracia
Krockow, którzy zdołali dzięki wójtowi wyrobić sobie polskie dowody osobiste ,
mimo, że jeden z nich służył w SS) już takie „fundacje” działają.
To robi się
ciekawie, zwłaszcza w świetle tego, o co pytał pana Friedricha Eugena von
Preussen pewien dziennikarz irlandzki w 2014 r. dla gazety Irich Times w
artykule pt. „ Człowiek, który może zostać kajzerem”. Artykuł zaczyna się od
zdania: „100 lat po tym, jak kaizer Wilhelm poprowadził Niemcy na wojnę, jego
pra-pra-wnuk dokonuje próby odzyskania
rodzinnego majątku”. A może „losu”. Dziennikarz przypomina też, że w 4 lata po
przegraniu przez Niemcy II WW, Alianci okupujący Berlin wprowadzili przepis
stanowiący, że :”…”Państwo pruskie, które
od najwcześniejszych dni było źródłem militaryzmu i reakcji w Niemczech,
przestało de facto istnieć…”. ( “The Prussian state, which from
early days has been a bearer of militarism and reaction in Germany, has de
facto ceased to exist.”.).
Ale zostały “pruskie wartości” takie jak: dyscyplina, punktualność i silne poczucie hierarchii. Które niektórzy poza Niemcami uważają nawet za wady.
I pisze ten dziennikarz o kampanii „odświeżania marki Hohenzollern”, jaka rozpoczęła się m.in. książką p. „Sleepwalkers” profesora Cambridge Christophera Clarka . Książka ta już jest wydana po polsku pt. „Lunatycy” i jest życzliwie omawiana przez m.in. Kulturę Liberalną. Że teza niemieckiego historyka Fischera o wyłącznej odpowiedzialności Niemiec za I WW jest błędna. Między innymi.
Ale zostały “pruskie wartości” takie jak: dyscyplina, punktualność i silne poczucie hierarchii. Które niektórzy poza Niemcami uważają nawet za wady.
I pisze ten dziennikarz o kampanii „odświeżania marki Hohenzollern”, jaka rozpoczęła się m.in. książką p. „Sleepwalkers” profesora Cambridge Christophera Clarka . Książka ta już jest wydana po polsku pt. „Lunatycy” i jest życzliwie omawiana przez m.in. Kulturę Liberalną. Że teza niemieckiego historyka Fischera o wyłącznej odpowiedzialności Niemiec za I WW jest błędna. Między innymi.
No ale w historii Hohenzollernów „pozostał
cień III Rzeszy” i „flirt z Hitlerem” zagaił irlandzki dziennikarz. Na to
„człowiek, który może zostać kajzerem” wybuchnął szczerym oburzeniem: „…Uważam, iż to wielki wstyd, jak , do dnia
dzisiejszego wielu historyków akceptuje nazistowską propagandę i widzi prostą
linię od Fryderyka Wielkiego do III Rzeszy…”.
I podzielił
się z irlandzkimi czytelnikami następującymi złotymi myślami, które warto
zapamiętać nad Wisłą. Pierwsza złota
myśl księcia Georga jest taka, że „obecna rola Niemiec w Europie jest inna, niż
ją widziały poprzednie pokolenia”. A konkretnie książę uznaje za absurd to, co
powiedział były kanclerz Helmut Schmidt niedawno o tym, że zbrodnie III Rzeszy
wykluczają możliwość by Niemcy pełniły wiodącą rolę w Europie w nadchodzących
wiekach”. „Jest odwrotnie” powiedział pan von Preussen. I dodał :”…Myślę, że
jest dla wszystkich jasne, że Niemcy muszą objąć wiodącą rolę w Europie…”. A
kiedy dziennikarz zapytał o rolę pani kanclerz Merkel w realizowaniu przez
Niemcy tego nowego zadania, książę Friedrich Eugen odpowiedział, że :”…Ona
reprezentuje pozytywne wartości pruskie: skromność, skrupulatność i poczucie
obowiązku…”.
A to się
komsomołka z NRD doczekała komplementów od samego późnego wnuka Fryderyka II.
Ten wywiad
sprzed 3 lat całkiem jasno ustawia hierarchię nieformalną w długofalowej
polityce Niemiec. Sukcesy Hohenzollernów w okresie zaledwie 150 lat są nadal
niespełnionym ideałem niemieckich elit. A straty Hohenzollernów poniesione w XX w. są
traktowane jako krwawiąca rana całych Niemiec.
Więc w ramach „wiodącej roli Niemiec w Europie” pani Merkel ma prawo bez pytania o zgodę rządu Rzeczpospolitej mianować sobie dowolnego obywatela UE na dowolne stanowisko w tejże UE. I w ramach tejże wiodącej roli Niemiec we współczesnej Europie interpretacja tego, czyja strata wojenna jest ważna i rodzi skutki a o której już dawno wszyscy , poza ofiarami, zapomnieli – należy do Niemiec.
I w ramach tego sposobu myślenia politycznego jest rzeczą oczywistą dla niemieckiej elity politycznej, że Polska winna się przyzwyczajać, do „oddania Prus”, bo „8 maja 1945 r. –skapitulował bezwarunkowo tylko Wehrmacht”. A władze III Rzeszy Niemieckiej czyli nieżyjący kanclerz Hitler i zniknięty jego następca – nie skapitulowali. Prawnicy to potęga.
Więc w ramach „wiodącej roli Niemiec w Europie” pani Merkel ma prawo bez pytania o zgodę rządu Rzeczpospolitej mianować sobie dowolnego obywatela UE na dowolne stanowisko w tejże UE. I w ramach tejże wiodącej roli Niemiec we współczesnej Europie interpretacja tego, czyja strata wojenna jest ważna i rodzi skutki a o której już dawno wszyscy , poza ofiarami, zapomnieli – należy do Niemiec.
I w ramach tego sposobu myślenia politycznego jest rzeczą oczywistą dla niemieckiej elity politycznej, że Polska winna się przyzwyczajać, do „oddania Prus”, bo „8 maja 1945 r. –skapitulował bezwarunkowo tylko Wehrmacht”. A władze III Rzeszy Niemieckiej czyli nieżyjący kanclerz Hitler i zniknięty jego następca – nie skapitulowali. Prawnicy to potęga.
Więc jak tu
się dziwić kiedy się czyta o negocjacjach z „Domem Hohenzollern” na temat
zwrotu „ruchomości” a może i „nieruchomości” Hohenzollernów na terenach „obecnie
administrowanych przez Polskę’. A parę tych zamków Hohenzollernowie na wschód
od Odry mieli, o czym zawiadamiają na swojej stronie internetowej: zamek w Oels (Oleśnica koło Głogowa) i Kadyny koło
Elbląga, parę nieruchomości w Posen, w tym „zamek” wybudowany w 1910 r. oraz
zamek w Obiszówku (Klein Obisch) koło Polkowic (albo koło Glogau, jak kto woli)
bo tam bywał ex-prinz Wilhelm von
Preussen. No i jeszcze zamek w Zaborze, gdzie do 1945 r. mieszkała nieutulona w
żalu wdowa- druga żona ex-cesarza Wilhelma II Hohenzollerna Hermina von Reuss primo voto von Schönaich-Carolath. I
jakieś ruiny w Żmigrodzie.
Młody Eugen Ferdinand von Preussen oburza się na samo przypuszczenie, że polityka Fryderyka II Hohenzollerna doprowadziła prostą ścieżką do III Rzeszy Niemieckiej i jej „dokonań” ale też , o czym nie mówi, do dekretu Aliantów nr 42 z 25 lutego 1947 r.
Młody Eugen Ferdinand von Preussen oburza się na samo przypuszczenie, że polityka Fryderyka II Hohenzollerna doprowadziła prostą ścieżką do III Rzeszy Niemieckiej i jej „dokonań” ale też , o czym nie mówi, do dekretu Aliantów nr 42 z 25 lutego 1947 r.
Czym
były w historii Niemiec najważniejsze rody Cesarstwa Niemieckiego, w tym
zwłaszcza Hohenzollernowie oraz Hesse-Kassel i cały „Dom Hessen” i jak sobie poczynali przed, w trakcie i po II
WWW opisał amerykański historyk nazizmu
prof. Jonathan Petropoulos w książce pt. „The Royals and The Reich” (Rody
królewskie i Rzesza) wydanej w Oxford University Press w 2008 r. Profesor
Petropoulos zbadał na wyrywki powiązania rodzinne najważniejszych rodów oraz
ich poczynania od końca I WW do lat po
II WW i związki z ruchami na rzecz odtworzenia monarchii w Niemczech i związki
z nazizmem m.in. w związku z aktywnym poszukiwaniem zagrabionych dzieł sztuki w
imieniu środowisk żydowskich w USA.
Z tej książki dowiadujemy się m.in. , że :
Z tej książki dowiadujemy się m.in. , że :
-
270 niemieckich książąt było członkami NSDAP a „wyrywkowa próbka” 312 rodzin
„starej arystokracji” dała aż 3.592 członków NSDAP. KAŻDA rodzina ziemiańska na wschód od Elby miała w
NSDAP przynajmniej jednego członka partii. Jedna trzecia „nazi-arystokratów”
wstąpiła do NSDAP ZANIM Hitler został
kanclerzem, szlachetnie urodzeni (nobles) byli najbardziej „faszystowscy” wśród
grup społecznych,
-
ponad 70 baronów niemieckich było wysokiej rangi SS-manami. Zanim naziści
doszli do pełnej władzy wśród liderów SS byli m.in.: książę Franz Josef von
Hohenzollern-Emden, książę zu Waldeck und Pyrmont, Wielki Książę Fridrich Franz
von Mecklenburg, Książę Raphael von Thurn und Taxis, Książę Ernst zur Lippe,
Książę Stephen zu Schaumburg-Lippe i Książę Alexander zu Dohna-Schlobitten,
-
książę August Wilhelm von Preussen czwarty syn Wilhelma II ex-cesarza Niemiec wstąpił do SA i uzyskał tam stopień
generała-majora (Obergruppenfuehrer) a 1 kwietnia 1930 r. do NSDAP;był bardzo
aktywnym członkiem obu organizacji, przemawiał na dużych zgromadzeniach
partyjnych i namówił wielu arystokratów do zaangażowania się w SA i inne
organizacje,
-
Kronprinz (następca tronu) Wilhelm brał udział w publicznej kampanii na rzecz zdobycia władzy
przez nazistów, we wczesnej fazie wstąpił do SA –Motor divisi on pod komendą
kuzyna barona Carla Eduarda von Sachsen Coburg und Gotha ( najmłodszy wnuk
królowej Wiktorii) a w latach 30-tych odbywał regularne spotkania z Hitlerem,
szwagier Kronprinza Wilhelma – Hans –Victor von Salviati w 1939 r. wstąpił do
SS,
-
dwaj synowie Kronprinza : książę Wilhelm von Preussen (1906-1940) i książę
Hubertus von Preussen wstąpili do NSDAP. Książę Hubertus von Preussen uczestniczył
we wrześniu 1939 r. w „Polenfeldzug” czyli w najeździe na Polskę,
-
ex-cesarz Wilhelm II nie mając prawa
powrotu do Niemiec był przed wybuchem
wojny odwiedzany przez Goeringa i regularnie wysyłał na ręce Hitlera telegramy i
listy gratulacyjne, zazwyczaj poprzez swoich adiutantów von Dommesa i Inselmana,
zarówno w trakcie dochodzenia Hitlera do władzy jak i w trakcie aneksji Austrii
i kolejnych napaści i podbojów krajów europejskich. Po zwycięskim podboju Polski w jego imieniu generał von Dommes napisał
m.in.:”…Jego Wysokość Kaizer i Król
Wilhelm II towarzyszył gorącym sercem niemieckiej
wschodniej Armii w triumfalnej kampanii.Kaizer chciałby wyrazić głęboki podziw
dla Blizkriegu : nowoczesnemu uzbrojeniu, strategii operacyjnej i bezgranicznej odwadze oddziałów…”. W 1940 r. po zwycięstwie nad Francją miał
napisać do swojej siostry Margarethe von Hessen (planowana na „królową
Finlandii” w swoim czasie) m.in.:”..Ręka
Boga buduje nowy porządek i działają cuda(…) Stajemy się Stanami Zjednoczonymi Europy
pod kierownictwem Niemiec, zjednoczonym
Europejskim Kontynentem..”.
-
tuż po pierwszych wielkich zwycięstwach Wehrmachtu po napaści na ZSRR w brytyjskim MSZ w lipcu 1941 r. powstało
memorandum, zawierające m.in. takie informacje o poglądach wyrażanych przez
Niemców: 1) Niemcy wierzą, iż bitwa nabiera tempa i mogą szybko osiągnąć główne
cele, jakimi są : Leningrad, Moskwa i Kijów , 2) Niemcy rozważają utworzenia
stanowiska „Imperatora Rosji”, którym mógłby być trzeci syn byłego Kaizera Luis
Ferdinand. Oni rozważają stacjonowanie i okupowanie Rosji na zachód od Wołgi…”.
Autor książki „The Royals and The
Reich” zauważa w kilku miejscach, że od razu po zakończeniu wojny
Hohenzollernowie, podobnie jak inne najwyższe rody uwikłane w popieranie i
kolaborację z nazistami- rozpoczęli natychmiast kampanię dezinformacyjną,
mającą na celu całkowite zaprzeczenie jakimkolwiek związkom czy popieraniu
Hitlera.
Jest faktem, że stosunki ochładzały się stopniowo, w miarę, jak widać było, że
Hitler nie będzie się dzielił władzą i nie zamierza restaurować monarchii. A
dramatycznie poparcie spadło po pierwszych klęskach na Wschodzie a konkretnie
po Stalingradzie. Natomiast jeśli chodzi o zamach 20 lipca 1944 r. Kronprinz
wydał członkom rodziny całkowity zakaz
przystępowania do spisku.
Minęły
lata i pamięć o Hohenzollernach jest z jednej strony idealizowana a z drugiej –
niewygodne fakty, jak uczestniczenie w organizacjach poprzedzających powstanie
NSDAP a lansujące Hitlera jak paramilitarna organizacja „Der Stahlhelm”- Liga
Żołnierz Frontowych czy Der Harzburger Front – koalicja organizacji
paramilitarnych, partii (NASAP) i
stowarzyszeń przeciwnych rządom demokratycznym – zostały zapomniane.
A
na liście członków tej koalicji znajdują się zarówno książę Wilhelm August von
Preussen czwarty syn ex-cesarza Wilhelma II , książę Carl Eduard von Sachsen
Coburg und Gotha –kuzyn Hohenzollernów i wnuk królowej Wiktorii ( przyszły szef
nazistowskiego Czerwonego Krzyża) , generał Wilhelm von Dommes – osobisty
pełnomocnik ex-cesarza oraz m.in. Adolf Hitler, Goebbels, Goering, Hess,
Himmler i cała masa hrabiów, książąt i baronów.
Aby jeszcze lepiej widzieć
przepaść mentalną między rosnącymi w siłę Niemcami, rządzącymi dzisiaj bez
żadnej widocznej opozycji Europą a Polską zamieszkałą przez katolicką większość i
trzymającą w garściach (chyba coraz słabiej)
„zdobycze Hohenzollernów” ostatnich 250
lat, trzeba pamiętać, że poczynając od Fryderyka II królowie i cesarz Prus byli
patronami i prominentnymi członkami pruskiej masonerii.
Oto
lista: 1) Fryderyk II król Prus od 1744 r.
oficjalny Protektor założonych pruskich lóż masońskich, 2) August Wilhelm Prinz
von Preussen, młodszy brat Fryderyka II Króla Prus, generał, ojciec Fryderyka Wilhelma Króla Prus, 3) Fryderyk
Heinrich Ludwig von Preussen, młodszy brat Fryderyka II Króla Prus, generał, 4)
Fryderyk Wilhelm II Pruski –Król Prus 1786-1797 –ten co zagrabił koronę
Bolesława Chrobrego i 19 klejnotów koronnych Rzeczpospolitej, 5) Fryderyk I
Hohenzollern król Prus 1861-1888, cesarz Niemiec 1871-1888, szef Związku
Północnoniemieckiego, 6) Fryderyk III Hohenzollern Kronprinz, cesarz Niemiecki
i Król Prus -1888 (od 9 marca do 15 czerwca), 7) Fryderyk Leopold Pruski –
ostatni protektor masonerii pruskiej z rodu Hohenzollernów, w 1889 wstąpił do
loży, od 1894 protektor wszystkich trzech lóż pruskich, 1895 – Wielki Mistrz
Zakonu Wolnomularskiego, Wielkiej Loży Narodowej Masonerii Niemieckiej.
Jak
widać, marzenie wyrażone w 1940 r. przez cesarza Wilhelma II Hohenzollerna –
spełnia się na naszych oczach a w Polsce są takie środowiska, które gotowe są
nieba przychylić twórcom projektu powrotu „starych dobrych kajzerowskich
czasów” i „pruskich cnót”. A władza zerwie się czasem z jakąś okładką tygodnika
–do boju, aby za tydzień czy dwa znowu zapaść w letarg. A Więzień Obozu
Koncentracyjnego na własny koszt będzie pozywał niemieckie szmatławce i
szczekaczki za kłamstwo pod tytułem „polskie obozy koncentracyjne”.
Fantastyczne! Jak zwykle.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie. Ciężko mi się pisało, bo pogoda barowa, ale ta "polityka ciągłości państw poważnych" daje do myślenia. Jak oni sprytnie się chowają w tle. A plebejusze jak Hitler czy Himmler - pozostają jako "jedyni odpowiedzialni". Pozdrawiam
UsuńTo inny trochę temat niż poprzednie. Ten ród pruski, pojęcia nie mialam, że ktoś z nimi gada. Napisane lekko, dało się ogarnąć. Super!
UsuńNie wiem, jakie jest źródło dla docenta wiki dla hasła "House of Hohenzollern" ale takie informacje zostały podane. Czyli ktoś gada, ale "jeszcze nie skończyli".
UsuńTyle lat?
UsuńPantero, jesteś wielka! Ciekawam, jak wygląda w świetle przeszłości hitlerowsko-masońskiej ród Thun und Hohenstein?
OdpowiedzUsuńWitam. W tej książce z pewnością jest parę szczegółów o "dokonaniach" rodzinki Thun und Hohenstein ale domyślać się należy, że jeśli Nieświęte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego postanowiło "zainwestować" w rodzinę Woźniakowskich, to pewne trefne informacje ukryło trochę głębiej. Te ustalenia profesora o greckim nazwisku to wynik wieloletniego przekopywania się przez archiwa publiczne, do wielu rodzinnych archiwów -nie miał dostępu, o czym napisał. Wiele rodzin niemieckich arystokratycznych - pochowało kwity z okresu po 1918 r. Wyjmuje tylko "tytuły własności":)))Ale on był zmotywowany jako pełnomocnik od poszukiwania dzieł sztuki skradzionych rodzinom żydowskim przez Niemców. Więc szukał naprawdę szczegółowo.Pozdrawiam serdecznie.
UsuńMieli tych rodów sporo. Chyba się nie da systematycznie przeswietlic?
UsuńW jakiejś części się da, ale ograniczeniem są archiwa. Część arystokratycznych rodów uwikłanych w nazizm była skoligacona z brytyjską gałęzią a Brytyjczycy niczego nie ujawniają. Autor książki musiał przepytać starego Księcia Małżonka, który mógł jeździć na pogrzeby swoich kuzynów-nazistów, ale jego siostry nie mogły oficjalnie się pokazywać na ważnych imprezach brytyjskich. A o otwarciu archiwów nie ma mowy.
UsuńSwoją drogą, przecież tam był rabunek na wielką skalę pod koniec wojny i po. To nawet gdyby, co jest do oddania? I przez kogo! ?
OdpowiedzUsuńBył, ale przecież oni nie żądają oddania "fantów z Koenigsberga" od rządu rosyjskiego. Co ciekawe, wielu z nich jest silnie skoligaconych z Romanowymi. Jak ten ostatni "szef Domu Hohenzollernów". Co ciekawe, linia Hohenzollern -Sigmaringen co jakiś czas ogłasza, że nie ma roszczeń "do tronu Rumunii". A "brak roszczeń do Prus pod administracją polską" - nikt nie ogłasza:)))
UsuńZ drugiej strony, to podkreślenie braku roszczeń do Rumunii, czy to nie jest jak z tymi zdementowanymi informacjami? Dopiero wtedy coś jest na rzeczy:))
Usuń"przecież tam był rabunek na wielką skalę pod koniec wojny i po"
UsuńCała wojna była od początku precyzyjnie zorganizowanym rabunkiem i prywatnym i państwowym - patrz: Gotz Aly "Państwo Hitlera" - każdy jej uczestnik miał swoją 'działkę' z łupu. Dlatego tak długo wytrzymali.
Dzięki za przypomnienie. To bardzo ważna książka i niestety program nauczania historii w Polsce pomija jej wątki najważniejsze: rabunek Polski i rozrysowywanie latyfundiów na terenie podbitych terytoriów po I RP i europejskiej części ZSRR. Podejrzewam, że konkretne rody już się dogadywały co do tego, którą gubernię który bierze. Hitler i Goebbels to byli "plebejscy zapiewajłowie".
UsuńDoprecyzuję więc.
UsuńS-syny przeskoczyły do średniowiecza. Dosłownie. Zwyczajna wyprawa łupieżcza. Zasługuje na czytanie bo wyjaśnia co zwyczajny soldat miał z wojny.
BTW, widzę kilka z 2016, wysłałem Ci kiedyś e-maila, jeżeli masz na dysku blogspota ~200M to całość z salonu możesz przenieść :)
@Michalina Terkowska, Może jest to sondowanie, czy znękany naród rumuński jest "gotowy na monarchię". Niemcy cierpliwie czekają. To trochę tak, jak w 1997 r. jacyś "polscy patrioci" z wyższych uczelni zorganizowali tzw. konferencję na temat rocznicy 300-lecia wstąpienia na tron Rzeczpospolitej przedstawiciela rodu Wettynów niejakiego Augusta II Sasa. I pokazali jakiegoś "pretendenta" mimo, iż pod koniec I WW lub IIWW Wettyni abdykowali a niezależnie od tego skończyła się linia męska. Nie mówiąc o tym, że August II Sas objął rządy w wyniku kryminalnego zamachu stanu.
OdpowiedzUsuńTzw. arystokracja niemiecka, która "formalnie nie istnieje" i jest jej tyle, że każdy powiat był "niezależnym państwem" tak gdzieś do Kongresu Wiedeńskiego - strasznie się napaliła na "zdobycze Niemiec dzięki Hohenzollernom". Zaczęło się w XVIII od zaduszenia Rzeczpospolitej - nie bez pomocy tutejszej "arystokracji" a w XIX w. to były tylko: podboje i rabunek. Za Hitlera euforia rosła wraz z każdym odcinkiem kroniki filmowej: aneksja Austrii, zajęcie Sudetów, zajęcie całej Czechosłowacji, zajęcie 49% Polski i powszechny orgazm w czasie posuwania się za Bug. Nagły prysznic przyszedł pod Stalingadem ale i pod Moskwą nie było lekko. Czyli: bardzo skrupulatni, obowiązkowi ale bez wyobraźni i bez polotu. Nie wiem na co liczą, bo trendy są raczej odwrotne.
Co do władztwa rodów arystokratycznych we współczesnych Niemczech: ktoś miał bardzo poważną /wojna o dzieci/ sprawę sądową ze słynnym rodem historycznym von W. i rozprawa odbywała się w miejscu zamieszkania rodu /bo tam były porwane dzieci/. Całe miasteczko było pod absolutnym władztwem tego rodu, z sądem na czele. To działo się kilka lat temu.
UsuńPinkPantherze, rozmowy przebiegaja na wielu poziomach i efektem ich jest finansowanie za pieniadze resortu min. Glinskiego takich "nostalgicznych" wystaw. To zdjecie zdobi plakat reklamujacy wystawe, ktory dodatkowo opisano w jezyku polskim nastepujaco:
OdpowiedzUsuń"Kultura militarna prowincji slaskiej od wojen zjednoczeniowych do Wielkiej Wojny (1864 - 1914)"
a pod spodem wiekszymi literami
"Z Bogiem za krola i ojczyzne".
Nie rozumiem po co te uniki, przeciez mieli nie krola, a kajzera i Vaterland, a Wielka Wojna to po naszemu I Wojna Swiatowa. Najbardziej rozczulila mnie prowincja slaska. Tak, byla jeszcze Provinz Posen, Provinz Bamberg, jak zauwazyla EwaR.
Przepraszam za brak polskich liter, ale nie opanowalem zbieszenia sie Linuxa.
Link do strony wystawy
http://www.muzeum.gliwice.pl/bogiem-krola-ojczyzne/8-kanonier-2-dolnoslaskiego-pulk-artylerii-polowej-nr-41w-mundurze-wyjsciowym-pamiatka-sluzby-w-regimencie-wilhelm-ii-ze-zbiorow-prywatnych-norberta-koziola/
@Tadman, Dzięki za linka. Ta wystawa przypomniała mi, że kilka lat temu próbowano w tym muzeum organizować jakieś dyskusje czy też pokazywać filmy a po nich dyskusje o "polskich obozach koncentracyjnych".
UsuńTermin "prowincja śląska" zaczyna się pojawiać niby przypadkiem w mediach podobnie jak "Galicja" w odniesieniu do 4 województw Rzeczpospolitej za Bugiem.
W almanachu The CIA World Factbook za czasów pana prezydenta Obamy pojawił się w statystykach "język śląski", albowiem Tante Angela coś tam chyba jednak "wynegocjowała" za tych "uchodźców".
Szkody jakie poczyniły rządy III RP a już rządy PO w szczególności w odniesieniu do tzw. Ziem Odzyskanych - są ciężkie do odrobienia. A w przypadku "ministerstwa pana Glińskiego" chyba nikt nie zamierza tych szkód odrabiać. Natomiast sami Niemcy swoją polityką "doduszania gospodarczego" reszty Europy mogą mieć problemy, które je przerosną. I wtedy żadne ekipy folksdojczów z Polski im nie pomogą. Serdecznie pozdrawiam.
Tylko przypomnę o wstępie do rozgrywania terytorialnego Polski, czyli o EUROREGIONACH, podpisanych przez agenta SB i BND, Skubiszewskiego.
UsuńJa cały czas o tym pamiętam, natomiast zastanawiam się, dlaczego obecna władza nic nie robi w tej sprawie. A tam Niemcy rozgrywają swoje sprawy, w tym korumpując samorządowców i polityków II rzędu - najbardziej. Ciekawe, że agentów Stasi z Polski nikt do dzisiaj nie ujawnia.Pozdrowienia
UsuńNo a prawo własności na Ziemiach Zachodnich? A tyle było szumu przy sprawie Agnes Trawny...
UsuńJest dla mnie jasne, że żadna władza polska ("polska") po 1989 roku nie podskoczy wobec zarysowanych gdzieś, kiedyś granic, do których dozwolono jej działać. Po tylu latach jest to wyraźne. A także jasne jest dyscyplinowanie, gdy podskakuje.
Oboje rodzice potracili swoje domostwa i wylądowali na ZO, tam się poznali, pobrali i czasowo zamieszkali we Wrocławiu. Stamtąd wyruszyli na Wschód kupiwszy uprzednio meble w biurze obracającym mieniem poniemieckim i tu zaskoczenie, bo mebli tych nie można było wywieźć poza granice niemieckie sprzed wojny. Dowiedziałem się o tym niedawno od mojej Mamy.
UsuńO ilu rzeczach nie wiemy, z pozoru drobnych, ale dobitnie określających nasze położenie i spętanie ustaleniami sojuszników.
-- plebejusze jak Hitler czy Himmler - pozostają jako "jedyni odpowiedzialni"
OdpowiedzUsuńŚwietnie powiedziane!
A wspomniany książę Ernst zur Lippe odświeżył mi pamięć o innym arystokracie.
Mam tu na myśli męża panującej niegdyś miłościwie władczyni holenderskiej JKM Juliany, Luizy, Emmy, Marii, Wilhelminy, Księżnej Niderlandów, Księżnej, Oranje-Nassau, Księżnej Meklemburgii, et cetera, et cetera, et cetera..
Otóż w/w małżonek książę Bernhard van Lippe zur Biesterfeld, w czasach, gdy mieszkańcy ziem niemieckich byli ofiarami 'niewłaściwej' propagandy, a głowy mieli pełne 'niewłaściwych' hormonów, był obligatoryjnie honorowym członkiem SS,
aby zaraz po wojnie wespół w zespół z naszym rodakiem Józefem Rettingerem stanąć u kolebki Grupy Bildenberg.
Na prośbę pewnego Davida R. z Komisji Trójstronnej zresztą.
Pozdrawiam.
;)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Komisja_Tr%C3%B3jstronna
https://pl.wikipedia.org/wiki/Grupa_Bilderberg
Wielkie dzięki za przypomnienie. To był bardzo jaskrawy przypadek ale media jakoś zupełnie nie mają ochoty "wyciągać tematu". Zresztą cała masa linków rodzinnych idzie też do rodziny Windsorów, zaczynając od Księcia Małżonka a na wnuku królowej Wiktorii i jej męża Alberta Karlu Edwardzie księciu Albany- kończąc. Karl Eduard Sachsen -Coburg-Gotha urodził się w Anglii a rodzina "wytypowała go' kiedy był jeszcze małoletni -do "pilnowania interesu rodzinnego". Wstąpił do SA i NSDAP i został mianowany przez Hitlera szefem Czerwonego Krzyża.Kiedy wkroczyli Amerykanie - zabrali mu wszystko a rodzina brytyjska siedziała cicho. Jego dwaj synowie byli w Wehrmachcie a córka Sybilla została żoną szwedzkiego następcy tronu i została matką króla Szwecji Karola XVI Gustawa. Też ją ukrywali w cieniu. O takich przypadkach można w nieskończoność.
UsuńAle z tym Bilderbergiem i Rettingerem to majstersztyk.
Taaak.. Józek Rettinger to był szczwany lisek chytrusek. Na dodatek wszechstronnie uzdolniony.
UsuńJak możemy wyczytać w Wikipedii
Józef Hieronim Retinger (ur. 17 kwietnia 1888[1] w Krakowie, zm. 12 czerwca 1960 w Londynie) – polski literaturoznawca, pisarz i polityk, doradca Władysława Sikorskiego; organizator kongresu haskiego, sekretarz generalny Ruchu Europejskiego, jeden z twórców Wspólnoty Europejskiej; emisariusz polityczny, wolnomularz.
Mason o żywotności Rasputina, bowiem jak pisze dalej wiki: w trakcie jego pobytu [w okupowwanej Polsce] oddział likwidacyjny Komendy Głównej Armii Krajowej pod krytonimem 993/W podejmował kilkakrotne próby pozbawienia go życia. Bezskutecznie i jak się okazało po wojnie, ku chwale i zadowoleniu wielu 'bene nati e possessionati' z Grupy B, założonej w podarnhemskiej wiosce Oosterbeek
;)
https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Retinger
Józek Rettinger to był "produkt" strasznego dziwaka Władysława Zamojskiego z Kórnika. Czyli z zaboru pruskiego. Niewykluczone, że współpracował z Niemcami i Anglosasami wcześniej. Tak to się plecie ten "polski wiek XX -ty".
UsuńDziwactwo ludzkie to fascynująca dziedzina naszej rzeczywistości.
UsuńPonieważ ja sam spędziwszy wiele lat swej egzystencji na obczyźnie po dziś dzień często uważany jestem za 'dziwaka', to przepraszając za 'off-topic' i za 'prywatę'pozwolę sobie skorzystać z okazji, aby zapytać: jakie szczegóły z życia Władka Zamoyskiego przysłużyły się w oczach opinii publicznej do uznania go za 'dziwaka'?
Za zaspokojenie mej zachłannej ciekawości z góry serdecznie dziękuję :)
"(Rettinger) Mason o żywotności Rasputina ... oddział likwidacyjny Komendy Głównej Armii Krajowej pod krytonimem 993/W podejmował kilkakrotne próby pozbawienia go życia. Bezskutecznie ..."
UsuńTo, "993/W", wygląda na jakiś 'samym swoim' znany kod okultystyczny. Gdy rozpiszemy 993+6 (Waw ma wartość liczbową 6 w etruskim alfa i omega)czyli otrzymamy 999, jesteśmy zatem w krainie złudzeń, gdzie narrację kontrolują spolegliwi recenzenci i inni ukryci 'ciecie' po instytucjach i redakcjach... No i nogę złamał nieboga i jakoś mu tak nie szło w GG i goniony był przez zuchy z "993/W".
Powstanie wybuchło jak na zamówienie 1.8. i trwało 63 dni, same okultystyczne cynki, czyli wnioskuję po owocach, że zadanie zlecone wykonał na 102.
Pamiętając, jak ważne są symbole - do roku 1952 istniał kraj związkowy Wirtembergia-Hohenzollern:
OdpowiedzUsuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Wirtembergia-Hohenzollern
a teraz otwieramy inny link:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Porsche
i porównujemy logo Porsche i herb landu.
Elementy tego herbu znajdują się w herbie związanym z Oleśnicą.
https://olesnica.nienaltowski.net/Herb_ze_starostwa.htm
Zapewne purysta heraldyczny powiedziałby, że to nie herb Hohenzollernów, niemniej, jak kto spojrzy na maskę samochodu i na herb związany z Oleśnicą - może powiedzieć - "a to przecież tego pana jest, co tym ładnym autem przyjechał".
Herb Wirtembergów:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wirtembergowie
Bardzo dziękuję za niezwykle istotne informacje. To tak jak z powołaniem do życia "nazwiska von Preussen".A pan Ferdynand Porsche wg niemieckiej wiki był członkiem NSDAP od 1937 r. a w 1942 r. dochrapał się stopnia SS-Oberfuehrera. W niemieckiej wiki. A oczywiście "na rynek Polski" to sami eleganccy arystokraci herbu i pieniądza.
UsuńNiemiecka elita, korzystając z pokornego poddaństwa "swego ludu" może sobie na wiele pozwolić. Również na "powtórki starych błędów" w nadziei, że jednak szczęście dopisze i znów "trafią szóstkę w Totka-politycznego". Oleśnica bardzo późno trafiła w ręce Hohenzollernów. Założyli ją Piastowie a do XVIII w. trzymali Habsburgowie. A teraz grozi Wirtembergii i Berlinowi,że tam zielona "flaga Proroka" zawiśnie na głównych masztach.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCześć Stirlitz! Tylko się nie kłaniaj. Niemcy nie mogą się kłaniać, bo są z wyższej rasy:)))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDziekuje za ciekawa literatue,wszytkie teksty czytam i podziwiam za wiedze i zdolnosci rozumowania i laczenia logicznego faktow, po dziesiejszej lekturze Pani tekstu i po konstatacji, ze do "czarnej roboty", wybieraja jakichs malo znaczacych frajerow, zupelnie przypadkowo wczoraj wpadl mi w rece tekst Jacka Drobnego ze "Szkoly Nawigatorow" z czerwca 2015r., (Tomasz Ceanmer z Bazin"...), gdzie autor wykazuje, ze wszystke postacie z reformacji od Osiandera(syna kowala), po Lutra( syna gornika), czy Melanchtona (syna platnerza), to wlasciwie ludzie znikad. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa. Ja sama się uczę, zbierając dane. Wychodzą poważne i pożyteczne książki bardzo ważne dla Polski ale nikt ich nie tłumaczy.
UsuńCo do Hitlera, Himmlera i Goeringa, to autor książki"The Royals and The Reich" nazywa ich "plebejscy FRONTMANI'. I to pasuje do całej tej historii. Jeśli coś państwu niemieckiemu nie idzie - koszty ponoszą zwykli Niemcy a elitom nikt nie wystawia rachunków. Trzymają tych "zwykłych Niemców" twardą ręką, pozwalając uczestniczyć w pewnym stopniu w jumie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy tekst. Temat jest szeroki. Ukazała Pani oblicze Prusactwa. Polityka pruska bazuje na rabunku i podbojach pudrowanych jako dobrodziejstwo i zatajanych misterną propagandą. Protestanckie Prusy dokonały destrukcji dobrze urządzonego świata Europy Srodkowej, w którym stabilizatorem było Królestwo Polskie. W rezultacie Prusy podbiły też połacie Niemiec, narzucając swoją destrukcyjna ideologię całym Niemcom.
OdpowiedzUsuńSpotkałem człowieka, pracownika korporacji, po 50 (dobrze wykształcony), który kupił sobie działkę na Mazurach i jest zafascynowany dziedzictwem Prus. Na zastreżenia o gwałtach wobec Polski, i np. wcielaniu POlaków do armii pruskiej w XVIII wieku, odpowiedział, że mieli dobra armię i płacili w terminie (poważnie tak powiedział).
Do tycbn rozważań trzeba dodać jedną kwestię - Fundację Pruskiego Dziedzictwa Kulturowego (Preussischer Kulturbesitz). Prus niby nie ma, no ale Niemcy uznali, że to wielkie dziedzictwo, więc trzeba dbać. I w razie czego w sekundzie wszystko gotowe, mozna mieć landy pruskie itp. Szefem Fundacji jest prof. Hermann Parzinger, wybitny archeolog. Ale mimo że był aktywnym archeologiem i szefem ważnego instytutu Eurasien Abteilung, wolał przejść na słuzbę "dziedzictwa Prus" i jest szefem Fundacji od 2008 roku. A fundacja ma budżet rzędu kilkuset milionów euro.
W Niemczech ciagle organizowane są wystawy o Prusach powielające pruską propagandę z XVIII wieku. Była taka wystawa w 2012 roku w Berlinie o Fryderyku II: ukazywała go jako wyrafinowanego władcę-filozofa, muzyka, poezja, pisma. Nic o zamordyzmie w Prusach, o przesladowaniach katolików, i agresji militarnej wobec Austrii i Polski.
Nadwornym artystą Fryca II był Daniel Chodowiecki, ojciec polski szlachcic, matka hugenotka spod Gdanska. Jego dzieła tworzyły propagandę Fryca II i rozpowszechniały ja w Europie.
Oswald Spengler:„Duch pruski i socjalizm” jest, imo, do twórczego przemyślenia i wykorzystania. Jak i komentarz w (archive.org)
Usuńblog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/08/30/edukacja-coraz-nowoczesniejsza/
"Sa dobre, renomowane (i drogie) instytucje wyzszego nauczanie dla edukacji “elit” i masa innych niezbyt dobrych dla ogolu. Jednoski z “dolow spolecznych” jesli umotywowane i obdarzone inteligencja maja czesto szanse ominac ten system 90%, dostajac stypendia czy tez inna pomoc z prywatnych fundacji. W ten sposob system nie kostnieje i doplyw nowego materialy genetycznego do klasy admistrujacej jest zapewniony.
Przypomina to dawny system w armii pruskiej stworzonej przez Fryderyka Pierwszego/Wielkiego. Wedle tego systemu ludzie mieli tylko dwa rodzaje cech: poziom inteligencji i wlasnej energii/sily witalnej. Kombinacja tych dwoch dawala matryce czterech permutacji. W wyniku tego wedle zasad pruskiej armii:
Ludzie inteligentni i energiczni, bedac rzadkim “materialem” powinni byc przechwyceni w mlodym wieku, skierowani do najlepszych szkol a koncowym etapie powinni byc wyszkoleni na czlonkow sztabu generalnego.
Ludzie ( w miare) inteligentni lecz leniwi (okolo 10%) ogolu, to doskonaly material na officerow. Jesli uznaja ze jakies (drugorzedne) sprawy musza byc dodkonane to zmusza innych do zrobienia ich.
Najwieksza grupa wedle tej matrycy to ludzie glupawi i leniwi. To normalny, typowy material na zolnierza. “Kilka kopow w zadek”, duzo wrzasku i rozkaz bedzie wykonany.
Jakkolwiek, tez jest czwarta grupa, tych co sa durni lecz energiczni. Wedlug Fritza der Grosse, takich miglancow nalezy sie pozbyc i wyrzucic poza system jak najszybciej. Naprawianie wynikow ich bezmyslnej lecz energicznej dzialanosci byloby wielokrotnie bardziej kosztowne niz wartosc tego co stworzyli lub do czego sie przyczynili."
Albo oni nas albo my ich, to proste przecież.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"”…Ona reprezentuje pozytywne wartości pruskie: skromność, skrupulatność i poczucie obowiązku…”.
OdpowiedzUsuńA to się komsomołka z NRD doczekała komplementów od samego późnego wnuka Fryderyka II."
I poczucie obowiązku kolaboracji z siłą wyższą. To nie może ujść uwadze reprezentantom arystokratycznej Mystica Germanica. Konsomoł to po prostu dobry trening w dyspozycyjność. Zaś germańskim devas niezbędna jest tak dyspozycyjność. Tylko tam, gdzie ordung mus sein, da się stworzyć zjednoczoną ojropę. A że zjdenoczona unia to projekt nazistowski, pisał już prof Laughland - "Zatrute źródła unii europejskiej".
W Niemczech rzeczywiście coraz bardziej widać tę "ciągłość historyczną". I oczywiście NRD-wski komsomoł całkowicie wpisywał się w ogólną koncepcje "wychowania narodu niemieckiego". Nie jest zatem przypadkiem, że taka rodzina de Maiziere - z generałem w bunkrze Hitlera w kwietniu 1945 r. w tle - robiła karierę równolegle w NRF i NRD. Dzisiaj mają ministra spraw wewnętrznych, który ciągle pokrzykuje na Polskę a wcześniej inny de Maiziere był "ostatnim prezydentem NRD".
UsuńDzięki za przypomnienie o specyficznych zainteresowaniach niemieckiej (protestanckiej) arystokracji: rozpusta posunięta do pedofilii, homoseksualizm (stąd "zaciąg do SA") a także wątki okultystyczne (wyprawy SS w Himalaje). No ale III Rzesza miała trwać 1000 lat a "przez Polaków" trwała tylko 12 lat.
Dzięki za przypomnienie książek. Jedną mam. Natomiast "Anioła zachodniego portalu" - nie. O Niemcach nigdy za dużo wiedzy. Pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń" Nie jest zatem przypadkiem, że taka rodzina de Maiziere - z generałem w bunkrze Hitlera w kwietniu 1945 r. w tle - robiła karierę równolegle w NRF i NRD. "
UsuńGenerał de Maiziere sprawował przez dziesiątki lat wysoką funkcję w najważniejszej niemieckiej loży.To podobno on polecił pastorowi Merkelowi przeniesienie się w 1954 r. spod Hamburga do NRD. Rodzina Merkel była zawsze całkowicie podporządkowana generałowi de Maiziere, a jego syn, obecnie minister spraw wewnętrznych, sprawuje cały czas "opiekę" nad Angelą Merkel. Jest to prawdziwa "szara eminencja" rządu.
Tak, niesamowite, jak działają przez stulecia powiązania masońskie i hugenockie. Nazwisko de Maiziere jest francuskie, rodzina ma prusko-hugenockie pochodzenie. Analogicznym przypadkiem był wspomniany artysta Fryderyka II Chodowiecki, o pochodzeniu polsko-hugenockim. Może istniał i istnieje hugenocki rdzeń Prus?
UsuńRzeczywiście Thomas de Maizière to główny obok Merkel potentat polityczny Niemiec, minister obrony, a teraz spraw wewnętrznych. I włąsnie likwiduje wolnośc słowa w internecie. Sprawę referuje co prawda inny minister, ale to plotka
http://www.pch24.pl/cenzura--walka-z-hejtem-czy-ochrona-wolnosci-slowa--niemcy-beda-karac-za-mowe-nienawisci-w-sieci,50192,i.html
Co ciekawe, przynajmniej od 2010 roku de Maiziere wypowiadał się wielokrotnie o konieczności kontroli w internecie. Zob. https://netzpolitik.org/2016/innenminister-de-maiziere-fordert-vorratsdatenspeicherung-fuer-whatsapp-und-soziale-medien/
Lothar de Maiziere z CDU enerdowskiego, ostatni premier NRD, okazał sie być agentem Stasi. Mamy zatem hugenocki cień, masoński element, Stasi, NSDAP (u wielu członków rodziny de Maiziere),i partie komunistyczną w przypadku rodziny de Maiziere, kwintesencja historii Prus. I te kregi dzisiaj rządzą w Niemczech.
Inny ważny trop, oprócz masońskiego, to homoseksualizm i pedofilia pośród nazistów arystokratycznych. Ciekawe, czy były jakieś ofiary po ich stronie w czasie nocy długich noży?
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze Gustav Meyrink i jego "Anioł zachodniego portalu" (Der Engel vom westlichen Fenster), powieść w której bohater Meuller, z urodzenia austriacki arystokrata, odnajduje dziennik osobisty nie kogo innego jak tylko Johna Dee i w miarę co raz głębszej inicjacji w alchemię i poszukiwanie Kamienia filozoficznego odkrywa, że jest reinkarnacją Dee'ego, i się z tym Dee'em mistycznie jednoczy.
OdpowiedzUsuńDziwnie kojarzy mi się to z tą znaną pieśnią z Kabaretu: https://www.youtube.com/watch?v=FN7r0Rr1Qyc
Dzięki za przypomnienie "Szatana z Pragi" i Golema. To się niesamowicie wiąże ze sztuką Republiki Weimarskiej, szczególnie z niemieckim kinem niemym.
UsuńNatomiast to, co pokazuje o arystokracji niemieckiej film "Kabaret" zrozumieć mogą Brytyjczycy ale chyba Amerykanie to jakoś niekoniecznie. Zafiksowali się na "nazis" i "dobrym Niemcu Schindlerze". A teraz Angela poucza prezydenta USA "w zakresie moralności w polityce".
Potwierdza to tylko ,że tzw. środowiska prawicowe ,narodowcy to tylko wentylki na uchodzenie emocji patriotycznych bez żadnej siły i znaczenia.Przecież to oni powinni się czymś takim zajmować a nie Ty Panthero . Taki wój ,który wspiera działania byłych ssmanów lub ich potomków z miejsca powinien lokować się jaki cel z lewa i prawa dla tych środowisk.
OdpowiedzUsuńDzięki za dobre słowo, chociaż z takim opóźnieniem. Kiedy się człowiek przekopuje przez te wszystkie źródła, to inne sprawy pozostają -niezałatwione. Dopiero dzisiaj z okazji nowej notki czytam sobie nowe komentarze.
UsuńPodzielam opinię, że polityka polska jest w dużej mierze -pozorem. To jedno wielkie -zaniechanie. Nawet w sprawie odszkodowań za ludobójstwo niemieckie w Namibii- dwa ludy namibijskie pozwały Niemcy przed sąd w USA - a grudniu 2016 r. Trochę o tym gazety pisały, ale nie było żadnych skojarzeń, że mamy bardzo podobną sytuację prawną, czyli niemieckie mataczenie polegające na kanalizowaniu spraw odszkodowawczych na "sprawy charytatywne". Więc dwa ludy namibijskie publicznie oświadczyły, że nie interesują ich tajne negocjacje rządów niemieckiego i rządu Namibii, bo jakby co, to oni - (tu nazwy plemion) - nie ogłosili jeszcze "przerwania ognia". Od 1905 r.
A w Polsce polityka zagraniczna w sprawach interesów własnych obywateli to jest "oj tam, oj tam" ufundowane przed tandem : Geremek-Rotfeld. I tak jest do dziś.
Szczyt wszystkiego, to pomnik Fryderyka W.odsłonięty w Szczecinie w 2015r, czyli w epoce szczytu miłości polsko-niemieckiej.Ciekawe, że mieszkając w okolicy nigdy go nie widziałem, jego istnienie jest utajnione. Stoi na jakimś podwórku za urzędem, gdzie nikt nie ma dostępu. Może podczas nocy muzeów władza zechce udostępnić by się pochwalić.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekaw wyglądu tego Fryca II ze Szczecina.
UsuńZnalazłem, prawdziwy Fryc Pokurcz... promowany przez gazwyba.
Usuńhttp://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/51,34959,19055333.html?i=6
Łomatko! To w Szczecinie niemieckie lobby postawiło pomnik Frycowi? Ciekawe, za ile przekupili władze miasta.
UsuńNo pięknie. Ciekawe ile "rajcy" wzięli na boku za tę "przysługę sentymentalną". Niemcy mają te swoje obsesje w sposób wyraźny i dopóki nie oberwą kolejny raz od Anglosasów albo od Chińczyków ( dowódca korpusu ekspedycyjnego w Namibii, odpowiedzialny za ludobójstwo dwóch ludów-generał von Trotha, został do tej "roboty" ściągnięty prosto z Chin - od "usmirenja chińskowo mjatieża" czyli- Powstania Bokserów z 1900 r. Nie sądzę, aby Chińczycy zapomnieli o "wkładzie Niemiec w cywilizowanie Chin".
UsuńPS. Może wart
PS. Może warto wysłać zapytanie miejscowego posła pana Brudzińskiego, co sądzi o takiej "polityce kulturalnej". I sprawdzić, jak wyglądała "ścieżka decyzyjna".
UsuńW temacie rekonstrukcji:
OdpowiedzUsuńW Berlinie ruszyła odbudowa siedziby pruskich władców - Zamku Berlińskiego. Historyczny gmach 63 lata temu wysadzono w powietrze ...
linka do całego tekstu
Dzięki za info. Pomnik Fryca w Berlinie już ustawiony na starym miejscu, mimo, że trzeba było bieg ulicy zmieniać. A teraz "odbudowa siedziby władców pruskich". Niemcy są teraz na etapie przekształcania swoich strat wojennych w "zbrodnie aliantów". Poczynając od bombardowania Hamburga do nalotu na Drezno. Dla nas nauka, że będą próbować znowu "przywracać Prusy", co się może dla nich skończyć rozpadem Niemiec na kraje związkowe, bo u nich struktura bardziej luźna niż nasza. Ale jest ten "Law no 42" o likwidacji Prus "na zawsze" i być może należy treść tego dekretu Aliantów z 1947 r. wyryć w trzech językach: polskim, angielskim i niemieckim na kilku tablicach a tablice przymocować do ścian frontowych ratusza we: Wrocławiu, Szczecinie, Gdańsku, Olsztynie i w Katowicach oczywiście.
UsuńJakby ktoś chciał doczytać, to daję link do tej książki: Petropoulos J. Royals and the Reich: ... https://mega.nz/#!q4oBSL6R!TUlghRtESZ5lbrlY0s7rZ5c35TeFCZrH_Z0o1bmM6fI
OdpowiedzUsuńA na temat Wilhelma II Łobaczewski w Ponerologii na str. 69 pisał, m.in. tak: Wilhelm II "Rozwinął osobowość z rysami infantylizmu i niedostatkiem kontroli afektów, a także skłonność do paralogicznego myślenia, które z łatwością omijało niewygodne przesłanki". Podobno Bismark nie chciał, żeby Wilhelm został cesarzem i że Wilhelm otaczał się miernotami, a czasy były burzliwe, więc w ogóle nie poradził sobie z problemami.
Dzięki bardzo za linka i dodatkowe informacje. PS. Jeśli nawet rządził Bismarck, to miał pełne błogosławieństwo swojego -króla i cesarza Hohenzollerna. Co ciekawe, poza wojnami zewnętrznymi, w ramach przymusowego "połączenia Niemiec" w 1871 parę starożytnych rodów niemieckich utraciło na rzecz Hohenzollernów - swoje siedziby rodowe. To byli zbóje, ci Prusacy.
UsuńZnakomita wiekszosc listow od i do Albrechta sie zachowala w pruskim archiwum, w tym te od sekretarzy Katarzyny...
OdpowiedzUsuńO ile wiem, do tej pory, po prawie 5 wiekach, nie ukazało sie polskie ich tłumaczenie...