czwartek, 20 kwietnia 2017

„Kresowiak” Rotfeld i jego Eberhardt czyli stalinięta i akcja „Wisła”.



Podsmażam na masełku kaczuszkę, jak to po Świętach Wielkiej Nocy  ale spokój konsumpcji nie jest mi dany, bowiem okazuje się, że słynny „ruski agent” ks. Isakowicz Zaleski podważa najnowsze a zarazem najsłuszniejsze  ustalenia „trustu mózgów” pod nazwą Ośrodek Studiów Wschodnich zlokalizowanego w okolicach MSZ za jakieś 9 mln zł rocznie. I ma pretensje do samego pana dyrektora owegoż OSW, że rozesłał złote myśli swoich mózgowców do różnych instytucji państwowych RP , w tym do wojewodów. Opracowanie nosi tytuł „Siedemdziesiąta rocznica akcji „Wisła” – zarys problemu dla Polski”.  
 
No i czego czepił się ks. Isakowicz Zalewski, znowu lejąc wodę na młyn ruskiego czekisty? Ano czepił się takich drobiazgów jak praktycznie –nowa doktryna państwowa w odniesieniu do operacji wojskowej PRL dokonanej w okresie kwietnia –lipca 1947 r. a polegającej na wysiedleniu z obszaru Bieszczad i wschodniego Beskidu ok. 100 tysięcy Ukraińców i Łemków na przyłączone do Polski Pomorze Zachodnie oraz osiedlenie ich w rozproszeniu. Operację poprzedziło 3 lata nieudanych prób spacyfikowania przez Wojsko Polskie - zbrojnych oddziałów OUN UPA, które mordowały Polaków i terroryzowały miejscowych Ukraińców , kiedy AK już dawno się rozwiązała.  Tak przynajmniej uczono mnie w szkole i opowiadano w domu, ale jak się okazuje,  zupełnie niesłusznie.
 
Oto bowiem Ośrodek Studiów Wschodnich pod światłą dyrekcją pana dr Adama Eberhardta ustalił  i podał do powszechnej wiadomości, że ta cała operacja „Wisła” była : „..czystkę etniczną, stanowiącą zbrodnię przeciwko ludzkości".
A jeden rozdział opracowania traktuje o „…oczekiwanych działaniach  organizacji kresowiackich i neoendeckich..”.  Przy okazji okazało się, że OSW ma ambicje w zakresie słowotwórstwa. Słowo „kresowiacki” przejdzie do historii jako forma najwyższej pogardy i lekceważenia wobec Obywateli Polskich – zamieszkujących 51% terytorium II RP a w czasie II WW ofiar masowych wywózek do gułagów i ofiar czystki etnicznej  dokonywanej przez niemieckich okupantów i ich „wychowanków” z  OUN UPA.

 Ale szybki rzut oka na życiorys naukowy i zawodowy szanownego pana dyrektora Eberhardta
pozwala zrozumieć te nowe rewolucyjne treści.
Pan Adam Eberhardt w przeciwieństwie do charyzmatycznego założyciela Ośrodka Studiów Wschodnich śp. Marka Karpa , nie próbował w swojej krótkiej lecz pełnej awansów karierze zawodowej – wychodzić „przed szereg”. A jego życiorys jest dyskretnie niekonkretny co do dat. Jedyną pewną jest data urodzenia – rok 1975 ale poza tym „standardowo” czyli „bez ojca i matki”. Ukończył „kiedyś tam” studia magisterskie w Instytucie Studiów Międzynarodowych UW a w 2008 r. uzyskał stopień doktora nauk humanistycznych. Poza tym wiadomo, że w sierpniu  2015 r. pan Eberhardt został odznaczony przez pana Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski  za wybitne osiągnięcia w pracy zawodowej i działalności społecznej”.

 Identyczne odznaczenie otrzymał wówczas ówczesny szef OSW pan Olaf Osica a także 34 inne osoby w tym pani Róża Rzeplińska, pan Zbigniew Niemczycki, pani Maria Dmochowska i pan Piotr Fronczewski.
A ostatnia znana data to rok 2016 - mianowanie na dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich.
Natomiast przebieg kariery zawodowej i działalności politycznej należy odtwarzać metodą badań archeologicznych, przekopując się przez zasoby Internetu.  Kariera zawodowa pana Eberhardta sprowadza się do trzech posad stałych i kilku „fuch na boku”: w nieznanej kolejności i czasie pan dyrektor Eberhardt pracował:  jako korespondent PAP w Moskwie, jako „ekspert i kierownik biura” w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych oraz „od kiedyś tam” jako analityk w Ośrodku Studiów Wschodnich aby zaawansować w roku 2008 na wicedyrektora OSW a w 2016 na dyrektora.
Państwowy Instytut Spraw Międzynarodowych sięga korzeniami jeszcze roku 1947, kiedy jego dyrektorem był tow. Pułkownik Marian Muszkat (Maus Mendel Muskat) ,przedwojenny prawnik i wojenny sowiecki politruk i wielbiciel doktryn prawnych samego Andrieja Wyszynskiego generalnego prokuratora ZSRR. Ostatnio dyrektorem tego podmiotu jest pan dr. Sławomir Dębski, nie tak dawno dyrektor podmiotu o nazwie Centrum Polsko Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.  Oraz członek Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych. To o tyle ciekawe, że młody pan dyrektor Eberhardt też jest członkiem tej  „Polsko Rosyjskiej Grupy”. A tutaj prostą drogą dochodzimy do giganta polityki zagranicznej III RP czyli do samego prof. Adama Daniela Rotfelda, szefa tej Grupy od roku 2002 do co najmniej 2012.

Albowiem wiele wskazuje na to, że pan dr Adam Eberhardt cieszy się sympatią i opieką (naukową?) profesora Adama Daniela Rotfelda  już od ładnych paru lat.
I tak na przykład w roku 2006 obaj panowie spotkali się  w Lublinie w. na konferencji pt. „Aktualność przesłania paryskiej »Kultury« w dzisiejszej Europie” w ramach obchodów Roku Giedroycia. Konferencja zorganizowana została przez Instytut Europy Środkowo Wschodniej była podzielona na trzy bloki. W pierwszym dniu poświęconym historii „Kultury” referaty wygłosili m.in.: Bohdan Osadczuk, Adam Michnik, Krzysztof Pomian, Natalia Gorbaniewska i znany bojownik o wolność i demokrację pan Basil Kersky.
W drugim dniu poświęconym przemianom Europy Środkowo Wschodniej po roku 1990 wystąpienia mieli m.in.: Timothy Snyder, Zdzisław Najder, Adam Daniel Rotfeld, Jacek Cichocki, Bogumiła Berdychowska i Mykoła Riabczuk.
A trzeciego dnia oddano się przemyśleniom na temat przyszłości zarówno „Kultury” jak i Mitteleuropy. I tym bloku mieli swoje wystąpienia m.in.: Andrzej Ananicz, Mykoła Riabczuk, Paweł Kowal, Zbig Pełczyński oraz pan Adam Eberhardt.
Ten zestaw nazwisk będzie się powtarzał w takiej czy innej konfiguracji w sprawach dotyczących polityki wschodniej.

Przy okazji konferencji odbyły się promocje książek Timothy Snydera i Adama Daniela Rotfelda. A skoro jesteśmy przy książkach, to  w 2008 r. pan Adam Eberhardt wydał książkę pt.:” Gra pozorów. Stosunki rosyjsko-białoruskie 1991-2008” i został zaszczycony bardzo pochlebną recenzją przez samego profesora Adama Daniela Rotfelda byłego ministra spraw zagranicznych. Recenzja jest następującej treści: „…Monografia Adama Eberhardta jest dziełem pionierskim. Nie ma w Polsce ani w literaturze światowej tak kompetentnej i dogłębnej analizy stosunków między Rosją a Białorusią. Autor poddał krytycznej analizie relacje polityczne, gospodarcze i wojskowe między obu krajami. Praca dra Eberhardta to niezastąpione kompendium wiedzy o Białorusi, jej społeczeństwie i elitach….”.  Który doktorant nie chciałby mieć takiej opinii.

W lipcu 2009 r. TVP podała do wiadomości, że  zdejmuje z programu TVP Info cykl programowy „Studio Wschód” i że wróci do tego cyklu we wrześniu ale w ograniczonej wersji budżetowej bez możliwości finansowania łączenia się ze studiami zagranicznymi.
I natychmiast grupa osobowości  politycznych zmobilizowała się i wystosowała Apel do władz TVP z żądaniem przywrócenia Studia Wschód w niezmienionej wersji programowej. Pod apelem podpisali się m.in.: Adam Rotfeld – Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Jadwiga Staniszkis –Polska Akademia Nauk, Eugeniusz Smolar – Centrum Stosunków Międzynarodowych, Paweł Kowal – Parlament Europejski, Krzysztof Bobiński – Fundacja Unia & Polska, Jan Piekło – Fundacja …..PAUCI, Adam Eberhardt – Ośrodek Studiów Wschodnich, Sławomir Dębski – Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Stanisław Ciosek – Stowarzyszenie Wspierania Współpracy Gospodarczej ze Wschodem, Marcin Wojciechowski – Gazeta Wyborcza.

W 2009 r. nazwiska obu panów pojawiły się w numerze 2/2009 kwartalnika o nazwie „Nowa Europa Wschodnia” wydawanego przez Fundację Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego , nr KRS 0000013264, z siedzibą we Wrocławiu na Placu Biskupa Nankiera 17. Wg sprawozdania fundacji za rok 2009 zajmowała się ona tak ciekawymi sprawami, jak goszczenie (wielokrotne) pracowników ukraińskich służb granicznych, we współpracy z Fundacją im. Batorego szkolenie samorządowców ukraińskich pt. „samorząd bliżej obywatela” , niezliczone wizyty „profesjonalistów ukraińskich” np. z przemysłu węglowego , wycieczki dla młodzieży etc.
W numerze 2/2009 „Nowej Europy Wschodniej” mamy wypowiedzi na temat  „Od Giedroycia do Partnerstwa Wschodniego. Dwadzieścia lat polskiej polityki wschodniej 1989-2009” takich wybitnych ekspertów jak: Zdzisław Najder, Jan Piekło, Bartłomiej Sienkiewicz, Maria Przełomiec, Aleksander Smolar, Adam Daniel Rotfeld, Adam Eberhardt, Sławomir Dębski czy Marcin Wojciechowski.

Krótka przerwa na rok 2010 a w 2011 r. już mamy 9-11 maja 2011 r. konferencję na temat: „Polska –Rosja w kontekście bezpieczeństwa transatlantyckiego”. Słowo wstępne wygłosił Adam Daniel Rotfeld a wśród panelistów znaleźli się tacy wybitni znawcy tematu jak: prof. Roman Kuźniar, ambasador  Jerzy Bahr, Krzysztof Bobiński, Adam Eberhardt, Janusz Onyszkiewicz a na ostatnim panelu to już było „gęsto”: dr Aleksander Smolar, dr Paweł Świeboda, dr Olaf Osica, prof. Adam Rotfeld.
To się już robi trochę nudne a mamy jeszcze rok 2012. A tutaj na jedną nóżkę wyjazd do Łucka , gdzie odbyło się „wyjazdowe posiedzenie Polsko Ukraińskiego Forum Partnerstwa- już trzecie, bo poprzednie miały miejsce w Kijowie i Warszawie.  W trzydniowym programie wzięli udział m.in. przewodniczący Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego Janusz Onyszkiewicz (politolog podobno, a mnie się wydawało, że –matematyk), wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Adam Eberhardt, dyrektor Fundacji Współpracy Polsko Ukraińskiej PAUCI Jan Piekło i prezes Polskiej Fundacji Solidarności Międzynarodowej Krzysztof Stanowski.
Tutaj zabrakło pana Adama Rotfelda, ale został przypomniany pan prezydent Aleksander Kwaśniewski i jego historyczne wystąpienie w roku 2002 „w temacie operacji Wisła”. Ujęto tę kwestię w sprawozdaniu następująco: „… Dziesięć lat minęło od tej pory, gdy ówczesny Prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski wystosował list do Ukraińców-ofiar Akcji „Wisła”. Został on pierwszym polskim politykiem najwyższego szczebla, który potępił publicznie akcję karalną i nazwał ją „symbolem wszystkich niegodziwości wyrządzonych przez ówczesne władze komunistyczne ludności ukraińskiej w Polsce…”.

Natomiast cały rok 2012 poświęcony był comiesięcznym debatom „w najlepszym towarzystwie” na temat „ Przyszłość Europy. Polska perspektywa” pod światłym patronatem pana prezydenta Bronisława Komorowskiego. I na przykład taka „debata czwarta” to dyskusja na temat  „Polityka sąsiedztwa Unii Europejskiej” odbyła się 26 czerwca 2012 r. z udziałem m.in. prowadzenie Roman Kuźniar, głos otwierający: Tadeusz Mazowiecki, dyskusja: Adam Eberhardt, Konstanty Gebert, Jerzy Osiatyński, Jan Piekło, Maria Przełomiec, Marcin Święcicki a podsumowanie: pan Prezydent Bronisław Komorowski.  Debata piąta musiała też być fascynująca: odbyła się 10 października 2012 r. na temat „Perspektywy globalnej roli Unii Europejskiej” a udział w niej wzięli : Roman Kuźniar, Tadeusz Mazowiecki jako otwierający i jako paneliści m.in. Aleksander Smolar, Paweł Świeboda. Natomiast wśród dyskutantów warto zwrócić uwagę na Adama Rotfelda, Bogdana Klicha i Ryszarda Petru. Tak, tak. Rychu Petru już był „brany pod uwagę”.

Jeśli jeszcze do tej pory ktoś nie zrozumiał, dlaczego Ośrodek Studiów Wschodnich był w stanie opublikować dzieło mówiące o Operacji „Wisła” jako o „czystce etnicznej” i „zagrożeniach ze strony neo-endeków”, warto może dorzucić informację, iż jakoś tak  w polityce zatrudnienia OSW zdarzało się , iż np. późniejszy ambasador RP w Rosji (2010-2014) pan Wojciech Zajączkowski kiedy pracował w latach 1991-1997 w OSW to jednocześnie w latach 1993-1998 pełnił funkcję Dyrektora Forum Europy Środkowo Wschodniej w Fundacji im. Batorego w Warszawie. A pan Jacek Cichocki pracownik OSW w latach 1992-2008, w tym w latach 2004-2007 dyrektor OSW – w latach 1995-1997 równolegle z pracą w OSW pracował na stanowisku asystenta programowego w Fundacji im. Batorego w Warszawie. Pan Jacek Cichocki 18 listopada 2011 r. został powołany przez Bronisława Komorowskiego na stanowisko ministra spraw wewnętrznych. I mógł spotykać się z ukraińskimi pogranicznikami i organizacjami pozarządowymi np. z panem Tymą.
Pan dr Olaf Osica , który był dyrektorem OSW w latach 2011-2016 jest nie tylko absolwentem Instytutu Stosunków Międzynarodowych na UW ale też był stypendystą GFPS – Stowarzyszenia Naukowo-Kulturalnego w Europie Środkowej i Wschodniej – finansowanego przez Fundację Współpracy Polsko Niemieckiej pod patronatem Władysława Bartoszewskiego i Gesine Schwann. Wśród „absolwentów” znajdują się też m.in. Róża Gräfin von Thun und Hohenstein de domo Woźniakowska, Adam Krzemiński (Polityka , Die Zeit), Sławomir Sierakowski, Gabrielle Lesser (Tageszeitung).
Z kolei pan Jacek Borkowicz pracownik OSW w latach 1991-1993  i 2005-2007 w okresie 1990-1991 był dziennikarzem i korespondentem w Wilnie Gazety Wyborczej a w latach 1994-1995 w Fundacji Polsko Niemieckie Pojednanie. Współpracuje z miesięcznikiem „Więź”. Jego kolega  z wypraw w góry Wojciech Górecki pracownik OSW od roku 1993 do chwili obecnej ,w latach 1995-1999 współpracował z kwartalnikiem „Nigdy Więcej” zajmującym się programowo „zwalczaniem polskiego antysemityzmu, ksenofobii, rasizmu i nacjonalistycznego pojmowania świata” a „promowaniem wielokulturowości”.
A więc mieliśmy/mamy do czynienia z sytuacją, gdy tzw. analitycy polityczni „pracujący dla rządu” jednocześnie stale  lub dorywczo pozostawali w duchowym oczywiście kontakcie z organizacjami George’a Sorosa lub rządu niemieckiego. Którzy w kwestii Ukrainy i Polski mają własne  interesy polityczne.

A teraz w OSW rządzi do spółki z panem Osicą pan Adam Eberhardt – pupil pana profesora Adama Rotfelda.
A kim jest pan profesor Rotfeld?  Życiorys pana profesora Rotfelda można odtworzyć jako tako od 13 roku jego życia.  Bowiem dopiero w wieku lat 13 został przywieziony do Polski z ZSRR w 1951 r. oficjalnie jako „polski sierota o nazwisku Rotfeld a może Czerwiński”. Mieli go wyszukać w ZSRR i przywieźć do PRL ludzie z ambasady PRL w Moskwie. Brak natomiast danych o tym, kim byli ci ludzie.
Oficjalny życiorys pana profesora Adama Rotfelda opublikowany w wersji polskiej, rosyjskiej i angielskiej u docenta wiki podaje, iż jest on urodzonym w Przemyślanach niedaleko Lwowa dzieckiem adwokata Leona Rothfelda i jego żony Berty, zamordowanych przez Niemców w 1943 r. W 1941 r. miał się ukrywać z matką i siostrą w lasach wokół Przemyślan i został przez nie oddany pod opiekę zakonników grekokatolickich w Ławrze Uniowskiej. Miał wtedy około 3 lat. Rodziców nigdy nie zobaczył, siostra odnalazła się po wojnie. Kiedy weszła Armia Czerwona, klasztor został zlikwidowany a zakonnicy aresztowani przez NKWD i większość wymordowana w śledztwie lub w łagrach.
W 1946 r. Adam Rotfeld miał być przeniesiony do państwowego domu dziecka w pobliskim Złoczowie. Został przywieziony w grupie dzieci, które w Polsce miały krewnych a on takich nie 
miał. Umieszczono go w domu dziecka w Krakowie.

W 1955 r. skończył liceum i dostał się do najbardziej elitarnej szkoły wyższej w stalinowskiej Polsce – Szkoły Głównej Służby Zagranicznej w Warszawie, powołanej w 1947 r. jako Akademia Nauk Politycznych w Warszawie. Jest to uczelnia, na temat której wykładowców i absolwentów informacje są bardziej niż szczątkowe. Więcej danych można znaleźć o Akademii Sztabu Generalnego. Ukończył ją w 1960 r. a w 1961 rozpoczął pracę w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Pracował tam do roku 1989 r.

W 1989 r. otrzymał posadę Dyrektora szwedzkiego Stockholm International Peace Reaserch Institute (SIPRI) . Pracował tam do roku 2002. SIPRI został założony w 1966 r. a jej pierwszym szefem rady nadzorczej była Alva Myrdal, prominentna działaczka szwedzkiej partii Socjaldemokratycznej i bliska współpracownica premiera Tage Erlandera. Instytut zajmował się zagadnieniami kontroli zbrojeń, rozbrojenia i pokoju na świecie.
W 2006 został powołany przez Sekretarza Generalnego ONZ na członka a w 2008 na Dyrektora Kolegium Doradczego Sekretarza Generalnego ONZ ds. Rozbrojenia. Pastuszek z Ławry Uniowskiej zawędrował na szczyty ONZ. Zbyt piękne, aby odbyło się „poza wiedzą i zgodą” tych, co go wyedukowali  a następnie wyekspediowali w 1951 r. do PRL.
Tego rodzaju zatrudnienie obywatela PRL w 1989 r. znaczyło ścisły nadzór służb sowieckich a niewykluczone, że „pracę na zlecenie”.  Adam Rotfeld jako pracownik PISM specjalizował się w zagadnieniach obronności, kontroli zbrojeń, rozbrojenia etc. i w związku z tym uczestniczył w delegacjach KBWE do Belgradu, Wiednia. Czyli „człowiek cienia”. I bezwzględnie musiał to być zaufany człowiek Moskwy.

I dlatego warto może zerknąć na „życiorys alternatywny” jaki został zamieszczony na portalu www.lustracja.net, gdzie jakaś dobra dusza zamieściła życiorys jaki Daniel Rotfeld miał napisać jako uczeń II klasy Liceum w 1955 r. Uczeń Rotfeld pisze w nim co następuje: „…Urodziłem się 4 marca 1938 r. w Przemyślanach. Przebywałem tam do 1941 r. Od tego czasu musiałem ukrywać się z matką i siostrą. Najprawdopodobniej   w roku 1943 zaginął ojciec – jako oficer Armii Radzieckiej. Matka ginie w 1942 r. z rąk Gestapo. Po wyzwoleniu tj.od 1945 r. uczęszczam do Szkoły w Przemyślanach, pozostając na utrzymaniu siostry, która pracuje w charakterze laboranta w f-ce spirytusowej. W 1948 r. zostaję przyjęty do organizacji pionierskiej. Wraz z wyjazdem siostry opuszczam Przemyślany i rozpoczynam naukę we Włodzimierzu okr.Rówieński (1949). Kończę 7 klas. W 1951 r. zostaję przyjęty do organizacji komsomolskiej….”.

Do tego życiorysu dorzucono notatkę operacyjną z 14 X 1957 r. sporządzoną przez mjr Fr.Krawczyka z Wydz. VII Dep. I MSW dot. działań operacyjnych w Londynie wobec niejakiego Romana Rostowskiego pracującego w urzędzie skarbowym. W ostatnim akapicie notatki jest informacja, że :”..od strony kraju ustalono, że w Warszawie przebywa jego dalszy krewny Rotheld Adam Daniel –student II roku Szkoły Głównej Służby Zagranicznej lat 19…”.
Tym sposobem docieramy wg najlepszej spiskowej teorii dziejów do ministra  Jacka Rostowskiego „człowieka bez PESELA” - syna Romana Rostowskiego a wnuka Jakuba Rothfelda ur. 1884 w Bukaczowcach.  Jakub Rothfeld profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza i wybitny neurolog zmienił nazwisko na Rostowski w 1940 r. po przybyciu do Anglii. Odległość od Bukaczowców do Przemyślan to ok. 50-60 km. Czyli Adam Rotfeld i Jacek Rostowski - kuzyni? Kto ich tam wie.
 
Ta historia jest tak samo prawdopodobna jak każda inna. Prawdziwego życiorysu Adama Rotfelda już raczej nie poznamy a wobec tej oszałamiającej kariery możliwej tylko dzięki życzliwemu poparciu najwyższych czynników moskiewskich rodzą się raczej fantastyczne przypuszczenia.
Tak czy owak retoryczne pytanie zadane publicznie przez profesora Cenckiewicza o to, jak jest możliwe, aby człowiek z tak niejasnymi powiązaniami z SB (a to jest wersja optymistyczna, bo są jeszcze stare dobre służby sowieckie) mógł w III RP otrzymywać tak wysokie stanowiska  w strukturach władzy i przy źródłach informacji.

No i na koniec pytanie o elementarny profesjonalizm Ośrodka Studiów Wschodnich. Wystarczy posłuchać 20 minut wykładu dr Andrzeja Zapałowskiego z Uniwersytetu Rzeszowskiego pt.: „Operacja Wisła na Podkarpaciu 1947-2017. Fakty i mity” – na podstawie studium przypadku Powiatu Przemyskiego. Z wykładu tego wynikają bezspornie dwie rzeczy: operacja „Wisła” musiała być przeprowadzona zarówno dla ratowania życia ludności polskiej jak i ukraińskiej. Stany sotni działających w polu w roku 1947 – nie zmieniły się w stosunku do  1946 , bowiem OUN UPA zmuszała młodych Ukraińców (otaczano wioski i na siłę brano do UPA, w przypadku ucieczki chłopca do Przemyśla, powieszono jego rodzeństwo) do służby w UPA.  A bezpieka OUN UPA  istniała  w każdej wiosce i terroryzowała ukraińską ludność cywilną. Każda forma sprzeciwu karana była spaleniem domu albo mordem.

Listy imienne Polaków ale i Ukraińców  zarówno cywilów jak i żołnierzy Wojska Polskiego zamordowanych przez OUN UPA w Powiecie Przemyskim można sobie poczytać na stronach internetowych i to są zestawienia przerażające: w 3 miesiące ponad 100 napadów a „dowody” leżą na cmentarzach – po kilka czy kilkadziesiąt bezbronnych ofiar z każdej niemal wsi.
Jest rzeczą zadziwiającą, że  meldunki miejscowej administracji i wojska na temat napadów i mordów UPA na ludność polską i ukraińską za okres 1944 -1948 nie są zupełnie obiektem zainteresowania „ekspertów z OSW”.  I fakt, iż ofiary cywilne ukraińskie w znacznie większym stopniu padły ofiarą OUN UPA niż np. Wojska Polskiego czy UB.
Dr Andrzej Zapałowski nie jest jedynym naukowcem prowadzącym badania na ten temat ale ani on, ani inni historycy z prawdziwego zdarzenia prowadzący obiektywne badania – nie są chyba „dobrej zmianie” do niczego potrzebni, bo wyniki ich prac zakłócają „narrację fundacji Batorego” (czytaj:Sorosa ) , która jak się wydaje, nadal jest „duchowym i intelektualnym cichym ideologiem III RP”.
PS. Może warto wspomnieć, że wymienione wyżej organizacje pozarządowe jak Fundacja im Batorego, Fundacja Współpracy Polsko Ukraińskiej PAUCI pana Piekło czy Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego w Pałacu w Ludwinowie wspierana przez pana Dutkiewicza oraz ponad 55 innych organizacji pozarządowych mają od roku 2004 „związek zrzeszeń” zarejestrowany w KRS nr 0000219201 jako „platforma porozumienia” pod nazwą „Grupa Zagranica”. Od roku 2014 jest ona członkiem sieci „zagranicznej” pod nazwą CONCORD czyli Europejska Konfederacja Organizacji Pozarządowych na rzecz Pomocy i Rozwoju. Do wielkich sponsorów niektórych z tych podmiotów należy np. Fundacja im. Adenauera. O panu Sorosie wspominaliśmy.  Włosi nazwaliby to „ośmiornica” a to jest stary dobry Komintern. 



https://pl.wikipedia.org/wiki/Grupa_Zagranica



wtorek, 11 kwietnia 2017

Balfour, Kompania Lewantu, afera w Damaszku czyli kto zakładał Izrael.



Jak zwykle pozostajemy nad Wisłą poza głównym nurtem dziejów, więc prasa wysokonakładowa nie zawraca sobie głowy informowaniem nas  o tym, że prezydent Palestyny pan Mahmud Abbas zamierza pozwać Wielką Brytanię o  odszkodowania na rzecz Palestyńczyków – za dokument rządu Jego Królewskiej Mości z 2 listopada 1917 r. pod nazwą  Deklaracja Balfoura.  W październiku 2016 r. na forum ONZ pan Abbas zażądał też formalnych przeprosin od Wielkiej Brytanii za wszystkie skutki, jakie Deklaracja Balfoura zrodziła dla Palestyńczyków.  

Tymczasem Izrael i Wielka Brytania przygotowują się do  obchodów zbliżającej się setnej rocznicy wysłania przez szefa Foreign Office Arthura Jamesa Balfoura w dniu 2 listopada 1917 r. słynnego listu  do barona Waltera Rothschilda, na jego adres domowy  w Londynie ul. Piccadilly 148 , aby ten przekazał go organizacjom syjonistycznym w Wielkiej Brytanii i Irlandii a konkretnie do The Zionist Organization of Great Britain and Ireland.  
Treść listu jest nad wyraz lakoniczna: : „…Drogi Lordzie Rothschild, jest mi przyjemnie przekazać  Panu w imieniu Rządu Jego Królewskiej Mości, następującą deklarację sympatii wobec aspiracji Organizacji Syjonistycznych, które zostały zaaprobowane przez Gabinet. Rząd Jego Królewskiej Mości jest za utworzeniem w Palestynie narodowego domu dla Ludu  Żydowskiego i użyje wszelkich starań dla osiągnięcia tego celu. Jest w oczywisty sposób jasne, że nic nie może zostać uczynione nic, co mogłoby przynieść szkodę społecznym i religijnym prawom żyjącym w Palestynie nie-żydowskim społecznościom oraz prawom i statusowi, jakim cieszą się Żydzi w jakimkolwiek innym kraju. Byłbym wdzięczny za przekazanie tej deklaracji do wiadomości Organizacji Syjonistycznej…”.

Baron Walter Rothschild ur. 1868 r. był bankierem, politykiem brytyjskim, właścicielem prywatnego muzeum zoologicznego, w którym zebrał 2.250.000 motyli, 200.000 ptasich jaj,  300.000 ptasich skór  oraz tysiące innych okazów fauny. Ponadto zasłynął w Londynie zaprzęgiem złożonym z czterech zebr, którym udał się z  wizytą do Buckingham Palace.  Ale do historii obu państw przeszedł jako adresat Deklaracji Balfoura i patron sprawy syjonistycznej oraz przyjaciel pierwszego prezydenta Izraela Chaima Weizmana.

Baron Walter nie był zaskoczony treścią Deklaracji, albowiem sam był autorem pierwszego jej draftu, z lipca 1917 r., który przekazał Balfourowi a ten sporządził „wersję II poprawioną” w sierpniu 1917 r. i „puścił w obieg” do konsultacji. A konkretnie do ręki dostał tę wersję Alfred Milner , członek gabinetu wojennego Lloyda George’a w roku 1916  i dokonał swoich poprawek w sierpniu 1917 r. a następnie siadł z Leopoldem Amery, brytyjskim politykiem i dziennikarzem aby zrobić 
jeszcze lepszą wersję w dniu 4 października 1917 r.

Ostateczna wersja wróciła do barona Waltera, aby mógł się podzielić szczęściem z organizacjami syjonistycznymi a konkretnie ze swoim przyjacielem i protegowanym, bardzo wybitnym naukowcem w dziedzinie chemii  profesorem Chaimem Weizmanem. 
Jakoś tak się stało, że cała sława spłynęła na Balfoura, bowiem wcześniejsze drafty zniknęły z biurek Foreign Office i odnalazły się dopiero w roku 1961. Bardzo na te braki w dokumentacji narzekał rząd konserwatystów w 1922 r. kiedy wokół Deklaracji Balfoura rozpętała się już naprawdę poważna awantura.
Zaś Chaim Weizman, profesor Uniwersytetu w Manchesterze, chemik posiadający 100 patentów , od roku 1904 r. był obywatelem Wielkiej Brytanii i aktywnym działaczem światowego ruchu syjonistycznego oraz liderem tego ruchu w Imperium Brytyjskim. Urodził się w roku 1874 w miejscowości Motol koło Pińska jako trzecie z piętnaściorga dzieci w rodzinie handlarza drewna i od 11 roku życia pobierał nauki w „stołecznym Pińsku” aby w roku 1948 zostać pierwszym Prezydentem Izraela. Z Motola pochodził też David  Bartov urodzony jako Dawid Gutenski w roku 1924, który po zsyłce na Syberię i powojennych wędrówkach po świecie wylądował w 1949 r. w Izraelu i został szefem sekretariatu Prezydenta Izraela Chaima Weizmana swojego krajana.  

Wróćmy jednak do Deklaracji Balfoura. Kiedy baron Walter cieszył się z profesorem Chaimem z tak dobrze rokującego dokumentu, do Jerozolimy nieubłaganie zbliżały się w ramach tzw. Kampanii Palestyńskiej wojska brytyjskie, które od roku 1915 prowadziły ze zmiennym szczęściem wojnę z Imperium Osmańskim o kontrolę nad Kanałem Sueskim  oraz tzw. Middle East najpierw na terenie samego Egiptu a następnie na terenie Półwyspu Synajskiego a od października 1917 r. w ramach „Operacji Palestyńskiej” – na terenie południowej Palestyny i w Gazie. W grze były również linia kolejowa Damaszek –Mekka oraz dolina Jordanu i Aleppo.

Imperium prowadziło swoją wojnę z użyciem paru dywizji indyjskich, w tym dywizji Bikanerów na wielbłądach, wojsk australijskich, nowozelandzkich i egipskich. W bezpośrednich walkach o Jerozolimę nie uczestniczył tzw. Legion Żydowski, który został utworzony w 1914 r. przez Żabotyńskiego i brał udział w bardzo nieudanej dla Winstona Churchilla Bitwie o Galipoli, gdzie wykrwawiły się wojska australijskie i nowozelandzkie. Natomiast 18 lipca 1917 r. „francuski Rothschild” czyli baron Edmond James de Rothschild zaproponował Sekretarzowi Balfourowi utworzenie żydowskich oddziałów do walki z Imperium Osmańskim, na co rząd brytyjski wyraził 23 lipca zgodę.  Jednakże ten nowy Legion Żydowski został sformowany na początku roku 1918 i walczył głównie w Dolinie Jordanu i w zwycięskiej bitwie pod Megido.

A w grudniu 1917 r. generał Allenby przespacerował się przez Bramę Jaffy serdecznie witany przez Żydów, zarówno sefardyjskich (ze „starego”osadnictwa) jak i osadników żydowskich pochodzących z Europy Wschodniej a przybyłych w ramach polityki osadnictwa prowadzonej przez takie struktury jak np. Hovevei Sion (Chowewej Syjon), grupa różnych, głównie religijnych organizacji żydowskich, działających  na terenach  Imperium Rosyjskiego. Za rok założenia przyjmuje się 1884 a konkretnie konferencję w Katowicach od 1884 r. a wśród liderów duchowych i sponsorów ruchu wymienia się m.in. słynnego rabina Samuela Mohilevera (1824-1898) ur. k.Kobrynia, m.in. rabina Białegostoku, którego uważa się za „pioniera religijnego syjonizmu”, Leona Pinskera z Tomaszowa Lubelskiego (1821-1891) „pioniera syjonizmu nie-religijnego” i szefa oddziału Hovevei Sion w Odessie (Komitet Odessa).  Przez pewien czas działaczem tej organizacji był słynny Ludwik Zamenhof, którego Samuel Mohilever ustanowił szefem oddziału organizacji w Warszawie. 

Można powiedzieć, że sprawa osadnictwa żydowskiego na terytorium Imperium Osmańskiego w XIX i XX w. miała swoje organizacje i struktury -na Wschodzie a sponsorów i lobbystów sprawy – na Zachodzie, głównie wśród zasymilowanych Żydów brytyjskich.  Jedną z „platform lobbystycznych” była organizacja charytatywna anglo-żydowska o nazwie The Order of Ancient Maccabeans, której przewodniczył potomek słynnej bankierskiej rodziny Goldsmidów , pułkownik armii brytyjskiej Albert Goldsmid, który serdecznie przyjął Teodora Herzla z dalekiego Wiednia w sprawie powołania do życia państwa Izrael.
Idea osadnictwa żydowskiego w Palestynie pojawiła się w środowiskach zasymilowanych Żydów na Zachodzie Europy i w USA już w latach czterdziestych XIX w. a to za sprawą wydarzenia mało w Polsce opisywanego, jakie miało miejsce  w roku 1840 w Damaszku, ważnym mieście handlowym Imperium Osmańskiego, a które znane jest we Francji jako „L’Affaire de Damas” a w krajach anglosaskich jako „Damascus Affaire”.
 
Damaszek był w roku 1840  miastem międzynarodowym, pełnym kupców, dyplomatów, szpiegów oraz wojska, bowiem akurat w okolicy toczyła się tzw. druga wojna Egipsko-Osmańska. Poddany Imperium Osmańskiego rodem z Albanii Muhammed Ali, który wcześniej zaawansował na Paszę  Egiptu z ramienia sułtana, za pomoc wojskową dla władz centralnych w Konstantynopolu w spacyfikowaniu Greków walczących o niepodległość – zażyczył sobie dołączenia do Egiptu – sporego kawałka Syrii. I zajął terytorium aż do miasta Adana , niedaleko od portu Mersin, dawniej Tarsu, gdzie urodził się Święty Paweł.
 
W 1839 r. wojska Imperium Osmańskiego zaatakowały siły egipskie w Syrii ale  w bitwie pod Nezib armia Imperium Osmańskiego pod wodzą niemieckiego marszałka von Moltke Starszego – całkowicie zawiodła i Imperium „znalazło się nad przepaścią”. Połączona dyplomacja Imperium Brytyjskiego, Francji, Rosji i Imperium Habsburgów – niemal przymusiła zwycięskiego  Ali Paszę do zawarcia traktatu pokojowego z pokonanym Imperium.
 
I w takich nerwowych okolicznościach przyrody  w  historycznym mieście Damaszku w dniu 5 lutego 1840 r. zniknął powszechnie słynny i ogólnie poważany zakonnik i lekarz ojciec Tomasso de Calangiano ur. 1777 na Sardynii, narodowości francuskiej – z zakonu Kapucynów Mniejszych. Wraz z nim zniknął bez śladu jego służący Ibrahim Amarah, wyznania prawosławnego. Ojciec Tomasso od dekad leczył wszystkie stany i wyznania w Damaszku i był powszechnie lubiany i goszczony.  W związku z tym konsul francuski w Damaszku Ulisses hrabia Ratti-Menton wszczął poszukiwania i zawiadomił stosowne władze. Wedle świadków Ojca Tomasso i jego służącego ostatni raz widziano w dzielnicy żydowskiej. Kiedy minęły dwie doby od zaginięcia zakonnika atmosfera na ulicach zrobiła się gorąca i  miejscowa ludność , w znakomitej większości muzułmańska,  zaczęła się zachowywać nerwowo. Na początek zdemolowała na przedmieściach synagogę.

Plotka głosiła, że pobożny zakonnik i jego sługa zostali porwani, aby wykorzystać ich krew do celów rytualnych żydowskich. Podobno francuski konsul uwierzył w tę wersję a egipski gubernator Syrii życzliwy  Francji – wydał najpierw zgodę na aresztowanie żydowskiego  fryzjera Salomon Negrin. Ten zeznał, że mord na zakonniku został dokonany w domu Davida Harari przez 7 Żydów a służący miał być zamordowany w domu Meira  Farhi „w obecności ważnych Żydów”. Na  podstawie tych  zeznań wydał zgodę na zaaresztowanie 8 prominentnych Żydów, w tym: Josepha Lañado, Mosesa Abulafii, Rabina Damaszku  Jacoba Antebi, członka rodziny Farhi oraz Isaaka Levi Picciotto „członka rodziny konsulów” i poddanego austriackiego.  W trakcie śledztwa połączonego z torturami (Moses Abulafia aby uniknąć tortur przeszedł na islam), podejrzani się przyznawali do zarzutów a jeden zmarł w trakcie śledztwa. Gubernator skierował do wicekróla Egiptu prośbę o zgodę na wykonanie kary śmierci dla wszystkich podejrzanych.

Konsul Ratti –Menton złożył stosowny raport premierowi Francji panu Adolfowi Thiers , albowiem Francja oficjalnie opiekowała się katolikami na obszarze Imperium Osmańskiego a prasa europejska rozgrzała się do czerwoności i podzieliła na dwa obozy: obrońców zaginionych i obrońców podejrzanych.

I wtedy, jak mówi historia i docent wiki , ruszyły „protesty i negocjacje”. Zaczęło się od tego, że konsul austriacki w Damaszku Eliahu Picciotto  udał się niezwłocznie z interwencją do gubernatora  Ibrahima Paszy. Do Muhammada Ali udała się do Egiptu delegacja prominentnych  Żydów z Europy w tym: sir Moses Montefiore bankier z Wielkiej Brytanii, konsul Wielkiej Brytanii w Syrii Charles Henry Churchill oraz Isaac Adolphe Cremieux z Francji, konsul austriacki Giovanni Gasparo Merlato,  Solomon Munk z  Prus oraz „misjonarz z Danii”  John Nicolayson  protestant reprezentujący organizację pod nazwą: London  Society for Promoting Christianity among Jews”.

Wynegocjowali  oni  wypuszczenie z więzienia  wszystkich aresztowanych Żydów (którzy przeżyli), które nastąpiło 28 sierpnia 1840 r. bez oświadczeń o niewinności.  Sir Moses Montefiore i jego delegacja  udali się do Konstantynopola, gdzie wynegocjowali  u sułtana Abdulmecida I wydanie edyktu zabraniającego oskarżania Żydów o mordy rytualne na terenie Imperium Osmańskiego.
Sprawa  miała takie konsekwencje, że już 14 czerwca 1841 r. pan Charles Henry Churchill konsul brytyjski w Syrii i podwładny Lorda Palmerstona ( a także jakoby daleki potomek dzieci z nieprawego łoża z rodzin Churchill i Walpole) napisał do Sir Mosesa Montefiore list z pomysłem powołania na terenie Palestyny państwa Izrael.
 
Drugi list datowany na 15 sierpnia 1842 r. jest formalną propozycją  następującej treści: „… Moją propozycją jest aby Żydzi Anglii wspólnie ze swoimi braćmi z Kontynentu Europejskiego skierowali aplikację do Rządu Brytyjskiego poprzez Earla of Anerdeen aby akredytować i wysłać odpowiednią I uczciwą osobę aby rezydowała ona w Syrii w jedynym tylko celu: aby wyrażać cele oraz zajmowali się interesami Żydów zamieszkującymi w tym kraju. Obowiązki i zakres czynności takiej osoby byłyby przedmiotem uzgodnień pomiędzy Sekretarzem Stanu a Komitetem Żydowskim…”.

Sir Moses Montefiore, ur. 1777 w Livorno z w żydowskiej rodzinie bankierów wyemigrował do Londynu aby tam ożenić się z panną Judith Cohen, której siostra wyszła za mąż za pana Nathana Meyera Rothschilda barona austriackiego, założyciela brytyjskiej gałęzi Rothschildów. Sir Montefiore wielokrotnie jeździł do Jerozolimy a w 1854 r. sfinansował budowę pierwszego żydowskiego osiedla poza murami Jerozolimy.  Stał się symbolem starań o stworzenie państwa Izrael w środowiskach żydowskich zanim powstał współczesny ruch syjonistyczny.

Jak widać, w przygotowaniach do powstania państwa Izrael równie aktywną rolę co liderzy społeczności żydowskiej brało rolę Imperium Brytyjskie.  Jest to o tyle ciekawe, iż poczynając od roku 1580, kiedy to Wielka Brytania zawarła z Imperium Osmańskim (mimo protestów Francji) traktat dający kupcom brytyjskim takie same przywileje jakie posiadali tam już kupcy francuscy.
Ciekawą dla nas rzeczą może być fakt, iż pan William Harborne , który w imieniu królowej Elżbiety I jechał do Konstantynopola na czele delegacji angielskiej w roku 1578 –wybrał się tam przez Polskę. Dzięki owocnym negocjacjom zakończonym traktatem został ambasadorem Królowej w Imperium Osmańskim a jego głównym tam zajęciem było odciąganie sułtana od wspierania katolickiej Hiszpanii w wojnie z protestancką Wielką Brytanią.  
 
Pan Harborne był na swoim stanowisku ambasadora opłacany przez Levant Company (Kompanię Lewantu), brytyjskie przedsiębiorstwo handlowe mające monopol do handlu między Wielką Brytanią a Imperium Osmańskim. To „partnerstwo państwowo-prywatne” polegało na tym, że Kompania opłacała biuro ambasadora włącznie z podarkami dla Sułtana, konsulów, urzędników a nawet pastorów. Siedzibą Kompanii było Aleppo a inne siedziby zostały rozłożone w portach Morza Śródziemnego, dokąd zawijało kilkadziesiąt a na początku XIX w. ponad 115 statków.  Kompania miała swoje władze w Londynie, gdzie urzędował sąd, ustalane były taryfy , wybierani byli konsule Smyrny i Konstantynopola.

Kompania Lewantu rozwijała się bardzo dynamicznie za czasów Króla Jamesa I Stuarta, który miał uprawiać „retorykę anty-turecką” ale odmówił wsparcia finansowego dla Polski w wojnie z Turcją. Oficjalnie handel dotyczył towarów „cywilnych” ale napomyka się o sprzedaży uzbrojenia na wojny z Rosją. Kompania operowała na terenie Imperium Osmańskiego do roku 1825 czyli około 235 lat.  W czasie kiedy Imperium Osmańskie prowadziło wojny z Rzeczpospolitą i legalnie utrzymywało instytucję „chrześcijańskiego niewolnika” – a tak naprawdę „katolickiego” lub „prawosławnego” Niewolnika, którymi handlowali kupcy na targach Smyrny, Konstantynopola, Damaszku i Aleppo, Brytyjczycy cieszyli się uprzywilejowanymi stosunkami handlowymi i politycznymi.
Wracając do Deklaracji Balfoura , która jest przedstawiana jako efekt konsekwentnej polityki liderów żydowskich z rodziną Rothschildów na czele.
Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, iż Artur Balfour , minister Spraw Zagranicznych jest żywym przykładem tego, jaką ciągłość ma polityka Imperium Brytyjskiego i jak służba państwowa a co za tym idzie, polityka państwowa – przechodzi z ojca na syna wśród oligarchii stworzonej za czasów Elżbiety I i Henryka VIII – jak nie przymierzając w Kompanii Levantu. Arthur Balfour ur. 1848 r był ze strony matki w prostej linii potomkiem rodziny Cecilów a konkretnie Roberta Cecila 1 hrabiego Salisbury, który był Sekretarzem Stanu w latach 1596-1613 czyli za Elżbiety I i za Jamesa I.  Ojcem chrzestnym małego Arthura był Książę Wellington a wujkiem był Robert Gascoyne- Cecil  3 markiz Salisbury trzykrotny Premier za czasów królowej Wiktorii i Edwarda VII.    To raczej oznacza bardzo długą tradycję rodzinną, zamknięty krąg polityczny i  długofalową strategię i bardzo dokładnie opracowaną taktykę.
Tak się bowiem jakoś złożyło, że kiedy wygaszana była działalność Levant Company, równolegle w niedalekiej Grecji – Grecy poczuli nieodparte pragnienie wyrwania się z osmańskiej niewoli i dostali nie tylko moralną pomoc od swoich angielskich przyjaciół, z Lordem Byronem na czele. A kiedy Imperium Osmańskie osłabło dostatecznie na początku XX w., to okazało się, że jednocześnie Żydzi zapragnęli się osiedlać w Palestynie (może nie wszyscy, raczej ci z Imperium Rosyjskiego, Rothschildowie raczej po śmierci) a trzeci syn pewnego szejka niejaki Fajsal na czele zastępów Arabów przystąpił do oblężenia Mekki trzymanej przez Turków i ją zdobył. Te sprawy opisywał nie całkiem prawdziwie jeden szpieg brytyjski w dziele „Siedem filarów mądrości”.
 A „zarządzanie Bliskim Wschodem” w tym Palestyną Wielka Brytania miała osiągnąć dopiero po zakończeniu I WW. Tak więc trzeba z szacunkiem spojrzeć na styl prowadzenia polityki brytyjskiej, która opiera się na lojalności kupieckiej swoich elit – wobec wspólnego interesu.


Dla nas sprawa Deklaracji Balfoura jest bardzo ważna z powodu ciekawej reakcji pana premiera Netanyahu na oświadczenie prezydenta Abbasa w sprawie pozwania Wielkiej Brytanii za Deklarację Balfoura o odszkodowania dla Palestyńczyków.  Miał on powiedzieć co następuje: „… To prawie 100 lat temu… Mowa tkwiąca w przeszłości. Równie dobrze Palestyńczycy mogliby pozwać zbiorowo Abrahama za zakup ziemi w Hebronie…
Warto o tych słowach pomyśleć w kontekście sumy 65 mld USD żądanej od Rzeczpospolitej jako odszkodowania  za szkody poniesione przez obywateli polskich narodowości żydowskiej w czasie okupacji niemieckiej (a nie wiemy, co ze stratami z okupacji sowieckiej) w czasie II WW. Która to wojna może nie wydarzyła się 100 lat temu ale rozpoczęła się lat temu 77.   Też dawno temu.
Wszystkie te sprawy są bardzo ciekawe ale mnie interesuje jedno: dlaczego sprawa dotycząca tysięcy Żydów Polskich nie jest przedmiotem upamiętnienia np. w Muzeum Żydów Polskich w Warszawie. Deklaracja Balfoura ostatecznie to dla nich miała największe znaczenie. Jakkolwiek zbyt późno.


https://fr.wikipedia.org/wiki/Affaire_de_Damas
https://en.wikipedia.org/wiki/Oriental_Crisis_of_1840
http://www.jewishvirtuallibrary.org/the-damascus-blood-libel