niedziela, 5 marca 2017

Rok 2017 czyli Luter, Lenin, Stasiuk i bombardowanie Drezna wg Frljica.




Mamy rok 2017, rok okrągłych rocznic wydarzeń, które do dzisiaj kształtują rzeczywistość wielu  narodów. Również naszego. Ale nie wszystkie rocznice są widoczne w przestrzeni publicznej a te, które są widoczne, niekoniecznie są widziane – w prawdzie.

Tak więc rok 2017 to 500-lecie wystąpienia Martina Lutra z jego tezami w Wittenberdze, 300-lecie powołania do życia Wielkiej Loży Londynu w gospodzie „Pod gęsią i rusztem” czyli „początek nowoczesnej masonerii”.
Również w tym roku obchodzimy 300-lecie Koronacji Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej i 100-lecie Objawień Matki Boskiej w Fatimie. Jak również 100-lecie „oddania strzału z pancernika Aurora” czyli rozpoczęcie rewolucji październikowej w Rosji i wypłynięcie „osobowości wieku” Włodzimierza Lenina.
Przy okazji dodam od siebie, że w roku 2017 mija 1000 lat od heroicznej polskiej obrony Głogowa przed wojskami cesarza Henryka II niemieckiego a także 1000 lat od wielkiego sukcesu wojsk polskich, które w kontrataku ścigały wojska niemieckie aż  aż na tereny „między rzekami Łabą i Muldą” a to jest trochę na zachód od miasta Norymberga.

W tym roku mija też ciekawa i obchodzona „przez nikogo” ale za to bardzo pouczająca 900 rocznica konsekrowania Opactwa Augustianów w Merton, hrabstwo Surrey,  Anglia – za rządów króla Henryka I.  Historia tego Opactwa to wielka nauka o tym, jaki wpływ mają błogosławieństwa w budownictwie: budowę rozpoczęli Bracia Augustianie  w 1100 r. a  konsekracji dokonano  w 1117 r. Do tego  Opactwa wstąpił w 1125 młody mnich Nicholas Breakspeare, który został Papieżem Hadrianem IV (1154 r. ) a w 1130 r. – Thomas Beckett.
Minęło ponad 400 lat i w 1538 r. i za rządów Henryka VIII zostało ono zdewastowane i rozszabrowane.  Następnie materiały budowlane z Opactwa zostały wykorzystane do rozpoczętej budowy wymarzonego przez Henryka VIII Pałacu Nonesuch. Pałac Nonesach miał być wybudowany na terenach wyburzonej wcześniej wsi i kościoła . Pałac miał być symbolem wielkości i glorii dynastii Tudorów. Skończyło się na tym, że  królowa Anna sprzedała go księciu Arundel w 1556 r.  a w 1660 został on skonfiskowany przez króla Karola II Stuarta. Król w  1670 r. podarował gigantyczny pałac  swej faworycie  Barbarze Castlemaine. A ta czarodziejka   już w 1682 r. rozebrała pałac i sprzedała materiały za długi karciane. Dzisiaj na miejscu Opactwa Merton znajduje się Sainsbury’s supermarket.
Może to złośliwe, ale w losach tego pałacu widzę „wkład Martina Lutra do cywilizacji europejskiej”: Oczywiście niesłusznie.
W sumie tematu okrągłych rocznic by nie  było, gdyby nie śledzenie karier panów Olivera Frljica – reżysera teatralnego i dyrektora teatru narodowego Chorwacji  i Andrzeja Stasiuka  pisarza i wydawcy w niemieckojęzycznej „strefie kulturalnej”.
Andrzeja Stasiuka można znaleźć na strona internetowa  niemieckiego wydawnictwa Suhrkamp Verlag AG z siedzibą w Berlinie,  które od 2000 r.  15 dzieł literackich pana Stasiuka, podobnie jak dzieł Stanisława Lema i Wisławy Szymborskiej.
 Wydawnictwo Surhkamp  celebruje dwie okrągłe rocznice: „”500  lat Reformacji” wydając dzieła wszystkie Martina Lutra oraz kilka tytułów na temat jego dzieła i roli w historii.
 Obchodzi też nawet bardziej okazale setną rocznicę rewolucji październikowej wydając aż 14 książek ,  tym Włodzimierza Lenina „Rewolucja i polityka”, Sławoja Żiżka „Die Revolution  stert bevor- Dreizehn Versuche über Lenin” a także listy Maryny Cwietajewej i powieść radzieckiego pisarza Andrieja Płatonowa pt. Baugrube (Wykop). 
W przypadku radzieckiego pisarza Płatonowa to jest on „tematem wiodącym” obchodów rewolucji w przypadku Suhrkamp Verlag  AG. Jest on a wraz z nim przesławna rewolucja październikowa przybliżany czytelnikom niemieckim w serii wykładów pt. ”Utopie und Gewalt.Werk und Wirkung des Schriftstellers Andrei Platonov’”.  Jeden z takich wykładów przeprowadził do spółki z panem Volkerem Weikselem redaktorem czasopisma „Osteuropa”  pan Andrzej Stasiuk pisarz i właściciel prywatnej firmy, co zostało uwiecznione serią zdjęć. Nie wiemy, co mówił pan Andrzej Stasiuk o Andrieju Płatonowie i o rewolucji Październikowej, ale może warto poznać choćby fragment życiorysu tego sowieckiego pisarza aby uświadomić sobie, co próbują stręczyć kolejnemu pokoleniu Europejczyków jego elity.
Andriej Płatonowicz Klimentow pseudonim Płatonow urodził się  w 1899 r. w rodzinie maszynisty kolejowego w Woroneżu. W tamtych czasach  maszyniści w carskiej Rosji należeli do elity robotniczej. Z tym, że starszy Klimentow miał 11 dzieci do wykarmienia. Mimo to najstarszy syn Andriej nie poszedł w wieku 11 lat do pracy celem utrzymania rodziny (jak pisze polski docent wiki)  ale do 14 roku życia uczył się w 4-klasowej szkole publicznej.  Od 15 roku życia zaczął brać dorywcze prace na kolei lub  w różnych fabrykach Woroneża. W roku 1918 wstępuje na wydział elektryczny Woroneżskiej Wyższej Szkoły Kolejowej, ale naukę przerywa i wstępuje do Komitetu Rewolucyjnego Południowo-Wschodnich Kolei a konkretnie do redakcji czasopisma „Droga Żelazna/Kolejowa” jako korespondent wojenny.
A już w 1919 r. wstąpił do RKKA czyli do Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej jako „strzelec”. Nie wiemy czy przybył w  sierpniu 1920 r. pod Warszawę. Latem 1921 r. ukończył Wyższą Szkołę Partyjną i napisał  ważną broszurę pt. Elektryfikacja.    W tym czasie jego tatko maszynista zdołał już w 1920 r. otrzymać tytuł „Bohatera pracy” a drugi raz w 1922 r.  Młody Klimontow-Płatonow zostaje doceniony przez władzę radziecką  w tym roku jako poeta: wydała  mu tom wierszy. Wiersze zostają wydane w mieście Krasnodar w sercu Kubania, które dało Rosji w I WW 37 pułków kozackich. Kubań   w latach 1918-1920 był rządzone przez Kozaków jako Kubańska Republika Ludowa. Wcześniej próbował Kubań utrzymać generał Anton Denikin na czele Armii Ochotniczej. Ale nic z tego nie wyszło. W próbie zdobywania Krasnodaru Generał Denikin zginął.  Kozacy rozjechali się do domów a Armia Czerwona weszła do Krasnodaru i dzięki temu Płatonow mógł tam wydać wiersze.
Warto też dodać, że w 1922 r. rodzi się przyszłemu pisarzowi jedyny syn a kilkaset kilometrów na północny wschód od Krasnodaru –  zostaje ostatecznie zmasakrowane Tambowskie Powstanie Chłopskie, które wybuchło w historycznym dniu 15 sierpnia 1920 r. w banalny sposób: w jednej wsi rozgoryczeni chłopi pogonili rewolucyjny oddział rekwizycyjny. Był to jeden z całej serii aktów przemocy i grabieży wobec bardzo dobrze prowadzącego gospodarkę rolną miejscowego Kozactwa.
Powstanie było oddolne i niezwykle skuteczne: zostało zorganizowane w 3 armie powstańcze grupujące 14 pułków piechoty i 5 pułków kawaleryjskich – łącznie około 50 tysięcy ludzi plus poparcie całego chłopstwa guberni Tambowskiej.. Do lutego 1921 r. powstańcy wyczyścili  z czerwonych całą Gubernię Tambowską : do rewolucji – spichlerz Rosji i Europy. Na terytorium opanowanym przez powstańców znajdowało się rodzinne miasto pisarza sowieckiego Płatonowa – Woroneż.
Dowódcami powstania  byli: do 1921 r. pułkownik carskiej armii Piotr Tokmakow a do końca w 1922 r. bracia Antonow: Dmitrij Stiepanowicz ur. 1896 r. członek sztabu powstańczej armii i Aleksander Stiepanowicz. Ci ostatni zginęli 22 lipca 1922 r. w obławie Czeka, wyskakując pod ogień karabinu maszynowego z podpalonej chałupy. Wcześniej marszałek Tuchaczewski, mający za zadanie zlikwidować powstanie, zastosował przeciwko chłopom tambowskim zarówno ciężkie działa, samoloty i artylerię a jak to nie pomogło, broń chemiczną i masowe wysiedlanie całych wsi do gułagów, w tym w szczególności rodzin rozpoznanych uczestników powstania.
W takich okolicznościach przyrody rewolucyjny korespondent Płatonow wydał swoje wiersze w Krasnodarze w 1922 r. a w grudniu 1926 r. rewolucyjny korespondent i tym razem   spec od melioracji zostaje wysłany do spacyfikowanego na amen Tambowa, gdzie pozostaje do 1927 r. i gdzie rodzą się dzieła takie jak: „Człowiek –istota nieznana”, „Epifańskie śluzy” (bo on był wysłany do Tambowa jako spec od melioracji) i „Miasto Gradów”.
A w roku 1929-1930 – dwa jego najważniejsze dzieła: „Wykop” i „Czewengur”.
W PRL Płatonow był lansowany już w latach 50-tych przez absolwenta Państwowego Pedagogicznego Instytutu im. Hercena w Leningradzie (studia 1949-1953) i pracownika Instytutu Rusycystyki Uniwersytetu Warszawskiego tow. Rene Śliwowskiego. Z tym, że zbiór 4 opowiadań po raz pierwszy został wydany w 1950 r. w Polsce pt. „Żołnierskie serce” a potem tłumaczyli go Andrzej Drawicz, Seweryn Pollak i inni.
A teraz w Niemczech lansuje go w towarzystwie dr Volkera Weichsela pan Andrzej Stasiuk.  Obawiam się, że być może obu panom umknęło Powstanie Tambowskie w życiu pisarza radzieckiego. Wystarczy spojrzeć na długą listę autorów publikowanych w czasopiśmie „Osteuropa” przez redaktora Weiksela. Mamy tu i pana Adama Michnika i sp. Geremka Bronisława. Jest też pani Jadwiga Staniszkis oraz pani Zofia Wóycicka  i pan Aleksander Smolar. Można  tam też przeczytać artykuł pani Agnieszki Kublik w numerze 1-2/2016 pt.”Auf Linie Gebracht. Polens offentlich-rechtlicher Rundfunk unter PiS-Kuratel”. ( Polskie publiczno-prawne radio pod kuratelą PiS).
Ci państwo nie są jedyni. Nazwisk autorów publikowanych w czasopiśmie „Osteuropa” jest ponad setka: od Dubrownika do Petersburga przez Pragę i Warszawę, nie mówiąc o Wołowcu.  
Podobnie jest w Suhrkamp Verlag, gdzie „w banku danych” jest ponad 900 nazwisk autorów, z tym, że przedstawicieli Osteuropy jest stosunkowo niewielu.  Co nie powinno dziwić, bo jest to wydawnictwo oferujące głównie niemiecką literaturę klasyczną, pisarzy żydowskich i literaturę południowoamerykańską. Nazwa firmy pochodzi od nazwiska właściciela pana Petra Suhrkampa,  który zaczął karierę w księgarstwie w 1932 r. w wydawnictwie S.Fischer Verlag  i miał dość skomplikowane przygody z właścicielami przy okazji tzw. aryizacji firmy po dojściu Hitlera do władzy. Kiedy nowa władza zaczęła zaczęła wdrażać swoje „reformy” właściciele wyjechali zbierając część firmy. A druga część  została „pod zarządem pana Suhrkampa”. Pan Suhrkamp nawet był aresztowany w 1944 r. przez Gestapo i wylądował w obozie koncentracyjnym, ale wyszedł żywy a i firma była. Pozostał mały problem z rodziną Fischerów, którzy chcieli odzyskać swoją firmę, ale okazało się, że pan Suhrkamp ma nieco inny pogląd na tę sprawę. Doszło do spraw sądowych i do tajemniczej ugody poza-sądowej, po której i tak pan Suhrkamp ze swoim mentorem Hermannem Hesse i kasą szwajcarskiej  rodziny Reinhart – założył  w 1950 r. swoją  firmę pod własnym nazwiskiem a Fischerom pozostawił wydmuszkę, bowiem 33 autorów  z  48  w tym Bertold Brecht i Hermann Hesse odeszło za Suhrkampem. Firma z największymi nazwiskami na pokładzie (Thomas Mann, Marcel Proust, Ernest Hemingway) rozwijała się burzliwie.
Pan Surhkamp na emeryturze polubił bardzo wyspę Sylt, na której jego czwarta żona  posiadała chatkę, jaką otrzymała na otarcie łez od swego poprzedniego bardzo bogatego męża. Wyspa Sylt to ta, na której mógł był spotkać od 1951 r. burmistrza miasteczka Westerland –SS Brigadefuehrera  Heinza Reinefarta, który w 1944 r. znalazł się na „gościnnych występach” na Woli w Warszawie
Minęły lata i niestety firma musiała w 2013 r. ogłosić bankructwo.A obecni właściciele , jak widać na stronie internetowej  Suhrkamp Verlag AG Berlin politycznie zaangażowani i jednakowo  uroczyście obchodzą rocznicę  „500 lat niemieckiej  Reformacji”  i  „100 lat Rewolucji Październikowej”. Na bestsellerów liście wydawnictwa są L Martina Lutra „Martin Luthers Teufeleien” oraz Andrieja Płatonowa „Wykop”. Na „Lenina” Ossendowskiego nia ma szans. No gdzie! Nie ten „poziom”. Zwłaszcza „poziom prawdy”.
Również zaangażowana politycznie  okazała się duma niemieckojęzycznych feministek – pierwsza kobieta reżyser i dyrektor artystyczny teatrów niemieckich i austriackiej – absolwentka PWST w Krakowie  urodzona w Częstochowie pani Anna Badora : „Austriaczka Roku” 2011,  szefowa wiedeńskiego teatru  i osoba lansująca od kilku lat w teatrach niemieckich i austriackich panów Andrzeja Stasiuka i Olivera Frljica dwóch artystów bardzo wyrazistych politycznie.
Pani Badora przez 15  lat reżyserowała i z czasem zarządzała kilkoma  bogatymi  teatrami w dużych niemieckich miastach.  W latach 1991-1995 w Moguncji a w latach 1996-2006 była dyrektorem Schauspielhaus w Duesseldorfie. W latach 1986-1991 reżyserowała kolejno w szwajcarskiej Bazylei oraz w Monachium, w Wiedniu i w Darmstadt. A w latach 2006-2014 była dyrektorem artystycznym i reżyserem w teatrze w Grazu.
No i  okazało się, jak przynajmniej informowała w swojej korespondencji z Wiednia w 2014 r. pani Beata Dżon w tygodniku Przegląd:”…Badora może dalej mówić ze sceny o trudnych tematach, bo ma pozycję. Dlatego może też wspierać wolność słowa zagrożoną na Węgrzech premiera Orbana. Węgierski reżyser i scenograf Victor Bodo , z którym już wcześniej współpracowała, nie może działać w ojczyźnie, bo cenzura niszczy autorów i teatry, choć nie wprost. Nie otrzymują po prostu środków na przedstawienia.Badora czuje się w obowiązku, mimo nie najłatwiejszych realiów finansowych, wspomóc kolegów- w imię prawa do wypowiedzi artystycznej. I zaprasza ich do Grazu. To zawodowa solidarność…”.
Nie wiem, czy pani Badora rzeczywiście wyrażała takie poglądy.  Natomiast pani Badora jaki reżyser i dyrektor artystyczny  teatru w Duesseldorfie już w sezonie 2004/2005 umieściła w programie teatru  sztukę  pt. „Noc. Słowiańskogermańska tragifarsa medyczna” autorstwa Andrzeja Stasiuka i w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. Było to lansowane jako koprodukcja z Teatrem Starym w Krakowie. Była to rzecz o „polskich złodziejach samochodów w Niemczech i o niemieckich jubilerach”. Albo podobnie. Historia milczy o skali sukcesu. ž
Po latach jako dyrektor artystyczny i reżyser Schauspielhaus w Grazu wystawiła na podstawie tekstu Andrzeja Stasiuka  sztukę pt. Thalerhof. Miała to być historia z czasów I wojny światowej opowiadająca o „obozie dla internowanych w okresie 1914-1917 – osobach sprzyjających Rosji z Galicji i Bukowiny”. Było tych internowanych ok.14 ooo i mieli tam strasznie cierpieć. Dzisiaj Thalerhof to lotnisko a śladu po obozie internowania – nie ma. A duet Badora-Stasiuk  mieli „przerywać milczenie”.
Wcześniej, bo w sezonie 2012/2013 w teatrze pani Badory została wystawiona sztuka „Where Do You Go To, My Lovely” Olivera Friljica  a w sezonie 2014/2015 pan Oliver Frljic reżyserował  sztukę Georga Buechnera „Woyzeck”.  
Pan Oliver Frljic , w latach 2014-2016 dyrektor Teatru Narodowego Chorwacji  w tym sezonie odnalazł się na scenie niemieckiej i  w styczniu 2017 r. rozpoczął w Staatstheater Dresden Kleines Haus wystawianie ze swoim zespołem dzieła pt. Requiem für Europa”, w której interesującym elementem scenograficznym jest wisząca nad sceną duża drewniana deska, w której wyrzeźbiony jest napis: „13 February 1945”. Co się dzieje to mniejsza z tym. Ważne jest,  że performer-buntownik Oliver Frljic pochylił się nad niemiecką traumą i przyłączył się do drezdeńskiego bólu, który ciągle trwa w związku z bestialskim bombardowaniem dywanowym tego miasta przez samoloty Aliantów na rozkaz diabolicznego „Bombera Harrisa”, Brytyjczyka.
Poza tym jest wymieniany w repertuarze Rezidenz Theater w Monachium, gdzie reżyseruje dzieło pt. „Balkan Macht Frei” (Wcześniej z tym „projektem” był wymieniany w repertuarze 2014/2015) 
 i to nie jest dzieło  o przestępstwach Niemców na Bałkanach ani o współsprawstwie Chorwatów w Holocauście. To jest o tym, jak nie mogą się pozbierać po upadku komunizmu narody Europy Środkowej. Znaczy Mitteleuropy. Mowy nie ma, aby pan Frljic wyciągnął jakiegoś antysemickiego autora niemieckiego i zrobił „na kanwie” jego dzieła niemieckim teatromanom jakieś wielkie zbiorowe moralne rachunki sumienia. Wcześniej z tym „projektem” był wymieniany w repertuarze 2014/2015 w Rezidenztheater w Monachium, co z aprobatą odnotował Goethe Institut.
Jak próbował to zrobić w Teatrze Starym w Krakowie z „Nie-Boską Komedią” i z Zygmuntem Krasińskim, co doprowadziło czołowych aktorów  teatru (Anna Dymna m.in.) do trzaśnięcia drzwiami a dyrektora Klatę do wstrzymania premiery i zablokowania wypłaty gaży.

Można tak jeszcze długo o sukcesach pana Olivera Frljica na niemieckich i austriackich festiwalach teatralnych w początkach jego kariery ale najciekawszy jak dla mnie jest jego wywiad z 2012 r. dla pana Igora Ružica (Balcan Contemporary) a konkretnie odpowiedź na jedno pytanie: „Czy pan wierzy w demokrację?”. Odpowiedź pana Frljica brzmi następująco:”… Nie. Ja wierzę w zbrojny opór. Chociaż jest to paradoks, gdyż jestem pacyfistą i nigdy nie służyłem w armii oraz uciekłem przed wojną. Realna zmiana może być uzyskana tylko przez zbrojny opór, to jest zresztą napisane na końcu Manifestu Partii Komunistycznej. Dysproporcja sił jest taka, ze to zostawia tylko jedno rozwiązanie. Oczywiście ta idea jest bardzo niepopularna dzisiaj, chociaż liberalna demokracja pozwala na bombardowania Iraku i Afganistanu i może żyć odwrócona tyłem od robotników na Dalekim Wschodzie (..). Niestety, system nie rozumie żadnych innych argumentów jak ten uzbrojony. Możemy pokojowo oprotestować wszystko, co chcemy, każdego dnia, ale żadna zmiana nie nastąpi…”.
Pan Oliver Frljic okazał się komuchem i zwolennikiem użycia siły przeciw „systemowi” jak za dawnych stalinowskich czasów w ZSRR, Jugosławii czy III Reichu lub NRD. To jest ten styl myślenia i działania. I z tym pielgrzymuje do Krakowa i do Warszawy.  W stosunku do Niemców i Austriaków siły nie musi używać. On jest ich pieszczochem, który ma podbudować tezę, że ta cała Mitteleuropa to jest jeden wielki, zacofany bałagan, który może zostać uporządkowany jedynie przez cywilizację wyższą, na przykład niemiecką, sorry, europejską. Jeśli trzeba, to w imię wyższych celów opisanych w Manifeście Partii Komunistycznej – z użyciem siły.
 I dlatego nie  dziwią wyrazy solidarności dla pana Frljica w związku z aferą w Teatrze Powszechnym w Warszawie - z Gorki Theater z Berlina,  gdzie wiodącą siłą reżyserską jest pani Yael Ronen lansowana w teatrach austriackich przez panią Annę Badorę. Dyrektorzy teatrów niemieckojęzycznych i klienci niemieckiego/austriackiego budżetu – łączcie się. Czy jakoś tak.

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/237338.html

47 komentarzy:

  1. Jestem pod wrażeniem. Wspaniale ukazana koronkowa robota oplatająca kulturę, za przeproszeniem, europejską.
    Pieśń Niemiec (Pieśń Niemców)
    Niemcy, Niemcy ponad wszystko,
    Ponad wszystko na świecie,
    Jeśli zawsze dla obrony
    Po bratersku są złączone
    Od Mozy aż po Niemen
    Od Adygi aż po Bełt
    Niemcy, Niemcy ponad wszystko,
    Ponad wszystko na świecie!

    Niemieckie kobiety, niemiecka wierność
    Niemieckie wino i niemiecka pieśń
    Niech na świecie utrzymują
    Swe dawne piękne brzmienie,
    Niech nas natchną do szlachetnych czynów
    Przez całe nasze życie.
    Niemieckie kobiety, niemiecka wierność
    Niemieckie wino i niemiecka pieśń!

    Jedność i prawo i wolność
    Dla niemieckiej ojczyzny,
    Do tego wszyscy dążmy
    Po bratersku, sercem i czynem.
    Jedność i prawo i wolność
    Są gwarancją szczęścia.
    Kwitnij w blasku tego szczęścia
    Kwitnij, niemiecka ojczyzno.

    Hymn państwowy Niemców - wprowadzony do oficjalnego obiegu z powrotem od od 3 października 1990 - Deutschland, Deutschland über alles.
    Witaj, niesmiertelna ideo Mitteleuropy.

    Tylko dla kogo oni obecnie poszukują Lebensraum? Przecie nie dla siebie, bo wymierają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest taka strasznie zwodnicza pieśń. Ona ich potwornie zdemoralizowała jeszcze w dawnych czasach i doprowadziła do tego, że Anglosasi bez zmrużenia oka zaakceptowali masową wywózkę z Mitteleuropy jako terapię zbiorową. A oni płaczą i płaczą o "krzywdach Niemiec". II WW to się dla nich zaczęła wg obecnych treści - w 1945 r. a najwcześniej w grudniu 1944 r. kiedy Rokossowski z Czerniachowskim dojeżdżali do Koenigsbergu. Trzeba się za nich modlić,to są biedni ludzie. I trzeba się modlić też o to, żeby nam się coś odpryskowo nie trafiło, kiedy już ten "kalifat berliński" powstanie:)))

      Usuń
    2. Warto jednak zauwazyć bazową różnicę w przekazie tej pieśni i naszego hymnu. Jak to tłucze Coryllus - doktryna. Jedni mają doktrynę panowania wbijaną w głowy od dziecka, a inni... czegoś innego...

      Usuń
    3. A mówią że kobiety wino i śpiew to niby czasy Chopina. Nie znam niemieckiego i nigdy nie słyszałem tego hymnu w całości. Dlatego dzięki za tłumaczenie. I ciekawe że ten marsz z pieśnią na ustach, kobietami w taborze i winem w gardle ma stałą marszrutę aż po Niemen. Ja, ja, lithuanien die alte deustche heimat, naturlich der rdzennische germanische. Javohl, volksvagen.
      Faktycznie biedne te ludziki, ale oni już nie szukają lebensraumu tylko grobu, według recepty Becketa Smueala. Lebensraum to już dzisiaj zmartwienie czystej islamskiej rasy. A nawet nie grobu, bo grób jest wszędzie gdzie wystawiają sztukę nowoczesną, tylko tego wkładu do-trumiennego.
      Począwszy od Joyce'a i Becketta, przez Brechta i Grassa, tzw. sztuka intelektualna zajmuje się grabarstwem, obsesja śmierci. Frljic i Stasiuk z Badorą tylko to udoskonalają, bo trumna już jest w każdym szanującym się teatrze eksperymentlanym, wraz z sękiem w desce, ale grzebanie psiego truchła w tej trumnie jest już zajęciem nudnym. Mają ogromną ochotę na porządnego ludzkiego trupa. A tu jakoś narody nie chcą się mordować, a to takie artystyczne. Gazownia tyle pary włożyła w prowokacje, a tu tylko jeden Rosiak uległ zastrzeleniu, jeden żołnierz brytyjski dekapitacji, i jakiś facet dostał zawału po fachowym kopnięciu pod Krzyżem na Krakowskim i to dopiero po kilku tygodniach. Jakie to drobnomieszczaństwo burżuazyjne nudne. Tylko zbrojny opór, tylko.
      Dlatego Grass tak się irytował popularnością św. Jana Pawła II, zwał go homeiniim europy, czy jakoś tak, bo się żyć znowu chciało jak tylko się na niego człowiek popatrzył, jak go posłuchał, jak poczytał jego wierszy, książek, zobaczył jego sztuki: "Daj się kształtować miłości" mówi święty Ojciec Kartuz Albertowi Chmielowskiemu w sztuce "Przyjaciel Boga", i jeszcze nagrali to na filmie. Was? Kapusta i kwas? "Przyjaciel Boga"? Ferfluchte Johannes Paul Wojtyla!! Tylko diabeł i śmierć i wściekły kundel może być przyjacielem der prawdziwego ritter, das wędruje w każdym z nas, zuzamen do kupy, jak to już pokazał der Albrecht Durer. A Martin Luter udowodnił teologicznie, że byt absolutny może być tylko diabłem i grabarzem, dlatego trzeba najpierw kogoś wyrżnąć, jak dla niego w pierwszej kolejności żydów i katoli.
      No po prostu nie idzie wytrzymać z tym fundamentalizmem katolickim. Tym katolom ciągle chce się żyć, kochać i dzieci rodzić. Donner veter!

      Usuń
    4. Aha, zapomniałem o tej wojnie na Bałkanach. Niemieckie msw podobno zainwestowała nie cały milion marek, a jakie wunderbar rezultaten.

      Usuń
  2. A Ty jesteś niezastąpiona, niemożliwa, Pantero. Czekam na Twoje wpisy, bo są tak konkretne, pełne treści, takie że aż tylko czytać i pamięć i rozum wypłukiwać z tych treści które nam w szkole wdrukowywali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki:))) To bardzo krzepiące, kiedy wiadomo, że przynajmniej jeden albo dwóch czytelników podziela zainteresowanie tematem. Muszę przyznać, że ja sobie przeszukuję internet, żeby też "wypłukać treści wdrukowane w szkole" zwłaszcza na temat komunizmu i dobrodziejstw rewolucji. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Problem polega na tym, że oni są wszyscy silni kasą odebraną podatnikom. Bo za własne nic nie zrobią. Swoją droga ciekawe jest, kto w Krakowie personalnie podjął decyzję o tym, by zatrudnić pana Frljica. To samo w Warszawie. I na jakiej zasadzie: kontrakt? umowa o dzieło? etat? I za jakie wynagrodzenie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podejrzenia, że pani Badora to tak nie całkiem "odjechała z Ojczyzny". Jej ojciec podobno był "bibliofilem i antykwariuszem". A to może oznaczać Kraków. Jej koleżanki i koledzy z roku i generalnie z tej PWST obsadzili różne posady teatralne w Krakowie, Warszawie i nie tylko. I kiedy trzeba było zrobić brudną robotę, to ktoś przysłał "gwiazdę Chorwacji" bo może nawet sam pan dyrektor Klata liczył na jakąś "wymianę zagraniczną". Ale nawet on nie zdzierżył tego ogromu antypolskiej agresji. On sobie napisał w "swojej wersji", że aktorzy mają przepraszać publicznie, że Polacy wybrali "takiego antysemitę na romantycznego wieszcza". Szczegóły tej horrendalnej historii są opisane na poniżej podanym linku. Natomiast oczywiście każdy poseł lub radny (teatry podlegają samorządom) może zawnioskować do planu kontroli jednostek podległych miastu - kontrolę w sprawie "procesu decyzyjnego i budżetów" w świetle łamania Kodeksu Karnego. Pomogliby prokuratorom w Bydgoszczy i Warszawie. W Krakowie "nie ma szkody" bo Klata mu kasy nie wypłacił. Zbiesiła się cała starsza część ekipy aktorskiej. A on rozgłaszał, że to ma być taka próba powtórzenia "Nie-Boskiej KOmedii" reżyserowanej przez śp. Swinarskiego, która TEŻ NIE została wystawiona. Z innych zupełnie powodów. Ale gdzie temu nieszczęsnemu Frljicowi do Swinarskiego a nawet do Klaty. On trochę za wysoko mierzy. Może w Polsce budżety były niższe, ale jednak poziom reżyserowania i aktorstwa były niebotycznie wyższe niż w Niemczech.
      On jest zdziwiony i my jesteśmy zdziwieni. On się dziwi,że "tutejsza ludność się nie zachwyca" a my się dziwimy, skąd oni wyciągnęli takiego nielota i w dodatku , z całym szacunkiem, chama.

      http://www.didaskalia.pl/119_jakimiak.htm

      Usuń
    2. ten facet ze swoimi fobiami nadaje się raczej do leczenia psychiatrycznego a nie do publicznego teatru.
      Minister Gliński powinien wylecieć z wielkim hukiem po tych jego publicznych psychoterapiach.
      Swoją drogą widać towarzystwo nieliczne, ale śliczne. Dzielnie się wspiera w dojeniu kasy. Gdyby w tym rządzie minister kultury był prawdziwym chłopem, to by odciął finansowanie wszystkich teatrów od budżetu. A niech się sami utrzymują. Emilian Kamiński potrafi, to reszta też powinna.

      Usuń
  4. Bardzo bogaty i ważny esej. Tak, rocznice są niezwykłe. A reformacja Lutra to ogromne spustoszenie. Solidny badacz Lutra, ks. prof. Guz wyraził wręcz zaskakującą opinię, że reformacja Lutra należy do najbardziej tragicznych wydarzeń w dziejach ludzkości, obok upadku człowieka w raju, i obok tragedii (a dopiero potem triumfu) Jezusa Chrystusa jako Wcielonego Człowieka. Luter dokonał bowiem satanizacji Boga: Bóg w soim bytowaniu był też szatanem. Taka koncepcja zakaziła jadem destrukcji i nieustającej rebelii przeciwko Bogu kulturę protestancką, zwłaszcza w Niemczech.
    W Chorwacji XX wieku wpływ Niemiec był potężny, i tak to się utrzymuje. Ten łajdak Friljic to personifikacja destrukcji skierowanej na kraje Mitteleuropy. Nie ma dlań świetości, oczywiście z wyjatkjiem tego co pan każę. Znaczy się Drezno to tragedia, uniwersalna, itp. Z "pamiecią" o Dreźnie nie połączy sie ekskrementów czy pornografii, takie metody służą do rozbijania i destrukcji społeczeństw z zakresu Untermenschen, zwłaszcza w Polsce. Pan płąci, Pan wymaga.
    No i w całym tym towarzystwie załosna figura Stasiuka, eksperta od miernych trunków. Niestety, Stasiuk jest kojarzony z piękną ziemią dukielską, z Beskidami i Bieszczadami,, które nie zasłużyły na takiego grafomana, ukazującego mieszkańców Beskidów jako pijaczków i degeneratów. A on chyba mimowolnie podpada pod prosty zabieg pt. autodemaskacja autora, ale wielu ludzi tego nie rozumie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak patrzę, że mi się te notki coraz dłuższe robią, ale szkoda niektórych smaczków, jak się coś już wygrzebie, jak ta wiewiórka na zimę:)))
      Oczywiście słucham i to po parę razy większości wykładów ks. prof. Guza, bo on bardzo nam rozjaśnia tę mgławicę wokół Lutra i protestantyzmu ale także źródeł tego tragicznego stanu świadomości Niemców.
      O Chorwacji też sobie poczytałam ale treści nie mieściły się w temacie. Natomiast warto zwrócić uwagę, że Niemcy medialnie NIE zaczepiają Chorwatów. Tymczasem Chorwaci stworzyli pod okupacją Niemiecką samodzielne państwo i też samodzielnie - wykończyli 75% populacji Żydów na swoim terytorium. NIe mówiąc o tym, że wystawili dwie dywizje SS. Chorwaci zapłacili za to straszną cenę a przecież zbrodni dopuszczały się jednostki a zmasakrowany został cały naród.
      Bardzo dobra uwaga o skutkach ewentualnego eksperymentu z połączeniem tematu bombardowania Drezna z oskarżaniem Niemców o zbrodnie i ubieranie tego w scenografię szaletu miejskiego połączonego z rzeźnia i burdelem - w jednym.
      Pan Stasiuk to stały klient wydawnictwa Suhrkamp AG w Berlinie: od 2000 roku wydali mu 15 książek. "Co rok prorok". Nie ma on tam w piramidzie dziobania wysokiej pozycji, ale jest kasa i można się tutaj puszyć, Natomiast jego prawdziwym zadaniem jest dyskretne wypieranie obecności Polski i Polaków "z pogranicza". Więc mamy: Łemków, Ukraińców, Mołdawian, Galicjan, Niemców i kogo tam jeszcze. Ale Polacy, jeśli tam się pojawiają, to w roli tzw. elementu.

      Usuń
    2. A propos Drezna to spotkałem się z opinią, że Drezno było celowo bombardowane przez Aliantów, że to taka europejska Hiroszima. Próbowałem coś znaleźć na temat podjęcia takiej decyzji, ale nie umiem szukać, albo źle się do tego zabrałem. Znalazłem sporo niemieckiej proweniencji historyjek podkreślających bestialstwo nalotu brytyjskiego i amerykańskiego i niewinność tych, którzy stosowali przecież totalną wojnę i mieli wiele zbrodni na sumieniu (nam nie trzeba przypominać). To wspomnienie Hiroszimy budzi moje podejrzenie, że wykorzystano tu element wojny psychologicznej. Przecież Drezno to Saksonia, a jak Saksonia to i Sasi, czyli ośrodek państwowotwórczy.

      Usuń
    3. PinkPantherze, przypomniałem sobie, że były dywagacje u Gospodarza dlaczego zrzucono bombę właśnie na Nagasaki. Ktoś sugerował, że chodziło o katolicką dzielnicę i katedrę św. Marii. Tu należy wspomnieć, że to miejsce wiąże się też z pobytem i posługą św. Maksymiliana Kolbe. A w Dreźnie też katolicyzm stał dość mocno; była kaplica katolicka, takiż cmentarz i zbudowany później Kościół Dworski, jako fundacje królów polskich wywodzących się z Sasów.

      Usuń
    4. Dziękuję PP za wpis!

      Co do Drezna to w jednym z numerów KULTURY paryskiej (chyba druga połowa lat osiemdziesiątych) jeden z czytelników wspominał, że bombardowanie tej 'Florencji nad Elbą' było poniekąd sprowokowane przez zamiar umieszczenia kwatery głównej Armii Czerwonej w tym mieście.
      Takie to opinie ponoć kursowały w kręgach wojskowych na wyspie. Numeru 'Kultury' nie mam w domu, więc odtwarzam to co mi utkwiło w pamięci.
      'Bombowy wic' Albionu a data 13.02.1945 ma ostry posmak okultystyczny.

      Usuń
    5. "Niestety, Stasiuk jest kojarzony z piękną ziemią dukielską, z Beskidami i Bieszczadami,, które nie zasłużyły na takiego grafomana, ukazującego mieszkańców Beskidów jako pijaczków i degeneratów. A on chyba mimowolnie podpada pod prosty zabieg pt. autodemaskacja autora, ale wielu ludzi tego nie rozumie."
      Niestety i Stachura dołożył się do tego ze swoją dwuznaczną metafizyką w zasadzie obsesją śmierci. W tle bieszczadzkich klimatów niestety jest też satanista Bandera i tradycja kozackiego nihilizmu koszowego, Kozacy wprowadzali wszak to co my zwiemy "falą" idąc za metodami tresowania tureckich janczarów.

      Usuń
  5. Niech piszą co chcą, ale to ogromny kamol wrzucony do ogródka ministra Glińskiego. Jeden raz wpadka może się zdarzyć, ale dwa razy z tym niemieckim Chorwatem i raz z Mieszkowskim we Wrocławiu dobitnie świadczy, że Gliński pilnuje jakiś fruktów i wypina się na to, co dzieje się w jego resorcie. Jeszcze jeden kamol, to iż ciotki i pociotkowie "artystów" z niemieckiego obszaru językowego ochoczo sobie tu swawolą i nic i nikt im nie przeszkadza, a łaskawą rączką ministerstwo sypie groszem.
    Dobra zmiana jest tylko dobra dla tych co przy żłobie.
    Dobra robota PinkPantherze, biały wywiad to jest to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pochwałę. Z dumą przyjmuję:))) Oczywiście we mnie też narasta wielkie pytanie, po co płacimy jakiemuś gostkowi kasę, skoro w momentach krytycznych on znika. Ten pan w tak potwornej sprawie napiął się i...napisał tweeta. On wydaje się NIE CHCIEĆ w przeciwieństwie do Zizou Ziobry (strasznie lubię to Zizou, takie francuskie) - zwyczajnie się miga od obowiązków i od konfrontacji z tym całym "towarzystwem wzajemnej adoracji". W końcu zasadniczo etat to on ma u tego samego pracodawcy co "feministki i dżenderystki". W dodatku pantoflarze z definicji nie potrafią wydać nawet takiej decyzji, do której mają pełne prawo.

      Usuń
    2. PinkPantherze, co do pantoflarza to zgoda, ale współdziałanie z NUMem podczas pobytu w szpitalu PBS świadczy, że te frukty nie leżą w Ministerstwie Kultury i Dziewictwa Narodowego, a chce podskoczyć i uchwycić to co wyżej.

      Usuń
    3. Nie pierwszy to kamyk wrzucony przez naszego dociekliwego Autora do tej glinianki. Potrzeba teraz wydać to w twardej okładce.

      Usuń
  6. Ciary przechodzą, Panthero... Świat idei to straszliwa broń, do której jest dopasowywana rzeczywistość. Dopasowywana przemocą. O której jest w tych manifestach komunistycznych. Siedzę teraz w wykładach Krzysztofa Karonia, który szalenie ciekawie porządkuje ów świat idei. http://www.historiasztuki.com.pl/

    Nie idzie tego czytać jednym cięgiem, a - po prawdzie - należałoby się napić po poszczególnych rozdziałach.
    Jeżeli myśleliśmy naiwnie, że ten ustrój Szatana się skończył, to byliśmy i jesteśmy w strasznym błędzie.
    Pałac Nonsuch:

    https://www.google.pl/search?q=pa%C5%82ac+nonsuch&rlz=1C1AOHY_plPL719PL719&espv=2&biw=1280&bih=709&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ved=0ahUKEwji0Nq377_SAhWKECwKHaUnBvkQiR4Iaw#imgrc=_

    - by wiedzieć o jakiej skali mowa.

    A po babsku - rzeczona Anna Badora po podciągach i botoksach wygląda jak etruski upiór.

    Dzięki za wspaniały research - jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za linka. Kiedy pisałam, to jeszcze nie miałam przed oczyma. Niesamowite. Ale też pokazuje, jaka była kubatura Opactwa. Budowali prawie 20 lat. Wydali Papieża a teraz stoi tam wiata pod nazwą "supermarket". A "dzieło Tudora na wieki" w sposób zadziwiający rozpadło się w proch i w pył. Niestety jego "dzieło" to spustoszenie , podobnie jak Lutra - tylko w wymiarze materialnym - na skalę nie mającą odpowiednika w historii.
      Ale ta herezja, jak stwierdził brytyjski historyk Johnson - konwertyta na katolicyzm rzymski - "idzie umierać".

      Usuń
    2. ! To własnie chciałam zobrazować tym pałacem - ogrom opactwa.

      Hmm.... co do "idzie umierać".... To jest stale grzane i nie tylko podskórnie. Pamiętasz ostentację zlotu funków europejskich na Ventotene?

      Usuń
    3. Co to jest ten botoks? Znalazłem tylko tyle:
      "Botoks to oczyszczona toksyna botulinowa typ A, którą ostrzykuje się zmarszczki mimiczne. Lekarz podaje niewielką ilość preparatu, która czasowo blokuje przekaźnictwo nerwowo-mięśniowe powodując rozluźnienie poszczególnych mięśni twarzy. Efektem zabiegu jest czasowa likwidacja zmarszczek mimicznych jak również zapobieganie pogłębiania się zmarszczek."
      Mnie kojarzy się tylko pokotsem. Ironizuję sobie na ten temat ale seledynowego pojęcia nie mam co to za używka. A kato-botoks tego Hałowni to już w ogóle jakieś ufoludki.

      Usuń
    4. "Świat idei to straszliwa broń, do której jest dopasowywana rzeczywistość."
      Raczy pani schlebiać Stasiukowi, Frlijcowi i Badorze. Świat idei to faktycznie straszliwa broń, ale oni tworzą świat memów zapodanych teatralnie, animistycznych pomruków i beknięć. Teatr nie powstałby gdyby nie weszła na arenę zachodniego i wschodniego imperium liturgia eucharystyczna, ani nie powstałoby to imperium, ale religijny kontekst teatru niestety otwiera również możliwość szamańskiej równi pochyłej. Niedouczeni dramaturdzy i reżyserzy bardzo chcieliby zrównać świętego króla Dawida z derwiszem z dysfunkcją błędnika.

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę się nie martwić. Jak kawaler zda do piątej klasy to tam wreszcie może wyuczą czytania ze zrozumieniem w dowolnej szybkości:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzisiaj widziałem w pewnym katolickim kościele w Rydze duży kolorowy i entuzjastyczny plakat zapraszający do obchodów 500-lecia Reformacji w katedrze luterańskiej (to pierwotnie pierwsza katedra katolicka z XIII wieku w Rydze).
    Ks. prof. Tadeuszowi Guzowi też jestem bardzo wdzięczny za wykłady o Lutrze i pochodnych. Zachęcony tym przeczytałem "Duży katechizm" Lutra. Warto. Pomodlić się, przeżegnać się i przeczytać, najlepiej - rąbiąc notatki. Bo wielu myśli, że wiara luterańska jest bardzo podobna do katolickiej i stąd np. porównuje się dziwne czasem wypowiedzi różnych pastorów z nauczaniem katolickim, by znaleźć podobieństwa i różnice. Ale raczej trzeba je porównywać z nauczaniem Lutra (więc trzeba go obowiązkowo trochę poznać), by widzieć, skąd to spustoszenie się bierze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za tę sugestię. Może rzeczywiście warto przeczytać "Duży katechizm". Oczywiście po wykładach ks. profesora Guza wiemy, że różnice są dość fundamentalne. A reszta to doświadczenie historyczne i skutki społeczne. Pożałowania godne.
      Co do kościoła w Rydze, to wedle The CIA World Factbook w Estonii luteranie stanowią 9,9% ( na 1,26 mln mieszkańców) , prawosławni - 16,2 , żadnej religii nie wyznaje -54%, nie określiło się w żaden sposób- 16,7% a reszta, w tym katolicy to ok.3%. Estończycy stanowią 68,7% a Rosjanie 24,8%. Czyli luteranie mają może lepszy pijar, ale po 27 latach po komunizmie to kiepski wynik. Podobno biskupi Kościoła Luterańskiego Estonii "ewakuowali się" w 1944 r. do Szwecji. Po doświadczeniach roku 1940.

      Usuń
  10. PP, mój Ojciec twierdził, że od Lutra zaczęły się dla Niemców złe czasy z apogeum w obu WŚ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z ciekawości podczytuję o Wojnach Chłopskich i Wojnie 30-letniej. To były spore ubytki demograficzne,dewastacja gospodarcza i nienawiść między klasami i religiami.
      Skończyły się przyjazne mariaże pomiędzy księstwami, zaczęła się bezwzględna rywalizacja na małym stosunkowo terytorium. I marzenia o zemście za kolejną przegraną. Oni się przez długie wieki napędzają negatywnymi emocjami. I chyba emocjonalnego ciężaru przegranej i skutków II WW nie są w stanie unieść. Cokolwiek twierdzą oficjalnie.

      Usuń
    2. W rozumieniu Ojca to były koszty zerwania z Rzymem.

      Usuń
    3. Rozmawiałam kiedyś z Niemcem z południa, katolikiem. Uważał, że protestanccy Prusacy są winni upadku Niemiec (i nie chodziło mu tylko o IIWŚ).

      Usuń
    4. @Ewa Sigma, Podobne refleksje snuła pewna Austriaczka tuż po wejściu Austrii do UE. Miała o Prusakach bardzo negatywną opinię. Nie tylko w kontekście religijnym.

      Usuń
    5. Bardzo mądry twój tata. Szczery podziw.

      Usuń
  11. @Tadman, Ciekawe spostrzeżenie. Szkoda, że w Polsce nie są robione tego rodzaju analizy zdroworozsądkowe. Niemcy nie podają danych demograficznych z okresu sprzed 1800 roku. Przynajmniej publicznie. Ale za to podają dość okrągłe i raczej niskie liczby na temat strat ludzkich w powstaniach chłopskich i w wojnie 30-letniej. Tymczasem Francja publikuje dane demograficzne co najmniej od XIII w.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zwykle miazga. Znakomicie pokazane różne wpływy niemieckie na kulturę polską i nie tylko. Chociaż ja myślę że tych wszystkich sponsorów ogarnia spora frustracja bo mimo olbrzymich nakładów finansowych i medialnej propagandy nic z tego nie wynika. Ja myślę nawet że im bardziej atakują rym bardziej Polacy zaczynają bronić swojej kultury i tak atakowanej wiary katolickiej. Ten skutek zawsze odwrotny do zamierzonego musi niesamowicie deprymowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za dobre słowo. Też myślę, że to jest objaw pewnej bezsilności. Najwięcej dało mi przeczytanie szczegółowej rozpiski scenariuszowej tego "przedstawienia", które miał Frljic zrobić w Teatrze Starym rzekomo na wątkach "Nie-Boskiej Komedii". Tam zbuntowali się starsi aktorzy i odmówili stanowczo grania. A tutaj to już była jazda po bandzie. On nie ma żadnego życiorysu rodzinnego. W 1990 r. miał lat 14 czyli zdążył się wykształcić w komunistycznej podstawówce. Pozostaje pytanie, kim byli i co robili jego rodzice i dziadkowie. Sądząc po tym, jak mu nieba przychyla niemiecki i austriacki budżet, mogli wywodzić się ze środowisk być "pożytecznych dla Reichu".
      Ciekawe, czy ktoś się ośmieli jeszcze raz go gdzieś w Polsce zatrudnić.

      Usuń
  13. Te zebrane pisma Lutra wydawane dziś przez spadkobierców Surhkampa, czy są w nich te listy gdzie miszcz Marcin nazywa swój klasztor kurnikiem i pisze, że musi w nim siedzieć, bo inaczej go skrócą o głowę za zabójstwo w pojedynku? Albo te fragmenty, gdzie pisze na 400 lat przed Darwinem, że ludzkie życie to apfenspiel, zabawa małp, albo że pobożny małżonek musi czasem obtłuc swoją żoną, żeby jej się w głowie nie poprzewracało, albo że Żydów trzeba albo pod klucz albo powyrzynać?
    Być może to są jednak pisma wybrane, dla niepoznaki nazwane zebranymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że wątpię. To są niby "dzieła wszystkie" Lutra, ale chyba sam nie dokonywał auto-demaskacji:))) Jak powiedział bardzo mądry ks. prof. Guz, luteranie nie czytają pism Lutra - źródłowych, tylko jakieś bryki. W efekcie jakaś pani dziwi się, że Luter był antysemitą, bo ona nie wiedziała. Luteranka z USA.
      Myślę, że te "obchody" to się sporą czkawką odbiją. W przypadku Lutra i jego życiorysu - zbyt dużo wiedzy to kłopot dla wiernych luteran i dla państwa niemieckiego.
      Jedyne , do czego jest im potrzebny, to wyciąganie sprawy "95 tez" i krytykowanie Kościoła Katolickiego. O reszcie nie chcą słyszeć i nie chcą wiedzieć. Z tym, że o antysemityzmie muszą słuchać, bo im organizacje żydowskie o tym przypominają.
      PS. O tym, że on był aż tak cyniczny z tą "zabawą małp" to nie wiedziałam. Wielkie dzięki za info.

      Usuń
  14. @pinkpanther, @tadman
    Prusy to prawdziwa zakała Niemiec. Niestety królowie polscy przyłożyli rekę do powstania tego złodziejskiego państewka, zamiast je zlikwidować. Król Zygmunt zatwierdził przekształcenie państwa krzyżackiego w księstwo świeckie, co oznaczało grabież majatku koscielnego. Tak powstała dynastia Hohenzollernów, i grabiezy pozostali wierni do końca. Aż cesarz Wilhelm uciekł w 1918 z walizką do Holandii, gdy upadła II Rzesza. Prusy to protestantyzm i przesladowania katolików, i narzucanie herezji całym Niemcom. Prusy to państwo totalne, zwłaszcza te w XVIII wieku. Jak mozna poważnie traktować filozofa, który uważał zamordystyczne państwo pruskie za byt absolutny i najwyższy? A ten filozof to fundament mysli współczesnej.
    Ale na szczęście Niemcy to też inny świat. Bawaria, Badenia-Wirtemnbergia, Westfalia, kraje katolickie. Ten świat wydał wspaniałych ludzi, Albert Wielki, Hildegarda z Bingen, etc. Niestety Niemcy sie protestantyzują, islamizują i ateizują. Ale te wyspy normalnosci jeszcze istnieją. Ks. prof. Guz zawdzięcza bardzo dużo pani prof. Alma von Stockhausen z Westfalii. Ks Prof. Guz studiował i pracował lata w zalozonej przez tą damę Gustav-Siewerth-Akademie (w Niemczech pd.-zach.).
    Niemcy w polityce obrały kurs na Berlin i na Prusy. To jest z natury skierowane przeciwko Polsce, ale kto rozumie tę strategię w Polsce, gdzie nie można wybrać solidnego ambasadora do Niemiec.
    Bombardowanie Drezna opisuje Józef Mackiewicz. Ilość zabitych była zawyżana. Ostatnio słyszalem liczbę 20 tys. wobec starszych danych rzędu 100 tys.
    A Beskidy i Bieszczady to odrębny temat. Tam siedzieli - obok Polaków - Łemkowie i Bojkowie, Lemkowie byli raczej opcji rusińskiej, a nie ukraińskiej.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako chrześcijanie chcemy być optymistami i nie wrzucać wszystkich Niemców do jednego, prukiego- worka. Cieszy również, że katolicyzm niemiecki nadal istnieje. Jednak ostatnio doznałam wstrząsu oglądając film dokumentalny o KL Dachau na kanale Planete lub Viasat History. Pokazują miejscową niemiecką przewodniczkę. I ona opowiada ekipie,że w tym i tym miejscu byli przetrzymywani biskupi i księża niemieccy.I ze mieli kaplicę, w której odprawiali Msze św. Po czym zrobiła lekką przerwę i dodała: "..ale polskim księżom nie wolno było uczestniczyć w Mszach św. w tej kaplicy..." I dodała, że polskich księży katolickich zginęło w tym obozie 1600. To było dla mnie szokiem, bo nigdy o tym się nie wspomina.

      PS. Co do bombardowania Drezna, to Niemcy uporczywie zapominają, że w tym bombardowaniu najbardziej narażeni na śmierć byli przymusowi robotnicy ze Wschodu i generalnie "cudzoziemcy", bo ich miejscowa ludność nie wpuszczała do schronów w czasie nalotów. Po to nosili specjalne znaki na odzieży wierzchniej.
      To są wszystko smutne historie, żaden człowiek nie zasługuje na nagłą śmierć i śmierć swoich dzieci i bliskich, ale czasem wyraźnie widać, ze Niemcy nie do końca są gotowi aby w dojrzały sposób zmierzyć się ze swoimi winami.
      PS. Dzięki za info o Józefie Mackiewiczu. Czy można wiedzieć jaki jest tytuł dzieła, w którym opisuje bombardowanie Drezna?

      Usuń
    2. Mackiewicza "Sprawa pułkownika Miasojedowa" w 1962.
      Paradoksalnie Mackiewicz jako pierwszy wprowadził bombardowanie Drezna do literatury.

      O dziwo, bombardowanie Drezna odmalowano wcześnie w filmie J. Rybkowskiego z prespektywy polskich robotników przymusowych (Dziś w nocy umrze miasto 1961).
      Bombardowanie Drezna obserwował amerykański pisarz Kurt Vonnegut jako jeniec wojenny. To było zaczynem powieści Rzeźnia numer pięć (1969) (film w 1972).
      Oczywiście ataki na Drezno są w licznych dziełąch niemieckich. I oczywiście jesli porównać Powstanie Warszawskie, i samą tylko rzeź na Woli, gdzie zgineło więcej ludzi niż w Dreźnie, to zadziwia duża liczba utworów i filmów na temat Drezna. O tragedii Warszawy poza Polska mało się wie. Poza tym sami Niemcy podawali, że w 1939 w bombardowaniach Warszawy zginęło 40 tys. ludzi. Ale kto o tym pisze?

      Usuń
  15. Na temat Lutra dokładniej pisze ks. Michał Poradowski, np. w książce Palimpsest https://mega.nz/#!jtBXDTRa!EYMI1QnxXuk3UBggf-S2VzFZ7oDbsXki0DnAD4km8FY
    Cytaty z tej książki: "Luter zajął postawę antyintelektuałną i typowo fideistyczną. Luter pogardzał rozumem i dla niego wiara ograniczała się prawie wyłącznie do woli wierzenia" (s.122). Luter "lubował się w szkalowaniu osoby Chrystusa Pana" (Przypis s.130 z cytatami w jęz. niem.) I ostatni cytat: "Chrześcijaństwo, osłabione w owym czasie przez pojawienie się protestantyzmu, który odebrał Kościołowi znaczną część wiernych, zwłaszcza w krajach germańskich, czuje się zmuszone do tolerowania najrozmaitszych kierunków odrodzonego poganizmu, zarówno tego starogreckiego, jak i jawnych wierzeń pogańskich nawróconych ludów europejskich, a zwłaszcza germańskich, a które to wierzenia, w większości wypadków, są przesiąknięte panteizmem lub immanentyzmem" (s. 116).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za linka i za info. Mam kilka cienkich książeczek ks. Poradowskiego, ale przeczytane zostały te o rewolucji francuskiej i o komunizmie. Nie wypada w epoce "zachęcania do ekumenizmu" wypominać braciom protestantom tego wszystkiego, ale aby żyć w prawdzie - musimy zdawać sobie sprawę z prawdziwych skutków luteranizmu dla ZBAWIENIA całych społeczności. I jak osłabił on to Kościół Katolicki. Ksiądz prof. Poradowski to był Człowiek bardzo bezkompromisowy i wiele Mu zawdzięczamy. Może to jest tak,że ludzie, którzy doświadczyli komunizmu i przemocy komunizmu w dziedzinie wiary - lepiej rozumieją problem roli przemocy w herezjach protestanckich i szkód, jakie one wyrządziły. Europa się ateizuje w przyspieszonym tempie a na to wszystko wchodzi islam. Jeszcze raz dzięki.

      Usuń
  16. @PP 5 marca 2017 14:16

    To co piszesz PinkPantherze o księstwach niemieckich, o swarach i innych rzeczach mogło być równierz udziałem IRP, ale był taki król co te księstewka zjednoczył i Władysławem go zwali.
    Powinniśmy wychwalać go ustawicznie i dziękować Opatrzności Bożej, a my przezwaliśmy go Łokietkiem, kiedy syna jego jako Wielkim nazwaliśmyzwiemy, a powinien nazywać się Władysława Wielkim, a tego drugiego Kaziem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście w obliczu tego, że księstwa niemieckie były niepodległymi bytami przez ładnych kilka wieków , zapominamy, że my też to mieliśmy ale na szczęście był to epizod. Podział miał charakter "podziału w rodzinie" i w związku z tym rywalizacja też przebiegała w rodzinie. W Niemczech podziały były znacznie głębsze, bowiem chodziło o różne wpływowe rody a nie braci królewskich z jednego "pnia rodzinnego". Bardzo ciekawa uwaga.
      Co do herezji, to słowo "rabunek" miało po chrzcie Polski i po doświadczeniach z zaproszeniem Zakonu Krzyżackiego przez Konrada Mazowieckiego - bardzo jednoznacznie negatywną ocenę w życiu publicznym. Spory o władzę mogły mieć nawet krwawy i brutalny charakter ale rabunek cudzej a zwłaszcza klasztornej własności, w sytuacji, gdy żywa była pamięć o tym, jak wielką wiedzę rolną, architektoniczną i wszelką inną -przyniosły na polskie ziemie - zakony, aby "odwdzięczać się" podobnym czynem. W Niemczech jakoś tej refleksji nie było. Może wpływ miało na to zjawisko "Raubenritterów': rycerzy rabusiów. Zjawisko nieznane w Polsce. Herezja bez rabunku i dewastacji na masową skalę nie byłaby atrakcyjna i wypaliłaby się szybko. Ale książęta niemieccy świetnie się dorobili na "masie upadłościowej" zakonów i kościołów i pracowali parę wieków, aby usprawiedliwić to "teoretycznie". Stąd "czarna legenda Kościoła".

      Usuń