sobota, 10 lutego 2018

Kneset, Tora, Ojciec Dyrektor, Fox News i sierżant Daniels czyli siła opowieści.



Jakieś tornado polityczne i propagandowe rozpętało się wokół Polski , włącznie z wtargnięciami staruszków z domów opieki na teren polskich ambasad. Więc chciałoby się usłyszeć komentarz  potężnych autorytetów na ten temat.

Wg mojej aktualnej wiedzy, takim ostatnio najważniejszym autorytetem w sprawach stosunków polsko-żydowskich, polsko –izraelskich, Holocaustu i historii Polski  jest  starszy sierżant Jonathan Daniels.

Niemal wszystko, co wiemy o panu Jonathanie Danielsie, pochodzi z jego własnych relacji, wywiadów, zwierzeń i opowieści. Inne źródła są ubogie, żeby nie powiedzieć tajemniczo ubogie. I właśnie dlatego ten jego błyskawiczny i oszałamiający sukces na niwie „stosunków polsko-izraelskich” , ze szczególnym uwzględnieniem dostępu do najważniejszych osób w Państwie Polskim, w  miarę czytania rodził we mnie pomieszanie podziwu i zgrozy. W pozytywnym  znaczeniu oczywiście.  Chociaż nieżyczliwi, bo i tacy są w Polsce,  nazywają go Dyzmą.

Sam sierżant Daniels jest urzekająco skromny. Nie ukrywa, że urodził się w Edgware na północno-zachodnich  obrzeżach Londynu i że , jak wyznał panu redaktorowi Adamowi Cailler z internetowej gazety dla społeczności żydowskiej w mieście Manchester - The Jewish Telegraph (www.jewishtelegraph.com/manch_us.html), jego kariera narodziła się „from graft and hustle”, co może tłumaczyć się „z ciężkiej harówki i bieganiny”.Pan Daniels powiedział też :”…Nie jestem najinteligentniejszą osobą i są ludzie znacznie bardziej ode mnie uzdolnieni, ale ja niesamowicie dużo pracuję (…) Moje zdolności skupiają się wokół moich ust. Mogę mówić i  „upchnąć treści”..”.

Skoro taki porażająco szczery, to jak mu nie wierzyć, kiedy mówi (wciąż do red. Adama Cailler), że „kiedy miał lat 30 spędził całą godzinę rozmawiając z Donaldem Trumpem o polityce siedząc nad basenem”. Albo kiedy mówi, że „zorganizował w 2011 r. kandydatce na wiceprezydenta USA Sarze Palin wizytę w Izraelu”.

 Jako dziecko rodziny ortodoksyjnej co roku jeździł na wakacje do  Izraela do swojego dziadka „w ósmym pokoleniu Izraelczyka”.

 Dostał się lub zapisał na kierunek historii żydowskiej w University College of London, ale nie zaczął nauki tam, tylko udał się do Izraela i  przez rok był wolontariuszem w organizacji Zichron Menachem, zajmującej się dziećmi chorymi na raka oraz „częściowo studiował w jesziwie”. Po czym odbył służbę wojskową w armii izraelskiej, podobno w spadochroniarzach. Był nawet jakoby rzecznikiem prasowym w tym wojsku izraelskim.

 Następnie studiował na Uniwersytecie Bar Ilam nauki polityczne. Po czym został „prawą ręką Danny’ego Danona stałego reprezentanta Izraela  w ONZ”. Pan Danny Danon jest prominentnym członkiem Likudu i od 2009 posłem do Knesetu. W latach 2014-2015 był w rządach Benjamina Netanyahu kolejno wiceministrem obrony i ministrem nauki, technologii i kosmosu”.

 Nie wiadomo, jak  sierżant Daniels robił ten pijar panu Danon w USA, ale ma z nim dwa  zdjęcia z panem Donaldem Trumpem. Bez basenu. W jakimś pomieszczeniu zamkniętym. Wygląda raczej na biuro biznesowe w Trump Tower niż jak Gabinet Owalny.

A potem „orzeł wylądował” w Polsce a konkretnie sierżant Daniels poznał byłego czołowego prezentera telewizji FOX , który właśnie „szedł na swoje” pana Glenna Becka, który wybierał się do KL Auschwitz.  I  przypomniał sobie (to znaczy zawsze o niej pamiętał, ale wtedy szczególnie) o swojej Prababci, która „przeżyła KL Auschwitz” a nawet „patrzyła w oczy Mengelemu” i „nigdy nie zapomni dnia, kiedy ona i cała jej rodzina zostali wysadzeni z pociągu z Węgier”. Prababcia przeżyła a cała rodzina – nie.

A pan redaktor Glenn Beck robił zdjęcia sobie, swojej żonie i kartce papieru, na której pan Daniels spisał imiona i nazwiska wszystkich członków swojej Rodziny, która miała być zamordowana w KL Auschwitz. Tzn. chyba w Birkenau. Ale zdjęcia są dość niejasne i nazwisk się nie odczyta. Pan Glenn Beck był pod wielkim wrażeniem łez sierżanta Danielsa i przychodził do niego na kolacje szabatowe. 
Nie wiemy tylko gdzie: w USA, w Londynie, w Polsce czy w Izraelu. Gdzieś.

W tym momencie warto może zauważyć, iż we wspomnieniach rodzinnych pana Danielsa nie pada nazwisko Prababci, która „przeżyła KL Auschwitz”. Nie pada też nazwisko jego Pradziadka, który też miał jako jedyny z rodziny „przeżyć Holocaust uciekając boso przed linczem” – a cała rodzina zginęła „w Polsce”. Informacja o którymś pradziadku pana Danielsa, być może tym, który „uciekł był boso”, być może innym zawarta jest na stronie http://przemyslawziolek.com/matzeva/pl/akcje/dobrzyn-nad-wisla.html. 
 
Jest ona następującej treści: „…Jonny Daniels przyjechał do miejscowości Dobrzyń nad Wisłą -  mieście, gdzie urodził się jego pradziadek. Podczas Holocaustu cała rodzina została zamordowana przez nazistów.(..) Podarowano nam macewy, a następnie udaliśmy się do miejsca, w którym kiedyś znajdował się teren kirkutu. (…)W trakcie II Wojny Światowej wszystkie macewy zostały usunięte przez nazistów i wykorzystane do budowy lokalnego parku.  Aby przyjrzeć się tym nagrobkom, które były widoczne, zeszliśmy na dół. Tam znaleźliśmy szczątki w postaci kości Żydów pochowanych na kirkucie przed wojną..”.

Brak danych, aby pan Daniels miał jakieś dokumenty czy zdjęcia, że ktokolwiek z jego rodziny kiedykolwiek mieszkał w Dobrzyniu nad Wisłą. Natomiast wg Karola Burchardta „Pamiątki i zabytki kultury żydowskiej  w Polsce”. Warszawa 1990 str. 45 , co zacytował docent wiki: ”…Cmentarz żydowski w Dobrzyniu nad Wisłą (…)około 250 metrów na południe od dzisiejszej ulicy Licealnej. Nie zachowały się na nim żadne macewy. Ma powierzchnię 0,3 ha. Nieznana jest data jego powstania...”.

Rozproszenie danych stanowiących jakieś kotwice w przestrzeni i czasie a nawet brak takich danych jest dość typowe do stylu działania i informowania pana Danielsa nie tylko w sprawach wspomnień rodzinnych.
Oto bowiem, kiedy pan Jonathan Daniels przybył do Polski tak bardziej na stałe, przedstawiał się jako specjalista do PR w dziedzinie polityki i biznesu. Na tę okoliczność jest nawet strona internetowa w języku angielskim www.jonnydaniels.com, na której zaprezentowana jest firma JDPR 
czyli Jonny Daniels Public Relations.

W części dotyczącej „załogi” zaprezentowane zostały tylko dwie osoby: Jonny i Lena. Jonnego już znamy a Lena, jak się okazuje, jest w JDPR „senior partner” a wcześniej, bo w latach 2009-2010 prowadziła firmę Samantha Joe Group (SJ Group), która robiła projekty dla Instytutu Goethego, Grupy Inditex (w tym ZARA). W latach 2011-2014 „pani Lena” pracowała jako dyrektor wykonawczy wysokiego szczebla w branży PR i kreowała wizerunek takich firm jak ENEA SA czy Grupa AZOTY SA.
 
A od sierpnia 2014 wedle tego, co podano na stronie JDPR –„Pani Lena” została Dyrektorem Biura Europy Wschodniej fundacji From The Depths. A z wykształcenia jest podobno archeologiem.
Najbardziej fascynujące w informacjach o firmie JDPR jest to, że nie został podany  adres siedziby firmy , nie zostało podane nazwisko „senior partnera” pani Leny a kontakt z firmą jest na telefon komórkowy lub na adres mejlowy: Lena@jdpr.pl.  Brak danych o rejestracji w KRS.

Natomiast jest zarejestrowana firma o podobnej nazwie: JD PR Consultant spółka z o.o. KRS 0000705248 zarejestrowana 27 listopada 2017 r. z siedzibą w Warszawie ul. Grzybowska 87. Prezesem firmy  i większościowym  wspólnikiem jest pani Lena Klaudel a wspólnikiem mniejszościowym jest firma Virego Polska Spółka z o.o. założona 14 grudnia 2014 r. w Krakowie z siedzibą na Al. Pokoju 1 a której prezesem jest pan Michał Cencek. Właścicielem firmy Virego Polska Spółka z o.o. była do niedawna  firma Virego Europe Limited z siedzibą w Londynie Craven House Ground Floor, 40-44 Uxbridge Road ale 31 października 2017 r. została wykreślona z brytyjskiego rejestru. Też własność pana Michała Cencka.

Co do informacji o fundacji From The Depth to została ona zarejestrowana w KRS 12 maja 2014 r. pod numerem  0000508351. Prezesem Fundacji jest Jonathan Daniels a członkami Rady Fundacji są panowie: Umeda Tomoho (syn słynnego działacza „Solidarności” Yioshiho Umedy)  właściciel firm i fundacji na ul. Frascati (Tomo Group, Tomo Interactive, Yoho i Fundacja Envisio, która ma udziały w Tomo Group) a kiedyś artysta muzyczny (zespół Bum Bum) oraz pan Ryszard Kunce, właściciel firmy Tuatara, podobno kiedyś „chłopak Natalii Kukulskiej”.

Siedziba fundacji From The Depths mieści się na ulicy Koszykowej 10/4. Podobno kiedyś w budynku było biuro poselskie Ludwika Dorna a na stronie a obecnie wymieniane jest biuro poselskie m.in. pana ministra Błaszczaka, pana ministra Mariusza Kamińskiego i pana Adama Kwiatkowskiego (filialne).  

O fundacji From The Depths możemy się dowiedzieć ciekawych rzeczy jeszcze pod co najmniej dwoma linkami.

Pod linkiem www.fromthedepths.org mamy standardowe zdjęcia z sierżantem Danielsem oraz żadnych danych o władzach czy siedzibie fundacji a kontakt na mejla do sierżanta Danielsa: jd@fromthedepths.org oraz hasło „Connecting with the Past to meet the Future” ( Łączyć się z przeszłością aby spotkać przyszłość) i cytat z Elie Wiesela:”…You must be the wittnes of the witnesses”. Oraz wymienione są podstawowe kierunki działalności fundacji: Zabinski Awards, Torah Project, Matzeva Project, Tours, Holocaust Memorial Day a wszystko reklamuje gwiazda NBA Ray Allen.

Nieco inny  profil a zwłaszcza informacje o władzach fundacji From The Depths można zobaczyć pod linkiem: http://judaism4u.wixsite.com/from-the-depths/staff

Tutaj władze są rozbudowane: Honorowa Rada reprezentowana jest przez samego Szewacha Weissa, 
Honorowy Prezydent/Prezes to pani Dalia Ytzik, urodzona w 1952 r. w Jerozolimie, członek Knesetu z ramienia partii Kadima, Dyrektorem jest pan Avram Grant ur.Petach Tikva, trener piłkarski,  którego ojciec Meir urodził się w Mławie i przez Syberię dotarł w czasie IIWW do Palestyny. To są tzw. trustees.

Młodszy management reprezentowany jest przez następujące osoby: dyrektor od komunikacji -rabin Joel Lax, urodzony w Londynie i  dyrektor Joe Tankel po studiach w Birmingham.
Jest jeszcze Senior Project Advisor pan Jay Shultz odpowiedzialny w Światowym Kongresie Żydów za relacje żydowsko-chrześcijańskie a zasadniczo prezes fundacji Am Yisrael Foundation oraz założyciel organizacji non-profit Adopt-A-Safta, których zadaniem jest edukowanie młodych Żydów na temat Holocaustu. No i na koniec sierżant Daniels w tej wersji Fundacji From The Depths występuje jako Executive Director.

Jak widać wersji  formuły fundacji From The Depths jest kilka.  A zarejestrowana w Warszawie fundacja From The Depths wedle portalu www.krs-online.pl nie publikuje sprawozdań finansowych  w Monitorze Polskim B.  To jakieś 3 lata bez sprawozdań. Pani Lena ma swoją firmę na Grzybowskiej 87 a za biuro na Koszykowej 10 chyba trzeba coś płacić. Chyba, że to siedziba „dla potrzeb KRS”, bo i tak „wszyscy spotykają się w Internecie”.

Na przykład, gdyby ktoś chciał zgłosić, że na podwórku opuszczonego gospodarstwa, które właśnie kupił, znalazł macewę, to niech się zgłasza na adres : http://przemyslawziolek.com/matzeva/pl/ czyli „do Pana Przemysława Ziółka”. Bo to praktycznie to samo, co From The Depths, przynajmniej „na odcinku macew”.

W sumie tych macew pan Ziółek lub Ziolek ma wykazanych w 7 a właściwie w 6 miejscach: Żerań, Rozprza, Raczki, Dobrzyń nad Wisłą ( to tam, gdzie jakoby mieszkał pradziadek pana Danielsa), Zwoleń k. Radomia, Radoszyce i Warszawa.  A podobno takich macew w samej Warszawie sierżant Daniels szacuje na jakieś 3000 zachowanych z 350 tysięcy istniejących przed wojną.

 Organizatorzy Projektu Macewa to: Pomysłodawca i Szef Projektu: Jonny Daniels, Koordynatorzy Projektu: Lena Klaudel, Robert Skorupa, Koordynatorzy Projektu ds. Dokumentacji: Pani Magdalena Trznadel- Warwrzykowska, Szef Rady Naukowej Projektu Matzewa: prof. Marek E. Jasinski NTNU Instytut Studiów Historycznych.
 
Z tym, że jak wyguglujemy hasło „Magdalena Trznadel- Wawrzykowska” to wychodzi nam jakaś organizacja wesel i innych imprez, pan Robert Skorupa okazuje się studentem lub absolwentem historii na UW a w innym życiu prezesem Stowarzyszenia Rozprzanie.PL z siedzibą na Kościuszki 6 w Rozprzy ( i podobno członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Rozprzy).
Zaś pan profesor Marek E. Jasiński żyje w dalekiej Norwegii, gdzie jest  zatrudniony w Instytucie Studiów Historycznych na Norweskim Uniwersytecie Nauki i Technologii w Trondheim. Jak podano na stronie internetowej Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii w Trondheim głównym obszarem zainteresowań pana profesora Marka E. Jasińskiego jest archeologia podwodna oraz średniowieczna i post-średniowieczna archeologia Arktyki Europejskiej, w których to dziedzinach był wielokrotnie szefem różnych projektów.  W ostatnich latach był/jest szefem projektu z dziedziny Głębokowodnej Archeologii pod nazwą ORMEN LANGE. Jest też członkiem zespołu badawczego Polska Baza Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów (Polish Genetic Database of Victims of Totalitarian Regimes). Poszukiwania macew w Polsce w jego naukowym życiorysie norweski pracodawca nie wykazał.
 Za to okazało się, że w życiorysie pani Leny Klaudel są studia na Norwegian University of Science and Technology w dziedzinie archeologii.
Mnie te detale nie przeszkadzają, ale chyba telefony do rabina Schudricha do Warszawy, żeby zabrał i „pochował macewy” wywołały jakiś ferment i w  warszawskich środowiskach żydowskich.

A może coś innego, bo ledwie sierżant Daniels zdołał zarejestrować fundację From The Depths w maju 2014 r. a już pani Katarzyna Markusz na  www.jewish.org.pl czyli na „portalu społeczności żydowskiej” umieściła już 8 grudnia 2014 r. artykuł pod tytułem:” Izraelski Nikodem Dyzma?” W artykule tym „zdekonstruowała” zarówno fundację jak i sierżanta Danielsa.
 
Główne zarzuty dotyczyły próby zaistnienia sierżanta Danielsa przy „powstaniu nowego upamiętnienia w Sobiborze”, które „jak wiadomo” jest wg pani Markusz uzgodnione z Yad Waszem i „projekt był konsultowany z Naczelnym Rabinem Polski”. A sierżant Daniels chciał tam „dokonać pogrzebu ofiar”.

Doszło do tego oskarżenie sierżanta Danielsa o to, że „nie dokonał pogrzebu Tory” , która latem 2014 r. „trafiła w jego ręce”. A była wcześniej przechowywana w miejscowości Filipów pod Suwałkami.
Pani Markusz nie pisze, że Tora była przechowywana przez pana Kazimierza Wróblewskiego a została mu przekazana przez Ojca, który otrzymał ją od żydowskiego rabina w 1939 r. z prośbą, aby oddał ją
„tylko Żydowi”.
 
Ale zrobił to czyli podał informacje o Polaku Kazimierzu Wróblewskim sierżant Daniels a właściwie pani redaktor Amanda Borschel- Dan w Times of Israel z dnia 3 września 2014 r. w artykule pt. „After 75 years, ruined Torah scroll fund under couch in Poland”. (Po 75 latach, zniszczona Tora znaleziona pod tapczanem w Polsce). Artykuł zawiera informację, iż „Torę przechowała rodzina pasterzy” oraz wywiad i zdjęcia sierżanta Danielsa, pana Tadeusza Wróblewskiego, jego meblościanki i ogólnie salonu.

Pani Markusz oskarżyła sierżanta Danielsa, że wywiózł zwój do Izraela, gdzie „ma przekazać go Knesetowi”. I dodała,  że „..Warto zaznaczyć, że jeżeli wspomniany zwój ma wartość wyższą niż 4000 zł, powinien on był uzyskać zgodę Biblioteki Narodowej na jego wywiezienie poza granice Polski. Z informacji, jaką uzyskałam w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wynika, że o taka zgodę nie występował. Dziś trudno ocenić wartość tego fragmentu Tory, skoro opuścił on już granice naszego kraju…”.

Czyli "pościg" na sierżantem Danielsem ruszył  już w 2014 r.  Sierżant Daniels być może ostatecznie przekazał Torę Knesetowi, ale jak podaje New York Daily News z września 2015 r. zaprezentował ją też w Radzie Miasta Nowy York w obecności takich znakomitości medialnych jak wiekowa pani prof. Ruth Westheimer (amerykańska wersja Michaliny Wisłockiej) i „uratowana z Holocaustu w Szwajcarii”.

Chyba problem polega na tym, że takich bezcennych obiektów religijnych należących do Żydów Polskich jest być może w polskich wioskach więcej. Ale skoro od lat Polacy w ogólności a polscy wieśniacy w szczególności są przez tutejszych „speców od Holocaustu”  z ŻIH, Polin i Grossa przedstawiani na całym świecie wyłącznie jako rabusie mienia żydowskiego  i  mordercy Żydów to jak mają się uczciwi ludzie zgłaszać np. do rabina Schudricha albo do Muzeum Polin z artefaktami? 
 Żeby ich zapytali  “co jeszcze zrabowali Żydom” i żeby „to oddali”?

W takich okolicznościach przyrody trudno się dziwić, że nieco osamotniony  towarzysko w Warszawie sierżant Daniels znalazł się był w okolicach „imperium Ojca Rydzyka” i docenił w pełni wartość medialną bazy danych o Polakach ratujących Żydów, jaką stworzył i tworzy nadal Ojciec Rydzyk. A jak pamiętamy stworzył ją po bardzo stanowczych protestach środowisk żydowskich w sprawie ewentualnego pobudowania w Warszawie  obok sfinansowanego przez polskiego podatnika za jakieś 200-300 mln zł Muzeum Historii Żydów Polskich – pomnika „Polaków ratujących Żydów”.

Strasznie jest za to krytykowany a niektórzy posunęli się nawet do tego, że nazywają sierżanta Danielsa „Żydem dworskim”, jak należy się domyślać „Żydem dworskim PiS”.

 Bo „pobożni Żydzi z gminy”, co to zarządzają nieruchomościami żydowskimi zwróconymi przez Państwo Polskie pod czułą opieką rabina Schudricha i „jeszcze bardziej pobożni Żydzi” jak Kościo Gebert czy Janek Gross chyba wg mojej wrednej teorii spiskowej – nie życzą sobie „na tym terytorium” żadnej konkurencji. Więc sierżant Daniels wkroczył na „nieswoje terytorium” i rzeczywiście narobił „niepowetowanych szkód”. I nie chodzi o żadne „obiady z Knesetem na 800 osób” czy wywiady dla polskojęzycznych mediów tutejszych.

Sierżant Daniels zrobił rzecz znacznie gorszą. Wystąpił np. w FOX News a właściwie w popularnej audycji tej stacji FOX& Friends i powiedział wielomilionowej publiczności amerykańskiej parę rzeczy, które musiały wprawić tutejsze ale nie tylko tutejsze „autorytety” z okolic „65 mld USD” w białą gorączkę.

Wywiad, jakiego udzielił pan Jonny Daniels w FOX% Friends w towarzystwie znanego w USA aktora i producenta oraz reżysera filmu „Architects of Denial” o ludobójstwie Ormian Deana  Caina naprawdę ma siłę rażenia i warto to docenić, nawet jeśli nie wiemy do końca o co chodzi w „historii Jonny Danielsa”.

Rzecz działa się najprawdopodobniej 10 października 2017 r. Oto fragmenty wypowiedzi pana Jonathana Danielsa z dwuminutowego nagrania, jakie trafiło do youtube’a” :
Jonny Daniels fundator  i założyciel  mówi: 0:27 sek:”… From the Depths jest fundacją, która zajmuje się upamiętnianiem  Holocaustu wśród   Millennials ( pokolenie Y urodzone między 1980-1995), czyli wśród młodego pokolenia ..”

Dean Cain   1:01 sek.:”… Jest wielu starszych ludzi, których historie nie są już opowiadane. Więc pan opowiada o bardzo odważnych nie-Żydach w Polsce, którzy udzielali schronienia (harbouring) Żydów i dlatego Pan honoruje ich i opowiada ich historie(..)

Jonny Daniels  1.10 sek:”… Tak. Uważam, że jedną z najbardziej wspaniałych rzeczy dla mnie jest to, że 70 lat później my wciąż odkrywamy TAK WIELE. (..) Jak wiecie, Dean był niedawno w Polsce na ceremonii odznaczania, jaką zorganizowaliśmy aby uhonorować tych Sprawiedliwych,  tych Nie-Żydów, którzy ryzykowali swoje życie i często oddawali swoje życie aby ratować Żydów (..)

J.D.1:40  sek :” Czyli patrząc na sytuację, to jest absolutnie ostatnia minuta; myślę, że to  powinno było być zrobione 50 lat temu, 40 lat temu. Ale fakt, że 70 lat później jesteśmy w stanie  przyjść i opowiedzieć te historie i dzięki pomocy i pasji takich ludzi jak Dean jesteśmy w stanie wejść znacznie szerzej do młodego pokolenia”.

Drugi dziennikarz 1:57 „…tak wielu umiera każdego miesiąca , więc ty starasz się znajdować/otrzymywać  te  historie  w epoce cyfrowej  jako części projektu aby zarejestrować ich historie kiedy są żywi…

J.D. 2:05 sek. „… rzeczywiście my rejestrujemy historie jako malutkie segmenty (tu pokazuje rączkami jak małe są te segmenty, chyba jakieś 40 cm każdy), naprawdę bardzo, bardzo krótkie.  Młodzi ludzie  nie są zdolni  aby siąść i przeglądać trzy godziny..”.
Pani dziennikarka spytała, gdzie można zobaczyć  te historie i pan Jonny Daniels poinformował ją, (2:20 sek)  że From The Depths ma stronę internetową i wszystkie te historie są na tej stronie.

 Coś mi się wydaje, że te wszystkie „segmenty” to leżą w gdzieś w „imperium Ojca Rydzyka”, którego nazwisko nie zostało wymienione i splendor spadł na sierżanta, ale wyłom w nieodmiennie negatywnej (lub żadnej) narracji o Polakach i ich zachowaniach wobec Żydów w czasie okupacji – został zrobiony. Choćby tak jednostkowy.

Niezależnie od tego, co dalej będzie robił sierżant Daniels i kogo reprezentował (ostatnio zgłosił doniesienie do prokuratury o wypadkach antysemityzmu na Marszu Niepodległości), widać, jak wielkie bezhołowie panowało i panuje w zakresie dokumentowania strat ludzkich i materialnych Rzeczpospolitej w czasie II WW.   I że priorytetem III RP, podobnie jak priorytetem PRL jest wyłącznie ukazywanie polskich katolików i patriotów – jako ludzi niegodnych. Nawet za cenę zaprzepaszczania bezcennych pamiątek historii.
 
Rządzący PRL-em mieli nieczyste sumienia, bo zniszczyli prawie 100% polskich elit i zrabowali ich mienie a obecnie chyba szykuje się kolejna juma Polaków jako priorytet, więc konieczne jest utrzymanie „pełnej szczelności przekazu o złych Polakach, co rabowali Żydów”.
 
 A sierżant Daniels gra rolę „dobrego Żyda”, żeby „narracja nie była drastycznie jednolita”, bo jeszcze się Polacy połapią, że to jest
A może sierżant Daniels został „następcą Szewacha Weissa” jako „kurier dyplomatyczny”, bo rabin Schudrich to ma na głowie tyle problemów z ubojem rytualnym i tysiącami cmentarzy i działek pożydowskich, że „zarobiony jest”. A cała „narracja Holocaustu”  jest w Polsce „trzymana” przez  Muzeum „Polin”, fundację „Shalom”, fundację Batorego i oczywiście Żydowski Instytut Historyczny. A ci akurat PiS poszli ostatnio na noże mimo tego, że to partia wyjątkowo życzliwa Żydom. Albo nie są „na noże” tylko to taki „konflikt pozorowany”.

Ogólnie biorąc: same pytania, żadnych odpowiedzi.


https://jewishchronicle.timesofisrael.com/this-londoner-has-become-polands-best-known-and-most-controversial-jew/
https://www.jonnydaniels.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz