Kiedy kibicujemy w prawyborach na „kandydata na kandydata na
prezydenta państwa” w Partii
Republikańskiej i Partii Demokratycznej USA , pragniemy wywróżyć z urywków
wypowiedzi czy życiorysu czworga a dzisiaj już praktycznie trojga graczy – co
wybór jednej z nich oznaczać może dla przyszłości Polski, należy chyba zdać
sobie sprawę, że w przeciwieństwie do pragmatycznych Czechów często usiłujemy
brać nasze marzenia za fakty.
Kandydatka Hilary Clinton weszła do wielkiej polityk, kiedy
zdecydowała się wraz z Billem Clintonem synem
człowieka z problemem alkoholowym ze stanu Arkansas - skorzystać z zaproszenia państwa Harriman na drinki, kolację oraz
wykład z dyskusją (wstęp podobno 25 USD od łebka) w ich domku 3038 N St NW w Georgetown Washington DC. Adres bardzo ekskluzywny.
Partia Demokratyczna przeżywała kryzys związany z niemożnością wyrwania się z legendy sukcesów Roosevelta , starzeniem się przywódców
i brakiem nowych kadr i przegrywała wszystkie wybory.
Zapraszający to: pani Pamela Harriman w latach
1939-1946 synowa legendarnego Winstona
Churchilla (podczas rozwodu zastrzegła sobie zatrzymanie nazwiska Churchill,
które miało być jej biletem wstępu do
wszystkich salonów długo po wojnie) oraz
pan Averell Harriman jej trzeci mąż
starszy o 29 lat, syn ambitnego prezesa
linii kolejowych dobrze ożenionego z panną Mary Williamson Averell, córką
właściciela banków i zapaloną działaczką na rzecz poprawy rasy ludzkiej przez eugenikę
tj. selekcję, sterylizację i „hodowlę nadludzi”. Pani Harriman starsza urodziła
pięcioro kandydatów na „nadludzi” a po śmierci męża w 1909 r. dostała do rąk
fortunę rzędu 70-100 mln USD, którymi wspierała ową eugenikę (Eugenics rekord
Office) wraz z Rockefellerami, aż się zrobił smród w 1944 r. i trochę to
doskonalenie zastopowano. Ale dla synów i córek też trochę zostało.
Averell Harriman został czwartym najbogatszym młodzieńcem
USA kiedy matka przekazała majątek. Starał się wraz z bratem godnie naśladować
ojca, który zbudował imperium kolejowe i spedycyjne ale jego poczynania biznesowe
nie były tak spektakularne. Chociaż z naszego punktu widzenia początek
miał ciekawy: w 1924 r. odbył podróż do Rosji Sowieckiej i
konferował z Lwem Trockim. I uzyskał od komunistów koncesje górnicze pt. “Soviet
Georgian Manganese Concessions” ( 1925-1928).
Głównie jednak zarządzał firmami założonymi przez ojca
zmarłego w 1909 r. Poza “koncesjami manganowymi w ZSRR” najciekawszą decyzją biznesową Averella było połączenie części interesów Harrimanów ze
starym bankiem Brown Brothers & Co w roku 1931 i zmiana nazwy na Brown
Brothers Harriman &Co, w której senior partnerem pozostał do 1946 r.
Do wejścia do
polityki miała pana multimilionera i playboya (hodowla rasowych koni i wyścigi
konne, hodowla psów rasowych , ośrodki narciarskie) miała namówić starsza
siostra Mary Harriman Rumsey, żona pana Rumseya, rzeźbiarza, którego dziadek
też był bankowcem. Pani Rumsey od młodości „kolegowała się” z panienką Eleanor
Roosevelt późniejszą prezydentową i która
dostała od Roosevelta posadę w jego pierwszej ekipie New Dealu. Averell miał się wkraść w łaski bratanka prezydenta Hala
Roosevelta. Szwagierka jego siostry Rumsey wyszła za mąż za Charlesa Goodyera z
„tych Goodyerów” , co przybyli do Ameryki z Niderlandów w 1649 r.
Ponieważ jego własne
pomysły biznesowe, w tym przedsiębiorstwo transportu morskiego, nie przynosiły
zysków a raczej trzeba było do nich dokładać, pozostawił zarabianie niezawodnej
firmie Brown Brothers Harriman &Co. Warto zwrócić uwagę, że w firmie Brown Brothers Harriman &Co
posiadali wysokie stanowiska tacy ludzie
jak Prescot Bush (też udziałowiec), szczęśliwy ojciec i dziadek Prezydentów USA
czy młody i zdolny statystyk Alan Greenspan.
No więc w latach
30-tych Averell Harriman poprzez układy
rodzinne i towarzyskie wszedł do pracy
„na zapleczu” polityki Roosevelta i jego
komunizującej małżonki. Początkowo były to posady w administracji gospodarczej. Na przykład kiedy Winston Churchill zwrócił
się do USA o pomoc w czasie Bliztu, Roosevelt wykreował go na „specjalnego wysłannika” , który miał
wynegocjować warunki „pomocy amerykańskiej”.
W roku 1940 miał lat 49 i dwie dorosłe córki z pierwszego małżeństwa i był ożeniony z panią Marie Norton z pierwszego męża Vanderbiltd Whitney. Kiedy pojawił się w Londynie, okazało się, że w tym bardzo międzynarodowym wówczas mieście najbardziej popularną w towarzystwie jest synowa premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla pani Pamela Churchill, córka lorda Digby, wówczas licząca sobie lat 22. Jej popularność opierała się głównie na tym, że podczas nieobecności męża, który jako korespondent wojenny rzadko bywał w Londynie – obdarzała swoją przyjaźnią różnych panów, głównie amerykańskich generałów. No i w okolicznościach bombardowania Averell lat 49 i Pamela lat 22 wylądowali w łóżku a miłość kwitła podczas jego „misji” w taki sposób, że sprowadził kochankę „na metę” w oficjalnym charakterze „koleżanki swojej córki”. Romans zakończył się wraz z „misją” a Pamela zajęła się amerykańskim korespondentem Robem Murrowem.
W roku 1940 miał lat 49 i dwie dorosłe córki z pierwszego małżeństwa i był ożeniony z panią Marie Norton z pierwszego męża Vanderbiltd Whitney. Kiedy pojawił się w Londynie, okazało się, że w tym bardzo międzynarodowym wówczas mieście najbardziej popularną w towarzystwie jest synowa premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla pani Pamela Churchill, córka lorda Digby, wówczas licząca sobie lat 22. Jej popularność opierała się głównie na tym, że podczas nieobecności męża, który jako korespondent wojenny rzadko bywał w Londynie – obdarzała swoją przyjaźnią różnych panów, głównie amerykańskich generałów. No i w okolicznościach bombardowania Averell lat 49 i Pamela lat 22 wylądowali w łóżku a miłość kwitła podczas jego „misji” w taki sposób, że sprowadził kochankę „na metę” w oficjalnym charakterze „koleżanki swojej córki”. Romans zakończył się wraz z „misją” a Pamela zajęła się amerykańskim korespondentem Robem Murrowem.
Averell Harriman, mimo zamieszania kilku firm w biznesowe
relacje z firmami w Niemczech, bez kłopotu został mianowany w październiku 1943
r. na ambasadora USA w Moskwie. To był
czas pamiętny, bo w marcu 1943 r. Niemcy zdecydowali się nagłośnić sprawę
Zbrodni Katyński. A kiedy w 1944 r. Sowieci wzorem Niemców zaprosili
„międzynarodowych dziennikarzy” do obejrzenia miejsca zbrodni i przekonywali o
winie Niemców, wśród tych dziennikarzy była córka Harrimana, która „kupiła”
wszystko i przez całe lata „obstawiała wersję radziecką”. Może przekonał ją
osobiście Józef Stalin, który tak był zauroczony ambasadorem Harrimanem, że
odbył z nim kilka przejażdżek konnych a na koniec podarował jemu i jego córce –
dwa wspaniałe konie z rosyjskich stadnin. Chociaż po 1939 to te konie mogły być
polskie.
Kiedy zakończyła się wojna Pamela nagle znalazła się na lodzie: Winston przestał
być premierem, mąż pił a co gorsza, nie
miał zupełnie pieniędzy. Pamela postanowiła nie dać się szarzyźnie życia i pożeglowała po rozwodzie wraz
z 8-letnim synem do Francji, która wówczas stała się Mekką wszystkich „pięknych
i bogatych” z obu stron Atlantyku. I zajęła się tym, na czym znała się
najlepiej: postanowiła upolować ważnego– ale tym razem- bogatego męża.
Wysiłki zostały zakończone połowicznym sukcesem: w końcu lat 40-tych i w latach 50-tych Pamela Churchill stała się luksusową kurtyzaną wg najlepszych wzorców XIX w., co potwierdził po latach jej drugi mąż, szczery do bólu producent teatralny i filmowy Leland Hayward. W 1948 r. zamieszkała się w Paryżu, gdzie niejaki Paul Louis Weiler, bogaty przemysłowiec, który miał wręcz kolekcję dzierżaw na najlepsze nieruchomości Paryża i Wersalu i obrzucał ważne kobiety – drogimi prezentami i mieszkaniami – zaoferował jej aż DWA mieszkania luksusowe, w tym jedno w Wersalu.
A jej pierwszy sponsor Gianni Agnelli podarował jej jeszcze dwupoziomowy apartament przy Place d’Alma. Pamela miała szczery zamiar za niego wyjść za mąż, więc nawet przeszła na katolicyzm.
Ale Gianni chciał się jedynie „zdenazyfikować” a nie żenić z Pamelą. Ożenił się z jakąś włoską księżniczką. Więc przez jakiś czas została kochanką Agi Khana a następnie zaczął utrzymywać ją Elie de Rothschild , zresztą żonaty. Wszyscy byli bardzo hojni, ale nie mieli zamiaru się żenić z Pamelą mimo że z nazwiskiem Churchill. Byli po prostu zacofani. Czarę goryczy przelało upokorzenie, kiedy ambasada Wielkiej Brytanii w Paryżu – nie umieściła Pameli Churchill na liście gości w trakcie pobytu królowej Elżbiety we Francji.
Zabrała się do USA i zakręciła koło bardzo dynamicznego producenta teatralnego i filmowego („Dźwięki muzyki”) Lelanda Haywarda, który miał samolot i marzył o domowym cieple. Bardzo chętnie się z nią ożenił a ona była dobrą żoną w dosłownym tego słowa znaczeniu: siedziała w domu, ordynowała regularne posiłki i czekała z kapciami. Natomiast do historii przeszła jako najgorsza macocha , która podstępnie ograbiła córki zmarłego z biżuterii po matce.
Wysiłki zostały zakończone połowicznym sukcesem: w końcu lat 40-tych i w latach 50-tych Pamela Churchill stała się luksusową kurtyzaną wg najlepszych wzorców XIX w., co potwierdził po latach jej drugi mąż, szczery do bólu producent teatralny i filmowy Leland Hayward. W 1948 r. zamieszkała się w Paryżu, gdzie niejaki Paul Louis Weiler, bogaty przemysłowiec, który miał wręcz kolekcję dzierżaw na najlepsze nieruchomości Paryża i Wersalu i obrzucał ważne kobiety – drogimi prezentami i mieszkaniami – zaoferował jej aż DWA mieszkania luksusowe, w tym jedno w Wersalu.
A jej pierwszy sponsor Gianni Agnelli podarował jej jeszcze dwupoziomowy apartament przy Place d’Alma. Pamela miała szczery zamiar za niego wyjść za mąż, więc nawet przeszła na katolicyzm.
Ale Gianni chciał się jedynie „zdenazyfikować” a nie żenić z Pamelą. Ożenił się z jakąś włoską księżniczką. Więc przez jakiś czas została kochanką Agi Khana a następnie zaczął utrzymywać ją Elie de Rothschild , zresztą żonaty. Wszyscy byli bardzo hojni, ale nie mieli zamiaru się żenić z Pamelą mimo że z nazwiskiem Churchill. Byli po prostu zacofani. Czarę goryczy przelało upokorzenie, kiedy ambasada Wielkiej Brytanii w Paryżu – nie umieściła Pameli Churchill na liście gości w trakcie pobytu królowej Elżbiety we Francji.
Zabrała się do USA i zakręciła koło bardzo dynamicznego producenta teatralnego i filmowego („Dźwięki muzyki”) Lelanda Haywarda, który miał samolot i marzył o domowym cieple. Bardzo chętnie się z nią ożenił a ona była dobrą żoną w dosłownym tego słowa znaczeniu: siedziała w domu, ordynowała regularne posiłki i czekała z kapciami. Natomiast do historii przeszła jako najgorsza macocha , która podstępnie ograbiła córki zmarłego z biżuterii po matce.
Wszystkie te i inne pikantne szczegóły erotyczne,
towarzyskie i polityczne z najwyższych sfer USA i Paryża można poznać dzięki książce amerykańskiego dziennikarza
Christophera Ogdena, wydanej w Polsce pod tytułem „Życie jak bankiet” (Life of
the Party), która w zamyśle miała być oficjalną biografią Pameli Churchill
Harriman – ambasador USA we Francji, mianowanej przez prezydenta USA Billa
Clintona. Ale autor prosił o podwyżkę a Pamela była sknera, więc z pieśnią na
ustach wydał ją bez autoryzacji za to z pikantnymi szczegółami. Do tego dołączyła się książka pasierbicy Brooke Hayward pt. „Haywire”, w której
opisywała niesamowite wprost intrygi Pameli, aby odseparować troje dzieci
(dorosłych) i wnuków od Lelanda i pamiątek po nim nie mówiąc o kasie.
Kiedy została wdową w 1971 r., dawny kochanek z Londynu
Averell też został wdowcem , więc znowu
zorganizowała regularne oblężenie towarzyskie , co skończyło się błyskawicznym
ślubem, czym cieszyła się nawet rodzina, bo dziadek był smutny. Miał za sobą usiłowania zostania wielkim
człowiekiem polityki amerykańskiej, ale mimo gigantycznych pieniędzy i
gigantycznych koneksji załapał się jedynie na stanowisko 48-go gubernatora
Nowego Jorku (1955-1958). Dwukrotnie startował w prawyborach na kandydata na
kandydata w wyborach prezydenckich w latach 50-tych.
Natomiast był jednym z najbardziej efektywnych ludzi DRUGIEGO PLANU polityki amerykańskiej. I jako ambasador USA w ZSRR (konferencja Jałtańska, konferencja w Poczdamie) i jako ambasador USA w Wielkiej Brytanii ale też jako wysoki urzędnik USA ds. realizacji Planu Marshalla w Europie. Załapywał się do administracji kolejnych czterech prezydentów, w tym Harrego Trumana ( Sekretarz ds. Handlowych 1946-1948) i Johna F. Kennedy’ego. I był słynny jako „specjalny wysłannik do spraw”.
I w ten sposób dochodzimy do jednej z wielu podróży „specjalnego wysłannika Harrimana” oficjalnie dziennikarza - do ZSRR. Która trwała aż 2 miesiące: maj –czerwiec 1959. O niej nie pisze nic docent wiki. Przyjechał do Moskwy 13 maja 1959, gdzie „miał wywiad z Mikojanem”, akurat oficjalnie pełniącym rolę wicepremiera ZSRR. Potem Mikojan załatwił mu rozmowę z „ministrem rolnictwa Władimirem Matskiewitschem” i „zastępcą ministra obrony Rodionem Malinowskim”. A potem „dziennikarz Harriman” „wybrał się” w podróż po ZSRR ,podczas której odwiedził Swierdłowsk i Bratsk. Ma nawet zdjęcie z robotnicą pokazującą mu makietę hydroelektrowni czy czegoś takiego. Co naprawdę oglądał i z kim rozmawiał –tak naprawdę mógł wiedzieć ambasador USA w Moskwie a nawet on nie do końca.
Pozycję Harrimana wyznaczał fakt, iż na kolację wydaną przez ambasadora Llewelyna E. Thompsona w dniu 25 czerwca 1959 r. na cześć Harrimana – pojawił się sam I Sekretarz KPZR – Chruszczow. Rozmowy z Chruszczowem, których miało być trochę, zostały opublikowane w magazynie „Time” 13 lipca 1959 r. Panowie mieli rozmawiać m.in. o rozbrojeniu, bombie wodorowej. Towarzysz Chruszczow miał się zwierzyć, iż „idee wyrażone w wykładach George’a Kennana w BBC Reitch w roku 1957 współgrały z jego własnymi”. Tak się składa, że w tych wykładach George Kennan m.in. proponował „niezaangażowanie w Europie Centralnej”. A znowuż „..porażka szczytu w Genewie była spowodowana tym, że Dulles i Eisenhover przyjęli nierealistyczny cel aby zlikwidować Wschodnie Niemcy. Na to my nigdy nie wyrazimy zgody…”. I Harriman chwali się, jak to był zapraszany na daczę między Kuncewem a Rublewem, gdzie spacerował sobie z towarzyszami Mikojanem, Kozlovem i Gromyką nad rzekę Moskwę.
W grudniu 1961 r.
sowiecki oficer Anatolij Golicyn , „który wybrał wolność” – oskarżył Harrimana,
że ten pełniąc funkcję ambasadora USA w ZSRR – był sowieckim szpiegiem. No ale
„CIA tego nie potwierdziło” i Harriman
miał prawo wchodzić do biur Sekretarza Stanu USA.
I nic się nie wydarzyło. John F. Kennedy, który został
prezydentem dał mu w listopadzie 1961 r. posadę „ambasadora-at -Large” (ambasador w misji specjalnej) a następnie
posadę asystenta sekretarza ds. Dalekiego Wschodu w Departamencie Stanu i mimo
rewelacji Golicyna – nie usunął go z kluczowego dla spraw bezpieczeństwa –
urzędu. Po latach Harriman już ożeniony
z Pamelą jeździł sobie na zaproszenie Breżniewa oficjalnie na jakieś festiwale
filmowe i to nawet chyba 2 razy. A w końcu sama Pamela pojechać miała do Moskwy
i Kijowa w związku z „pierestrojką”. Ale wróćmy do prologu wojny wietnamskiej.
Latem 1963 r. buddyści Wietnamu Południowego rozgłaszają, że
są potwornie prześladowani przez „mniejszość katolicką i reżym rodziny Ngo”, w związku z czym prezydent John F. Kennedy
wysłał do Wietnamu Południowego misję dla „zbadania sytuacji” a zwłaszcza
postępów armii wietnamskiej w walce z
Wiet Kongiem. W trakcie misji doszło
m.in. do tajnych rozmów z generałem Armii Wietnamu Południowego Duong Van
Minhem, który posiadał przypadkowo brata
generała Armii Północnego Wietnamu Duong
Van Nhuta.
Co ciekawe John F. Kennedy miał już pewne podejrzenia że
jego Doradca ds. Bezpieczeństwa Narodowego niejaki Bundy – słucha bardziej
podwładnego Harrimana niż jego samego. Podobno były jakieś „narady w sprawie obalenia
Ngo Dinh Diema” u Prezydenta ale Robert
Kennedy miał być stanowczo przeciwny i
ogólnie biorąc „wiążącej decyzji nie było”.
No i nagle 1 listopada 1963 r. po podróży Harrimana do Królestwa Laosu
– sprawy przyspieszyły w Wietnamie Południowym, którym już drugą kadencję rządził prezydent ze
starej dynastii wietnamskich katolików (nawróconych w XVII w.) – Ngo Dinh
Diem. Ur. 1901 polityk, który budował
państwo po francuskiej eksploatacji kolonialnej, okupacji japońskiej i 8 latach
wojny wyzwoleńczej prowadzonej przez Wiet Minh z Francuzami , nagle został zaszczycony wizytą kilku
generałów armii wietnamskiej w pałacu prezydenckim z wieścią, że rząd został obalony a
prezydentowi i jego bratu – oferują emigrację za rezygnację. Generałowie mieli
broń a Ngo Dinh Diem zapewne różaniec. Zgodził się, Wsiadł z bratem do
samochodu prowadzonego przez oficerów armii wietnamskiej i w drodze do bazy
lotniczej został zastrzelony podobnie jak jego brat Nhu. Ciała zostały zakopane
w nieoznaczonym grobie koło ambasady USA w Sajgonie.
W trzy tygodnie potem w Dallas zastrzelony został Prezydent John F. Kennedy, katolicki prezydent USA.
Władzę w Wietnamie przejął generał Duong Van Minh, który przeszedł do historii tym, że w ostatnich dniach obrony Wietnamu Południowego (1975), kiedy Amerykanie się zmyli a do Sajgonu podchodziły wojska komunistyczne – jako „dowódca obrony” – postanowił , że „nie warto przelewać krwi i należy się poddać bez walki”. I zrobił to. A potem żył całkiem spokojnie „pod reżymem komunistycznym” a następnie spokojnie wyjechał za zgodą władz komunistycznych do USA, gdzie żył długo i szczęśliwie. Po zabójstwie prezydenta i jego brata tow. I sekretarz Ho Chi Minh miał powiedzieć „na biurze politycznym” co następuje: „ Ledwie mogę uwierzyć, że Amerykanie mogą być tak głupi”.
Jeszcze trzeci brat nie przeżył kontaktu z ambasadorem Cabot Lodge Jr. – Ngo Dinh Can, który miał „zwalczać partyzantkę Wiet Kongu w centralnym Wietnamie” – otrzymał od Departamentu Stanu ofertę azylu ale ambasador Cabot Lodge Jr. kazał swojemu człowiekowi od mokrej roboty z CIA – wydać go dobrym generałom a ci go aresztowali i rozstrzelali w 1964. Uratowali się dwaj bracia z tej masakry: jeden biskup i ambasador Wietnamu w Londynie.
Sytuacja w Wietnamie Południowym była totalnie zdestabilizowana a Prezydent Lyndon Johnson zwiększył ilość amerykańskich „doradców” do 21.ooo i wysłał generała Westmorlanda do Wietnamu a pana Harrimana zrobił „ambasadorem-at-large”.
W dniu 13 lipca 1965 w trakcie konferencji prasowej prezydent otrzymał pytanie następującej treści: „Panie Prezydencie, czy może Pan nam powiedzieć, czy podróż gubernatora Harrimana do Moskwy ma jakikolwiek związek z obecnością Rosjan w Wietnamie?”. Odpowiedź Prezydenta USA:”…Myślę,że gubernator sam najlepiej wyjaśnił tę wizytę mówiąc, iż był na wakacjach(…) Była to wizyta osobista i ze swej natury wyjazd wakacyjny…”. Dnia 1 września 1966 r. na spotkaniu Komitetu ds. rozbrojenia Harriman miał powiedzieć o swojej podróży do Moskwy w lipcu 1965 r. NA PROŚBĘ JOHNSONA przed zwiększeniem obecności wojskowej , że w rozmowie z nim Kosygin miał powiedzieć, że „Północni Wietnamczycy nie wykluczają pokojowego rozwiązania konfliktu.”
W kiedy ostateczna klęska USA i Południowego Wietnamu była przesądzona, ambasador Cabot Lodge Jr publicznie o wszystko oskarżał generała Westmorlanda. (“The U. S. Government and the Vietnam War: Executive and Legislative Roles” autorstwa Williama Conrada Gibbonas st.r 443)
W trzy tygodnie potem w Dallas zastrzelony został Prezydent John F. Kennedy, katolicki prezydent USA.
Władzę w Wietnamie przejął generał Duong Van Minh, który przeszedł do historii tym, że w ostatnich dniach obrony Wietnamu Południowego (1975), kiedy Amerykanie się zmyli a do Sajgonu podchodziły wojska komunistyczne – jako „dowódca obrony” – postanowił , że „nie warto przelewać krwi i należy się poddać bez walki”. I zrobił to. A potem żył całkiem spokojnie „pod reżymem komunistycznym” a następnie spokojnie wyjechał za zgodą władz komunistycznych do USA, gdzie żył długo i szczęśliwie. Po zabójstwie prezydenta i jego brata tow. I sekretarz Ho Chi Minh miał powiedzieć „na biurze politycznym” co następuje: „ Ledwie mogę uwierzyć, że Amerykanie mogą być tak głupi”.
Jeszcze trzeci brat nie przeżył kontaktu z ambasadorem Cabot Lodge Jr. – Ngo Dinh Can, który miał „zwalczać partyzantkę Wiet Kongu w centralnym Wietnamie” – otrzymał od Departamentu Stanu ofertę azylu ale ambasador Cabot Lodge Jr. kazał swojemu człowiekowi od mokrej roboty z CIA – wydać go dobrym generałom a ci go aresztowali i rozstrzelali w 1964. Uratowali się dwaj bracia z tej masakry: jeden biskup i ambasador Wietnamu w Londynie.
Sytuacja w Wietnamie Południowym była totalnie zdestabilizowana a Prezydent Lyndon Johnson zwiększył ilość amerykańskich „doradców” do 21.ooo i wysłał generała Westmorlanda do Wietnamu a pana Harrimana zrobił „ambasadorem-at-large”.
W dniu 13 lipca 1965 w trakcie konferencji prasowej prezydent otrzymał pytanie następującej treści: „Panie Prezydencie, czy może Pan nam powiedzieć, czy podróż gubernatora Harrimana do Moskwy ma jakikolwiek związek z obecnością Rosjan w Wietnamie?”. Odpowiedź Prezydenta USA:”…Myślę,że gubernator sam najlepiej wyjaśnił tę wizytę mówiąc, iż był na wakacjach(…) Była to wizyta osobista i ze swej natury wyjazd wakacyjny…”. Dnia 1 września 1966 r. na spotkaniu Komitetu ds. rozbrojenia Harriman miał powiedzieć o swojej podróży do Moskwy w lipcu 1965 r. NA PROŚBĘ JOHNSONA przed zwiększeniem obecności wojskowej , że w rozmowie z nim Kosygin miał powiedzieć, że „Północni Wietnamczycy nie wykluczają pokojowego rozwiązania konfliktu.”
W kiedy ostateczna klęska USA i Południowego Wietnamu była przesądzona, ambasador Cabot Lodge Jr publicznie o wszystko oskarżał generała Westmorlanda. (“The U. S. Government and the Vietnam War: Executive and Legislative Roles” autorstwa Williama Conrada Gibbonas st.r 443)
Z rodziny Ngo przeżył skutki działalności Cabot Lodge’a siostrzeniec prezydenta, w chwili zamachu rektor
seminarium duchownym: François-Xavier
Nguyễn Văn Thuận, ur. 1928 syn siostry Ngo Dinh Thi Hiep, który został
pozostawiony przy życiu. W roku 1967 został mianowany biskupem Nha Trang. Na
sześć dni przed poddaniem Sajgonu przez szlachetnego generała – został
podniesiony do godności arcybiskupa Sajgonu. Komuniści mieli lepsze kartoteki i
za związki z rodziną Ngo – zamknęli go na 13 lat w obozie reedukacyjnym, w tym
9 lat w izolacji. W 1988 na fali pierestrojki został wypuszczony z obozu i
pozostawiony w areszcie domowym w Hanoi. W 1991 r. pojechał do Rzymu a władze
komunistyczne odmówiły mu prawa powrotu. Zmarł na wygnaniu w 2002 r. Proces
beatyfikacyjny został rozpoczęty w 2007 r. Nawiasem jego stryjek , gubernator
cesarski został przez siły Wiet Minhu zakopany żywcem w latach 40-tych.
No a Harriman, który był wśród tych, którzy samowolnie
ułożyli tekst tajemniczego „telegramu nr 243”, który „zatwierdzali w sobotę
telefonicznie” i wysłali do ambasadora USA w Sajgonie, a w którym wręcz
zachęcali generałów do pozbycia się prezydenta – nie był nawet przesłuchiwany przez żadną
komisję. Ostatnio wydana została praca naukowa obalająca zarzuty wobec Ngo Dinh
Diema o korupcję, nepotyzm, prześladowanie buddystów i budowanie dyktatury pt. „The
Lost Mandate of Heaven: The American Betrayal of Ngo Dinh Diem” autorstwa dra Geoffrey’a Shawa.
Harriman mając lat prawie 90 i jego Pamela założyli nieformalny think –thank „Demokraci dla lat 80-tych” (złośliwi mówili: „demokraci w swoich latach 80-tych”) w salonach urządzonych przez Pamelę , do których zapraszali raz w miesiącu młodych aspirujących. Spotkania miały formę „kolacji konsolidujących” , w trakcie których goście mogli na własne oczy zobaczyć kilku znanych jedynie z telewizji politycznych celebrytów, obrazy Picassa i Matisse,a a w holu głównym „Białe róże” Van Gogha. Oraz majordomusa Kuruca, któremu Pamela nie dała pakietu emerytalnego i który potem sypał do tej „biografii”. Po „wykładzie” kogoś w rodzaju Muskiego i po„intelektualnej dyskusji” na pozłacanych krzesełkach – „spożywali kolację” wydawaną przez Pamelę w dekoracjach dyskretnie nawiązujących do jej „lordowskiego pochodzenia”. I w tych okolicznościach przyrody stare wygi przyglądały się narybkowi i selekcjonowały kandydatów na „liderów”. Tak został wyselekcjonowany Bill Clinton, John Kerry, Al Gore . W tamtych czasach Hillary była tylko „osobą towarzyszącą” w oczach Pameli, ale Bill i Al przez nią i jej otoczenie (Stuart Eisenstadt) uznani zostali za obiecujących i zaczęto ich lansować. Alowi nie poszło w 1988 ale Bill dał radę w 1992. A ponieważ „matka Partii Demokratycznej Pamela” władowała w jego kampanię 12 mln USD, które pracowicie zbierała na kolacjach dla starszych i bogatszych (wejście: 1000 USD od łebka), to szczęśliwy prezydent elekt – zaszczycił jej dom (Harriman zmarł w 1986 r.) i wzniósł za nią toast a wkrótce uczynił ja ambasadorem USA w Paryżu. Niestety pokłóciła się z Ogdenem o drobne i musiała jako ambasador czytać swoją nieautoryzowaną biografię, a nawet dwie, licząc książkę pasierbicy Brooke Hayman i padła trupem w Paryżu.
Kandydatka Hillary wyszła z takiej szkoły realizacji celów
politycznych i wytwarzania elit jak widać na przykładzie „szkółki państwa
Harrimanów” i „pragmatyki pana Harrimana” oraz „pijaru Pameli”.
Do dzisiaj nie wiemy, po co jeździł tak namiętnie i tyle razy
gubernator Harriman do ZSRR „prawie prywatnie” i po co jeździła Pamela jeszcze
w bodaj w 1988 r. Do dzisiaj ich „uczniowie” tworzą politykę USA – wewnętrzną i
zewnętrzną. Dotyczy ona również nas. Czy Trump może być inny? Nie wiem. A co z
Brown Brothers Harriman & Co i Alanem Greenspanem ich zdolnym pracownikiem?
A dla nas Polaków tragiczna historia rodziny Ngo powinna stanowić poważną naukę
o „kuchni politycznej naszych czasów”. Zwłaszcza w zakresie „roli ambasadorów do
misji specjalnych” i innych „wiosen”.