Pan minister Szczerski był łaskaw poinformować, że pan Prezydent RP
przyjmie listy uwierzytelniające pani Georgette Moschacher ambasador USA
w Polsce, więc już czytamy wiele artykułów o „dynamicznej biznes
woman”, co to może dużo a nawet jeszcze więcej.
Zjeżdża do nas siedemdziesięciojednolatka zrobiona na „gorącą
czterdziestkę piątkę” i „kobieta sukcesu”, której sukces, jak głoszą
złośliwe pisemka kobiece w USA, sprowadzał się do hojnych odpraw w
nieruchomościach i gotówce, których nie żałowali trzej bardzo dojrzali i
obrzydliwie bogaci ex-mężowie podczas trzech kolejnych rozwodów.
A ponieważ po rozwodzie z panią Georgette wszyscy trzej zaraz się
ożenili mimo zaawansowanego wieku z jakimiś innymi paniami, istnieje
podejrzenie graniczące z pewnością, że wcale po pani Georgette nie
rozpaczali. Co oznacza, że sukces pani Mosbacher wg kryteriów rynku
matrymonialnego był taki raczej częściowy.
W ostatniej umowie rozwodowej Pani Georgette zawarowała sobie prawo
używania nazwiska męża – Mosbacher, co wskazuje na czerpanie garściami z
doświadczeń innej „poszukiwaczki skarbów” w układach matrymonialnych –
pani Pameli Churchill Harriman, zmarłej jako ambasador USA w Paryżu po
opublikowaniu przez rozgoryczonego ghost writera Christofera Ogdena jej
bardzo soczystej biografii pt. „Życie jak bankiet”.
Oczywiście dla dziewczęcia z przedmieść Chicago pozycja i kariera
pięknej Pameli to niedościgły wzorzec, ale jak to mówią „jak się nie ma
co się lubi to się lubi co się ma”.
W USA nie ma stosunkowo młodych i obrzydliwie bogatych koneserów
damskich wdzięków jak w swoim czasie Agha Khan czy ten cały Agnelli od
Fiata ale są za to starsi i obrzydliwie bogaci rozwodnicy po dwóch
żonach poszukujący rozkosznej dziewuszki, która umili jesień życia.
Trzeba się tylko zakręcić koło tematu czyli znaleźć się w miejscu,
które nawiedza namierzony rozwiedziony i wyselekcjonowany starannie pod
względem dochodów, pozycji towarzyskiej i hojności przy poprzednich
rozwodach. .
Wszystko zaczęło się w roku 1969, kiedy po ukończeniu Indiana
University i krótkim postoju w Detroit, gdzie pracowała w agencji
reklamowej, panna Georgette Paulsin pożeglowała do Los Angeles, gdzie
jej brat George Paulsin w wieku lat 16 w roku 1965 załapał się do
jednego odcinka serialu kryminalnego „FBI”. Następna szansa filmowa
miała mu się trafić w roku 1971, kiedy zagrał w filmie „Simon, King of
the Witches” (Simon, król czarownic). A potem został przykładnym
prawnikiem.
Panna Georgette zainstalowała się w mieszkaniu brata i wdrożyła
projekt upolowania bogatego męża, dzięki któremu została opisana na 181
stronie dzieła pani Charlotte Hays pt. „The Fortune Hunters: Dazzling
Women and The Men They Married”. ( Łowczynie Fortun: Błyskotliwe Kobiety
i Mężczyźni, Których One Poślubiły).
Otóż dzieweczka lat 22 udała się do domu aukcyjnego Sotheby’s, gdzie
akurat odbywała się aukcja memorabiliów słynnego filmu wojennego „Tora,
Tora, Tora”. Tam zwrócił jej uwagę pewien koneser, który dokonał zakupu
makiet kilku okrętów wojennych. Wysłała brata do recepcjonistki czy
innej sekretarki, żeby dowiedział się o nazwisko kupującego. Ta
odmówiła. Wówczas panna Paulsin oznajmiła, że jest dziennikarką Time
Magazine i chce przeprowadzić wywiad z kupującym owe okręty.
Był to pan Robert C. Muir właściciel dużej agencji nieruchomości, lat 40, rozwiedziony, mormon.
Panna Paulsin zadzwoniła do sekretariatu firmy i przedstawiła się
jako dziennikarka Time Magazine i że chce przeprowadzić wywiad. Pan
Robert C. Muir zaprosił ją do ekstrawaganckiej restauracji a wtedy
„dziennikarka” wyznała, iż nie ma żadnych związków z gazetą Time.
Pan Robert C. Muir miał się roześmiać wesoło i znajomość potoczyła
się sympatycznie: rok randek i w 1972 ślub i pierwsze luksusowe
gniazdko: dom w Beverly Hills. Było też dla młodej żony luksusowe auto
podarowane przez zauroczonego małżonka, który przejeżdżając obok salonu
Rolls Royce’a na Wildshire Boulevard usłyszał od żonki świeżej jak
wiosenny poranek wyznanie sentymentalne, że „jako dziecko wyobrażała
sobie siebie jadącą Rollsem tam i tu”. Kochający mąż cofnął samochód,
wszedł do salonu Rollsa i kupił Żorżetce błękitny dwudrzwiowy kabriolet
Corniche. Właśnie zaczęli produkcję w 1971 r.
Sielanka trwała do roku 1975, kiedy pani Georgette Muir namierzyła
znacznie bogatszego (i znacznie starszego) kandydata na męża. Był to
urodzony w 1912 r. w Brooklynie muzyk samouk i handlowiec w branży
kosmetycznej a z czasem właściciel firmy kosmetycznej Faberge Inc. ,
projektant linii kosmetycznych dla panów Brut, producent filmowy i
kompozytor muzyki filmowej nominowany do Oscara i właściciel prywatnego
samolotu: pan George Barrie z rodziny żydowskich emigrantów z Rosji.
Pan Barrie był już dwukrotnie żonaty: w latach 1936-1959 z panią Lucille
Schlussel Barrie ( 2 dzieci) a od roku 1960 z panią Glorią Barrie (1
dziecko).
Był majątkowo bardzo spełniony bowiem kiedy w latach 30-tych rzucił
muzykę zawodową i zaczął pracować w fabryce kosmetyków do włosów
Rayette, uznał, że to jest bardzo ciekawe i z czasem założył własną
firmę a ostatecznie wykupił Rayette.
W roku 1964 wykupił za 26 mln USD od pana Samuela Rubina, urodzonego w
Białymstoku (Rosja) w roku 1901, przyjaciela Armanda Hammera firmę
kosmetyczną o nazwie Faberge Inc.
Nieprzypadkowo kojarzy się ona z legendarną firmą jubilerską Faberge,
albowiem nazwę tę w roku 1937 wykorzystał bez wiedzy rodziny Faberge,
po ucieczce z Rosji Sowieckiej żyjącej więcej niż skromnie we Francji –
pan Samuel Rubin za poradą pana Armanda Hammera, który zdążył już
zakupić po cenach oszałamiająco niskich aż 15 jajek Faberge spośród 71
wyprodukowanych ogółem a spośród 54 należących do rodziny carskiej.
Kupował oczywiście w Rosji Sowieckiej dzięki wielkiej zażyłości z Lwem
Trockim, kiedy rodzina carska spoczywała w anonimowej studni gdzieś w na
Syberii.
Tymczasem w 1937 r. wybuchła wojna domowa w Hiszpanii, na którą już
się szykował pan Sam Rubin ze swoją firmą handlową Spanish Trading
Corporation. Jak można się domyślać, liczył na zwycięstwo rewolucji i
jumę taką jak w Rosji w 1918 r., dzięki której będzie mógł skupować
różne cenne drobiazgi i większe fanty z rabowanych pałaców, klasztorów i
zamków. Tak jak pan Armand Hammer w sowieckiej Rosji w latach 20-tych.
Aby sprzedać potem fanty z dużą przebitką w Stanach.
Jak wiadomo, rewolucja poległa w 1939 r. i pan Sam Rubin porzucił
marzenia o fortunie miliardowej na miarę Armanda Hammera i skupił się na
handlu kosmetykami. Kiedy II WW się zakończyła, rodzina Faberge
dowiedziała się o „samowolnym przywłaszczeniu marki Faberge” przez
błyskotliwego pana Rubina i próbowała wytaczać procesy.
Ale rodzina Faberge była wtedy biedna, USA daleko, prawnicy drodzy a
rodzina Faberge ledwie wiązała koniec z końcem. Kto kupuje luksusową
biżuterię wg faktycznej wartości w zdemolowanym dwiema wojnami kraju.
Więc w 1951 r. zgodzili się w sądzie na zbójecką cenę 25.000 USD za
prawo pana Rubina do używania nazwy „Faberge” w odniesieniu WYŁĄCZNIE
DO PERFUM. Tymczasem zdolny pan Rubin z Białegostoku dodał do listy
produktów Faberge kosmetyki i przybory toaletowe. Tego w umowie nie
było, ale co mogli mu zrobić biedni jubilerzy? Może nawet o tym nie
wiedzieli i cieszyli się kwotą 25 tysięcy USD, która po II WW była
całkiem poważnym majątkiem we Francji aby żyć skromnie ale bez kłopotów.
W 1964 r. pan Rubin sprzedał za 26 mln USD firmę Faberge Inc panu Barrie i został „filantropem’.
Tymczasem pan Barrie miał mnóstwo pomysłów na nowe formy marketingu
wyrobów kosmetycznych, które sam wymyślał, w tym słynną linię kosmetyków
męskich „Brut”. Jeden z pomysłów polegał na kojarzeniu kosmetyku ze
słynnym i prestiżowym nazwiskiem aktora/aktorki Hollywood. I takim
sposobem jako „konsultant” w Faberge USA u pana Barrie zasiadł np. Cary
Grant.
A pan Barrie pożeglował do Hollywood, żeby połączyć przyjemne z
pożytecznym: komponował muzykę do filmów, produkował filmy i zatrudniał
aktorów do kampanii reklamowych. M.in. Rogera Moore, Muriel Hemingway,
Jima Browna.
No i tak się składa, że w roku 1976 pani Georgette Muir, dotąd
przykładnie pomagająca mężowi w handlu nieruchomościami w Beverly Hills ,
nagle pojawia się na liście płac jednego odcinka serialu „Hunters” a
następnie w roku 1978 w filmie fabularnym o włoskiej mafii pt. „Fingers”
(Palce), w którym główną rolę zagrał Harvey Keitel a grał też Jim Brown
a producentem był pan George Barrie.
Wcześniej, bo w roku 1973 pan George Barrie skomponował muzykę do
docenionej przez Akademię komedii „A Touch of Class” , u nas znany pod
dziwacznym tytułem „Miłość w godzinach nadliczbowych” z Glendą Jackson i
Georgem Segalem. A film wyprodukowała jego firma „Brut Productions”.
Glenda Jackson zdobyła Oscara a pan Barrie był nominowany za muzykę.
Jak podaje pani Jill Gerston 22 września 1993 r. w Los Angeles Times
w artykule pt. „Hurricane Georgette : Books: The Divine Mrs. M
(Mosbacher) has a few tips for women who want to tap their 'feminine
force.' Let's start with neutral nail polish.” ( Huragan Georgette:
Książki: Boska Pani M. (Mosbacher) ma kilka wskazówek dla kobiet, które
chcą odblokować ich „kobiecą siłę”), w roku 1980 kiedy w wieku
33 lat wychodziła za mąż za 67 letniego Barrie była „marketing
executive” w Faberge Inc. Owej firmie z wyłudzoną za grosze od
legendarnych jubilerów – nazwą.
Z panem Muirem rozwiodła się w 1977 r. W roku 1980 r. wyszła za mąż za
pana Barrie i poczuła jak to jest być multimilionerową i latać prywatnym
samolotem zwłaszcza na safari w Afryce.
A w roku 1981 doszło do separacji z panem Barrie a w 1982 do rozwodu.
Jak utrzymuje pani Mosbacher z powodu skłonności pana Barrie do
alkoholi oraz z powodu jednego uderzenia w twarz.
Z tym, że warto zwrócić uwagę, że pan Barrie był niższy od pani Georgette o głowę i lżejszy o jakieś 15 kg.
W roku 1982 miała dopiero i już 35 lat. Trzeba było ruszyć na
następne „polowanie na milionera”. Tym razem miała już przyjaciół w
interesującej ją sferze i podpowiedziano jej, że akurat wolny jest pan
Robert Mosbacher lat 55, szczęśliwie ożeniony z pierwszą żoną, która
zmarła w 1970 r. po 24 latach małżeństwa a po rozwodzie z drugą żoną w
1982, z rodziny prominentnych Żydów niemieckich ze Wschodniego Wybrzeża,
którzy reprezentowali wielkie pieniądze a także wielkie wpływy
polityczne na poziomie Białego Domu a konkretnie bliską znajomość z
rodziną Bushów „po linii ropy naftowej i gazu”.
Do USA przypłynął pod koniec XIX w. dziadek Louis Mosbacher urodzony w
1867 w Eschau w Bawarii. A w 1896 r. urodził się w Nowym Jorku jego syn
Emil Mosbacher Sr. , który został bardzo utalentowanym spekulantem
giełdowym. Tak utalentowanym, że tuż przed krachem na giełdzie w 1929 r.
wyprzedał się z akcji. Jak to mówią: sprzedał drogo a potem kupił
tanio.
Emil Mosbacher gracz na giełdzie od początku celował towarzysko w
najwyższe sfery amerykańskie, czego symbolem miała być przynależność do
Knickerbocker Yacht Club, założony w 1874 r. Synów Emila juniora (ur.
1922) i Roberta (ur. 1927) posłał do najlepszych szkół jakie były
dostępne dla dzieci ambitnych imigrantów w drugim pokoleniu.
Konsekwentnie obaj synowie, również zapaleni żeglarze, w czasie II WW
zaciągnęli się ochotniczo do marynarki i służyli gdzieś na Pacyfiku.
Starszy syn Emil junior osiągał już w szkole niezwykłe sukcesy w
żeglarstwie a w latach 50-tych zbierał wszystkie nagrody w lokalnych
zawodach aby wylądować w zawodach America Cup, gdzie pojawiali się
miliarderzy i prezydenci USA oraz piękne kobiety.
W efekcie Emil Junior, prywatnie zdolny przedsiębiorca został w 1969
r. Chief of Protocol of the United States przy prezydencie Nixonie.
Roberta ojciec Emil Sr. rzucił w ramach dywersyfikacji portfela
kapitałowego na odcinek wydobycia ropy i gazu, z czego wynikło
osiedlenie się na stałe w Houston Teksas. Pan Robert Mosbacher ożenił
się przykładnie w 1946 r. z panną Jane Pennybacker z bardzo dobrego
towarzystwa i przy tej okazji konwertował na prezbiterianizm.
Jako przykładny protestant, milioner i syn milionera oraz żeglarz i
właściciel pól naftowych w Teksasie jak również weteran II WW na
Pacyfiku pan Robert Mosbacher był niemal skazany na znajomość z Georgem
Bushem seniorem. Trzykrotnie był odpowiedzialny za zbieranie funduszy na
kampanie wyborcze Busha Seniora odpowiednio w roku 1970 w kampanii do
Senatu oraz w roku 1980 i 1988 w kampaniach Busha na Prezydenta USA.
Bush odwdzięczył się Robertowi Mosbacherowi stanowiskiem Sekretarza
ds. Handlu, na którym ten zasiadał od 31 stycznia 1989 r. do 15 stycznia
1992 r. Podobno jest autorem projektu układu NAFTA.
Pani Georgette doprowadziła pana Roberta Mosbachera do ołtarza czy
raczej do sędziego w 1985 r. i dzięki temu została sekretarzową ds.
handlu. Było to apogeum jej kariery: spotykała prezydentów, premierów,
wydawała przyjęcia i była zapraszana jako bardzo ważny gość na wiele
bardzo prestiżowych imprez. I miała wstęp do Białego Domu głównym
wejściem. Ale wyłącznie jako ŻONA SWOJEGO MĘŻA.
Zanim mąż objął stanowisko publiczne pani Georgette postanowiła
sprawdzić się w biznesie i dokonała zakupu szwajcarskiej spółki La
Prairie AG, produkującej od kilkudziesięciu lat najdroższe kosmetyki dla
starzejących się desperatek z użyciem różnych tajemniczych składników,
jak to w Szwajcarii. Kosztowało to podobno 31 mln USD, co by wskazywało
na zakup za pieniądze pana męża Mosbachera. Pani Georgette była szefem
tej firmy około 3 lat i sprzedała ją do niemieckiej firmy Beiersdorrf AG
(krem Nivea). Brak danych za ile.
Kiedy mąż odszedł ze stanowiska i powrócił do Houston pani Georgette
była niepocieszona, bowiem życie w Nowym Jorku w apartmą w starych
dekoracjach z kamerdynerem, kucharzem i pokojówkami było absolutnie
fascynujące.
Pani Georgette popełniła wtedy drugi w swoim życiu fundamentalny
błąd, którego nie popełniają tzw. zwykłe żony. Nie chciała starzeć się u
boku męża w spokoju i luksusie „na prowincji” w Houston. Czarę goryczy
przelała działalność literacko memuarystyczna naszej bohaterki,
uwzględniająca w treści wątki związane z poradnictwem matrymonialnym na
bazie własnych doświadczeń.
Jak wiadomo naprawdę wielkie pieniądze i wielka polityka potrzebują
ciszy i wielkiej dyskrecji oraz unikania śmieszności. A pani Georgette
napisała i wydała aż dwie książki wspomnieniowe, podobno bardzo szczere:
w 1993 r. „Feminine Force: Release The Power Within To Create The Life
You Deserve” ( w luźnym tłumaczeniu: “Kobieca Siła: Uwolnij Moc aby
wykreować życie, na jakie zasługujesz”) a w 1998 roku dzieło „It Takes
Money, Honey: A Get-Smart Guide to Total Financial Freedom”.( To Daje
Kasę Kochanie: Inteligentny Przewodnik do Totalnej Finansowej Wolności).
Drugie dzieło okazało się, jak wszystkie tego rodzaju „poradniki”
sukcesem wydawniczym, ale słodycz sukcesu wydawniczego przykryła gorycz
porażki małżeńskiej. Chociaż może nie do końca.
Pan Robert zażyczył sobie rozwodu, ale nie robił trudności. Pani
Georgette wyszła z tego małżeństwa z luksusowym apartamentem w Nowym
Jorku (jakieś 20 -30 mln USD), domem w Hamptons i chyba trzecim na
Florydzie. Oraz alimentami w wysokości 32 tysięcy USD miesięcznie.
Zapewne aby utrzymać kamerdynera i pokojówki bo dzieci w związku nie
było. No i najważniejsze: w umowie rozwodowej zachowała nazwisko
Mosbacher. Jak jej idolka Pamela Churchill.
Pani Georgette oskarżała pana Mosbachera co prawda o „Inną Kobietę”
ale oficjalnym powodem rozwodu było jakoby to, że „on mieszkał w Houston
a ona nie chciała powrócić z Nowego Jorku i Waszyngtonu”.
Aby pozostać w kręgu towarzyskim, który tak panią Georgette
zachwycił, rzuciła się do kampanii politycznych Partii Republikańskiej.
A pan Robert Mosbacher ożenił się w 2000 roku z uroczą damą z
wyższych sfer panią Michele „Micą” McChuchen, z którą pozostał do swojej
śmierci w roku 2010.
Na co pani Georgette odpowiedziała zatrudnieniem się w charakterze szefowej firmy kosmetycznej Borghese Inc.
Było to dobre posunięcie, bowiem pan Robert Mosbacher zmarł był w
2010 r. i alimenta się skończyły. Plotka głosi, ze wcześniej zostały
obcięte znacznie, bo pan Robert się wściekł, że pani Georgette zbierała
fundusze na kampanię wyborczą McCaina, którego on nie znosił.
Biorąc wszystkie powyższe informacje pod uwagę, mam podejrzenie
graniczące z pewnością, iż pani Mosbacher III dosłownie stanęła na
głowie, aby pan prezydent Trump dał jej posadę ambasadora USA
gdziekolwiek na świecie, albowiem pani Mosbacher IV czyli wdowa po
Robercie Mosbacherze już od roku 2010 pełni funkcję Honorowego Konsula
Islandii. To pani Michele „Mica” McCuchen Duncan Mosbacher blondynka
młodsza o 6 lat.
Druga możliwość jest taka, że jest to skutek działań pani Georgette Mosbacher jako szefowej firmy kosmetycznej Borghese Inc.
Firma „Borghese Inc.” , założona została w latach 50-tych XX w. przez
małżonkę księcia z jakiejś bocznej linii włoskiego rodu Borghese
(Papież Paweł V i kilku kardynałów) księżnę Marcellę Borghese z domu
Fazi, primo voto Maurizio, pod światłym kierownictwem właściciela i
szefa firmy Revlon pana Charlesa Haskella Revsona Żyda rodem z Litwy i
działała w segmencie bogatych dam z towarzystwa ratujących resztki urody
za duże pieniądze.
W roku 2010 r. szefowa firmy Georgette Mosbacher skierowała przeciwko
potomkom księżnej Marcelli, żyjącym w USA i prowadzącym na małą skalę
jakiś kosmetyczny biznes internetowy – bardzo niezręczny pozew z
żądaniem, aby rodzina Borghese zaprzestała w akcjach promocyjnych swoich
produktów odwoływać się czy też zwyczajnie – przedstawiać historię
swojej rodziny, bo ta jest zawarowana wyłącznie dla „marki Borghese”
czyli dla szminek i innych pachnideł sprzedawanych przez Borghese Inc.
Sprawa zakończyła się umową pozasądową ale niesmak pozostał, bo
książęta to książęta i długofalowy skutek marketingowy może być
negatywny. I pani Georgette Mosbacher jakoś tak niedawno przestała być
szefową firmy Borghese Inc.
Więc nie ma „to tamto” . Trzeba było szukać posady rządowej. I
niestety, padło na Polskę. Taka jest moja osobista teoria spiskowa w
gorący czerwcowy wieczór.
Ponieważ Polska i tak jest „zarządzana bezpośrednio” z Waszyngtonu
przez poważnych facetów o zimnych oczach i zimnych sercach, więc bez
ryzyka większego nieszczęścia można było powierzyć tę posadę damie z
towarzystwa nowojorskiego, mającej doświadczenie głównie w sprzedaży
kremów „z kawioru” i podobnych cudów. Oraz doświadczenie w zbieraniu
funduszy na kampanie i wydawaniu dużych przyjęć. No i doświadczenie w
negocjacjach handlowych, jak dotąd głównie matrymonialnych i
kosmetycznych.
Nie wydaje mi się, aby pani Mosbacher miała jakąś wiedzę na temat
Polski, chociaż odwiedzała nas z Małżonkiem tuż przed „wielką jumą”
kiedy był Sekretarzem ds. Handlu. Ma zapewne długą na cztery metry
ściągę, co ma mówić i czego żądać a czego unikać.
Natomiast niewątpliwie dama, która każe sobie TATUOWAĆ brewki w
kolorze toffi i ma zupełnie: nowy nosek, nową bródkę, nowe czółko, nowe
policzki , co czyni ją siostrą bliźniaczą legendy Hollywood Ann-
Margaret (grała z Elvisem w filmie „Viva Las Vegas”) w wieku lat 71,
dostarczy nam wiele radości. Zwłaszcza kiedy będzie żądała od nas fantów
w naturze „za Holocaust”.
A my wtedy zapytamy o sprawę praw do nazwy Faberge Inc. i o
okoliczności zakupu jajek Faberge przez Armanda Hammera obywatela USA. Z
ciekawości. Nie będziemy przecież pytać, dlaczego przywódca państwa
–sojusznika Polski w czasie II WW – zaoferował 51% naszego terytorium
innemu państwu w formie prezentu w Jałcie w 1945 r. Wartość tego
prezentu można szacować na parę bilionów złotych a może i dolarów.
https://www.nytimes.com/2013/06/16/business/borghese-v-borghese-battle-for-a-royal-name.html
https://en.wikipedia.org/wiki/Robert_Mosbacher
https://web.archive.org/web/20040805183205/http://www.harpersbazaar.com/etoc/articles/2004/070104_3.html
https://books.google.pl/books?id=eCoEAAAAMBAJ&pg=PA164&dq=Dorothy+Bell+Paulsin&hl=en&sa=X&ei=MIqnVLb_CYS9yQTcwYKgAw&redir_esc=y#v=onepage&q=Dorothy%20Bell%20Paulsin&f=false
http://www.houstonpress.com/news/how-to-divorce-a-millionaire-6569355
https://alchetron.com/Georgette-Mosbacher
https://people.com/archive/eyes-on-the-prize-vol-40-no-16/
https://books.google.pl/books?id=WEjRKZ1nxSgC&pg=PA181&lpg=PA181&dq=robert+muir+georgette&source=bl&ots=CGddjuLOJy&sig=8ufexvrjEprH3wKBGvNh07qQT9o&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwj6-KbFw7_bAhVJDSwKHfPjDLkQ6AEILzAB#v=onepage&q=robert%20muir%20georgette&f=false
https://www.telegraph.co.uk/news/obituaries/1413910/George-Barrie.html
http://articles.latimes.com/1993-09-22/news/vw-37834_1_georgette-mosbacher
https://www.nytimes.com/2010/01/25/business/25mosbacher.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz